Pierwszą z rzeczy ostatecznych czekających nieuchronnie każdego człowieka jest śmierć. Współczesna, zlaicyzowana kultura postrzega ją z jednej strony jako zjawisko czysto naturalne, to znaczy wpisane w naturę ludzką, a z drugiej jednak w jakiś sposób próbuje od tematu śmierci uciekać. W perspektywie chrześcijańskiej śmierć nie jest jednak czymś naturalnym w tym sensie, że Pan Bóg stwarzając Adama, nie stworzył śmierci. Dusza ludzka, jak wiemy jest nieśmiertelna. Śmierć jest odłączeniem duszy od ciała. To odłączenie dokonuje się ze względu na odwrócenie się Adama od Boga, poprzez grzech pierwszego człowieka.
Zatem Bóg nie jest „wynalazcą” śmierci, ale jak mówi Pismo Święte, śmierć weszła na świat przez zawiść diabła (Mdr 2,24). Człowiek umiera, gdyż śmierć jest skutkiem grzechu pierworodnego, który dotyka każdego człowieka, o czym pisze św. Paweł w Liście do Rzymian: Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli (Rz 5,12).
Skutek grzechu pierworodnego
Skutkiem grzechu pierworodnego jest także osłabienie natury ludzkiej, popadnięcie w niewolę grzechu oraz sprowadzenie na człowieka gniewu Bożego. Możemy więc powiedzieć, że Bóg stworzył człowieka nieobciążonego słabościami woli i rozumu, stworzył go obdarzonego przyjaźnią Bożą, a celem tego człowieka miało być ostateczne zjednoczenie z Bogiem, który sam jest pełnią życia, i dzielenie z Nim Jego radości wiecznej. Grzech pierworodny cały ten pierwotny zamysł Boga niweczy. Gdyby więc nie zbawienie w Chrystusie, każdy człowiek nie tylko byłby skazany na śmierć (która jest skutkiem grzechu), ale byłby też skazany na potępienie, które jest owocem i konsekwencją grzechu.
Dzięki Chrystusowi zostaliśmy odkupieni. Owo odkupienie zostało podarowane każdemu człowiekowi, bo za wszystkich Zbawiciel umarł, ale nie oznacza to, że jest ono czymś dokonującym się automatycznie. Żeby być zbawionym należy uwierzyć i przyjąć chrzest, a następnie w tej wierze wytrwać i sukcesywnie starać się żyć według daru łaski, jaki został nam dany, a nie według okaleczonej ludzkiej natury, która pozostaje skłonna do grzechu.
Bać się śmierci?
Dzięki Chrystusowi zatem śmierć nie jest aktem ostatecznym lub aktem zmierzającym do wiecznego potępienia. Śmierć człowieka wierzącego może stać się bramą prowadzącą do ostatecznego zjednoczenia z Bogiem. Rodzi się więc pytanie, czy katolik powinien bać się śmierci, skoro jest ona nieuchronna i skoro zostaliśmy usprawiedliwieni w Chrystusie? Odpowiedź na to pytanie oczywiście nie jest całkowicie jednoznaczna. Chrystus nas zbawił, ale przecież zdajemy sobie sprawę, że na co dzień jest w nas jeszcze dużo „starego człowieka”. Nie zawsze jesteśmy wierni Bogu. Zarzewie grzechu w nas pozostaje i póki żyjemy, zmagamy się z nieprzyjacielem rodzaju ludzkiego.
Zatem to, czy dostąpimy zbawienia, nie jest dla nas oczywiste. Śmierć zaś jest wydarzeniem, w którym bardzo dotkliwie doświadczamy owego fundamentalnego okaleczenia naszej natury, stworzonej przecież dla życia. Powinniśmy zatem lękać się śmierci ze względu na świadomość własnej grzeszności i ze względu na fakt, że ze śmiercią wiąże się druga rzecz ostateczna, jaką jest sąd. Z drugiej strony życie chrześcijańskie, życie łaską uświęcającą, ma owocować coraz większą miłością do Boga i to realną i jednoczącą miłością. Chrześcijanin nie tylko wierzy, że Bóg jest, ale coraz bardziej Bogu się oddaje, coraz bardziej do Niego należy, z Nim się jednoczy i doświadcza Jego realnej obecności, bo Bóg coraz bardziej w nas naprawdę żyje.
Tęsknota za Bogiem
Tajemnica zbawienia obiecuje nam nie tylko spotkanie z naszym Panem po śmierci, ale też obiecuje, że jeśli uwierzymy w Chrystusa i poddamy się Jego miłosnemu panowaniu w naszym życiu, to przyjdzie do nas i uczyni w nas mieszkanie wraz z Ojcem i Duchem Świętym. Chrześcijanin jest rzeczywiście świątynią Boga. Jeśli tę świątynię (własną duszę) bezcześci, to jeszcze bardziej będzie godzien gniewu Bożego. Jeśli zaś Boga umiłuje i w tej miłości Mu się odda, to coraz bardziej będzie za Nim tęsknił.
I rzeczywiście, niektórzy święci, właśnie ze względu na doskonałą miłość Bożą, która usuwa lęk (Por. 1J 4,18) coraz bardziej za Bogiem tęsknili. Z tego względu, kiedy św. Paweł pisał o swoim bliskim już „odejściu”, mówił, że dla niego dobrze jest odejść i że śmierć jest dla Niego zyskiem – bo jest aktem ostatecznego i całkowitego zjednoczenia z Chrystusem.
Również wielu innych świętych, ze względu na miłość Chrystusa, wręcz tęskniło za tym zjednoczeniem. Święta Teresa z Ávili mówiła na przykład, że umiera, bo nie umiera – to znaczy cierpi śmiertelne katusze ze względu na palącą ją tęsknotę, która zostanie ugaszona dopiero w momencie śmierci, w której ostatecznie zjednoczy się z Chrystusem. Miłość zatem przynagla nas do oczekiwania na spotkanie z Bogiem.
Świadomość własnej grzeszności rodzi obawę przed sądem. Wydaje się, że ani o jednym, ani o drugim w zdrowej duchowości nie powinniśmy zapominać, aczkolwiek miłość powinna zwyciężać lęk wraz z sukcesywnym pokonywaniem grzechu w naszym życiu.
Troska o zbawienie bliźnich
Owa dwuznaczność i złożoność śmierci powinna też kształtować właściwą postawę wobec naszych bliskich, którzy odchodzą. Śmierć powinna budzić w nas troskę o ich zbawienie. Troska ta wynika oczywiście z nadziei płynącej z Bożego Miłosierdzia, ale też ze świadomości, że człowiek potrzebuje oczyszczenia, bo z powodu swoich grzechów zasługuje na karę. I chociaż pierwszym odruchem naszej natury w momencie odejścia bliskich są smutek, żal i tęsknota, to jednak pierwszym poruszeniem duszy ożywionej wiarą winna być troska o ich zbawienie.
Ta troska właściwie powinna nam bardzo mocno towarzyszyć, kiedy nasi bliscy jeszcze żyją, a zwłaszcza kiedy zbliżają się do końca ziemskiego życia. Żal, płacz i smutek oczywiście są również czymś naturalnym i właściwym. W niektórych sektach protestanckich uczy się wręcz, że w obliczu śmierci bliskich powinniśmy się radować, gdyż przeszli oni do lepszego życia. Jest to oczywiście skandaliczna postawa. Po pierwsze; nie mamy pewności, czy człowiek jest zbawiony. Mamy taką nadzieję ze względu na miłość i Miłosierdzie Boże. A po drugie; nawet gdybyśmy mieli pewność czyjegoś zbawienia, to żal i smutek są czymś naturalnym i oczywistym, zważywszy na to, czym sama śmierć jest – a jest ona, pomimo zbawienia, które daje nam udział w zmartwychwstaniu i życiu wiecznym, skutkiem grzechu pierworodnego i jest de facto rozłąką fizyczną z naszymi bliskimi.
Miara smutku jednak nie powinna przekraczać granicy rozpaczy. Właśnie ze względu na Chrystusa wierzymy i ufamy, że możemy mieć udział w zbawieniu, a więc nasza rozłąka z bliskimi nie musi być ostateczna. Zatem w obliczu śmierci bliskich powinniśmy się smucić smutkiem, który wypływa z miłości. Jednocześnie ten smutek ożywiony wiarą powinien skłaniać nas do modlitwy za zmarłych, a zwłaszcza do zamawiania intencji mszalnych za zmarłych, co jest największą pomocą dla ich zbawienia. Nadzieja w naszych sercach powinna zaś nas skłaniać do jeszcze większego umiłowania Boga i do jeszcze gorętszego zabiegania o własne zbawienie. Wreszcie pamięć o zbawczym dziele Chrystusa, który odebrał śmierci rys ostateczności, winna pobudzać nas do jeszcze większego umiłowania i wdzięczności względem Boga.
Sąd szczegółowy
To przełamanie nadprzyrodzoną nadzieją ludzkiego żalu z powodu śmierci jest oczywiście owocem wiary i z niej wypływa. Wierzymy bowiem, że po śmierci człowiek natychmiast staje w obliczu sądu szczegółowego. Ten sąd jest indywidualny i dokonuje się na nim osądzenie naszego życia i naszych uczynków. Nie należy jednak postrzegać tego sądu jak pewnej miary ilościowej. Nie chodzi tutaj o to, czy ktoś miał więcej czynów dobrych, czy złych, ale o to, czy rzeczywiście kochał Boga. Będziemy sądzeni z miłości. Grzesznik, który pokochał Boga i się nawrócił, ma odpuszczone grzechy, a przez to ma udział w zbawieniu.
Człowiek sprawiedliwy, który Bogiem pogardzał, jest zagrożony karą potępienia wiecznego. I nie chodzi tutaj jedynie o miłość ludzką, ale o miłość nadprzyrodzoną, która jest w nas obecna, kiedy znajdujemy się w stanie łaski uświęcającej. Zatem człowiek, który umiera w stanie łaski uświęcającej, dostąpi zbawienia. Człowiek, który utracił tę łaskę i nie odzyskał jej w sakramencie pokuty lub przynajmniej nie wzbudził żalu ze względu na grzech i utratę owej łaski, będzie potępiony. Wyrok sądu szczegółowego dokonuje się niezwłocznie. Kara lub nagroda zostaje udzielona natychmiast – oczywiście samej duszy odłączonej od ciała i oczekującej na zmartwychwstanie. W przypadku zbawienia jednak, jeśli człowiek nie odpokutował za swoje grzechy i nie oczyścił się z ich skutków, nagroda Nieba i oglądania Boga (aczkolwiek jest pewne, co już powoduje radość duszy), zostają odroczone na czas oczyszczenia w czyśćcu.
Sąd ostateczny
Sąd Ostateczny, który dokona się na końcu czasów, nie jest ani powtórzeniem sądu szczegółowego, ani nie jest sądem „drugiej instancji”. Jest on czymś zupełnie innym. Jest sądem, można powiedzieć, globalnym. Jest ostatecznym zwycięstwem Chrystusa, ogłoszeniem Jego panowania i ujawnieniem Boskich zamysłów. Można powiedzieć, że jest to moment, w którym działanie Boga, jego obecność i nasze współdziałanie z Nim lub przeciwstawianie się Jemu stanie się jasne i jednoznaczne w kontekście całej historii zbawienia.
O ile na sądzie szczegółowym zostanie oceniona nasza indywidualna rola w wielkim spektaklu zbawienia, o tyle na Sądzie Ostatecznym zostanie ukazany cały ów spektakl Bożej historii oraz znaczenie naszej w nim roli. Będzie to bezwzględne objawienie Boskiego majestatu i Bożej mądrości. I będzie to jednocześnie moment zwieńczenia całego dzieła zbawienia – wraz z powszechnym zmartwychwstaniem, odrodzeniem i spełnieniem każdego zbawionego w całej jego osobie – również w jego cielesności.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa