Święte wzory
 
Kasper del Bufalo - apostoł Krwi Przenajdroższej
Adam Kowalik

Święty Wincenty Pallotti twierdził, że Kasper del Bufalo otrzymał od Boga specjalną misję, by uczyć ludzi czci dla Krwi Zbawiciela. Sam św. Kasper wyznawał, że podjął się tego zadania, aby budzić żarliwość religijną ludzi. – Chciałbym mieć tysiąc języków, ażeby każdą duszę zdobyć dla Najdroższej Krwi Chrystusa. Och, chciałbym to nabożeństwo rozszerzać własną krwią – pisał do znajomej zakonnicy.

 

Św. Kasper del Bufalo urodził się w Rzymie 6 stycznia 1786 roku, a więc u progu rewolucji francuskiej, z której negatywnymi skutkami dla Kościoła przyszło mu się w życiu zmierzyć. Jego ojciec pracował jako kucharz w pałacu książąt Altierich. Wątły chłopiec został ochrzczony na drugi dzień po przyjściu na świat, a w pierwszą rocznicę urodzin otrzymał sakrament bierzmowania. Gdy miał dwa lata, zapadł na ospę. Zatroskana o życie syna matka Anuncjata, modliła się wówczas gorąco o zdrowie dla niego w pobliskim kościele pojezuickim Il Gesù. Jak się okazało – skutecznie.

 

Wiara

Kasper od dzieciństwa żył wiarą. Wraz z rówieśnikami bawił się w odprawianie nabożeństw, ale także umartwiał się i wspomagał żebraków, oddając im własne posiłki. Marzył o podjęciu pracy misyjnej w Turcji. Do Pierwszej Komunii Świętej przystąpił w wieku 11 lat. Niedługo potem przywdział strój duchownego, co w owym czasie było przywilejem młodzieży męskiej deklarującej pragnienie wstąpienia w przyszłości w szeregi duchowieństwa.

Bardzo lubił spędzać wolny czas w kościołach rzymskich na adoracji Najświętszego Sakramentu. Niestety, nie miał go wiele, gdyż pochłonięty troską o biednych i potrzebujących, niósł im pomoc i Ewangelię.

Jeszcze przed święceniami kapłańskimi Kasper del Bufalo głosił kazania w świątyniach Wiecznego Miasta. Już wówczas mówił ze swadą, prostym, trafiającym do serc wiernych językiem. Nie bał się wychodzić do ludzi, nawet na ulicy. Raz zdarzyło się, że został pobity, gdy podszedł do grupy młodych ludzi, by im przypomnieć o obowiązku spowiedzi. Odkrył wtedy, jak wielką rolę w pracy apostolskiej odgrywa cierpienie.

Oddany kapłan

31 lipca 1808 roku ks. Kasper del Bufalo przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce objął obowiązki katechety przy kościele św. Marka. Nie zarzucił jednak pracy na rzecz chorych i ubogich. Wraz z zaprzyjaźnionymi kapłanami zakładał dzieła miłosierdzia. Szukał sposobów, by młodych ludzi, zagrożonych demoralizacją, oderwać od źródeł zgorszenia. Temu między innymi miało służyć oratorium zorganizowane przy kościele Matki Bożej Zwycięskiej.

W tym czasie spowiednikiem Kaspra del Bufalo był ks. Franciszek Albertini, kanonik przy bazylice św. Mikołaja (San Nicola in Carcere). W świątyni tej od 100 lat przechowywano wspaniałą relikwię – fragment żołnierskiego płaszcza nasiąkniętego Krwią Pana Jezusa. Ksiądz Albertini postanowił założyć bractwo, którego celem było propagowanie kultu Krwi Zbawiciela. Na jego prośbę kazanie podczas nabożeństwa inaugurującego działalność Bractwa Krwi Przenajdroższej wygłosił ks. Kasper.

Represje rewolucji

Na przełomie XVIII i XIX wieku Stolica Apostolska stała się celem ataków rewolucyjnej Francji. Ojciec Święty Pius VI został aresztowany i wywieziony za granicę. Zmarł w niewoli, w Walencji. W następnej dekadzie suwerenności Stolicy Apostolskiej zagroziła samowola cesarza Francji, Napoleona Bonaparte. Dobrotliwy papież Pius VII, dopóki mógł, tolerował uroszczenia Korsykanina. Doceniał bowiem zmiany na lepsze, które nastąpiły we Francji za jego rządów. Gdy jednak ingerencje Napoleona w życie Kościoła zaczęły iść zbyt daleko, stawił opór. Francuzi najpierw otoczyli siedzibę Namiestnika Chrystusa, a potem, po nałożeniu przezeń ekskomuniki na grabieżców Państwa Kościelnego, wywieźli go do Savony, a potem do Fontainebleau.

Po usunięciu Arcypasterza, Francuzi wezwali rzymskich kapłanów, których uznali za wpływowych, do ­złożenia przysięgi na wierność cesarzowi. Kasper bez wahania odmówił, deklarując: – Nie mogę, nie muszę, nie chcę.

W lipcu 1810 roku został deportowany do Piacenzy. Niestety, jego organizm źle znosił miejscowy klimat i surowe warunki bytowe. Zachorował. Wydawało się nawet, że umrze. Otuchę wlał weń ks. Albertini, również wygnany z Rzymu. Opowiedział młodszemu koledze, że swego czasu pewna świątobliwa zakonnica zapowiedziała mu, iż pozna gorliwego kapłana, który będzie szerzył kult Krwi Pańskiej i założy nowe zgromadzenia zakonne. Wszystko wskazywało, iż jest nim właśnie ks. Kasper. Podniesiony na duchu młody duchowny z dnia na dzień wstał z łóżka, po czym jego stan zdrowia szybko zaczął się poprawiać. Rekonwalescencji sprzyjało niewątpliwie przesiedlenie go do Bolonii.

Powrót do Rzymu

W nowym miejscu władze pozostawiły mu więcej swobody, wobec czego zaangażował się w pracę apostolską. Dzięki nadzwyczajnej energii stał się animatorem życia duchowego przetrzymywanych tam na wygnaniu kapłanów. Naturalnie, jego poczynania bacznie śledziła policja. Władze francuskie, świadome dużego wpływu, jaki wywierał na innych duchownych, jeszcze trzykrotnie namawiały go do złożenia przysięgi na wierność Napoleonowi. Za każdym razem stanowczo odmawiał. Skutkiem tej postawy były deportacje do kolejnych miejsc odosobnienia. Dopiero klęska Napoleona w 1814 roku umożliwiła ks. del Bufalo powrót do rodzinnego Rzymu.

Dowiedziawszy się, że Ojciec Święty przywrócił do istnienia Towarzystwo Jezusowe, wychowany w cieniu jezuickiego kościoła Il Gesu kanonik postanowił wstąpić do odrodzonego zakonu. Niespodziewanie sprzeciwił się temu sam papież, który właśnie przygotowywał w Rzymie wielką ofensywę ewangelizacyjną. Spełniając wolę Piusa VII, ks. Kasper rozpoczął działalność misjonarza ludowego.

Misjonarz Krwi Odkupiciela

Kaznodziejstwo ks. Kaspra w następnych latach oparte było na nabożeństwie do Przenajdroższej Krwi Pana Jezusa. Za jego namową, grono kapłanów ze stowarzyszenia Pracowników Ewangelii, z którym przyszły święty się związał, podjęło współpracę z założonym przez ks. Albertiniego Bractwem Krwi Przenajdroższej, podniesionym w 1815 roku do godności arcybractwa. Liderem grupy, obok przyszłego biskupa, ks. Kajetana Bonanniego, stał się ks. del Bufalo.

W latach trzydziestych XIX wieku grupa kapłańska Misjonarzy Arcybractwa Krwi Przenajdroższej przekształciła się w zgromadzenie. W 1834 roku powstała także gałąź żeńska – Adoratorek Przenajdroższej Krwi.

Sam Kasper nie ustawał w pracy misyjnej. Głosił nauki w całym Państwie Kościelnym. Docierał nawet do odległych, zagubionych w górach wiosek. Potrafił przemawiać całymi godzinami, a na jego kazania ściągały prawdziwe tłumy. Rozpalał w sercach słuchaczy miłość do Boga. Był autentyczny, a przez to skuteczny. Jego serce płonęło żarem wiary. Dużo uwagi w swej działalności poświęcał nawracaniu przestępców, którymi w dobie wojen napoleońskich zapełniły się góry na terenie Państwa Kościelnego. Także w tej dziedzinie odniósł wiele sukcesów.

Droga na ołtarze

W 1837 roku ks. Kasper del Bufalo podupadł na zdrowiu. Nie ustawał jednak w pracy apostolskiej. Bez wahania udał się do zagrożonego epidemią cholery Rzymu. Nie tylko niósł pociechę duchową mieszkańcom, ale także wspierał materialnie rzemieślników, zamawiając u nich przedmioty, które mogły być przydatne zgromadzeniu. Uniknął zarażenia i powrócił do Domu Misyjnego w Albano. Pod koniec roku, na wezwanie protektora zgromadzenia, znów wyjechał do Wiecznego Miasta. Niestety, tym razem nie był już jednak w stanie pracować. Zmarł 28 grudnia 1837 roku w Albano.

Na początku XX wieku, 18 grudnia 1904 roku, papież św. Pius X beatyfikował gorliwego apostoła Krwi Przenajdroższej. Pół wieku później, 12 czerwca 1954 roku został kanonizowany przez Piusa XII. Kościół wspomina św. Kaspra 28 grudnia.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel