Drodzy w Chrystusie Panu! Nie ma sensu powtarzać, że żyjemy w naprawdę trudnych i bezbożnych czasach, bo wszyscy o tym wiemy. Jednym ze znaków współczesnego odejścia człowieka od Boga jest niewątpliwie wzrastająca ciągle liczba samobójstw. Jest to jeszcze jeden, obok aborcji i eutanazji, przejaw pogardy dla życia.
Ktoś może powiedzieć, że to bardzo trudne słowa w czasach, kiedy przyznaje się powszechnie człowiekowi prawo do decydowania o życiu i jego zakończeniu.
Tymczasem według powszechnej i tradycyjnej nauki Kościoła jest to grzech śmiertelny, który sprowadza zamiast wiecznego spokoju karę wiecznego potępienia. Człowiek skazuje się na potępienie wieczne, jeżeli popełnia grzech samobójstwa z pełną świadomością i wolną wolą. Nikt nie dawał życia sam sobie i nikt nie ma prawa go sobie sam odbierać.
Tutaj chciałbym znowu uspokoić tych, którzy martwią się o los krewnych i przyjaciół, którzy zakończyli swoje życie, popełniając samobójstwo. Nikt nie może powiedzieć o konkretnej zmarłej osobie, że jest w piekle. Nikt nie ma takiej wiedzy.
Może być tak, że człowiekowi w ostatnich sekundach życia, kiedy już gaśnie świadomość, Bóg miłosierny daje łaskę żalu i te ostatnie sekundy zdecydują, że człowiek uniknie potępienia, wzbudzi żal za grzechy i po czyśćcowej pokucie osiągnie zbawienie. Tak więc to, co się dzieje w ostatnim momencie życia, jest tajemnicą między człowiekiem a Bogiem. Nie poznamy jej, aż do czasu naszego przejścia do wieczności.
Nieraz ludzie mają wątpliwości, czy można się…
Ależ tak! Tym więcej, im bardziej jesteśmy niespokojni o ich los. A może właśnie w ostatniej chwili życia uzyskali Boże przebaczenie aktem żalu i teraz czekają w czyśćcu na naszą modlitwę, na nasze ofiary Mszy Świętej…
Inną grupą ludzi, którzy nie zasługują na potępienie, nawet kiedy odbiorą sobie życie, są osoby psychicznie chore. Nie mam na myśli ludzi zupełnie niepoczytalnych, ale nawet takich, którzy mogą wydawać się całkiem normalni, a wewnątrz siebie przeżywają np. straszne ataki depresji.
Dzisiaj wiadomo, że depresja i inne schorzenia psychiczne, które wcale nie są rzadkością w naszych czasach (wystarczy zobaczyć kolejki przed gabinetami psychiatrów), mogą zaatakować z taką siłą, że człowiek w danym momencie działa jak w letargu. W takiej sytuacji nie odpowiada w pełni za swój czyn.
Jednak bardzo bym się obawiał każde samobójstwo podciągać pod efekt choroby. Ostatecznie chorych na depresję czy inne schorzenia jest bardzo wielu, a przecież nie każdy kończy ze sobą. Poza tym, taki atak, który odbiera człowiekowi zdolność myślenia, nie zdarza się znów tak często. Zawsze pozostaje głos sumienia, który mówi, że to jest złe. Mówi i ostrzega, że samobójstwo jest zbrodnią przeciw sobie, ale również przeciw rodzinie, którą się zostawia w smutku i, bardzo często, materialnej nędzy.
Nie wolno też zapominać, że także człowiek chory psychicznie, o ile ma jeszcze świadomość, powinien korzystać z pomocy nadprzyrodzonej: spowiedzi, modlitwy i – nade wszystko – Komunii Świętej. Jeżeli człowiek nie chroni się u Boga, to zaburzenia psychiczne czy emocjonalne bardzo łatwo wykorzysta szatan, wmawiając człowiekowi, że dalsze życie nie ma sensu.
Wielu katolików pyta także, czy coś się zmieniło w nauce Kościoła, ponieważ dawniej samobójców nie wolno było grzebać razem z innymi zmarłymi. Było dla nich wydzielone osobne miejsce gdzieś w kącie cmentarza, ale przede wszystkim ciało samobójcy nie mogło być wprowadzone do kościoła na liturgię pogrzebu. Nie wolno było zresztą odprawiać liturgii pogrzebowej.
W mojej rodzinnej diecezji ksiądz wychodził na zewnątrz kościoła i tam kropił ciało wodą święconą, a potem rodzina i znajomi, bez księdza, zanosili zmarłego na miejsce pochówku. Na pewno nie był to akt zemsty Kościoła czy wymierzenia kary samobójcy…
Kościół może karać tylko na tym świecie. W wieczności Kościół nikogo już nie sądzi, ta funkcja przypada Bogu. Takie postępowanie wynikało z wielkiej troski Kościoła o innych.
Chciano podkreślić, że…
Zwracano uwagę, że nie jest to śmierć jak każda inna, ale śmierć wbrew woli Bożej. A ponadto Kościół po prostu zakazywał urządzania jakiegokolwiek pochówku samobójcom. Normował to Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Oczywiście, nigdy nie zabraniano prywatnej modlitwy za tych, którzy odebrali sobie życie.
Obecny Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku zakazuje sprawowania obrzędów pogrzebowych wobec trzech grup ludzi:
– notorycznych apostatów, heretyków i schizmatyków;
– osób, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej;
– innych jawnych grzeszników, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych. (KPK kan. 1184)
Nie ma zatem zakazu sprawowania pogrzebu kościelnego wobec tych, którzy odebrali sobie życie. Przynajmniej fakt ten nie może być jedynym powodem odmowy. Dziś księża mają poważny problem, nie chcąc sprawiać wrażenia, że pogrzeb „należy się” – z jednej strony – każdemu, a z drugiej – starając się nie ranić uczuć często i tak bardzo zgnębionej rodziny.
Myślę, że o tym, czy samobójcy urządzić pogrzeb katolicki, czy nie, decyduje w dużej mierze to, jakie życie prowadził.
Jeżeli był dobrym człowiekiem, nie stronił od Kościoła, dobrze wychował dzieci – moim zdaniem powinien mieć katolicki pogrzeb. Zostawmy osąd Panu Bogu, bo widać, że człowiek taki z Bogiem się liczył. Śmierć samobójcza jest tutaj jakąś wielką tajemnicą jego życia.
Natomiast, jeżeli ktoś był w swoim życiu cynikiem, dla którego nie było świętości, nadużywał alkoholu, może sięgał po narkotyki, prowadził życie grzeszne – to był publicznym grzesznikiem, a jego samobójstwo potwierdziło jedynie słuszność przysłowia:
Urządzanie w takim przypadku wystawnych pogrzebów z biciem we wszystkie dzwony, orkiestry, przemówienia – to narażanie wiernych na ciężkie zgorszenie i, w moim odczuciu, jakby kpina z tych, którzy całe życie zmagają się nieraz z wielkimi tragediami życiowymi, a pomocy i ratunku szukają w modlitwie i sakramentach.
Na zakończenie chciałbym prosić: podnośmy na duchu tych, którzy są w stanie rozpaczy. Pokazujmy im drogę do Pana Jezusa, który jest siłą i pocieszeniem. Módlmy się za biedaków, którzy sami odebrali sobie życie. Odpychajmy od siebie wszelkie myśli wiodące do rozpaczy, pokusy przeciw własnemu życiu. Pamiętajmy, że Bóg nie zsyła większych trudów, niż możemy znieść. Amen.
Ks. Adam Martyna
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel