Święte wzory
 
Bł. Anna Katarzyna Emmerich - zanurzona w Męce Zbawiciela
Adam Kowalik

anna katarzyna emmerichWyniesiona przez Ojca Świętego Jana Pawła II na ołtarze bł. Anna Katarzyna Emmerich znana jest współcześnie głównie dzięki wizjom Męki Pana Jezusa, spisanym przez niemieckiego pisarza Klemensa Brentano, które zostały wykorzystane przez reżysera Mela Gibsona przy tworzeniu scenariusza do słynnego filmu Pasja. Sprowadzenie jej życia wyłącznie do owych wizji byłoby jednak wielkim uproszczeniem, bowiem nie one ją uświęciły, lecz głęboka wiara, modlitwa, asceza i oddanie bliźnim.


Urodziła się 8 września 1774 roku w wiosce Flamschen w Westfalii, w ubogiej, wielodzietnej rodzinie wiejskiej. Od dzieciństwa ciężko pracowała, najpierw w gospodarstwie rodziców, potem jako służąca u bogatego sąsiada, wreszcie parając się zawodowo krawiectwem. Wychowana w religijnej atmosferze domu rodzinnego odznaczała się głęboką pobożnością. Dużo modliła się i rozważała Mękę Pańską. Wprawdzie liczne zajęcia uniemożliwiły jej naukę w szkole (uczęszczała do niej zaledwie przez 4 miesiące), jednak niemal każdą wolną chwilę (o ile nie modliła się) poświęcała czytaniu książek religijnych.


Mistyczka i zakonnica

 

Nieoczekiwanie obrazy biblijne ożywały w jej dziecięcej wyobraźni. Czy jednak rzeczywiście można tu mówić o wyobraźni? Masa podawanych przez Annę Katarzynę szczegółów, których nie miała prawa znać, świadczy, iż ich pochodzenie było nadnaturalne – warto podkreślić, że dzięki jej zapiskom pod koniec XIX wieku odnaleziono zapomniany domek Matki Bożej w Efezie! Zdumiewało to najbliższych. Rodzice z zainteresowaniem słuchali sugestywnych opowieści o świecie zupełnie im nieznanym. – Przecież tak jest, przecież ja to tak widzę! – odpowiadała na pytania, skąd zna te ­historie.


Bardzo wcześnie zdecydowała, że zostanie zakonnicą. Nie znalazło to jednak zrozumienia u rodziców, którzy pragnęli zatrzymać córkę przy sobie. By ją zniechęcić, wyliczali przeszkody w realizacji postanowienia, jak choćby brak posagu, w tamtych czasach wymaganego przy przyjmowaniu do klasztoru. Anna Katarzyna postanowiła jednak, że sama uzbiera środki na wyprawkę. Gromadziła płótno, które otrzymywała jako wynagrodzenie za pracę krawcowej. Spróbowała także innego sposobu. Gdy dowiedziała się, że siostry potrzebują organistki, postanowiła nauczyć się grać. Cóż, kiedy muzyk, który w zamian za pomoc w domu zobowiązał się uczyć ją gry na organach, był biedny jak mysz kościelna. Skora do pomocy Anna Katarzyna miast zyskać umiejętności muzyczne, straciła wszystkie oszczędności, jakie dotąd zgromadziła i co gorsza, wspomagając „pracodawcę” i jego rodzinę, sama popadła w długi.


Naznaczona ranami Chrystusa

 

Ostatecznie jednak w 1802 roku Anna Katarzyna została przyjęta do klasztoru Sióstr Augustianek w Dülmen. Rok później, w listopadzie 1803 roku, złożyła śluby zakonne. Jako uboga chłopka należała do grupy sióstr posługaczek, których zadaniem była praca fizyczna. Szyła, pracowała w ogrodzie, opiekowała się chorymi. Na ile mogła, wspomagała także ubogich. Niejedno dziecko w Dülmen i okolicznych miejscowościach nosiło czapkę lub inną część garderoby uszyte przez s. Annę Katarzynę ze starych, niepotrzebnych już płócien kościelnych.


Za klasztornymi murami doznania mistyczne Anny Katarzyny jeszcze się nasiliły. Zwielokrotniły się także doświadczenia, które Bóg zsyłał na nią. W ten sposób zadość czynił prośbom zakonnicy, która rozważając Mękę Pana Jezusa, modliła się, by mogła współuczestniczyć w Jego cierpieniach. W wieku 24 lat siostra Emmerich otrzymała pierwszy stygmat. Po nadprzyrodzonym doświadczeniu koronacji wieńcem z cierni, na jej głowie pojawiły się charakterystyczne rany, jakby uczynione ostrymi kolcami. By nie wzbudzać niepotrzebnych emocji, zasłaniała je opaską.


Niestety, życie przyszłej błogosławionej przypadło na lata rewolucji, czyli czas walki z Kościołem, rabowania dóbr duchownych, znoszenia wielu instytucji kościelnych, w tym klasztorów. Likwidacji uległ także dom zakonny w Dülmen. Schorowana mistyczka wyprowadziła się z niego jako ostatnia. Zamieszkała w domu wynajmowanym w miasteczku przez ks. Martina Lamberta, emigranta z Francji. Kapłan, który już wcześniej wspierał duchowo niezwykłą zakonnicę (odprawiał codziennie Mszę św. w klasztorze), zatrudnił ją jako gospodynię. W obowiązkach osłabioną chorobami s. Annę Katarzynę wspomagała jej rodzona siostra.


29 grudnia 1812 roku na rękach, nogach i boku mistyczki pojawiły się krwawiące rany. Ta ostatnia przybrała kształt podwójnego krzyża. Chwilę tę tak wspominała: Rozważałam właśnie Mękę Pańską, prosząc Pana Jezusa, by mi pozwolił uczestniczyć w tych strasznych cierpieniach, a potem zmówiłam pięć „Ojcze nasz” na cześć pięciu świętych ran… Nagle ogarnęła mnie światłość. Widziałam Ciało Ukrzyżowanego, żywe, świetliste, z rozkrzyżowanymi ramionami, lecz bez krzyża. Rany jaśniały jeszcze silniejszym blaskiem niż reszta Ciała. W sercu czułam coraz większe pragnienie ran Jezusowych. Wtedy najpierw z Jego rąk, a potem z boku i nóg wyszły czerwone promienie, które niczym strzały przeszyły moje ręce, bok i nogi.


Żyła Eucharystią…

 

Nadzwyczajne znaki męki Pańskiej udawało jej się przez pewien czas trzymać w tajemnicy przed światem. W końcu jednak wszystko wyszło na jaw. Rozgłos, który jej odtąd towarzyszył, sprawił, że sprawą zainteresowały się władze państwowe. Mimo całkowitego paraliżu, który Annę Katarzynę przykuł do łóżka, pozostawała pod nadzorem policji pruskiej. Lecz mylili się wszyscy „oświeceni”, sądząc, że wystarczy porządnie zakonnicę zbadać, a na jaw wyjdzie mistyfikacja. Wniosek z uciążliwych, a dla zakonnicy często upokarzających obdukcji i eksperymentów, był dla sceptyków zaskakujący. Wszystko wskazywało na to, że stygmaty mają charakter nadprzyrodzony. Co więcej, wiele osób wobec tak jawnego cudu nawracało się. Tak było m.in. w przypadku doktora Franciszka Wesenera, który przez dziesięć lat opiekował się chorą. Gdy po raz pierwszy wezwano go do osłabionej chorobami i cierpieniami kobiety, był niewierzący. Pod wrażeniem jej wiary stał się gorliwym katolikiem.


Anna Katarzyna wiedziała, że wizje życia i męki Pana Jezusa nie są przeznaczone wyłącznie dla niej, ale także dla innych ludzi. Próbowała więc je opisywać. Efekt nie był zadowalający. Była prostą, niewykształconą kobietą. Posługiwała się dialektem westfalskim. Bóg znalazł jednak dla niej nietuzinkowego sekretarza, którym został sławny niemiecki poeta i pisarz – Klemens Brentano. Wiedziony ciekawością, przyjechał do Dülmen w 1818 roku. Pod wpływem świadectwa mistyczki przeszedł głęboką przemianę duchową, stając się gorliwym katolikiem. Z wielkim zaangażowaniem przystąpił do spisywania wyznań zakonnicy i czynił to do jej śmierci.


Ostatnie lata życia siostry Emmerich to jedno wielkie pasmo cierpienia. Jej stan zdrowia pogarszał się tak, że w końcu nie mogła o własnych siłach podnieść się z łóżka. Dawały się jej we znaki odleżyny. Czasem aż wiła się w łóżku, nie mogąc znieść bólu. Mimo to prosiła Boga, by pozwolił jej wziąć na siebie dolegliwości fizyczne innych osób lub ofiarowała się cierpieć w intencji nawrócenia grzeszników. W ostatnim okresie życia nie przyjmowała jedzenia. Żyła głównie ­Eucharystią.


Dniem narodzin dla Nieba błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich był 9 lutego 1824 roku. Pokorna służebnica Pana Jezusa odeszła w końcu do swego Mistrza. Pozostawiła po sobie owoce w postaci wielu osób nawróconych za jej przyczyną oraz zebrane przez Klemensa Brentano zapiski z widzeń mistycznych. Pisarz uporządkował je, zredagował i w 1833 roku, czyli 9 lat po śmierci świątobliwej zakonnicy, opublikował pod tytułem: Bolesna Męka Jezusa Chrystusa. W 1852 r. wydał także drugą książkę opartą na wizjach Anny Katarzyny: Życie Najświętszej Maryi Panny. Polskie tłumaczenia obu dzieł ukazały się jeszcze w XIX wieku. Ta część dziedzictwa Anny Katarzyny Emmerich przynosi obfity owoc do dzisiaj.


Prawie dwa wieki czekała Anna Katarzyna Emmerich na beatyfikację. Rozpoczęty jeszcze pod koniec XIX wieku proces, w okresie międzywojennym stanął w martwym punkcie. Ponowny impuls do jego uruchomienia dał cud, który za przyczyną mistyczki wydarzył się na początku lat 70. XX wieku. Ostatecznie na ołtarze wyniósł Annę Katarzynę Emmerich Ojciec Święty Jan Paweł II. Stało się to w Rzymie 3 października 2004 roku.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów