Temat numeru
 
Najpiękniejsza rzecz w Kościele

Msza Święta jest sercem Kościoła. Św. Alfons Maria de Liguori nazywał ją najpiękniejszą rzeczą w Kościele, św. Ojciec Pio mówił, że łatwiej byłoby żyć na ziemi bez słońca niż bez Mszy Świętej, a bł. abp Antoni Julian Nowowiejski, pisząc swe dzieło poświęcone Najświętszej Ofierze, stwierdził, że historię Mszy należałoby pisać na klęczkach, by oddać Jej należną cześć.

 

Dlaczego pisano w ten sposób o Mszy? Z prostego powodu. Jest Ona Ofiarą Ciała i Krwi Pana Jezusa Chrystusa sprawowaną na ołtarzach w sposób bezkrwawy pod postaciami chleba i wina dla upamiętnienia Ofiary Krzyżowej.

 

Jest to więc ze swojej istoty ta sama ofiara, co Ofiara Krzyżowa, gdyż ten sam Zbawiciel, który ofiarował siebie na Krzyżu, ofiarowuje się przez ręce swoich kapłanów, ale sposób, w jaki się to dzieje, jest bezkrwawy.

 

Msza i Eucharystia – subtelne różnice

Dzisiaj często zamiennie używa się pojęć „Msza Święta” i „Eucharystia”. Warto jednak pamiętać, że tradycyjna nauka katolicka czyni pod tym względem subtelne, acz istotne rozróżnienia. Eucharystia to najważniejszy sakrament ustanowiony przez Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina, w którym jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie obecny sam Jezus Chrystus.

 

Czym zatem różni się sakrament Eucharystii od Ofiary? Po pierwsze, sakrament dokonuje się przez konsekrację i trwa, ofiara zaś wyczerpuje się i kończy z chwilą dokonania aktu ofiarowania. Dlatego Najświętszą Eucharystię przechowujemy ze czcią w tabernakulach i ma ona znaczenie sakramentu, a nie ofiary. Po drugie, dla tych, którzy przyjmują Eucharystię w postaci Hostii Przenajświętszej, staje się duchowym pokarmem oraz źródłem zasług i pożytków nadprzyrodzonych. Ofiara zaś ma ten skutek, że nie tylko daje możność zbierania zasług, lecz także zadośćuczynienia.

 

Dlaczego składamy Ofiarę Mszy Świętej?

Najświętszą Ofiarę składamy z czterech głównych powodów: aby oddać Bogu należną cześć; by podziękować Mu za Jego dobrodziejstwa; aby przebłagać Pana Boga i zadośćuczynić za nasze grzechy oraz wspomóc dusze w czyśćcu cierpiące; by wyprosić u Boga wszelkie potrzebne łaski.

 

Wielość obrządków – cel ten sam

Choć mamy wiele obrządków i rytów, to cel każdej Mszy Świętej jest ten sam. Zbawiciel zostawił nam tylko to, co jest absolutnie konieczne, aby sakrament zaistniał, resztę zaś pozostawił Kościołowi. Obrzędy, które okalają przeistoczenie, miały zatem swobodnie same się rozwinąć pod wpływem określonej kultury, wypływając z głębi przepełnionych modlitwą dusz świętych.

 

Kościół katolicki dopuszcza wielość obrządków, o ile tylko wyrastają one z tradycji danego Kościoła lokalnego i nie sprzeciwiają się nauce katolickiej.

W Kościele zachodnim na przestrzeni wieków rozwinęły się obrządki:

  • Klasyczny ryt rzymski, zwany też formą nadzwyczajną, sprawowany powszechnie w Kościele do 1970 roku, w języku łacińskim.
  • Novus Ordo Missae – powszechna dziś forma zwyczajna, sprawowana przeważnie w językach narodowych.

 

Oba ryty znacznie się od siebie różnią. Klasyczny ryt uwypukla ofiarniczy charakter Mszy, a Novus Ordo Missae – podkreśla choćby wspólnotowość. Różnic jest jednak znacznie więcej. Porównaniem obu rytów zajmiemy się niebawem.

 

Ponadto na Zachodzie istnieją obrządki rzymsko-monastyczne, utrzymane przez niektóre zakony: np. dominikanów i kartuzów. Znamy też obrządki: ambrozjański, bragijski, mozarabski, gallikański, iryjski.

 

Niebiański urok

Msza Święta oczyszcza nas i oczarowuje swym niebiańskim urokiem tak, że wszystkie nasze zmysły zdają się widzieć, słyszeć, czuć, smakować i dotykać czegoś, czego ta ziemia dać nie może. To niezwykłe piękno podkreślają gesty, szaty i naczynia używane podczas Najświętszej Ofiary.

 

Święte szaty

Kapłan składa ofiarę Mszy Świętej w imieniu Jezusa Chrystusa i Kościoła. Dlatego wdziewa szaty, które wyrażają Jego godność i uzmysławiają wewnętrzne usposobienie, z jakim należy zbliżać się do ołtarza.

 

Na szyję i ramiona wkłada kapłan humerał, czyli czworokątną chustę lnianą, która przypomina potrzebę skupienia.

 

Następnie wdziewa albę, czyli długą szatę lnianą spadającą aż do kostek. Przypomina ona szaty obmyte we Krwi Baranka, o których pisze św. Jan w Księdze Apokalipsy.

 

Fałdy alby podtrzymuje cingulum – pas lub sznur będący symbolem powściągliwości.

 

Podczas odprawiania Mszy w klasycznym rycie rzymskim kapłan na lewym ramieniu zawiesza manipularz. Powstał on z chusty przeznaczonej do ocierania potu i oznacza znój pracy kapłańskiej. Manipularz przypomina też kajdany, które włożono Jezusowi Chrystusowi na ręce, kiedy go pojmano, oraz sznur, na którym prowadzono go na Golgotę.

 

Na szyję wkłada kapłan stułę, czyli wąską długą szarfę, którą krzyżuje na piersiach. Jest ona symbolem łaski uświęcającej.

 

Wierzchnią szatą jest ornat, okrywający całą postać celebransa i symbolizujący pełnię doskonałości, którą kapłan winien osiągnąć.

 

Poza Mszą św. kapłan wkłada kapę, tj. obszerny płaszcz z kapturem, spięty klamrą.

 

Kolory szat liturgicznych

Kościół zmienia barwę szat liturgicznych, aby lepiej wyrazić charakter sprawowanych obrzędów i dynamikę roku liturgicznego. Zasadniczo w liturgii rzymskiej używa się sześciu barw.

 

Biała – symbol światła, czystości i radości. Używa się jej w święta Pańskie, Matki Bożej, Aniołów, świętych wyznawców i dziewic.

 

Czerwona – barwa ognia, krwi i szat królewskich. Używana w święto Zesłania Ducha Świętego, uroczystości Krzyża Świętego, Męczenników i w procesji z palmami. W zwyczajnej formie rytu rzymskiego używa się jej także w Wielki Piątek.

 

Zielona – barwa żywej przyrody. Symbol życia i nadziei. Używana w okresach poświątecznych.

 

Fioletowa – symbol pokuty i tęsknoty. Kościół posługuje się nią w okresach przygotowania na święta: w Adwencie, Przedpościu i w Wielkim Poście oraz w wigilie. W zwyczajnej formie rytu rzymskiego: w Adwencie, Wielkim Poście oraz w liturgii za zmarłych.

 

Różowa – symbol świtającej jutrzenki. Dozwolona jest w trzecią niedzielę Adwentu i czwartą niedzielę Wielkiego Postu. Podkreśla radość z bliskości Pana i przerwę w dyscyplinie pokutnej.

 

Czarna – symbol nocy, grzechu i śmierci, ale też żałoby i pokuty. Używa się jej w Wielki Piątek (w klasycznym rycie rzymskim) oraz w Mszach za zmarłych i w Dzień Zaduszny.

 

Ponadto, jeśli zachodzi taka potrzeba, w dzień świąteczny szaty liturgiczne koloru złotego lub srebrnego mogą zastępować szaty innego koloru, jednak nie fioletowe lub czarne.

 

Postawy w liturgii

Postawa stojąca jest znakiem głębokiego uszanowania dla Boga – najwyższego Pana. Celebrans prawie wszystkie czynności liturgiczne odprawia w postawie stojącej.

 

Postawa klęcząca oznacza głęboką cześć, uszanowanie. Klęczenie jest wyrazem uniżenia i uwielbienia dla Boga. Klęczy się przed Najświętszym Sakramentem, ołtarzem, krucyfiksem, świętym obrazem, w czasie przyjęcia Komunii Świętej i podczas dziękczynienia po przyjęciu Ciała Chrystusa.

 

Klęczenie oznacza także postawę pokutną i błagalną. Człowiek klęka, by adorować Boga. W ten sposób wyraża szczególną cześć dla Jego Majestatu.

 

Postawa siedząca według starożytnego zwyczaju przysługiwała osobom urzędowym i nauczycielom jako znak władzy i godności. Siedzenie jest także postawą słuchającego ucznia. Zwyczaj siedzenia podczas czytań biblijnych (z wyjątkiem Ewangelii) i homilii sięga początków chrześcijaństwa.

 

Prostracja czyli padanie na twarz, względnie leżenie krzyżem jest wyrazem uniżenia siebie wobec Boga. W obrządku łacińskim obrzęd ten wykonuje kapłan na rozpoczęciu Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek, upadając na twarz przed ołtarzem. Prostrację wykonują także kandydaci do święceń diakonatu, prezbiteratu i episkopatu, zakonnicy składający śluby oraz kandydat na opata lub kandydatka na ksienię w czasie obrzędów liturgicznych.

 

W rycie klasycznym istnieje także druga forma prostracji, polegająca na pochyleniu ciała w postawie klęczącej.

 

Gesty liturgiczne

Pokłon – w liturgiach wschodnich jest często stosowanym znakiem głębokiego szacunku i uwielbienia. W liturgii rzymskiej oznacza zarówno szacunek, jak i gotowość praktykowania pokuty.

 

Podnoszenie oczu – wyraz skierowania duszy i myśli ku Bogu. Modlący się człowiek w tęsknocie za Bogiem spontanicznie kierował swój wzrok w górę. Podnoszenie oczu miało ułatwić uświadomienie sobie obecności Bożej i osiągnięcie większej głębi i serdeczności w modlitwie.

 

Pocałunek – jest gestem miłości i wyrazem czci. Kapłan składa pocałunek na ołtarzu. Pocałunek ołtarza jest oddaniem czci Chrystusowi, do którego ołtarz należy i na którym Zbawiciel składa ofiarę przebłagalną Ojcu w Duchu Świętym. Często w ołtarzu znajdują się relikwie świętego, w nawiązaniu do zwyczaju sprawowania Eucharystii na grobach męczenników. Wyrazem czci jest ucałowanie Ewangelii, przez którą spotykamy się z Chrystusem.

 

Całujemy krzyż Chrystusa w Wielki Piątek dla uczczenia Męki Zbawiciela. Całuje się relikwie święte dla zjednania patrona, u którego szukamy wstawiennictwa przed Bogiem. W liturgii praktykowano dawniej „pocałunek pokoju”, który oznaczał miłość nadprzyrodzoną, braterstwo, pokój i pojednanie. Dlatego pocałunek we Mszy św. był gestem stosowanym jako przygotowanie do Komunii Świętej.

 

Znak pokoju – praktykuje się przed Komunia Świętą w zwyczajnej formie rytu rzymskiego. Oznacza braterstwo, pokój i pojednanie.

 

Gesty rąk

Wznoszenie rozłożonych rąk jest wyrazem oczekiwania pomocy Bożej. Chrześcijanie widzą w tym ponadto podobieństwo do modlącego się Zbawiciela na Krzyżu. W liturgii celebrans rozkłada ręce przy odmawianiu modlitw: kolekty, modlitwy nad darami, Modlitwy Eucharystycznej i modlitwy po Komunii. Gest ten oznacza, iż adresatem tych modlitw jest Pan Bóg. Wyciągnięcie rąk w kierunku wiernych ze słowami pozdrowienia przypomina o obecności Pana podczas Mszy.

 

Gest złożenia rąk sięga swoimi korzeniami średniowiecza i wywodzi się ze składania hołdu. Obrzęd ten wszedł do liturgii święceń kapłańskich, kiedy to nowo wyświęcony ksiądz wkłada swoje ręce w ręce biskupa, przyrzekając jemu i jego następcom posłuszeństwo i szacunek. Składanie rąk praktykowane przy modlitwach wyraża podniesienie duszy do Boga i poddanie się Jego woli.

 

Nałożenie rąk należy do najstarszych obrzędów liturgicznych. W Piśmie Świętym oznaczało przekazywanie błogosławieństwa bądź przekazywanie władzy. W liturgii włożenie rąk, w zależności od obrzędu, może oznaczać błogosławieństwo, udzielanie Ducha Świętego, przyjęcie pod władzę, uwalnianie spod władzy złego ducha.

 

Bicie się w piersi w chrześcijaństwie od początku uważane było za wyraz pokory i gotowości czynienia pokuty. Ponieważ serce uchodziło między innymi za źródło i siedlisko grzechu, dlatego bicie się w piersi uważano za widzialny znak poczucia grzeszności, żalu, skruchy i szczerego wyznania grzechów.

 

Znak krzyża przypomina, że chrześcijanin ma siebie samego krzyżować z Chrystusem i naśladować Go w bolesnej drodze. Żegnanie się znakiem krzyża jest zewnętrznym wyznaniem wiary. Wielkiego znaku krzyża używa się na początku i na końcu czynności liturgicznych, przy błogosławieństwach i poświęceniach.

 

Naczynia liturgiczne

Kielich – naczynie liturgiczne używane do sprawowania sakramentu Eucharystii.

 

Puryfikaterz jest małym ręczniczkiem służącym do wycierania kielicha.

 

Palka – część bielizny kielichowej. To czworobok lniany służący do nakrywania kielicha. Usztywnia się go przez włożenie tekturki.

 

Patena – naczynie liturgiczne zazwyczaj w kształcie talerzyka przeznaczone dla konsekrowanej Hostii. Powinna być wykonana ze szlachetnego metalu.

 

Korporał – kwadratowy obrus o wymiarach 50×50 cm. Najczęściej rozkładany poczwórnie. Powinien być na nim naszyty krzyż. W czasie celebracji Mszy Świętej ustawiane są na nim: kielich, patena oraz cyborium. Poza celebracją używa się go do wystawienia Najświętszego Sakramentu. Korporał powinien być wykonany z tkaniny naturalnej. Symbolizuje całun, w który owinięte było ciało Jezusa złożone w grobie.

 

Ampułki – małe naczynia na wino i wodę.

 

Lawaterz – mały dzbanek i miseczka używane przy obmywaniu rąk przez kapłana.

 

Cyborium (puszka) – była okrągłym lub czworokątnym pudełkiem służącym do przechowywania Najświętszego Sakramentu. Od XIII wieku przybrała formę kielicha z przykrywką do przechowywania Hostii.

 

Monstrancja – naczynie liturgiczne służące w liturgii do umieszczania w nim konsekrowanej Hostii, wystawiane na ołtarz podczas nabożeństw, adoracji, błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem oraz w czasie procesji teoforycznej (np. w uroczystość Bożego Ciała).

 

Kustodia – metalowe naczynie liturgiczne w kształcie puszki, niekiedy z nóżką, pozłacane od środka. Przeznaczone do przechowywania w tabernakulum Najświętszego Sakramentu. W kustodii umieszcza się Hostię, która służy do wystawiania w monstrancji do publicznej adoracji przez wiernych.

 

Melchizedek – część składowa monstrancji będąca metalową oprawką najczęściej w kształcie półksiężyca, która przytrzymuje Najświętszy Sakrament wystawiony w monstrancji. Melchizedek po wystawieniu Najświętszego Sakramentu przechowuje się w kustodii w tabernakulum.

 

Vasculum – naczynie z wodą, zazwyczaj stojące przy tabernakulum. Służy do obmywania (ablucji) palców przez szafarza po udzieleniu Komunii Świętej.

 

 

Oprac. BB



NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego