Rodzina
 
Wychowanie do życia w rodzinie
Janusz Wardak

W ostatnich miesiącach ponownie mieliśmy do czynienia z szumem medialnym wokół tak zwanej „edukacji seksualnej”. Już samo określenie „edukacja seksualna” sugeruje, że seksualność należy traktować jako pewien samodzielny, niezależny od innych obszar działania człowieka, w którym powinien on osiągnąć określoną sprawność. Tymczasem wyłączenie sfery seksualnej z kontekstu rodziny i przekazywania życia jest po prostu głębokim zubożeniem i zakłamaniem tej dziedziny, i jako takie nie powinno być przekazywane dzieciom.

 

To bowiem rodzina jest najbardziej podstawową, a jednocześnie, jak wykazują badania, najbardziej efektywną komórką społeczną, w której mogą przyjść na świat i wychować się obywatele państwa, i jako taka powinna być przez państwo chroniona i promowana.

 

Rodzice, nie bójcie się rozmawiać z dziećmi!

 

Rodzina jest też najlepszym miejscem, w którym dzieci powinny nauczyć się czym jest miłość, rodzina, skąd biorą się dzieci i jak należy o rodzinę dbać. Ten przekaz – podobnie jak każdy przekaz związany z wychowaniem – powinien odbywać się w dwóch obszarach: przekazu słownego i przykładu życia. Żadnego z nich nie można zaniedbywać, jeden z nich nie może istnieć bez drugiego.

 

Najlepszym miejscem i relacją, w jakiej dziecko powinno dowiedzieć się, skąd wzięło się na świecie, jest relacja rodzinna. Do tego konieczna jest konkretna rozmowa rodzica z dzieckiem i nie jest to temat, w którym wyręczyć nas może jakakolwiek inna osoba lub instytucja. Może to mieć miejsce przy okazji pytań, które w naturalny sposób pojawiają się u dzieci, np. skąd wziął się dzidziuś w brzuszku mamy lub co to znaczy, że jakaś pani jest w ciąży.

Dlaczego tak ważne jest, aby ta wiedza była przekazywana w rodzinie? Bo tylko w ten sposób dziecko będzie kojarzyło później sferę seksualności z czymś pięknym, co przekazuje życie, co wiąże się z miłością. Dziecko lub młody człowiek, który dowiaduje się o początkach życia z innych źródeł – najczęściej oznacza to przekaz od rówieśników – często otrzymuje tę wiedzę w formie zwulgaryzowanej i wypaczonej, i taki obraz współżycia mężczyzny i kobiety zachowa na długie lata.

 

Kiedy i w jaki sposób powinno się przekazywać te informacje? Jak już wspomnieliśmy, w pierwszej kolejności warto wykorzystywać nadarzające się okazje do takiej rozmowy. Jeśli natomiast okazji nie będzie, trzeba po prostu taką rozmowę z dzieckiem przeprowadzić. Kiedy najpóźniej? Wydaje się, że rozsądne jest, aby zrobić to najpóźniej przed Pierwszą Komunią Świętą, tak aby dziecko przystępujące do tego sakramentu w pełni odróżniało prawdę od legend i bajek w najważniejszych obszarach swojego życia. Najlepiej, aby taką rozmowę przeprowadził tata z synem i mama z córką.

 

Jak rozmawiać?

 

Przede wszystkim w sposób naturalny, bez sztywnej atmosfery, używając języka zrozumiałego dla dziecka w danym wieku.

Jedną z istotnych zasad rozmawiania na temat seksualności z dziećmi jest odpowiadanie tylko bezpośrednio na pytanie postawione przez młodego człowieka. Jeśli na przykład dziecko pyta, skąd wzięło się na świecie, wystarczy odpowiedzieć, że z ­miłości mamy i taty. Jeżeli nasz potomek nie będzie zadawał następnych pytań, oznacza to, że taka odpowiedź na tym etapie go satysfakcjonuje. Jeśli dziecko będzie chciało wiedzieć więcej, zada kolejne pytania – my nie musimy tych pytań wyprzedzać. Warto jednocześnie pamiętać, że nigdy, jeśli komunikujemy się z dzieckiem, nie możemy kłamać. Możemy pewne rzeczy upraszczać, dostosowując je do wieku dziecka, ale nie możemy kłamać. Jeśli z kolei pytanie dotyczące tej sfery zostanie zadane w bardzo niestosownym miejscu lub sytuacji (np. w miejscu publicznym lub podczas uroczystej kolacji z rodziną), możemy powiedzieć, że udzielimy odpowiedzi na nie później, jednak trzeba pamiętać, aby naprawdę tej odpowiedzi później udzielić.

 

Miłość i wstydliwość

 

Tak jak już powiedzieliśmy, rozmawianie z dziećmi o seksualności jest tylko jednym z aspektów wychowania w tym obszarze. Drugim, równie ważnym lub nawet ważniejszym, jest dawanie osobistego przykładu. Najważniejszym przykładem w tej dziedzinie jest dla dziecka przykład miłości małżeńskiej rodziców. Daje on nie tylko bardzo silne poczucie bezpieczeństwa, ale jest wzorcem, według którego dziecko będzie budowało w przyszłości swoje dorosłe relacje. Dlatego niezmiernie istotne jest, aby widziało ono rodziców, którzy się przytulają, obdarzają pocałunkami, pomagają sobie wzajemnie, są dla siebie mili i uśmiechnięci. Nie oznacza to, że dziecko nie powinno widzieć żadnych trudnych sytuacji czy być świadkiem różnicy zdań między rodzicami. Nigdy nie powinniśmy kłócić się w obecności dzieci, ale jeśli mimo wszystko zdarzy nam się jakiś spór, którego one są świadkami, powinny również doświadczyć naszego wzajemnego przebaczenia. Wielką pomocą we właściwym wychowaniu do życia w rodzinie jest zapomniana dziś cnota wstydliwości. Wstydliwość pomaga człowiekowi odróżniać to, co intymne i chronić tę sferę przed innymi. Dlatego też dzieci nie powinny nigdy widzieć swoich rodziców roznegliżowanych. Rodzice powinni również dbać o to, aby dzieci – poza najmłodszymi – nie pokazywały się innym bez ubrania ani nie kąpały się razem.

 

Instytucje powinny wspierać rodziców

 

Fakt, że najważniejsze zadanie w wychowaniu do życia w rodzinie ma sama rodzina, nie oznacza, że inne instytucje, takie jak szkoła, Kościół, harcerstwo czy inne grupy rówieśnicze, nie odgrywają w nim żadnej roli. Trzeba tylko pamiętać o zasadzie pierwszeństwa rodziców w wychowaniu i spójności wychowawczej. Oznacza to, że do dziecka powinien ze wszystkich stron trafiać spójny przekaz dotyczący wartości, a jego kierunek powinni wyznaczać rodzice. Jeśli więc taki przekaz będzie spójny i zgodny z wartościami rodziny, inne instytucje mogą odgrywać bardzo istotną rolę pomocniczą.

Warto zauważyć, że cały układ kolejnych etapów edukacji – od przedszkola aż po szkoły zawodowe lub studia – jest zaplanowany w taki sposób, aby stopniowo przygotować młodego człowieka do dorosłego życia. Niezwykle istotnym elementem tego życia jest umiejętność współżycia w różnych grupach społecznych i budowania relacji, w tym tworzenie i utrzymywanie relacji rodzinnych. Dlatego też szkoła, której rodzice powierzają swoje dziecko na tak długi czas, nie może odżegnywać się od zadania przekazywania wartości, które pomogą przyszłym obywatelom jak najlepiej odnaleźć się w rzeczywistości rodzinnej.

 

Jeśli natomiast zdarza się, że szkoła nie tylko nie wspiera rodziny w przekazywaniu tych wartości, ale wręcz je podważa, ośmiesza czy też przekazuje wartości przeciwne, u dziecka powstaje zaburzony obraz świata, ze sprzecznymi komunikatami, płynącymi od dwóch bardzo ważnych dla niego autorytetów – rodziców i szkoły. Dlatego też szkoła najlepiej spełnia swoje zadanie, kiedy – na miarę swoich możliwości – współpracuje z rodzicami w celu kształtowania u dziecka spójnej, pozytywnej wizji rodziny, która pomoże mu lepiej funkcjonować w dorosłym życiu.

 

Kościół doskonale uzupełnia temat przekazywania życia o jego wymiar moralny, który pomaga odnajdować się w świecie, w którym istnieje ogromny chaos w tej dziedzinie. Inne środowiska, np. dobre środowiska rówieśnicze, mogą uzupełniać pozytywny przykład rodziców przykładem rówieśników, który z wiekiem staje się dla młodych ludzi coraz ważniejszy.

 

Właściwe i skuteczne wychowanie do życia w rodzinie jest możliwe także w dzisiejszych, dość zwariowanych pod wieloma względami czasach. Jednak pierwszorzędną rolę powinni w tym obszarze odgrywać rodzice, a inne instytucje i osoby powinny ich wspierać, zawsze szanując wyznawane przez rodziców wartości. *

 

Janusz Wardak

 

* Szersza wersja tego artykułu ukazała się w piśmie „Przyjaciel Rodziny” nr 1/2019. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

 

 

Janusz Wardak od 24 lat szczęśliwy mąż i ojciec dziesięciorga dzieci w wieku od 3 do 22 lat. Jeden z założycieli Akademii Familijnej. Stały gość audycji „Wychowywać, ale jak?” w Radiu Warszawa. Były wicedyrektor szkoły dla chłopców „Żagle” Stowarzyszenia „Sternik”. Aktualnie mówca, trener i niezależny doradca edukacyjny.

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka