24 października 1923 roku na podkrakowskim wówczas Prądniku Białym otworzono pierwszy dom Katolickiego Stowarzyszenia dla pogłębienia życia religijnego ku czci Przenajświętszej Duszy Chrystusa Pana. Założycielką Stowarzyszenia była Zofia Tajber. Decyzją ks. kardynała Adama Stefana Sapiehy w roku 1949 organizacja została przekształcona w zgromadzenie zakonne.
Zofia Tajber przyszła na świat w 1890 roku w Białej Podlaskiej. Pięć lat później przeprowadziła się wraz z rodziną do Żytomierza na Wołyniu. Po ukończeniu nauki w gimnazjum zamierzała wstąpić do zakonu, ale sprzeciwili się temu jej najbliżsi. W efekcie na kilka lat odsunęła się od Kościoła i skierowała swoje zainteresowania ku studiom muzycznym. Przełomem było dla niej spotkanie ks. Ignacego Dubowskiego, który stał się jej kierownikiem duchowym. Zaowocowało to powrotem do życia sakramentalnego i rozpoczęło proces jej wewnętrznej przemiany.
Żyć z Jezusem, w Jezusie, dla Jezusa…
Wkrótce Zofia Tajber powzięła zamiar utworzenia nowego zgromadzenia zakonnego, którego filarami miały być: miłość, wdzięczność, wierność oraz szczególne nabożeństwo do Duszy Chrystusa. Jego hasło brzmiało: Żyć z Jezusem, w Jezusie, dla Jezusa i Jezusem. Umiłowanie Duszy Chrystusowej i duszy każdego człowieka miało przekładać się na traktowanie każdego bliźniego jak Jezusa Chrystusa. Do swojej wspólnoty Zofia zamierzała przyjmować wszystkie dziewczęta, które mają czyste serca i pragną służyć Bogu. Powiedziała kiedyś: Kto nosi szaty zakonne, ten musi mieć serce złote, a duszę jak słońce, które oświeca, ogrzewa, zapala i pobudza do życia.
W 1920 roku Zofia wraz z towarzyszkami przybyła do Krakowa i miejscowym władzom kościelnym przedstawiła projekt założenia nowego Stowarzyszenia. Zanim biskup Sapieha wydał zgodę na to dzieło, Zofia przeszła odpowiednią formację duchową, wzbogaciła swoją wiedzę religijną oraz doskonaliła się poprzez pracę fizyczną. W tym niełatwym czasie na duchu podtrzymywały ją słowa: Cierpieć nie będę, choć będę cierpiała, które miały stanowić regułę nowego zgromadzenia. Według założeń Zofii Tajber, przyszły zakon miał spełniać trzy cele: wielbić Boga, przynosić pożytek bliźnim i uświęcać siostry zakonne.
Na Prądniku Białym …
Po otwarciu pierwszej placówki na Prądniku Białym, siostry od razu zajęły się pomocą miejscowej ludności. Dbały o jej rozwój religijny, tworząc punkt katechetyczny dla młodzieży i starszych, organizowały odczyty religijne i zebrania świetlicowe. Nie zaniedbywały również doczesnych potrzeb okolicznych mieszkańców: utworzyły ochronkę dla opuszczonych dzieci, kuchnię dla ubogich, punkt opatrunkowy, organizowały kursy krawieckie i pomoc dla osób w podeszłym wieku. Środki na tę działalność czerpały z prowadzonych przez siebie sklepików, pracowni i zakładów. W 1927 roku oddały do użytku mieszkańców dużą kaplicę. Nowy budynek stał się nie tylko miejscem modlitwy, ale również spotkań służby ołtarza, kółek różańcowych itp.
Podczas okupacji siostry opiekowały się sierotami, ukrywały dzieci żydowskie, pomagały ludności cywilnej, jeńcom i partyzantom. Ze zbiórek zorganizowały kuchnie ludowe wydające posiłki potrzebującym.
Cele zgromadzenia
Dopiero w 1949 roku decyzją księcia kardynała Sapiehy stowarzyszenie religijne Zofii Tajber zostało przekształcone w zgromadzenie zakonne. Posiadało wtedy w całej Polsce 16 placówek i 95 członkiń.
Do celów zgromadzenia nakreślonych przez matkę Paulę Zofię Tajber należały:
* szerzenie czci Najświętszej Duszy Chrystusa Pana i ukazywanie tym samym wielkiej wartości każdej nieśmiertelnej duszy;
* uświadamianie wiernych o życiu Pana Jezusa w duszach ludzkich i zapalanie ich do potęgowania w sobie życia Bożego;
* pouczanie o odpowiedzialności każdego członka Mistycznego Ciała Chrystusa na ziemi za wzrost i rozwój tego Ciała.
Aby osiągnąć swe cele, zgromadzenie od początku miało prowadzić następujące działania: katechizować dzieci i młodzież; rozbudzać w społeczeństwie ducha apostolskiego i misyjnego; prowadzić zakłady wychowawcze, warsztaty, pracownie i szkoły; organizować ośrodki pracy i punkty usługowe; pielęgnować chorych i wspierać biednych oraz służyć Kościołowi w aktualnych potrzebach.
Ostatnia nauka…
Leżąc na łożu śmierci, założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana dała kontynuatorkom swojego dzieła ostatnią naukę: Niech siostry żyją Panem Jezusem i kochają siebie nawzajem. Siostra Paula Zofia Tajber zmarła po ciężkiej chorobie 28 maja 1963 roku w Siedlcu pod Krakowem i pochowana została na cmentarzu w Krakowie - Białym Prądniku. W 1993 roku rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny, a rok później jej szczątki przeniesiono do sarkofagu w kaplicy zakonnej w Krakowie.
Siostry Zgromadzenia Najświętszej Duszy Chrystusa Pana posługują obecnie w pięciu diecezjach w Polsce. Od 1976 roku pomagają w prowadzeniu parafii na Florydzie w USA, a od 1991 roku biorą udział w pracy misyjnej na terenie Kamerunu.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel