Rodzina
 
Rodzic musi wpływać na nauczyciela
Dariusz Zalewski

Szkoła jest podobno instytucją neutralną światopoglądowo. W praktyce ta neutralność jest jednak mocno dyskusyjna. Choćby z tej przyczyny, że każde państwo, każdy rząd, ma jakąś koncepcję nauczania i wychowania młodego pokolenia. Słowem – finansowanie szkolnictwa ma czemuś konkretnemu służyć i na tym właśnie polega… problem z edukacją państwową, która opiera się na polityce oświatowej danej partii. Państwo (a właściwie partia) naucza i wychowuje „do czegoś”. Państwu (tj. partii) chodzi o to, by szkoła realizowała jej cele. Zazwyczaj są to cele ekonomiczne, ale również ideologiczne. Takie podejście uważane jest za „normalne” i właściwie nikt z nim nie dyskutuje. Na tym zdaje się polega owa „neutralność”.


Rodzic musi wpływać na nauczyciela W tej sytuacji potrzebna jest reakcja rodziców i szeroka dyskusja, bo podstawowym celem szkoły nie powinno być przygotowanie efektywnej siły roboczej, która będzie służyła rządzącym, lecz indywidualny rozwój osoby, wyzwolenie jej potencjału, cnót, umiejętności intelektualnych itp. To jest punkt wyjścia, na który powinni zgodzić się wszyscy edukacyjni decydenci. Zatem: najpierw ogólnie usprawnijmy człowieka, a nie przysposabiajmy go od razu do zawodu!

 
Kryterium niewolnictwa

Dzięki temu kryterium łatwo rozróżniamy system polityczny oparty na niewolnictwie od autentycznie wolnościowego. Na przykład, akcent na kształcenie zawodowe kładli komuniści i naziści. Człowiek wykształcony nie był im do niczego potrzebny. Jeżeli zatem dzisiaj kładzie się nacisk na zewnętrzne umiejętności poprzez akcent na informatykę (np. od pierwszej klasy) czy przesiąkanie programów przedmiotami praktycznymi (klasy ­profilowane w liceach), to mamy tu elementy tego myślenia. Przy czym, żeby było jasne: nie twierdzę, że nauczanie zawodowe jest złe, twierdzę tylko, że gdy wyprzedza lub dominuje nad kształceniem ogólnym w pierwszych latach edukacji, jest narzędziem kreowania mentalności niewolniczej. Dlaczego tak? Bo człowiek słabo wykształcony, nieznający historii własnego kraju, jego literatury, niepotrafiący sprawnie myśleć, będzie łatwym łupem manipulatorów politycznych i „reklamiarzy”. Nie będzie miał własnego zdania i w praktyce zostanie niewolnikiem. Powtarzam: szkoła powinna w pierwszej kolejności uczyć, dawać wiedzę i wychowywać (w porozumieniu z rodzicami), a dopiero potem „przygotowywać do rynku pracy”.

Z dala od Boga

Ale są również inne przyczyny zideologizowania szkolnictwa. System polskiej szkoły w dużym stopniu opiera się na swoistym encyklopedyzmie matematyczno-przyrodnicznym. Jest to skądinąd zrozumiałe, bo tego typu przedmioty stanowią podwalinę pod „zawody użyteczne”. Jednocześnie przedmioty matematyczno-przyrodnicze nie uczą o dobru, prawdzie i pięknie, ale o mechanizmach funkcjonowania świata. Prof. Piotr Jaroszyński zauważył kiedyś, że już sama dominacja tego typu przedmiotów, które nie mówią o Bogu, ale opisują świat jako mechanizm, który sam powstał i sam „jakoś się kręci”, sprzyja ateizmowi czy agnostycyzmowi. Jeśli do milczenia o Bogu do przedmiotów matematyczno-przyrodniczych dołączy zideologizowana humanistyka, ta tendencja jeszcze bardziej się pogłębi.

Á propos humanistyki. Jak wspomniałem, do szkoły państwowej wraz z partiami wkrada się ideologia. Dużo tu zależy od tego, kto jest u władzy. Jeśli rządzą siły lewicowo-liberalne, to ideologizują na przykład w kierunku tzw. edukacji seksualnej i gender. W dawnej pedagogice płciowej kładziono akcent na kształcenie charakteru. Friderich Wilhelm Foerster pisał, że głównie na kształceniu charakteru, a nie podawaniu informacji powinna opierać się tego typu edukacja. Wiedza sama w sobie jest już pokusą, która rozbudza popęd płciowy.

Skutkiem ideologizacji są również różne tendencje reformatorskie w oświacie, które np. uszczuplają wiedzę historyczną Polaków, co oczywiście odbija się na świadomości politycznej. Krokiem w tym kierunku jest także obniżenie wieku obowiązku szkolnego, co przede wszystkim utrwala dominację państwa w wychowaniu i kształceniu naszych dzieci. Musimy przy tym pamiętać, że tak czy inaczej dzieci zazwyczaj są już wychowywane i kształcone „w neutralnych światopoglądowo” przedszkolach, a wprowadzenie obowiązku szkolnego jest tylko utrwaleniem pewnej ­tendencji.

Reagujmy!

To oczywiście tylko zarys ogólnej sytuacji szkoły „neutralnej światopoglądowo”. Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Duża część pracy znajduje się po stronie polityków. Problemów, które wyżej zarysowałem, nie rozwiążemy sami. One wymagają decyzji stricte politycznych. W sytuacji, gdy oświata jest państwowa, a nawet ta prywatna została podporządkowana programom państwowym, których realizacja sprawdzana jest na egzaminach, to rodzice w zasadzie mają tu niewiele do powiedzenia. Dlatego odpowiednia polityka, która dałaby katolikom pewną autonomię oświatową w obliczu inwazji prądów „laickich” i liberalno-lewicowych, mogłaby przynieść pożyteczne rozwiązanie w tej sytuacji.

Ale pomimo tych uwarunkowań politycy nie wychowają za nas dzieci. Poza obszarem polityki oświatowej rodzice powinni podjąć odpowiednie działania i robić to, co możliwe w określonych warunkach społeczno-politycznych. Można wyróżnić dwa takie zakresy działań. Po pierwsze – rodzice nie mogą zrzucać wychowania i nauczania na nauczycieli. Nauczanie powinno być kontrolowane, nie tylko co do stopnia przyswajanej wiedzy, ale również jej jakości i w razie przekłamań należy odpowiednio reagować. W niektórych przypadkach rodzice mogą podjąć się edukacji domowej, ale nie każdego z przyczyn finansowych, wykształcenia czy po prostu czasu stać na jej wprowadzenie.

Po drugie – posyłając dziecko do szkoły publicznej, rodzice mogą spróbować wpływać na jej funkcjonowanie. Pomimo takich a nie innych programów i różnych ideologicznych naleciałości zawsze istnieje możliwość dotarcia do nauczyciela i wpłynięcia na niego. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że w każdej szkole funkcjonuje rada rodziców, która może wywierać jakiś wpływ na dyrektora. Zaangażowanie się rodziców w radę i bliska współpraca z dyrekcją może przynieść wymierne efekty. Jednocześnie musimy pamiętać, że w szkołach pracują nauczyciele o różnych poglądach, w tym świadomi katolicy, trzeba tylko spróbować do nich dotrzeć i wspólnie współpracować.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Budzimy sumienia Polaków!
Obchodzimy właśnie piękny jubileusz… 25 lat temu w Krakowie grupa młodych katolików powołała do życia Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, by wzorem swego patrona budzić uśpione sumienia Polaków – wzywać do nawrócenia, dbać o duchowe dobro kraju i pielęgnować tradycyjną pobożność.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Pielgrzymka do Fatimy - Maryja nas zaprasza!
Agnieszka Kowalska

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.

 

Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.


Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.


Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.


Po pierwsze: Fatima


Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.


Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…


Po drugie: zachwyt


Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…


W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!


Po trzecie: ludzie


Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.


Z dalekiej Fatimy…


To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!

Anna z Podkarpacia

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.

Wojciech z Buska-Zdroju

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.

Zofia z Mielca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!

Irena z Bielska-Białej

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!

Józefa z Małopolskiego