Niewiele ponad dwa tysiące lat temu, młody mężczyzna szedł po zakurzonej drodze wiodącej z Nazaretu do Jerozolimy. Było w nim coś iście królewskiego. Sprawiał wrażenie człowieka mądrego i pokornego. Jednak, będąc nieco pochylonym do przodu, zdawał się nosić w sobie straszny ból.
Był to Józef, syn bardzo pobożnych i zamożnych rodziców, którzy wywodzili swoje korzenie z królewskiego rodu Dawida. Teraz, w wieku osiemnastu lat był sierotą, gdyż jego rodzice zmarli zaraz jedno po drugim. Ledwo ziemia osiadła na ich grobach, a już chciwi krewni ogołocili młodego mężczyznę z większości jego spadku.
W tej smutnej chwili przygnębiony Józef zwrócił się do Boga, jak zwykł to czynić już od najmłodszych lat. Wówczas to jego matka opowiadała mu o dobrym Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, a mały chłopczyk dodawał swoim dziecinnym głosikiem i Józefa.
Józef miał wyznaczonego, jak każdy z nas, swojego Anioła Stróża, który w szczególnych chwilach życia prowadził go tak, jak tego pragnął Bóg. Po śmierci rodziców anioł powiedział mu, że Ojciec niebieski życzy sobie, aby udał się do Jerozolimy. Nakazał mu też zabrać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy niezbędne do przetrwania. Resztę miał oddać biednym. Miał się także nauczyć zawodu cieśli.
Posłuszny Józef zrobił, jak mu za pośrednictwem anioła przykazał Bóg. Wkrótce osiedlił się niedaleko świątyni w Jerozolimie. Czas dzielił między naukę zawodu a modlitwę, w której kontemplował Stwórcę w pobliskim Domu Bożym.
Józef bardzo pragnął towarzystwa kogoś, kto podobnie jak on mógłby żywić miłość do rzeczy Bożych. Pewnego dnia, kiedy tak trwał na modlitwie, objawiono mu, że w pobliżu mieszka niewiasta o imieniu Maryja, która jest nadzwyczaj miła Panu. Podobnie jak on, Maryja wywodziła swoje dziedzictwo z rodu Dawida. Anioł dodał ponadto, że Maryja wie o jego istnieniu i się za niego modli.
Przez dziesięć lat modlili się za siebie. I chociaż nigdy się nie spotkali, ta wzajemna wiedza była źródłem pociechy i zachęty dla obojga. Wiedząc, że Maryja poświęciła swoje dziewictwo Bogu, także i on odczuwał silne pragnienie uczynienia podobnie jak Ona, z równą ochotą i wielką radością.
Upłynęło kilka lat. Pewnego dnia anioł, który kierował Józefem, nakazał mu, aby przygotował się na przyjęcie wielkiego daru. W tym momencie, w którym anioł umieścił w dłoniach Józefa nieskazitelnie czystą gołębicę, Józef usłyszał te słowa: „Przyjmij ten dar, który został ci ofiarowany przez Boga. Masz być strażnikiem Jej czystości. Miłuj Ją szczerze, ponieważ Ona jest radością serca Bożego... Nigdy nie było i nigdy nie będzie drugiej takiej jak Ona".
Pewnego dnia cała okolica została powiadomiona, że każdy mężczyzna z rodu dawidowego ma się stawić w świątyni. To tam Bóg miał wskazać wybrańca, który poślubi świętą dziewicę o imieniu Maryja.
Liczący w tym momencie trzydzieści lat Józef, pospieszył do świątyni. W swojej skromności nawet nie śmiał myśleć o tak ogromnym darze, jakim byłaby Maryja jako panna młoda. Wciąż nie mógł się doczekać, aby spotkać Ją, duchową towarzyszkę wielu samotnych lat.
Kiedy tylko wszyscy kandydaci zgromadzili się już w Domu Bożym, Maryja została wywołana. Była zadziwiająco piękna, pełna wdzięku i pokory. Jej policzki pokrywał dziewiczy rumieniec.
Następnie najwyższy kapłan nakazał rozdać suche gałązki każdemu kandydatowi. Kiedy to uczyniono zaczął prosić Boga, aby dał wyraźny znak, kto ma zostać mężem Maryi, sprawiając, że jego gałązka zakwitnie.
Józef, który zajął odległe miejsce, nagle spostrzegł, że gałązka, którą trzymał w ręce, zaczęła kiełkować i już po chwili okryła się cudownym białym kwieciem. Każdy patrzył na ten niesamowity znak, nie mogąc oderwać wzroku. Tymczasem Bóg pragnął potwierdzić swój wybór. Wszyscy tam obecni po chwili zobaczyli białą gołębicę zlatującą z nieba, która spoczęła na głowie Józefa.
Po tych wydarzeniach ogłoszono powszechnie, że Józef został wybrany przez Boga dla świętej dziewicy i każdy bez wyjątku, nawet ci, którzy nie zostali wybrani, radował się z tego powodu.
Uroczystość zaręczynowa odbyła się natychmiast. Józef zabrał swoją „gołębicę", jak Ją nazywał, do domu, teraz całkowicie pojmując znaczenie swojej wizji. Kiedy tak szedł obok niebiańskiego stworzenia, jego serce przepełniała radość. Była to przecież istota tak piękna, że nie można Jej było przyrównywać do nikogo i niczego. Istota wspaniała i niezwykle skromna, która to skromność emanowała z każdego Jej ruchu i słowa.
Pan młody ubolewał jedynie nad tym, że może Jej zaoferować tylko skromną lepiankę, pełniącą jednocześnie funkcję domu i warsztatu. Ale Ona zapewniła go, że z radością będzie dzielić z nim tę biedę. I tak resztę dnia oraz całą noc spędzili na rozmowie, opowiadając o swoim życiu i cudach, które Boża dobroć zdziałała w nich. Wielka była ich radość i wdzięczność za to, że zostali połączeni przez Boga.
Wkrótce też zdecydowali, że muszą postarać się o lepsze warunki zamieszkania dla nowo założonej rodziny. To wtedy Maryja wspomniała o niewielkim domu, który posiadała w Nazarecie. Zasięgnąwszy porady Bożej, oboje uznali, że Nazaret to ich miejsce przeznaczenia.
Józef zabrał trochę rzeczy, które posiadał i niezbędne narzędzia stolarskie, następnie wszystko to zapakował na muła i święta para udała się w podróż tą samą zakurzoną drogą, którą Józef przemierzał wiele lat temu.
I znowu święty pan młody bardzo ubolewał nad tym, że nie może zapewnić swojej młodej żonie lepszego transportu. Jednak Bóg pocieszał strapionego Józefa przez całą drogę. Oboje często zatrzymywali się, by odpocząć i trochę się odświeżyć. Tymczasem Maryja intonowała hymny dziękczynne swym przepięknym głosem, dostarczając ogromnego uniesienia swojemu ukochanemu mężowi i przyciągając chmary ptaków, które fruwały wokół niej, dołączając błogosławione świergotanie do jej wzniosłych pieśni.
I tak, cały czas dziękując Bogu za cuda, szczęśliwie dotarli do Nazaretu.
To było prawdziwie niebiańskie małżeństwo, przygotowane w niebie. Co było dalej? Sami wiecie.
Tłum. Agnieszka Stelmach
Na podstawie „Życia św. Józefa"
z osobistych objawień Marii Cecylii Baij, O.S.B.,
„Crusade Magazine", Marzec-Kwiecień 2004.
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów