Temat numeru
 
Dziewica z Guadalupe przymnoży nam wiary!
Michał Wikieł

– Maryjo, Matko Boża z Guadalupe, Ty, która objawiłaś się na Tepe­yac świętemu Juanowi Diego, stając się znakiem nadziei i miłosierdzia dla wszystkich narodów. Przyjmuję Cię dzisiaj jako moją Matkę i Królową. Oddaję Ci moje serce i całe moje życie… To słowa modlitwy, jaką odmówiły tysiące polskich czcicieli Matki Bożej po tym, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi zaprosiło ich jesienią 2024 roku do oddania się Maryi czczonej od niemal pięciu wieków w cudownym wizerunku objawionym w ­Meksyku…

 

To, że wierni znad Wisły kochają Matkę Bożą, jest sprawą oczywistą, dlatego z wielkim zaangażowaniem włączyli się w kampanię propagującą Jej najstarsze objawienia. Akcja ta została zorganizowana w szczególnym dla Polaków czasie…


Maryjo, przymnóż nam wiary!


Widzimy, jak zmienia się nasza duchowość. Niestety, kolejne pokolenia tracą wiarę, ulegając zgubnym trendom (ateizm, konsumpcjonizm, materializm) i systematycznym działaniom finansowanym przez globalne i państwowe instytucje (promowanie antykultury, satanizmu, ideologii LGBT, transpłciowości etc.), a także bezpardonowym atakom na Kościół (rozdmuchiwanie nielicznych skandali, ośmieszanie, akty nienawiści promowane przez media). Ale pamiętajmy, że nasz Zbawiciel powiedział jasno: Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 10,22) i nieco dalej czytamy u św. Mateusza: Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w Niebie (Mt 10,33). Te słowa były inspiracją do przeprowadzenia naszej wielkiej kampanii „Nie wstydzę się Jezusa” sprzed 14 lat, dzięki której przypomnieliśmy młodym Polakom, że wiara katolicka jest naszą chlubą!

Dziś natomiast, wierząc, że Matka Boża z Guadalupe – tak jak przemieniła kiedyś serca mieszkańców Ameryki – może przemienić także i nasze serca, zwróciliśmy się po pomoc właśnie do Niej. Z przerażeniem obserwujemy, jak w Polsce upada wiara, jak setki tysięcy, a może i miliony Polaków zaprzestają praktyk religijnych, pogrążając się w otchłaniach bezbożności. Wielu naszych bliskich nie kieruje się już Dekalogiem, lecz zwraca się ku zabobonom lub podąża za swoimi własnymi kaprysami i zachciankami – napisaliśmy na specjalnym zwoju, który jako wotum zawieźliśmy do Meksyku. – My wszyscy, nie znajdując nikogo innego, kto może zaradzić naszemu upadkowi, z pokorą zwracamy się do Ciebie i razem wołamy: „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary!”. Wołamy i zwracamy się do Ciebie, bo pragniemy prosić Cię o łaskę wiary dla naszego narodu, naszych rodzin, małżeństw i dla naszych dzieci; także tych nienarodzonych, bo na ich życie wciąż czyha szatan i ludzie, którzy – idąc za jego podszeptem – chcą znów doprowadzić do rozszerzenia się procederu dzieciobójstwa w naszym kraju. Uciekamy się do Ciebie również jako do Tej, która zwyciężyła wszystkie herezje, a teraz pomoże nam zwalczyć falę profanacji, która dotyka także nasz kraj, przez wielu wciąż określany jako katolicki. Oby taki pozostał na wieki!


Zanim powstał wspomniany zwój, we wrześniu 2024 roku rozesłaliśmy do 190 646 polskich rodzin piękny pakiet zawierający łaskami słynący meksykański cudowny wizerunek Maryi wraz z Aktem poświęcenia się Królowej oraz broszurę opisującą objawienia sprzed pięciu wieków. Odzew był bardzo duży: aż 25 159 osób odesłało do nas potwierdzenie odmówienia tego Aktu, a tym samym włączenia się w naszą akcję. Ponadto wielu naszych rodaków wsparło duchowo to dzieło, dlatego także w ich imieniu pielgrzymowaliśmy do Meksyku, by w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 2024 roku modlić się podczas Mszy Świętej odprawionej przy głównym ołtarzu sanktuarium w Guadalupe w intencji Przyjaciół i Dobrodziejów Stowarzyszenia, którzy wzięli udział w tej kampanii.


Przed cudownym Obrazem


Tuż po Mszy Świętej udaliśmy się do zakrystii, zabiegając o to, by nazwiska Przyjaciół Stowarzyszenia zapisane na zwoju, dotarły pod sam Cudowny Obraz. Jest on zawieszony bardzo wysoko, dzięki temu można go zobaczyć z każdego miejsca wielkiej nowej bazyliki, konsekrowanej w 1976 roku (świątynia może pomieścić ponad 10 ­tysięcy pielgrzymów). Przywitał nas rektor Narodowego Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, ks. Efraín Hernández Díaz. Usłyszawszy, że niemal 200 tysięcy Polaków otrzymało wizerunek Maryi z Guadalupe, a ponad 25 tysięcy odmówiło Akt a ich nazwiska zostały wpisane na 30-metrowym zwoju – bardzo dziękował nam za tę kampanię. Zakładając, że ksiądz rektor niejeden dar ofiarowany przez różne pielgrzymki już widział, a Guadalupe jest – po Watykanie – drugim największym i najczęściej odwiedzanym miejscem kultu chrześcijańskiego na świecie (przybywa tu ponad 20 milionów ludzi rocznie), tym bardziej cieszyło nas, że był tak bardzo poruszony, gdy słuchał o naszej akcji i oglądał nasz piękny zwój, wykonany z wyjątkowego meksykańskiego drewna bocote. To piękne wotum trafiło aż pod sam Obraz, pod którym pomodliliśmy się za wszystkich uczestników akcji. Następnie zaproszono nas do zakrystii, gdzie ksiądz rektor ofiarował nam prezent: obrazek Matki Bożej z Guadalupe z błogosławieństwem oraz książkę o wotach składanych w sanktuarium.


Z ziemi polskiej do… Ameryki


Meksyk, choć położony bardzo daleko od Polski, przyciąga wielu pielgrzymów także ze Starego Kontynentu. Nie jest to jednak łatwa wyprawa prawie 20-godzinna podróż, do tego 7-godzinna różnica czasu oraz wysokość 2 200 m n.p.m. (jak najwyższe szlaki w Tatrach), na jakiej jest położony Meksyk. Ale słynący łaskami wizerunek Dziewicy z Guadalupe – która zaledwie w kilka lat nawróciła prawie 9 milionów ludzi pogrążonych dotąd w pogaństwie, krwawych kultach i narażonych na zbrodnicze rytuały – do tej pory otaczany jest czcią i zachwyca zarówno prostych wiernych, jak i najwybitniejszych naukowców. Gdy patrzymy na miejscowych pielgrzymów, raczej widzimy tych prostych ludzi szczerze kochających Królową Meksyku po prostu za to, że jest ich najlepszą Matką. I to jest dla nich najważniejsze! Ale są i tacy, którzy przybywają tutaj z powodu spektakularnych cudów, a jeszcze inni – zafascynowani niezwykłymi odkryciami naukowców studiujących cudowny Obraz: matematyków, fizyków, geografów i astronomów.

Cudowny wizerunek można kontemplować w nowej bazylice, jednak nasze oko zdecydowanie bardziej ucieszy piękno starej świątyni, stojącej tuż obok. Patrząc na nią, odnosimy wrażenie, jakby nasze zmysły nas zawodziły, bowiem jest ona… wyraźnie przechylona, a spacerując w jej wnętrzu, czujemy, że idziemy pod górkę albo z niej schodzimy… Wszystko to dlatego, że ta konsekrowana w 1709 roku bazylika została postawiona na grząskim gruncie (większość Mexico City powstało w basenie osuszonego jeziora Texcoco), a ponadto przetrwała liczne trzęsienia ziemi. W rezultacie budynek zaczął się niebezpiecznie przechylać i zagrażać pielgrzymom, dlatego w 1976 roku po otwarciu nowej świątyni zamknięto tę starą w celu przeprowadzenia prac konserwacyjnych. Ponownie otwarto ją w roku 2002.


Oprócz niej na terenie sanktuarium jest wiele miejsc godnych uwagi. Na tyłach starej bazyliki znajduje się muzeum, a za pomnikiem św. Jana Pawła II (bardzo kochanego przez Meksykanów, bo odwiedził ich już podczas swojej pierwszej zagranicznej pielgrzymki, a potem jeszcze cztery razy), możemy udać się na położone 100 metrów wyżej wzgórze Tepeyac, gdzie w miejscu, w którym Matka Boża objawiła się świętemu Juanowi Diego, stoi kaplica (pierwszą kapliczkę postawiono tu w 1666 roku, a w 1749 roku zbudowano większy kościół). Nieco dalej ujrzymy pomnik przedstawiający kadłub okrętu z ożaglowaniem. Upamiętnia on jeden z najsławniejszych cudów Matki Bożej z Guadalupe: gdy statek wiozący ludzi z Hiszpanii próbował podczas burzy wpłynąć do portu w Veracruz. Wtedy marynarze – spodziewając się najgorszego – poprosili o pomoc Dziewicę z Guadalupe i… morze cudownie się uspokoiło! Ocaleni, pełni wdzięczności, przynieśli na swoich barkach maszt okrętu, który ulokowano na terenie sanktuarium. Niestety, na początku XX wieku silny wiatr zniszczył maszt i wtedy został zastąpiony pomnikiem.


Schodząc, napotkamy piękny ogród, pełen kwiatów i drzew, gdzie Juan Diego miał zebrać róże jako znak dla biskupa Zumarragi potwierdzający prawdziwość objawień, a w nim kilkanaście figur przedstawiających „Ofiarowanie Matce Bożej” – hołd złożony przez Indian. Dalej zobaczymy Kaplicę Źródełka, które wytrysnęło na pamiątkę objawień i Kaplicę Indian z 1649 roku – najstarszy zachowany budynek na terenie sanktuarium.


Rocznie do sanktuarium przybywa na różne sposoby ponad 20 milionów czcicieli. Są to pątnicy piesi, rowerowi, inni przyjeżdżają samochodami, a nawet wielkimi ciężarówkami w amerykańskim stylu – pięknie przystrojonymi obrazami i wielkimi figurami Dziewicy z Guadalupe, flagami, wstążkami, napisami etc. Często są to konwoje pielgrzymkowe złożone z wielu uczestników. Każda grupa jest niesamowicie barwna: pielgrzymi mają kolorowe stroje regionalne albo noszą koszule z wizerunkami Guadalupańskiej Pani. Grają na instrumentach, tańczą i śpiewają, niosą figury Maryi, obrazy, feretrony… Często są to własnoręcznie wykonane wota. Widzieliśmy nawet, jak indiańskiej urody dziewczynka składała kolorowanki z Maryją jako swój osobisty dar.


Meksyk pełen kontrastów


Liczący niemal 130 mln mieszkańców Meksyk jest zupełnie innym krajem niż Polska, choć ciągle jeszcze łączy nas to, co najważniejsze: wiara w Boga i ­miłość do Niepokalanej. Ponad 80 procent Meksykanów przyznaje się do katolicyzmu. Kojarzą doskonale Roberta Lewandowskiego (zapewne raczej ze świetnej gry w piłkę niż np. z udziału w akcji „Nie wstydzę się Jezusa”) i oczywiście św. Jana Pawła II. Ale różnic między naszymi krajami jest mnóstwo: są tu tylko dwie główne pory roku: deszczowa i sucha, kuchnia zachwyci nas (lub na ostro przerazi) zupełnie nowymi smakami – jej podstawą jest kukurydza, fasola, awokado, limonka i ostra papryka. Reszty dopełnią świeże owoce! Leki kupimy w aptekach w zasadzie bez recepty, prawo jazdy uzyskuje się tu bez egzaminu – wystarczy zapłacić, a ulicami jeżdżą zarówno wielkie amerykańskie krążowniki, jak i stare, wiecznie reanimowane graty. W mieście widać sporo kontrastów – obok dzielnic z 250-metrowymi drapaczami chmur, znajdziemy także obszary zamieszkane przez biedotę, a na ulicach i chodnikach pełno jest drobnych handlarzy, czyścicieli szyb samochodowych czy pucybutów. Trzeba jednak przyznać, że jest tu dużo więcej wolności niż w Europie. Nie ma tylu zakazów i kurczowego trzymania się absurdalnych przepisów – ludziom pozwala się po prostu na więcej.


Meksykanie muszą pracować aż sześć dni w tygodniu, żyjąc nadzieją na… zaledwie 12 dni urlopu w pierwszym roku zatrudnienia. Dopiero w kolejnych latach otrzymają 2 dodatkowe dni rocznie. Ale mimo różnych problemów, bije od nich życiowy optymizm. Są bardzo otwarci i uśmiechnięci. Czy to zasługa słońca? Położenia geograficznego? A może czerpią ze swej przepastnej historii? Najstarsze ślady pobytu człowieka datowane są tu na 20 tysięcy lat przed Chrystusem… Na tych terenach istniało kilka cywilizacji: Olmekowie, Zapotekowie, Majowie, Toltekowie i Aztekowie (XIII–XVI w.), którzy stworzyli stolicę w Tenochtitlán (obecne miasto Meksyk) i dopiero w XVI wieku zostali podbici przez Hiszpanów, za którymi przybyły misje Kościoła Katolickiego (franciszkanie i jezuici). Jednak to nie oni nawrócili te ludy, a sama Maryja – Virgen de Guadalupe, która położyła kres szerzącemu się złu.

Wciąż jednak stare wierzenia są obecne w kulturze Meksyku – widać to nawet pod katedrą pw. Wniebowzięcia NMP, na głównym placu Zócalo, gdzie można natknąć się na tańczących i śpiewających szamanów, którzy za drobną opłatą, „miziając” piórkiem i okadzając dymem, „odczarowują” licznych chętnych, niestety zarówno miejscowych, jak i turystów… Ale przecież są i Polacy łudzący się, że wróżka prawdę powie, niezważający jednak na to, iż taka „niewinna zabawa” może otworzyć na działanie Złego…

Dlatego nie ustawajmy w błaganiach: Dziewico z Guadalupe, przymnóż nam wiary!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel