Ewangelia dość zwięźle opisuje podróże Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa poprzedzające przyjście na świat Pana Jezusa, jak i ich poniewierkę związaną z ucieczką przed siepaczami Heroda do Egiptu. Więcej szczegółów dotyczących tego radosnego, mimo wielu przeciwności, czasu narodzenia i niemowlęctwa naszego Zbawiciela, możemy poznać dzięki pobożnej lekturze zawierającej uznane przez Kościół objawienia błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich.
Korzystając z możliwości, jakie oferuje nam współczesny świat, lubimy podróżować. Dbamy jednak o to, aby nasza podróż była jak najbardziej komfortowa i bezpieczna. Czy wyobrażamy sobie natomiast kilkudniową lub kilkumiesięczną pieszą wyprawę bezdrożami, nocą, na mrozie, w chłodzie lub upale, bez zarezerwowanego uprzednio miejsca noclegowego czy bez nawigacji GPS wskazującej nam właściwą drogę i chroniącej przed zabłądzeniem?
A taką przecież podróż odbyła kilkukrotnie Święta Rodzina.
Wyprawa do En Kerem
Pierwsza z tych podróży miała miejsce tuż po Wcieleniu Pana Jezusa. Jak pisze św. Łukasz Ewangelista, Najświętsza Maryja Panna wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w (ziemi) Judy (Łk 1,39). Oznacza to, że nastoletnia Maryja z Jezusem pod swoim sercem oraz z mężem, świętym Józefem, który wtedy nawet jeszcze nie wiedział, że został opiekunem Boga-Człowieka (a w oczach świata ojcem), udała się w około 150 km pieszą podróż do swojej krewnej, św. Elżbiety i jej małżonka Zachariasza, którzy mieszkali w En Kerem; teraz jest to część zachodniej Jerozolimy.
Bł. Anna Katarzyna Emmerich tak opisuje tę podróż Świętej Rodziny: Widziałam Maryję z Józefem w podróży ku południowi. Raz widziałam ich nocujących w pewnej chacie o plecionych ścianach, porosłej liściem i pięknymi białymi kwiatami. Szli drogami, którymi później często chodził Jezus. Widziałam ich, jak krople balsamu, zebrane po drodze, mieszali z wodą do picia i chleb jedli. Maryja miała na sobie brunatną wełnianą suknię, na niej inną szarą z paskiem, a na głowie żółtawą chustkę. Józef niósł w tłumoczku długą, brunatną szatę z kapturem i z wstążkami z przodu, którą Maryja przywdziewała, ilekroć szła do Świątyni lub synagogi. (…) Mieszkańcy, zdumieni Jej pięknością i wzruszeni całą Jej postacią, cofali się z pewną skromnością. Po narodzinach Jana Chrzciciela, Józef wrócił po Maryję i razem – tą samą drogą – ruszyli do Nazaretu.
Podróż do Miasta Dawidowego
Już kilka miesięcy później, za sprawą rozporządzenia Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie (Łk 2,1), Święta Rodzina musiała wyruszyć w kolejną podróż. Tak pisze o niej św. Łukasz Ewangelista: Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania (Łk 2,3–6).
Bł. Anna Katarzyna Emmerich – zgodnie ze swym widzeniem mistycznym – podaje nam więcej szczegółów tej wyprawy. Pisze, że św. Józefowi ukazał się Anioł, mówiąc, iżby wnet z Maryją udał się do Betlejem, albowiem dziecię Jej tamże ma się narodzić. Józef otrzymał od anioła polecenie zabrania kilku niezbędnych rzeczy i jednorocznej oślicy, która wskazywała im drogę.
Dzięki relacji niemieckiej mistyczki wiemy, że Maryja i Józef posilali się w trakcie podróży małymi chlebami oraz rosnącymi w niektórych miejscach jagodami i owocami, a pragnienie gasili chłodzącym i wzmacniającym napojem.
Przez pierwsze kilka godzin podróży z Nazaretu do Betlejem Świętej Rodzinie towarzyszyli matka Maryi, św. Anna, oraz jej krewna, Maria Kleofasowa, a także kilkoro sług. Potem Józef i Maryja pożegnali się z bliskimi i sami ruszyli w dalszą drogę. Wizjonerka widziała Świętych Małżonków idących przy padającym śniegu przez ciemną dolinę. Maryi było bardzo zimno i musiała się zatrzymać, aby choć trochę się ogrzać. Podczas postoju prosiła Pana Boga, aby nie pozwolił jej zmarznąć i wtedy ogarnęło ją tak wielkie ciepło, że świętemu Józefowi podała ręce, by się nimi zagrzał.
Nie tylko w samym Betlejem, ale już w trakcie podróży, Święta Rodzina spotykała się z brakiem gościnności. Anna Katarzyna Emmerich wspomina np. o gospodarzu, który odmówił Józefowi noclegu i dopiero później, strofowany przez swoją żonę, wskazał podróżnym drogę do gospody. Niestety, mało brakowało, aby również tam ich nie przyjęto. Jednak, jak czytamy u wizjonerki, gdy święta Dziewica zbliżyła się i prosiła o nocleg, żona gospodarza bardzo się wzruszyła, a także i mąż jej, który zrobił im miejsce w pobliskiej szopie.
Z kolei gdy Józef i Maryja dotarli do pewnego wielkiego domu pasterskiego, gospodarz wprawdzie przyjął ich mile, ale jego żona zupełnie ich zignorowała. Wedle świadectwa Katarzyny Emmerich kobieta miała poczuć się zazdrosna o piękno Maryi. Wizjonerka podaje też, że 30 lat później Pan Jezus uzdrowił tę kobietę z choroby i oznajmił jej, że przyczyną jej dolegliwości była niegościnność wobec Jego Rodziców.
Przed wejściem do Jerozolimy Józef i Maryja załatwili z urzędnikami rzymskimi formalności spisowo-podatkowe, po czym udali się w poszukiwaniu noclegu. Gdy nic nie znaleźli, Józef przypomniał sobie o grocie pasterzy owiec za miastem. Tam, w Grocie Narodzenia, zakończyła się ich podróż do Betlejem. Narodził się Zbawiciel!
Ucieczka do Egiptu
Kolejna wyprawa Świętej Rodziny została zainspirowana przez Anioła Pańskiego, który ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu (Mt 2,13–14).
Z objawień bł. Katarzyny Emmerich wiemy, że w trakcie tej długiej i trudnej podróży Święta Rodzina nocowała na pustkowiach i w dolinach, wędrowała oddalona od głównego szlaku i gospód, aby nie ryzykować życiem Dzieciątka. Taki sposób podróży narażał na kontakt z dzikimi zwierzętami, a i niebezpieczeństwa ze strony ludzi nie udało się zupełnie uniknąć. Dobrym tego przykładem było spotkanie ze zbójcami, którzy jednak – według widzenia niemieckiej mistyczki – przeszyci promieniem łaski ze strony Dzieciątka Jezus, pozbyli się złych zamiarów i zaprowadzili wędrowców do swojego obozu.
Żona herszta bandy ugościła Świętą Rodzinę chlebem, owocami, miodem i napojem, a dla Dzieciątka przygotowała kąpiel. Jej mąż dostrzegł niezwykłość malutkiego Jezusa i polecił żonie, aby zapytała Maryję, czy w wodzie, w której kąpała Jezusa, mogłaby umyć ich 3-letniego trędowatego syna. Matka Boża pokornie zgodziła się, a syn rozbójników został w trakcie kąpieli cudownie uzdrowiony ze swojej choroby. Według niemieckiej mistyczki był to Dyzmas, Dobry Łotr, który został ukrzyżowany z Panem Jezusem i któremu Zbawiciel obiecał: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w Raju (Łk 23,43).
Po wizycie u rozbójników Święta Rodzina ruszyła w dalszą podróż przez pustynię. Dziesięć dni później Józef, Maryja i mały Jezus dotarli do granicy z Egiptem, a mijając kolejne pogańskie plemiona, dotarli w końcu do miasta Heliopolis.
Ciężkie życie w Heliopolis i Matarey
Charakterystyczne dla pobytu Świętej Rodziny w Egipcie było to, że ilekroć przychodzili do miejsca, gdzie czczono pogańskie bożki, te były niszczone np. przez trzęsienia ziemi, w związku z czym spotykali się z nienawiścią i prześladowaniami ze strony miejscowej ludności. Tak stało się m.in. właśnie w Heliopolis, gdzie Święta Rodzina mieszkała przez pierwszy rok pobytu w Egipcie.
– Józef pracował już to w domu, już to poza domem. Wyrabiał długie laski z okrągłymi główkami, małe, trójnogie stołeczki z rączką do chwytania i coś w rodzaju koszy; sporządzał wiele lekkich plecionek i sześcio- czy ośmiościenne lekkie wieżyczki, z cienkich i długich desek, w górze ostro się zwężające i kończące główką; były to więc zapewne strażnice lub budki do ochrony przed promieniami słońca. Najświętsza Panna tkała dywany, a nadto zajęta była jakąś pracą, przy czym miała obok siebie laskę, zakończoną małą główką, nie wiem tylko, czy przędła, czy też coś wyszywała – czytamy u bł. Anny Katarzyny Emmerich.
– Niedaleko swego mieszkania wystawił Józef mały domek, w którym Święta Rodzina zbierała się razem z mieszkającymi w okolicy Żydami na modlitwę. Wielu z pomiędzy tych żydów zapoznało się ze św. Rodziną. Maryja robiła im różnego rodzaju roboty kobiece, a w zamian za to oni zaopatrywali Ją w chleb i inne środki do życia – tak mistyczka kontynuuje opis życia Świętej Rodziny.
Z Heliopolis Józef, Maryja i Jezus udali się na południe, docierając do Matarey (dzisiejsza Matarija), gdzie Józef znalazł dla siebie dużo pracy. W pogańskiej świątyni, którą odstąpili im miejscowi kapłani, Józef powołał wspólnotę, którą tworzyła grupka miejscowych Żydów.
Święta Rodzina żyła tu bardzo ubogo i gdy któregoś razu Józef wrócił do domu bez zapłaty za swoją pracę, przygnębiony biedą i otaczającym go pogaństwem, zaczął gorąco się modlić. Wtedy ukazał mu się anioł, który oznajmił, że mogą wracać do domu w Nazarecie, bo ze strony Heroda nie grozi im już niebezpieczeństwo, a on będzie się nimi opiekował w drodze.
Powrót do Nazaretu
Następnego dnia Święta Rodzina spakowała cały swój skromny dobytek i żegnana przez przyjaciół wyruszyła do domu w Nazarecie. Najpierw czekała ich trudna droga przez pustynię. Aby chronić się przed promieniami słońca, na głowach nosili zrobione przez Józefa osłony z łyka. Maryja miała na nogach sandały, a mały Jezus sporządzone przez Józefa także z łyka trzewiki, aby nie parzył Go w stopy gorący piasek.
Po opuszczeniu Egiptu Święta Rodzina zatrzymała się na około trzy miesiące w Gazie. Józef wciąż obawiał się niebezpieczeństwa, ale napomniany przez anioła, że nic im nie grozi, udał się z Maryją i Jezusem do Nazaretu.
Tam dobiegła końca pierwsza część wędrówek, które odbył Pan Jezus ze swoją Świętą Rodziną. Kolejną – pielgrzymkę do Świątyni Jerozolimskiej – znamy dobrze z kart Pisma Świętego, a następne były związane z okresem publicznego nauczania Zbawiciela, gdy przemierzył On ziemie zamieszkane przez naród wybrany wzdłuż i wszerz.
Jest to już jednak opowieść na inny czas i osobny artykuł…
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów