22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z Konstytucją ustawy dopuszczającej tzw. aborcję eugeniczną. W tym samym dniu rozpoczęły się masowe protesty feministek i ich zwolenników. Bardzo szybko obiektem ataków stał się także Kościół katolicki. Okazało się, że „formą protestu” jest nie tylko rzucanie z wściekłością w przestrzeń publiczną wulgaryzmów, ale także dewastacja obiektów kościelnych. To jednak jeszcze nie wszystko – wkrótce pojawiła się idea apostazji – jako trwałej formy zerwania relacji z Kościołem.
Feministki ukuły hasło „narodowej apostazji”. Tym samym granice agresji i absurdu zostały mocno przesunięte. Apostazja została potraktowana jako banał, jako coś, co jest wyrazem aktualnej mody.
Czym jest apostazja? Słowo to, wywodzące się z greckiego apostasia – odstępstwo, oznacza dobrowolne, świadome i całkowite odejście od wiary człowieka ochrzczonego (może też oznaczać porzucenie stanu duchownego po wyższych święceniach – apostazja ab ordine lub z zakonu po ślubach wieczystych – apostazja a religione).
Trzeba jednoznacznie powiedzieć, że ten rodzaj odstępstwa od wiary zawsze w Kościele był uważany za najcięższe przestępstwo. Apostaci, zwani także w okresie pierwszych prześladowań lapsi, byli surowo karani przez władze kościelne. W stosunku do nich używano kar degradacji lub ekskomuniki.
Aktualnie obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku określa apostazję jako „całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej” (kan. 751). Zachowana została w nowym prawie kościelnym kara ekskomuniki wiążącej mocą samego prawa w stosunku do apostaty (kan. 1364 § 1). Dodatkowe kary dotykają osoby duchowne (kan. 1336 § 1 n. 1–3).
Apostazja stanowi zawsze grzech ciężki i bardzo poważne wykroczenie moralne. Wynika to z wielkości powołania chrześcijańskiego – wielkości i bezcenności daru, którym człowiek został obdarowany i którym – poprzez apostazję – dobrowolnie wzgardził.
Trzeba w tym miejscu na chwilę spojrzeć na rzeczywistość wiary. Jest ona w pierwszym rzędzie darem Boga. To właśnie ten dar zostaje brutalnie odrzucony przez apostatę.
Zazwyczaj spoglądamy na rzeczywistość wiary poprzez pryzmat naszego wysiłku, naszego poznania intelektualnego, naszej pobożności. Rzadko jednak zauważamy, że to, co czynimy, jest w istocie próbą odpowiedzi na niezrównany wysiłek Boga. Św. Jan Paweł II przypomina nam tę prawdę w Liście Apostolskim Tertio Millennio Adveniente: Wcielenie Syna Bożego świadczy o tym, że Bóg szuka człowieka.
Akt apostazji jest w tej perspektywie aktem arogancji wobec tego działania Bożego, jest aktem swoistej pogardy wobec Miłości, która zstąpiła na ziemię.
Warto spojrzeć też na jeszcze jeden aspekt. Katolicyzm podkreśla, że akt wiary zostaje utrwalony w sakramencie chrztu świętego. Wiara integralnie wiąże się z chrztem, jest jego warunkiem, a chrzest jest swoistym wyznaniem wiary. Katechizm Kościoła przypomina: Chrzest zawsze wiąże się z wiarą: „Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom” – oświadcza św. Paweł strażnikowi w Filippi. Opowiadanie mówi dalej: Natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem (Dz 16,31–33).
Chrzest ma charakter pieczęci, która jest nienaruszalna. Dlatego trwałość tego sakramentu sprawia, że nawet ten, kto rezygnuje z wiary, pozostaje nadal ochrzczonym.
Dlaczego warto o tym wspomnieć? By uzmysłowić sobie jak bardzo radykalny jest Bóg, który obdarowuje człowieka wiarą i wchodzi z nim we wspólnotę poprzez chrzest. To jest radykalizm miłości – absolutnie nieodwołalnej ze strony Boga. Ale w tym kontekście tym bardziej dramatyczna staje się decyzja człowieka, który mówi Bogu „nie”. To jest wzgarda i pogarda. Dlatego, obiektywnie patrząc, akt apostazji zawsze jest grzechem ciężkim.
Zaangażowanie Boga, które sprawia, że chrzest pozostaje nienaruszalną pieczęcią w człowieku, pozwala zrozumieć to, że miłość Boga „nie pamięta złego”. To znaczy, Bóg pozwala apostacie wrócić do Siebie. Mimo że człowiek próbuje powiedzieć Bogu swoje nienawistne „nie” jako kategoryczne i nieodwołalne, Bóg nie cofa Swojej miłości. Zawsze można powrócić do wspólnoty z Bogiem w Kościele.
Wydarzenia z jesieni 2020 roku w naszym kraju odsłoniły niewątpliwie swoistą erozję polskiego etosu wiary. To, co dla wielu było monolitem jako dawne przedmurze chrześcijaństwa, dzisiaj okazało się nadwyrężoną konstrukcją. Jednak najbardziej przerażający jest fakt banalizacji tego aktu wyrzeczenia się Boga. I wobec tej właśnie banalizacji tym mocniej uderzają mnie słowa św. Pawła Apostoła: Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić (Gal 6,7–8a).
Bóg nie dozwoli z siebie szydzić, nawet jeśli ktoś w Niego nie wierzy…
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.
Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.
Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.
Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.
Po pierwsze: Fatima
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.
Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…
Po drugie: zachwyt
Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…
W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!
Po trzecie: ludzie
Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.
Z dalekiej Fatimy…
To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!
Anna z Podkarpacia
Szczęść Boże!
Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.
Zofia z Mielca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!
Irena z Bielska-Białej
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!
Józefa z Małopolskiego