Gdyby zapytać różnych ludzi, co to znaczy „pokora”, to sądzę, że w większości usłyszelibyśmy, że jest to jakieś uniżenie siebie, niewychwalanie się; że człowiek pokorny to taki, który nie narzuca innym swojego zdania, a nawet pozwala sobą pomiatać, a przy tym nigdy nie skarży się na swój los. Co więcej, taką wizję pokory zdaje się przedstawiać także łaciński źródłosłów: po łacinie pokora to „humilitas”, a ten rzeczownik pochodzi od słowa „humus”, co znaczy ziemia (stąd mamy np. ekshumację, czyli dosłownie „wyjęcie z ziemi”). Zatem w rozumieniu Rzymian pokora kojarzy się z „uziemieniem” człowieka, z jakimś jego poniżeniem; pokora w ich rozumieniu jest cechą niewolników. Powstaje zatem pytanie: czy tak pokorę rozumie Ewangelia?
Krótka przypowieść o sługach, którym po powrocie z pracy w polu pan nakazuje usługiwać do wieczerzy (Łk 17,7–10), zdaje się sugerować, że i Zbawiciel w ten sposób pojmował pokorę: zwróćmy uwagę na te sługi, które – wedle rady Chrystusa – nie powinny domagać się dla siebie wdzięczności; które mają powiedzieć: słudzy nieużyteczni jesteśmy…, a więc chyba powinniśmy w całym naszym życiu mówić, jacy to jesteśmy beznadziejni, niewiele warci itd. Ale pomyślmy logicznie: czy naprawdę to byłyby szczyty pokory? Czy naprawdę Bóg tego od nas wymaga?
Oczywiście – nie! Jeśli spojrzymy na całość Ewangelii, a zwłaszcza na życie naszego Pana Jezusa Chrystusa, który powiedział o sobie, że jest cichy i pokorny sercem, to nigdzie nie zobaczymy Jezusa, który się poniża, narzeka, żali się; nigdzie nie zobaczymy Jezusa, który siedzi cichutko i spokojnie patrzy na wszystko, co się dzieje wokół Niego. Jest wręcz odwrotnie: Pan Jezus w swojej doskonałej pokorze potrafi podnieść głos, potrafi prowadzić dysputę ze swoimi przeciwnikami, potrafi nawet wypędzić kupców ze Świątyni przy pomocy bicza… Z drugiej strony, w obliczu Męki, całkowicie poddaje się swoim prześladowcom i modli się za nich. Na czym więc polega prawdziwa chrześcijańska pokora?
Otóż, prawdziwa pokora polega na uznaniu prawdy o sobie i życiu tą prawdą. Pierwszą podstawową prawdą, jaką musimy uznać, jest ta, że jesteśmy ludźmi, stworzeniami Bożymi i że jako stworzenia mamy obowiązek służenia Bogu, poddania się Jego przykazaniom, prawom itd. To wydaje się oczywiste: Jestem człowiekiem, a nie Bogiem. Ale gdy zaczynamy przyglądać się naszym wyborom, naszemu zachowaniu, to sytuacja nie wygląda już tak wspaniale. Pierwszy przykład: modlitwa. – Proszę księdza, tyle już czasu modlę się do Pana Boga o to i tamto, i NIC… Gdzie ten Pan Bóg jest? – takie narzekania znamy z doświadczenia. Podobnie pytał prorok Habakuk: – Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz? Wołam do Ciebie: Na pomoc! – a Ty nie wysłuchujesz. Dlaczego ukazujesz mi niegodziwość i przyglądasz się nieszczęściu? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie (Ha 1,2–3).
Widzicie, jak lubimy narzucać Panu Bogu swoją wizję? A prawdziwa pokora polega na tym, że – oczywiście powiem Mu, jak ja widzę daną sprawę – ale ostatecznie mam przyjąć postawę życia w prawdzie: – To Ty jesteś Bogiem, Panem, a nie ja; to Ty wiesz lepiej, Panie, niech się dzieje wola Twoja, a ja będę cierpliwie czekał.
Drugi przykład: często mamy poczucie, że Pan Bóg powinien nas natychmiastowo wynagradzać za nasze dobro. Czasami bywa tak, że przez wiele lat prowadzimy życie pobożne, święte, a gdy przychodzi nieszczęście, wówczas zaczynamy Panu Bogu wypominać, że nas nie nagradza, że zamiast szczęścia spotykają nas krzyże itd. Rodzi się w nas postawa pełna pretensji, a nie dostrzegamy prostego faktu, że gdyby Bóg nam odpłacał po sprawiedliwości, to marny byłby nasz los; i nawet nie chodzi o to, że szybko byśmy zostali zmieceni z tej ziemi z powodu naszych grzechów, ale idzie o to, że choć nawet całe życie przeżylibyśmy bez grzechu, to i tak nie zasłużylibyśmy sobie na Niebo. Dlaczego? Wyobraźcie sobie taką sytuację, że ktoś z dobrego serca wyręczył was i skosił wam trawnik obok domu, a potem mówi do każdego z was: – Wiesz, skoro skosiłem ci trawnik, to zasługuję na to, aby do końca życia zamieszkać w Twoim domu. Co byś sobie pomyślał? – To niemożliwe, to jakiś absurd, mogę ci zapłacić jakąś kwotę i tyle. A teraz pomyślcie, czy nie jest absurdem, aby w zamian za nawet sto lat dobrego życia domagać się od Boga zamieszkania w Jego domu na całą wieczność?
A zatem postawa pokory polega na uznaniu prawdy, że Bóg daje mi Niebo jedynie ze swego Miłosierdzia. I gdybyśmy tak dogłębnie przyjęli tę prawdę do serca, to jakże inaczej przeżywalibyśmy trudy tego życia, niesprawiedliwości. Mając świadomość, że Bóg w zamian za te parę chwil na ziemi, daje nam wieczność – myślę, że całe nasze życie byłoby jednym wielkim dziękczynieniem Bogu. Nie byłoby dla nas problemem powiedzieć: – Słudzy nieużyteczni jesteśmy! Więcej – nie domagalibyśmy się doczesnych nagród – bo i po co? Skoro sam Bóg przygotował dla nas wieczne mieszkanie.
Gdybyśmy naprawdę żyli cnotą pokory, jakże proste i szczęśliwe stałoby się nasze życie. Módlmy się zatem często o taką postawę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka