Temat numeru
 
Matka Boża naszą Opiekunką
Paweł Lelek

W czasach „pandemii koronawirusa” wielu ludzi przekonało się, jak ważna jest dla nich matczyna opieka. Dzieci i młodzież szkolna, pobierając naukę w domu drogą elektroniczną, pozostają dziś całkowicie pod skrzydłami swoich rodziców, w szczególności zaś matek. Po zamknięciu uczelni studenci wrócili do rodzinnych miast. Także dorośli w wielu przypadkach zwrócili się do swoich mam z pytaniem, co teraz robić. Nawet w zwaśnionych rodzinach poczucie zagrożenia skłoniło wielu ludzi do pogodzenia się. Tak samo, jak do ziemskich rodziców, katolicy uciekają się dziś także do naszej wspólnej Matki, Maryi.

 

A obok Krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19,25-27).

 

Dlaczego udajemy się pod opiekę Maryi?

W tych słowach, jednych z ostatnich, które wypowiedział Jezus przed śmiercią krzyżową, zawarte jest właściwie całe teologiczne uzasadnienie kultu maryjnego. Syn Boży sam powiedział Swojemu uczniowi, że ta, która Go poczęła z Ducha Świętego, będzie od tej pory również jego matką, a zatem Matką wszystkich uczniów Jezusa, wszystkich chrześcijan. To dlatego na cudownych obrazach tworzonych na przestrzeni dwóch tysięcy lat istnienia Kościoła, Dzieciątko Jezus zawsze wskazuje prawą ręką na Maryję, jakby mówiąc bez słów: To przez Nią wiedzie droga do Mnie.

Kult maryjny zajmuje kluczowe miejsce w życiu Kościoła. Motyw oddawania czci Maryi jako Opiekunce był obecny w życiu pierwszych wspólnot chrześcijańskich od samego początku istnienia Chrystusowej Owczarni.

 

Pod Twoją obronę…

Bezsprzecznie udowodnione praktyki kultu maryjnego, skierowanego do Matki Bożej jako Opiekunki, możemy odnaleźć już w III wieku. Jest to zachowana do naszych czasów modlitwa Pod Twoją obronę, ułożona  przez prześladowanych chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim. Mało kto jednak wie, że jej pierwotna treść (w języku starogreckim) brzmiała nieco inaczej niż współczesny tekst. W dosłownym tłumaczeniu z greki modlitwa ta zaczynała się od słów: Pod opiekę Twojego miłosierdzia uciekamy się, o Bogarodzico.

 

Pod Twoją obronę… było i jest odmawiane nie tylko po każdym Różańcu, ale też w chwilach szczególnej niedoli i poczucia zagrożenia: przez żołnierzy przed bitwą, przed trudnymi operacjami i zabiegami, a także w czasie epidemii i zaraz. Tę modlitwę odmawiali nieustannie paulini broniący się przed Szwedami na Jasnej Górze, modlił się nią także generał Józef Haller i jego żołnierze przed wstąpieniem w śmiertelny bój z bolszewikami pod Radzyminem w sierpniu 1920 roku. Dziś polscy biskupi zachęcają do oddawania się pod opiekę Maryi przed zarazą koronawirusa tą właśnie krótką, ale jakże skuteczną modlitwą.

 

Cudowne, włoskie ikony

Ogromny wkład w rozpowszechnienie kultu Maryi jako Opiekunki wniosła wybitna w swoim czasie ikonografia włoska. Jeden z najsłynniejszych wizerunków Matki Bożej z Półwyspu Apenińskiego, obraz Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy, powstał pomiędzy IX a XII wiekiem. Od początku Maryja za jego pośrednictwem była czczona jako Opiekunka najbardziej potrzebujących, osamotnionych i opuszczonych. To pewnie dlatego zyskała tak wielką popularność szczególnie wśród biedoty i osób, które nie miały już nadziei na uzyskanie pomocy od ludzi.

I zapewne również temu ten włoski obraz zawdzięcza tak wielkie uznanie za granicą. Kopie wizerunku NMP Nieustającej Pomocy znajdują się w kościołach niemal we wszystkich europejskich państwach katolickich, a także w USA i na Filipinach. Mimo to oficjalny kult Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy został ustanowiony stosunkowo późno, bo 23 czerwca 1867 roku, kiedy to ukoronowano oryginalny obraz znajdujący się w rzymskim kościele pw. św. Alfonsa Liguoriego, natomiast święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy jest obchodzone dopiero od 1876 roku.

Największymi propagatorami tego wizerunku Maryi Opiekunki są ojcowie redemptoryści. To dzięki nim Jej kult trafił również do Polski. Szczególną cześć NMP Nieustającej Pomocy odbiera w Krakowie i Jaworznie, gdzie ma swoje sanktuaria.

 

Mieszkańcy krakowskiego Podgórza na początku XX wieku sami zadecydowali o tym, że chcą mieć kościół pod Jej wezwaniem. Już na etapie zbierania środków był on przypisany Matce Bożej Nieustającej Pomocy. Gdy w 1909 roku ukończono budowę świątyni, obraz przeniesiono z małej kaplicy i umieszczono w ołtarzu głównym na uroczystość konsekracji kościoła. Zaangażowanie oraz inicjatywa krakowian w dzieło budowy świątyni i poświęcenia go ich Opiekunce, Maryi, wiele mówi o tym, jak bardzo katolickie serca pragną Jej opieki.

 

Ocalenie Ludu Rzymskiego

Drugą ze słynnych włoskich ikon Matki Bożej jest wizerunek Salus Populi Romani, czyli Ocalenie Ludu Rzymskiego, zwany też Matką Bożą Śnieżną. Legenda dotycząca powstania rzymskiego kościoła Matki Bożej Śnieżnej sięga IV wieku. Wtedy to pewien rzymski patrycjusz wyprosił u Maryi upragnione potomstwo, a w sierpniowy dzień w gorącej Italii spadł śnieg. Jednak sam obraz pochodzi prawdopodobnie z XII wieku, a swój tytuł nosi dopiero od  1522 roku, gdy Rzym opanowała epidemia dżumy, nazwana Wielką Zarazą.

 

Lud rzymski oczywiście od razu oddał się pod opiekę swojej Matki. Wielka procesja, z obrazem Matki Bożej Salus Populi Romani na czele, przeszła wtedy ulicami Wiecznego Miasta. Procesja trwała szesnaście dni i zatrzymywała się na noc w bardziej znaczących kościołach Rzymu. W dzielnicy, do której dotarła, niemal od razu kończyła się zaraza, a kilka dni po zakończeniu procesji Rzym był już wolny od epidemii.

Po raz drugi Matka Boża Śnieżna zadziałała przeciwko morowemu powietrzu, gdy w 1837 roku w Rzymie pojawiła się epidemia cholery. Papież Grzegorz XVI modlił się wtedy do Opiekunki ludu rzymskiego o ustanie zarazy, co też nastąpiło w bardzo krótkim czasie.

Czy teraz – po raz trzeci w historii – nadchodzi czas, kiedy mieszkańcy Wiecznego Miasta oddadzą się pod opiekę Salus Populi Romani? 15 marca 2020 roku papież Franciszek przeszedł pieszo ulicami opustoszałego podczas kwarantanny Rzymu do bazyliki Matki Bożej Większej, aby błagać Opiekunkę Maryję o ustanie współczesnej zarazy koronawirusa.

 

Matka, Królowa i Opiekunka

Przed sierpniowym świętem Matki Bożej Częstochowskiej w 2018 roku rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik potwierdził, że Maryja cieszy się w Polsce trzema szczególnymi tytułami – Matki, Królowej i Opiekunki. Wszystkie trzy zrodziły się z wielowiekowej tradycji zawierzania Narodu Polskiego Matce Bożej i są ­integralną częścią historii Polski oraz naszej narodowej tożsamości.

Król Jan Kazimierz w Ślubach lwowskich z 1 kwietnia 1656 roku deklarował: Mnie, Królestwo moje Polskie, Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojsko obojga narodów i pospólstwo wszystko Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twojej pomocy i miłosierdzia w teraźniejszym utrapieniu królestwa mego przeciwko nieprzyjaciołom pokornie żebrzę…

 

Z kolei w Jasnogórskich Ślubach Narodu Polskiego Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, złożonych 26 sierpnia 1956 roku, słowo „opieka” pada trzy razy. Za pierwszym razem Prymas Tysiąclecia zawierza Ojczyznę opiece Maryi: Zarówno siebie samych, jak i wszystkie ziemie polskie i wszystek lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie. Za drugim razem kardynał używa tego słowa w kontekście opieki Bożej, do której prowadzi wstawiennictwo Maryi: Pomnij, Matko Dziewico, przed obliczem Boga, na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim, pod opieką najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi. Za trzecim razem natomiast, co szczególnie ważne, Prymas Tysiąclecia wspomina o opiece przybranych, ziemskich rodziców: Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić je przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczyć czujną opieką rodzicielską. Te słowa prymasa mają ogromną wagę, jest to już bowiem nie tylko prośba i oddanie się pod opiekę Maryi, ale też wezwanie do działania i deklaracja pragnienia wychowywania narodu w wierze ojców.

 

3 maja 2020 roku abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, zawierzył naszą Ojczyznę Matce Bożej na Jasnej Górze, nawiązując zarówno do Ślubów Lwowskich, jak i do Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego w tym trudnym czasie epidemii koronawirusa toczącej cały świat, w tym także Polskę: Bogurodzico Dziewico, Królowo Polski i nasza Jasnogórska Matko! Ku Tobie wznosi się dzisiaj nasza ufna modlitwa, która zespala serca wszystkich Polaków. Przyjmij godziwe pragnienia Twoich dzieci, którymi opiekowałaś się zawsze z macierzyńską troską. Twoimi jesteśmy i Twoimi pragniemy pozostać. Towarzysz nam w codziennej wędrówce naszego życia, bądź Przewodniczką, błagającą i niezwyciężoną Mocą.

A zatem po raz kolejny Polacy udali się pod opiekę Tej, która nigdy ich nie zawiodła.

 

Paweł Lelek



NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego