Święte wzory
 
Męczeństwo błogosławionej Karoliny
Bogusław Bajor

Stanowcze spojrzenie, lekko zaciśnięte usta, z twarzy bije zdecydowanie, odwaga, gotowość do poświęceń i siła woli. To krótka charakterystyka wyglądu błogosławionej Karoliny Kózki, która miała niecałe 17 lat, gdy oddała życie w obronie swego dziewictwa. Prosta, a zarazem niezwykła dziewczyna z okolic Tarnowa jest ciągle aktualnym wzorem dla polskiej młodzieży. Jej wspomnienie liturgiczne przypada 18 listopada.

W obronie czystości

Błogosławiona Karolina poniosła śmierć męczeńską niedługo po wybuchu pierwszej wojny światowej. 10 listopada 1914  Rosjanie zajęli Tarnów, a potem posuwali się na zachód, w ślad za wycofującymi się Austriakami. 17 listopada byli już w Radłowie, Zabawie i Wał Rudzie. Dzień później do domu Kózków wtargnął rosyjski żołnierz, który zaczął pytać, gdzie są Austriacy. Gdy Karolina i jej ojciec zgodnie odpowiedzieli, że nie wiedzą, żołdak, chcąc zastraszyć rodzinę, zaczął szarpać ojca, chwycił go za gardło i krzycząc na niego żądał wskazania miejsca, gdzie znajdują się austriackie wojska. Wreszcie zagroził mu, że pójdzie z nim do oficera, a ten „inaczej z nim porozmawia”. Zaraz potem trzy osoby – żołnierz, ojciec i Karolina wyszli na zewnątrz. Ojciec błagał, by Karolina została w domu, Rosjanin był jednak niewzruszony. Po wyjściu skierowali się do lasu. Tam, po przejściu kilku kroków, żołnierz kazał ojcu wrócić. Ten poprosił, by puścił wolno Karolinę, żołdak był jednak nieugięty i ojciec zawrócił. Nie mógł sobie tego później wybaczyć. Tymczasem dwaj kilkunastoletni chłopcy – Franciszek Zaleśny i Franciszek Broda, którzy byli wtedy w lesie, widzieli z daleka żołnierza, który pędził przed sobą młodą dziewczynę. Ta stawiała mu opór, odpychając od siebie jego ręce. Próbowała uciekać... Jak się okazało tą dziewczyną była Karolina.

Żołnierz zmuszał dziewczynę do popełnienia z nim grzechu przeciw czystości. Gdy napotkał sprzeciw, próbował ją zgwałcić. Opór dziewczyny tak go rozjuszył, iż zaczął na oślep siec szablą – uderzył w głowę, rękę, nogę, obojczyk, aż w końcu w szyję, co spowodowało natychmiastową śmierć.

Przez dwa tygodnie nikt nie wiedział, gdzie jest Karolina. Proboszcz Władysław Mendrala udał się do komendy wojsk rosyjskich z protestem. Tam zarządzono poszukiwania. Niestety, bez rezultatów. Najbliżsi Karoliny przeżywali ogromny dramat. Dopiero 4 grudnia mieszkaniec Wał Rudy Franciszek Szwiec natknął się na ciało dziewczyny na skraju lasu. Leżała tak blisko domu...

... Tego domu, który nazywany był przez sąsiadów „małym kościołem”, „betlejemką” albo „jerozolimką”. Panowała w nim bowiem atmosfera nadzwyczajnej pobożności, matka Karoliny – Maria, i ojciec – Jan potrafili każdy dzień zorganizować w rytmie modlitwy i życia religijnego. Dlatego gromadzili się u nich sąsiedzi i znajomi na różne nabożeństwa i modlitwy.

„Pierwsza dusza do nieba”

Karolina mogła ocalić życie, gdyby uległa żołnierzowi. Tak się nie stało. Jeśli przyjrzeć się duchowej sylwetce Karoliny, nie będziemy zdziwieni taką postawą błogosławionej. Urodzoną w 1898 roku Karolinę Kózkę nazywali znajomi „gwiazdą ludu”, „prawdziwym aniołem”, „pierwszą duszą do nieba”. Zasadność tych określeń potwierdzało jej życie.

Prawie codziennie przyjmowała Komunię Świętą. Miała wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej, odprawiała Drogę Krzyżową, każdy dzień poświęcała Chrystusowi i Jego Matce. Była czcicielką Najświętszego Serca Jezusa. Była gorliwa w modlitwie, nauce i pracy. Pomagała potrzebującym. Wspierała ich też dobrym słowem. Mówili o niej „urodzona katechetka”, bo znakomicie potrafiła wyjaśniać prawdy wiary i sprawy religijne nie tylko rówieśnikom, ale też starszym. Należała do Apostolstwa Modlitwy, Bractwa Wstrzemięźliwości i Żywego Różańca. Pomagała w prowadzeniu biblioteki swemu niezwykle religijnemu wujowi Franciszkowi Borzęckiemu, który przez pewien czas był jej duchowym przewodnikiem.

Wpatrzona w Niepokalaną

Błogosławiona Karolina – jak wielu świętych – szczególną czcią otaczała Matkę Bożą. Mówiła o Niej zwykle „moja Matka Boża”. Miłość do Maryi – co oczywiste – zbliżała ją do Zbawiciela. I odwrotnie; im bliżej była Chrystusa, poprzez przyjmowanie Komunii Świętej, tym bardziej lgnęła do Matki Najświętszej. Sprawdzały się w jej przypadku słowa św. Ludwika Grignion de Montfort z „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”: Jeśli więc głosimy doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy, to tylko w tym celu, by nabożeństwo nasze do Jezusa Chrystusa stało się gruntowniejsze i doskonalsze oraz aby podać łatwy i pewny środek do znalezienia Chrystusa. Tę prawdę bł. Karolina rozumiała doskonale. I głosiła ją swym rówieśnikom. Podziw dla Niepokalanej i wpatrywanie się w Jej cnoty były uderzające. To z kolei rodziło w niej potrzebę modlitwy do Matki Bożej i uczestniczenia w nabożeństwach ku Jej czci: majowych i październikowych. Raz, gdy jechała furmanką ze swą matką, ta zauważyła, że Karolcia porusza ustami, zapytała więc dlaczego tak robi. Karolina odpowiedziała: – Odmawiam Zdrowaś Maryjo, bo gdy to mówię, to czuję taką dziwną radość w sercu. Obdarzona darem kontemplacji kilkunastoletnia dziewczyna zgłębiała tajemnice różańcowe, dzieląc się swymi przemyśleniami z sąsiadami i rówieśnikami. Należąc do Żywego Różańca, nosiła różaniec na szyi, jako znak szczególnego przywiązania do Niepokalanej. Pielgrzymowała też do sanktuarium maryjnego w Odporyszowie koło Żabna, oddalonego od jej rodzinnej wsi o około 12 kilometrów.

Droga do Nieba

Karolina szczególnie umiłowała cnotę czystości. Ci, którzy ją znali, twierdzili zgodnie: by zachować czystość, czuwała nad sobą. Często się spowiadała. Przyjmowała Komunię Świętą, odmawiała codziennie różaniec i inne modlitwy, byle tylko zachować niewinność. Dzięki temu, mając niecałe 17 lat, pozostała nietkniętą. Nie złamał jej nawet uzbrojony rosyjski żołdak. Karolina uzbrojona w trzy cnoty Boskie – Wiarę, Nadzieję i Miłość, wytrwała. I zwyciężyła. Dziś odbiera wieczną nagrodę o jakiej ucho nie słyszało ani oko nie widziało.

A rosyjski żołnierz? Gdy zobaczył konającą Karolinę, uciekł. Z piętnem mordercy...

Kult Karoliny pojawił się niemal zaraz po jej śmierci. Już jej pogrzeb, który odbył się 6 grudnia 1914 roku, był okazją do zamanifestowania przekonania o jej heroicznych cnotach. Z biegiem lat ten kult się nasilał. Świadczą o tym liczne listy z podziękowaniami za otrzymane łaski dzięki wstawiennictwu Karoliny, a także pielgrzymki do jej grobu. Wreszcie ten kult został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską.

Dekret o męczeństwie Karoliny podpisał Ojciec Święty Jan Paweł II 30 czerwca 1986 r., a beatyfikacji dokonał w Tarnowie 10 czerwca 1987 r. Jej relikwie spoczywają w kościele parafialnym w Zabawie.

Ojciec Święty Jan Paweł II podczas beatyfikacji Karoliny powiedział m.in.: Młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i kobiet. Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności osoby ludzkiej. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie, to ludzkie ciało, zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów