We współczesnym świecie, a także w społeczności chrześcijan istnieje obecnie duża różnorodność w rozumieniu wiary. Bardzo wiele z tych poglądów nie do końca pokrywa się z nauczaniem Kościoła. Z drugiej strony – wiele z tych opinii na temat istoty i natury wiary w pewnej mierze wyraża jakiś jej aspekt. Problem z potocznym jej rozumieniem polega zatem najczęściej nie na tym, że jest ono wprost błędne, ale że jest fragmentaryczne, zredukowane…
Obecnie wiarę najczęściej utożsamia się z deklaracją czy poglądem na temat istnienia Boga. Człowiek wierzący to człowiek, który swoim rozumem uznaje istnienie Absolutu lub – w bardziej wąskim i precyzyjnym znaczeniu – uznaje bóstwo Jezusa Chrystusa. Oczywiście, wiara posiada ów element rozumowy i deklaratywny. Błędem jednak byłoby sprowadzenie jej tylko do poglądu. Istnieje bowiem taka możliwość, że ktoś deklaruje się jako wierzący i rzeczywiście uznaje istnienie Boga, jednak nie posiada wiary nadprzyrodzonej rozumianej jako cnota teologiczna.
Pogląd czy wiara?
Pogląd na temat istnienia Boga jeszcze nie stanowi o wierze, aczkolwiek jest jej niezbywalnym elementem. W ubiegłych dziesięcioleciach w duszpasterstwie dużo mówiono o tak zwanych wierzących, lecz niepraktykujących – i nie chodzi tutaj jedynie o praktykę liturgiczną czy duchową, lecz o aspekt szerszy. Wielu nominalnych katolików uznaje bowiem bóstwo Chrystusa, nie przyjmując jednocześnie pełnego nauczania Kościoła – chociażby w kwestiach moralnych. Innymi słowy – wierzą w Boga i w Chrystusa, jednakże nie w Bogu, Chrystusie i Kościele odnajdują zasadę swojego życia. W takim przypadku powinniśmy raczej mówić o poglądzie na temat Boga, a nie o prawdziwej wierze.
Prawdziwa wiara oprócz tej części intelektualnej posiada także element egzystencjalny. Najprościej można wyjaśnić tę zależność, przyglądając się procesowi rodzenia się wiary i jej dojrzewania.
Pismo Święte mówi, że wiara rodzi się ze słuchania. Oznacza to, że jest ona czymś, co przychodzi do człowieka z zewnątrz, a konkretnie z Objawienia. Człowiek daje posłuch wierze, tzn. przyjmuje jej tezy za wiarygodne. Przyjęcie wiary jest czymś, co posiada podstawę naturalną, jednak nie może obyć się bez łaski.
Sobór Watykański I jako dogmat podaje nam, że poznanie istnienia Boga jest możliwe dla naturalnego rozumu. Zatem to, iż Bóg istnieje, można wywnioskować z samego namysłu nad światem. Jednak teizm sam w sobie nie jest jeszcze tym, czym jest wiara. Jest raczej intelektualnym przeświadczeniem.
Człowiek poszukujący prawdy może zatem sam dojść do poznania istnienia Boga. Nie jest w stanie jednak dojść do poznania Jego istoty i głębi. Innymi słowy możemy naturalnie poznać, że Bóg jest, ale nie potrafimy sami dojść do tego, kim On jest. I tutaj potrzebne jest Objawienie.
Rozum oświecony łaską
Kiedy człowiek poszukujący prawdy zadaje sobie to fundamentalne pytanie: „kim jest Bóg?”, może uzyskać na nie właściwą odpowiedź tylko w Objawieniu. W tym znaczeniu właśnie wiara rodzi się ze słuchania. Oczywiście, rozpoznanie prawdy w Ewangelii nie jest już kwestią czystego rozumu. Prawdę Ewangelii rozpoznajemy dzięki temu, że nasz rozum zostaje oświecony łaską. Słowo Boże nie jest jedynie prostą informacją – to słowo samego Boga! Z tego względu Dobra Nowina, kiedy ją słyszymy i przyjmujemy, oświeca nas. Dlatego rozum człowieka, który przyjmuje prawdę Ewangelii, jest już oświecany i wspierany łaską Bożą. I dopiero w momencie tego Boskiego oświecenia może przyjąć wiarę. Dzieje się to poprzez akt przyjęcia prawdy niesionej przez Kościół.
Przylgnąć do prawdy
Łaska wiary nadprzyrodzonej zostaje nam udzielona w sakramencie Chrztu Świętego. Przed przyjęciem chrztu (mamy teraz na myśli osoby dorosłe) pod wpływem łaski Bożej uznajemy Ewangelię za wiarygodną. W momencie przyjęcia tego sakramentu otrzymujemy dar nadprzyrodzonej wiary.
Ta wiara nadprzyrodzona jest samym Bożym światłem, które staje się udziałem człowieka. Osoba wierząca nie tylko podziela swoim własnym rozumem prawdę Bożą, ale ma także w tym świetle udział. I tutaj dochodzimy do owego czynnika egzystencjalnego…
Na poziomie natury człowiek kieruje się w życiu własnym rozumem i własnym rozeznaniem. Przyjąwszy wiarę, rozum zostaje wyposażony w światło nadprzyrodzone. To oznacza, że człowiek w swoim życiu nie potrafi już ignorować Ewangelii i nauczania Kościoła. Wiarę rozpoznajemy zatem nie przez to, na ile nauczyliśmy się teologii, ale na ile przylgnęliśmy do jej prawdy. Zatem teolog znający wszystkie dogmaty, lecz kwestionujący je, ma mniejszą wiarę od wiernego świeckiego, który być może nie wszystko potrafi wyjaśnić i nazwać, lecz dla którego prawdy wiary są fundamentem. Przykładowo, teolog może doskonale znać antropologię chrześcijańską, a jednocześnie ją kwestionować (co jest świadectwem braków w wierze). Tymczasem wierny świecki być może nie zna niuansów dogmatu antropologicznego, lecz twardo obstaje za tym, że dzieci nienarodzonych nie wolno zabijać, a małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Twardo trwa przy tym, gdyż jest przywiązany do wiary. Teolog może snuć rozważania na temat natury Mszy Świętej, natomiast prawdziwie wierzący nie wyobraża sobie dnia świętego bez Najświętszej Ofiary, którą być może intelektualnie mniej rozumie.
Zatem wiara to nie tylko pogląd, ale to przylgnięcie całym życiem do tego, co objawił Bóg. A tak zwany „wierzący, lecz niepraktykujący” to sprzeczność sama w sobie.
Wiara upodabnia do Chrystusa
Z drugiej strony nie należy uważać, że samo intelektualne zgłębianie wiary jest nieistotne. Jeśli ktoś przylgnął do Chrystusa i Jego prawdy, to siłą rzeczy będzie chciał ją poznawać. I owo pragnienie i umiłowanie prawdy Bożej, poszukiwanie jej i usiłowanie zrozumienia w celu jeszcze głębszego przylgnięcia do niej zawsze było nazywane prawdziwą teologią. Stąd też nie można być prawdziwym teologiem bez łaski wiary. Teolog bez wiary to jedynie intelektualista i mędrek, który prawdziwej wierze przygląda się jako czemuś zewnętrznemu.
Z powyższego opisu wynika jeszcze kilka istotnych wniosków. Wiara nie jest i nie może być czymś skrajnie indywidualnym i subiektywnym. Wiara nie jest osobistym, wyrobionym przez siebie poglądem lub sposobem życia. Wiara w ścisłym sensie jest czymś, co zostało objawione i przekazane Kościołowi. Człowiek nie wzbudza w sobie wiary, ale pod wpływem łaski ją przyjmuje. Nie kształtuje jej, lecz kształtuje siebie w jej świetle. To nie człowiek ma ustalać i kształtować wiarę, ale ma kształtować siebie w wierze. Nie oznacza to oczywiście bezrefleksyjności. Wiary nie ustalamy, ale ją zgłębiamy. A im bardziej ją zgłębiamy, tym bardziej możemy do niej przylgnąć. Tymczasem absolutne jej przyjęcie winno ukształtować człowieka tak, że staje się w końcu święty. Wiara bowiem to życie według zasady, którą jest światło Boże. Jest ona zatem posłuszeństwem Bogu w Kościele.
W takim znaczeniu wiara powinna oddziaływać i ogarniać wszystkie sfery ludzkiego życia. Jeśli wierzę, to coraz bardziej zaczynam myśleć tak, jak myśli Bóg – gdyż wiara jest światłem Bożej prawdy i Bożego rozumu, które staje się udziałem rozumu ludzkiego. Jeśli wierzę, to zasady wiary powinny stawać się coraz głębszym wyznacznikiem i zasadą mojego życia. Wiara bowiem upodabnia człowieka do Chrystusa.
Wiara a emocje
Z drugiej strony głęboka wiara nie oznacza jednoznacznego posiadania wiedzy. Pozwala coraz bardziej przylgnąć do nauczania Kościoła i coraz jaśniej rozpoznawać autentyczną prawdę objawioną. Podobnie jest na poziomie emocji – wiara nie musi wzniecać płomienia emocjonalnego. Wierzyć to nie znaczy czuć. Oczywiście, wiara może rodzić uczucia – a nawet powinna je rodzić i przemieniać (podporządkowywać wierze także sferę uczuć). Jednakże na niektórych etapach życia duchowego emocjonalność w wierze może całkowicie zaniknąć. Człowiek wierzący to osoba, która tak przylgnęła do prawdy objawionej w Chrystusie, że się jej trzyma niezależnie od tego, czy coś czuje, czy nie albo czy całkowicie rozumie, czy nie. Wierzący klęka przed Hostią, gdyż wie, że to jest prawdziwy Bóg. A ta prawda jest niezależna od tego, czy to czuję, czy nie, a także niezależna od tego, czy potrafię zrozumieć tę tajemnicę, czy też tego nie potrafię.
Kościół fundamentem
Zatem wiara podporządkowuje sobie i ogarnia wszystkie sfery ludzkiego istnienia. Oświeca rozum, poddaje sobie sferę emocjonalną, kieruje naszą wolą. Może jednak obyć się bez absolutnego rozumienia czy bez odczuwania. Nie może jednak obejść się bez woli – czyli bez życia według zasad wiary.
Jeśli zatem człowiek czegoś nie rozumie, lecz wierzy Kościołowi, to istotnie posiada łaskę wiary. Jeśli żyje tym, co podaje Kościół, chociaż na poziomie emocjonalnym jest obumarły – to także posiada łaskę wiary. Nie jest jednak możliwa taka wiara, która nie oddziaływałaby na całość życia. Zatem twierdzenie, że ktoś wierzy, ale ta wiara nie wyraża się w praktykach pobożnych, jest błędna. Nie można bowiem wierzyć w Boga – przylgnąć do Niego i jednocześnie się nie modlić czy nie uczestniczyć w liturgii, w której On prawdziwie jest obecny. Taka wiara jest pozorem. Zatem człowiek, który głęboko „czuje” Boga, sam określa swój pogląd na Jego temat i jednocześnie dystansuje się od praktyk duchowych i Kościoła, ma zdecydowanie mniej wiary niż osoba, dla której Kościół jest fundamentem.
Udział w życiu Bożym
I ostatnia kwestia. Jeśli wiara jest światłem zewnętrznym, pochodzącym od Boga, światłem, które oświeca człowieka, to sama treść wiary nie jest czymś dowolnym. Nie można powiedzieć, że katolik i muzułmanin posiadają wiarę, lecz treść tej wiary jest inna. Ojcowie Kościoła byli bardzo świadomi tej zależności. Odrzucenie dogmatów Maryjnych czy odmienne rozumienie Eucharystii to nie jest inna wiara – bo wiara jest tylko jedna – ale jest to brak lub też ubytek wiary.
Wiara jest więc darem Bożej łaski. Jest skarbem, który otrzymaliśmy niezasłużenie. Otrzymaliśmy ją od Boga za pośrednictwem Kościoła w sakramentach. Daje nam ona udział w życiu Bożym. Uczy nas, kim jest Bóg. Pozwala nam wejść w Jego logikę i w Jego życie. Daje nam udział w tym Jego życiu. Tylko dzięki wierze możemy żyć z Bogiem i żyć Jego życiem. Wiara w ten sposób jednoczy z Bogiem. I z tego względu nie jest ona jedynie czynnikiem kształtującym nasze życie doczesne. Wiara daje nam zbawienie – bo zbawieniem jest poznanie i zjednoczenie z Bogiem. Dlatego też Chrystus Pan mówi, że kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Stąd też, jak świadczy o tym List do Hebrajczyków, „bez wiary nie można podobać się Bogu” (por. Hbr 11,6). Wiara zatem jest skarbem, który należy chronić najbardziej ze wszystkich naszych skarbów. Jeśli bowiem stracimy wiarę, to utracimy Boga i życie wieczne, które jest w Nim.
– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.
Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.
Nie wstydzę się wiary
– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.
– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.
Palec Boży
– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.
– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.
Świetnie zorganizowana pielgrzymka
– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.
– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.
Matka Boża Fatimska ocaliła nas!
– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!
Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.
Życzę szczęśliwego Nowego Roku!
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!
Zofia z Mazowsza
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.
Halina z Mazowieckiego
Szanowny Panie Prezesie!
W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.
Anna z Włocławka
Szczęść Boże!
Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…
Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!
Ewa i Bogdan ze Śląska
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.
Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
Józef z Olsztyna
Szczęść Boże!
Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.
Mariusz