Słowo kapłana
 
Święty zawsze uśmiechnięty?

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy Czciciele Matki Bożej Fatimskiej!


Przeżywamy wakacje. Na pewno możemy teraz poznać nowych ludzi, którzy nas intrygują, a nawet zadziwiają swoimi postawami wobec życia, świata, wartości itd. Przy tej okazji wiele z naszych stereotypów życiowych może upaść. Jednym z takich stereotypów jest: Każdy święty chodzi uśmiechnięty – jak śpiewał kiedyś pewien zespół muzyczny.

Jak to więc jest z tym śmiechem u świętych? Dawniej ludzi świętych wyobrażano sobie często jako poważnych, nawet smutnych, obojętnych na sprawy tego świata. Wiemy dziś, że to nie jest prawda. Wielu z nich, o których słyszeliśmy, że właśnie byli uosobieniem smutku i rezygnacji, tryskało humorem. Tyle, że o tym dawniej nie pisano, bo chciano ich ukazać jako tych, którzy nie są z tego świata. Dziś mamy tendencję przeciwną. U każdego świętego „na siłę” wyszukuje się takie cechy, jak poczucie humoru czy wesołość. Niewątpliwie jest to bardzo duże uproszczenie i w żaden sposób nie oddaje rzeczywistości. Skoro mamy tak różne typy ludzkich charakterów i temperamentów, to nie może być tak, że świętymi zostają tylko ludzie z natury radośni. Święci są przecież różni. Jedni tu, na ziemi, byli pełni poczucia humoru, a inni – poważni, jeszcze inni – smutni.


Skłonność do czysto ludzkiego żartowania, radości objawianej na zewnątrz, to wszystko są sprawy drugorzędne. O świętości decyduje bowiem miłość Boga i walka ze swoimi słabościami, a nie to, czy ktoś jest uśmiechnięty, czy nie.


Aby nie być gołosłownym, posłużę się powszechną opinią na temat św. Franciszka z Asyżu, którego większość ludzi uważa za „wesołka“, który mało wiedział o problemach życia, dlatego mógł sobie pozwolić na chodzenie z głową w chmurach i ciągłą radość. A jednak to nieprawda. Święty Franciszek wiedział co to radość, ale tym bardziej wiedział co to smutek, zniechęcenie, ogromne cierpienie. Jego pisma i biografowie ukazują go jako często płaczącego nad Męką Pana Jezusa, nad grzechami świata, brakiem miłości do Boga. Mówią o jego bolesnym okresie w życiu, kiedy zauważył, że jego ukochany zakon nie podziela już pierwotnego pragnienia życia w skrajnym ubóstwie.


Kiedy lekarze próbowali uleczyć jego chorobę oczu, przypiekali mu powieki rozpalonym żelazem. Na pewno było to wielkie cierpienie i trudno, żeby Święty tryskał humorem w czasie takiej kuracji…


Jak to więc jest z tą radością? Czy możemy powiedzieć, że skoro jakiś święty nie zawsze był uśmiechnięty, to jego świętość była mniej warta? W żadnym wypadku! Istnieją różne rodzaje radości i zadowolenia, które choć nazywają się tak samo, mają jednak zupełnie inne źródła i inaczej się wyrażają.


Istnieje pismo, które św. Franciszek podyktował swemu współbratu Leonowi pt. Czym jest doskonała radość?. Mówi tam o różnych wydarzeniach bardzo radosnych dla zakonu, na przykład takich, że królowie Francji i Anglii wstąpili do zakonu, ale twierdzi też, że to nie jest prawdziwa radość. Co zatem nią jest? Umiejętność życia wolą Bożą, a nawet cierpliwego przyjęcia wzgardy ludzkiej z miłości do wzgardzonego Chrystusa. To jest fundament prawdziwej radości. Św. Franciszek ukazuje przy okazji taką hipotetyczną sytuację, w której wraca nocą zziębnięty do klasztoru. Jest mróz, a on ma bose stopy i nogi poranione od sopli lodu, które zwisają z jego habitu. Furtian klasztorny jednak wygania go, bo zakon już go nie potrzebuje. I Święty konkluduje: Jeżeli w takiej sytuacji zachowam spokój, nie wpadnę w gniew, to jest to powód do prawdziwej radości. Radość prawdziwa nie zależy bowiem od okoliczności życia, ale od naszego oddania się Bogu i upodobnienia się do Niego.


Człowiek święty emanuje radością, ale nie na sposób tego świata. Potrafi żartować i zazwyczaj ma poczucie humoru, ale w żadnym razie nie jest to cecha charakteru, która decyduje o byciu świętym. Radość człowieka świętego płynie z życia w łasce uświecającej, z przyjaźni z Bogiem, z możliwości kochania Go. Jest to radość wewnętrzna, bo na zewnątrz święci podlegają prawom życia tak jak wszyscy inni. Kiedy okoliczności są sprzyjające, to się cieszą, a kiedy w ich życie wchodzi ból, cierpienie, trudne doświadczenia, to raczej trudno, by tryskali humorem, choć i tutaj są oczywiście wyjątki.


Reasumując – pewni święci chodzą uśmiechnięci, ale są i tacy, po których widać, że cierpią, przeżywają smutek. Wszystko zależy od temperamentu i cech wrodzonych. Natomiast z całą pewnością każdy święty ma głęboką radość wewnętrzną, bo w bliskości Boga nie może być beznadziei, rozpaczy czy braku sensu, a te właśnie okoliczności powodują głęboki i trwały smutek.


Niech Matka Boża z Góry Karmel raczy nam wszystkim wyprosić u Boga radość prawdziwą z przywiązania do Swojego Syna. Takiej radości nikt nam nie odbierze! Amen.


Ks. Adam



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów