3 grudnia mija 452. rocznica narodzin dla nieba wielkiego misjonarza wschodu, św. Franciszka Ksawerego. Był on legatem papieskim i pierwszym misjonarzem Towarzystwa Jezusowego, przede wszystkim zaś gorliwym i gorącym nauczycielem wiary wśród pogan. Jego niezwykła mądrość i umiejętność dotarcia do obcych kulturowo ludów niewątpliwie miały niebiańskie pochodzenie.
W Towarzystwie Jezusowym
Św. Franciszek Ksawery urodził się 7 kwietnia 1506 roku w zamku rodzinnym Xavier w Hiszpanii. W domu rodzinnym uzyskał pierwsze wykształcenie. W wieku 19 lat wyjechał na studia do Paryża. W 1530 roku z tytułem magistra ukończył studia filozoficzne. Postawił sobie jednak wyższy cel - doktorat. Podczas studiów dzielił pokój z Ignacym Loyolą. Zafascynowany drogą, jaką Ignacy proponował swoim towarzyszom, postanowił również nią kroczyć. W 1534 roku w gronie pierwszych przyjaciół św. Ignacego, złożył śluby zakonne. W 1537 r. przyjął święcenia kapłańskie. Trzy lata później papież Paweł III zatwierdził Towarzystwo Jezusowe.
Gorliwy świadek Chrystusa
W tym czasie król Portugalii Jan III zwracał się do Ignacego Loyoli z petycjami, by ten wysłał do odkrytych niedawno Indii grupę swych kapłanów. Tak oto 15 marca 1540 roku Franciszek Ksawery opuścił Rzym, by go już więcej nie zobaczyć. 7 kwietnia 1541 roku wyjechał z Europy w towarzystwie tylko jednego kapłana i brata zakonnego.Trudy podróży spowodowały, że Franciszek Ksawery zapadł na śmiertelną chorobę, z której został cudownie uzdrowiony. W końcu, po 13 miesiącach - 6 maja 1542 roku - statek przybył do Goa, politycznej i religijnej wówczas stolicy portugalskiej kolonii w Indiach. Święty natychmiast oddał się gorliwej pracy duszpasterskiej. Z czasem zaczął rozszerzać swą działalność na sąsiadujące tereny. Dotarł do Nowej Gwinei, do Japonii i do wrót Chin. Chińczycy niechętnie patrzyli na Europejczyków. Jednak niezrażony tym święty dopłynął do wyspy Sancian, gdzie utrudzony podróżą i zabójczym klimatem rozchorował się i zmarł w nocy z 2 na 3 grudnia 1552 roku. Mimo upałów i wilgotnego klimatu panującego na wyspie ciało świętego przez kilka miesięcy pozostało w nienaruszonym stanie. Później przewieziono je do jezuickiego kościoła w Goa. Tam spoczywa w mauzoleum-ołtarzu. Relikwie ramienia przewieziono do Rzymu gdzie spoczywa w kościele zakonu jezuickiego.
Zachowywał to, co nieskażone
Prowadząc szeroką akcję misyjną, obejmującą różne ludy, religie, tradycje kulturowe i języki, Franciszek Ksawery ciągle szukał metod, które w jak najskuteczniejszy sposób pomogłyby mu dotrzeć do tych ludów. Wszystkie problemy powierzał w modlitwie Bogu, który pomagał swemu misjonarzowi w każdej sytuacji. Oświecony mądrością Bożą, św. Franciszek prostym językiem i z wielkim szacunkiem zdobywał dla Chrystusa nowe dusze. Potrafił przyjąć z tamtejszych kultur to wszystko, co było cenne i nieskażone grzechem. Innym elementem metody misyjnej Ksawerego była troska o powołania rodzime. Wiedział, że powołania do kapłaństwa, życia zakonnego i kontemplacyjnego są oznaką dojrzałości Kościoła. Wiedział też, że mentalność ludzi najlepiej znana jest tym, którzy pochodzą z danego terenu. To oni mogą wzmocnić pracę misyjną. Od samego początku zakon jezuitów rozumiał potrzebę troski o powołania miejscowe. Dowodem tego są liczne kolegia zakładane przez zakon i troska o wykształcenie młodzieży na różnych stopniach.
Oddziaływanie Świętego
Święty Franciszek Ksawery, który jako pierwszy z misjonarzy europejskich stanął na ziemi japońskiej i przemierzał trudno dostępne tereny w Azji, nawrócił do Chrystusa kilkadziesiąt tysięcy dusz. Święty w najdalszych zakątkach świata wprowadzał wiarę w Zbawiciela, organizował życie Kościoła, przygotowując tereny pogańskie na utworzenie administracji kościelnej. Dokonania św. Franciszka stały się inspiracją dla szeroko rozumianej twórczości artystycznej. Goa, do którego uroczyście przeniesiono w 1554 roku ciało Świętego, jest miejscem niezliczonych pielgrzymek. Jego relikwie doznają czci nie tylko w Azji, ale i w Europie, a szczególnie w Rzymie. Liczne opowiadania i utwory poetyckie sławią dzieła, jakich dokonał Święty. Poświęcono mu liczne kościoły i ołtarze, zarówno w Europie, jak i w krajach misyjnych. Świątobliwe życie i wieści o cudach jakie dokonywały się przy grobie Franciszka Ksawerego, szybko rozniosły się wśród wiernych. Stolica Apostolska uznała heroiczność cnót wielkiego misjonarza i w 1619 roku do chwały błogosławionych wyniósł go papież Paweł V. Trzy lata później kanonizował Franciszka papież Grzegorz XV. W roku 1910 papież św. Pius X uznał św. Franciszka Ksawerego patronem Dzieła Rozkrzewiania Wiary, a w roku 1927 Pius XI ogłosił go - wraz ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus głównym patronem misji katolickich.
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.
Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.
Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.
Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.
Po pierwsze: Fatima
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.
Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…
Po drugie: zachwyt
Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…
W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!
Po trzecie: ludzie
Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.
Z dalekiej Fatimy…
To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!
Anna z Podkarpacia
Szczęść Boże!
Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.
Zofia z Mielca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!
Irena z Bielska-Białej
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!
Józefa z Małopolskiego