Święte wzory
 
Św. Grzegorz VII nieugięty obrońca Kościoła

We współczesnym Kościele często można usłyszeć o potrzebie reform, które Mistycznemu Ciału Chrystusa są niezbędne. Często jednak pod pojęciem owych „reform" kryją się destrukcyjne pomysły, jak „kapłaństwo kobiet" czy „zniesienie celibatu", by wymienić te najczęściej powtarzane. Owe pomysły mają wydać „Chrystusową Owczarnię" na pastwę wilków. Dlatego wielu katolików boi się w ogóle pojęcia „reforma". Fakt, reformy w Kościele są potrzebne, a za przykład niech posłuży nam pontyfikat św. Grzegorza VII, którego wspomnienie liturgiczne przypada na 25 maja. Całe życie i działalność wielkiego i świętego papieża można określić słowem: „reforma". To był program i treść jego papieskich rządów.

W drodze na stolicę Piotrową

 

Hildebrand, bo tak brzmiało imię przed wyborem Grzegorza na Stolicę Świętą, pochodził z Toskanii. Nauki pobierał w klasztorze Najświętszej Maryi Panny w Rzymie i w Pałacu Laterańskim. Od papieża Grzegorza VI otrzymał niższe święcenia, został jego kapelanem, a później towarzyszył mu na wygnaniu w Kolonii. W 1047 r., po śmierci swego protektora, papież Leon IX wezwał Hildebranda do Rzymu, powierzając mu stanowisko skarbnika Kościoła oraz funkcję przeora klasztoru św. Pawła. Już wtedy dał się poznać, jako oddany idei reformowania Kościoła. Za panowania papieży Mikołaja II i Aleksandra II, Hildebrand był głównym twórcą polityki Stolicy Apostolskiej. Jako duchowy syn św. Benedykta, czuł się odpowiedzialny za Kościół. Uważał, że działalność kapłańska jest wyższa rangą niż działalność monarsza. Mówił także, iż "władza papieska i władza cesarska są jak dwoje oczu", muszą być więc zgodne i działać w jedności. Całe jego życie i wszystkie działania przepojone były duchem religijnym. Przeświadczony o swoim obowiązku, kierował się głosem swego katolickiego sumienia. To wykluczało jakikolwiek kompromis w sprawach doktrynalnych czy kościelnych. Hildebrand został wybrany na papieża w 1073 roku. Swój pontyfikat rozpoczął od wprowadzania reform. Najpierw zaczął zwalczać symonię, czyli kupowanie i sprzedawanie godności kościelnych, a następnie sprzeciwił się małżeństwom duchownych. Reformy zostały wprowadzone, choć w kilku krajach napotkały na spory opór duchownych.

Spór z Berengariuszem

W dziedzinie doktrynalnej Grzegorz VII także był bardzo aktywny. W 1079 r. udało mu się nakłonić Berengariusza z Tours, archidiakona tamtejszego Kościoła do przyjęcia Prawdy, iż w Eucharystii konsekrowane wino i chleb podlegają substancjalnej przemianie. Wcześniej Berengariusz uczył, iż chleb i wino w trakcie Mszy pozostają w zasadzie tym, czym były, nie ulegają żadnej istotnej przemianie, a tylko stają się szczególnymi symbolami Ciała i Krwi Chrystusa.

Dictatus papae"

Problem stosunków władzy kościelnej i świeckiej Grzegorz VII zawarł w dokumencie z 1075 roku „Dictatus papae". Papież podkreślił monarsze atrybuty następcy św. Piotra, a także wyłączność władzy papieskiej nad biskupami, biskupstwami i w sprawie ustanawiania praw dla całego Kościoła. Zgodnie z jednym z punktów papież miał prawo zwalniania poddanych od przysięgi względem cesarzy i królów, w razie gdyby ci postępowali niegodziwie. W roku 1075 papież zwołał do Rzymu synod drugi, na którym ogłoszono dekrety przeciwko inwestyturze. Pod groźbą ekskomuniki nie wolno było odtąd przyjmować od świeckich godności kościelnych. Otrzymane zaś tą drogą urzędy synod czynił nieważnymi. Tym postanowieniem Grzegorz VII naraził się m.in. cesarzowi niemieckiemu, Henrykowi IV. Ten nadal szafował godnościami i urzędami kościelnymi. Cesarz podjął nawet próbę zabicia papieża, jednak Grzegorza ocalił rzymski lud, który rzucił się na oprawców i zmusił ich do ucieczki. Cesarz zwołał kontrsynod do Niemiec i zmusił biskupów, by wypowiedzieli posłuszeństwo papieżowi. W odpowiedzi na te wydarzenia na synodzie rzymskim w lutym 1076 r. papież ekskomunikował Henryka IV. Wówczas wielu dygnitarzy kościelnych złożyło akt uległości wobec papieża i prośbę o zdjęcie z nich kar kościelnych. Henryk IV, widząc, że sprawę przegrał, zareagował pokorą. Natychmiast udał się do Włoch, by przed mającym rozpocząć się sejmem Niemieckiej Rzeszy w Augsburgu, który miał ogłosić jego detronizację mieć czyste ręce. Na ten sejm został zaproszony także papież. Kiedy Grzegorz VII znalazł się w Canossie, przybył tam także cesarz. W szatach pokutnika zjawił się na zamku księżnej Matyldy. Papież, znając obłudę Henryka, nie chciał się z nim widzieć. Cesarz uparcie stał u bram zamku trzy dni. Dopiero na usilne prośby Matyldy, teściowej Henryka, i opata Cluny, Hugona, który był ojcem chrzestnym Henryka, Grzegorz ustąpił i zdjął karę z cesarza.

Konflikt jednak nie ustał. W 1084 r. Henryk IV postanowił zemścić się na papieżu, zdobył Rzym i osadził w nim antypapieża Klemensa III. Grzegorz VII podczas najazdu schronił się w Zamku Anioła. Kilka tygodni później z odsieczą przyszły wojska normańskie i przymusiły do odwrotu króla niemieckiego oraz antypapieża. Grzegorza uwolniono. Wezwani przez niego sprzymierzeńcy zachowali się jednak jak wrogowie - rabując, niszcząc i paląc. To wywołało wśród ludności taki gniew, że Normanowie musieli Rzym opuścić, ale z nimi także musiał odejść papież, gdyż ludność była oburzona, że takich „obrońców" sprowadził na Rzym. Grzegorz VII musiał opuścić miasto i osiadł w Saleno, gdzie zmarł 25 maja 1085 roku. Według tradycji jego ostatnie słowa brzmiały: „Ukochałem sprawiedliwość, nienawidziłem niegodziwców i dlatego umieram na wygnaniu".

Papież Paweł V ogłosił Grzegorza VII świętym w 1606 r., a w 1728 roku Benedykt XIII rozszerzył jego kult na cały Kościół.

BB


NAJNOWSZE WYDANIE:
Budzimy sumienia Polaków!
Obchodzimy właśnie piękny jubileusz… 25 lat temu w Krakowie grupa młodych katolików powołała do życia Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, by wzorem swego patrona budzić uśpione sumienia Polaków – wzywać do nawrócenia, dbać o duchowe dobro kraju i pielęgnować tradycyjną pobożność.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Pielgrzymka do Fatimy - Maryja nas zaprasza!
Agnieszka Kowalska

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.

 

Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.


Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.


Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.


Po pierwsze: Fatima


Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.


Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…


Po drugie: zachwyt


Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…


W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!


Po trzecie: ludzie


Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.


Z dalekiej Fatimy…


To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!

Anna z Podkarpacia

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.

Wojciech z Buska-Zdroju

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.

Zofia z Mielca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!

Irena z Bielska-Białej

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!

Józefa z Małopolskiego