Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy w Chrystusie Panu! Żyjemy w czasie pomieszania pojęć, kiedy własne poglądy często podaje się jako normę moralną. Zdarza się, że niektórzy ludzie, by wzmocnić swoją opinię na jakiś temat, odwołują się nawet do Ewangelii lub do wypowiedzi papieża, przy czym wyrywają jakieś zdania z kontekstu całej wypowiedzi. Do takich szeroko dyskutowanych tez w dzisiejszym świecie należy prawo do samoobrony czy udział w wojnie.
Są ludzie, którzy uważają, iż jakikolwiek udział w wojnie jest nie do pogodzenia z faktem, że jesteśmy chrześcijanami. I nie mówię tu o Świadkach Jehowy, bo oni takie poglądy głoszą już od dawna, ale o niektórych katolikach. Inni idą jeszcze dalej i w ogóle odmawiają człowiekowi prawa do samoobrony.
Ostatnio tendencje takie widzimy nawet w decyzjach sądów, które nierzadko karzą nie napastników, lecz ofiary napadu, jeśli ci zdołali się przed napadem skutecznie obronić.
Jaka zatem pod tym względem jest nauka Kościoła? Czy mamy prawo do samoobrony czy też raczej powinniśmy zrezygnować z wszelkiej obrony, ceniąc życie i zdrowie napastnika bardziej niż swoje?
Pamiętamy przykazanie Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Zatem miarą miłości bliźniego jest zdrowa miłość do samego siebie. Skoro mam kochać siebie z woli Boga, mam więc także obowiązek szanować wielkie dobro naturalne, jakim jest własne życie.
Dopiero kiedy nauczę się właściwie szanować własne życie, wtedy będę mógł odpowiednio zatroszczyć się o życie bliźniego. Z tego właśnie powodu mam pełne prawo do obrony swojego życia i zdrowia, kiedy napastnik próbuje mi je odebrać.
Tutaj jednak trzeba pamiętać o podstawowej zasadzie – w samoobronie nie wolno używać środków bardziej niebezpiecznych niż te, które stanowią zagrożenie. To znaczy, że kiedy np. grupa wyrostków wejdzie na mój teren prywatny, by ukraść jabłka, nie wolno mi użyć żadnego narzędzia, które niosłoby uszczerbek ich zdrowiu lub życiu, bo żadne owoce, czy w ogóle żadna rzecz, nie są porównywalne z wartością ludzkiego życia.
Natomiast w chwili, gdy istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś chce nas zabić, w ostateczności możemy nawet zadać cios śmiertelny, gdyż życie napastnika nie jest więcej warte niż nasze własne. Jeszcze inaczej wygląda ten problem, kiedy w grę wchodzi dobro innych osób: przypuśćmy, że matka widzi, iż zagrożone jest nie tylko jej życie, ale także życie jej dzieci. Wtedy nie tylko ma prawo, ale wręcz obowiązek moralny, by bronić życia swoich dzieci. Nawet gdyby w grę wchodziło zabójstwo napastnika, obowiązek obrony życia innych ludzi daje do tego prawo, a nawet zobowiązuje do usunięcia zagrożenia.
Z tego samego prawa może korzystać prawowita władza, by chronić bezpieczeństwo swoich poddanych lub obywateli. Na tej podstawie policja może też stosować środki przymusu czy żołnierze mogą bronić własnego kraju za cenę pozbawienia życia tego, kto ten kraj najechał. Wiemy, jak wielkim dobrem jest ludzkie życie. Jednak wiara katolicka uczy nas, że istnieją dobra jeszcze wyższe. Wiemy, że takim dobrem jest wiara i z uznaniem patrzymy, gdy Kościół stawia za przykład tych, którzy poświęcili swoje życie, aby ją zachować.
Jednak są także inne dobra wspólne, których trzeba bronić nawet kosztem własnego życia. Władza publiczna ma np. obowiązek wyeliminowania napastnika zagrażającego społeczeństwu. Takim napastnikiem może być zarówno wróg zewnętrzny, jak i ktoś, kto stwarza zagrożenie wewnątrz kraju.
Po wyczerpaniu innych środków władza może napastnika usunąć, nawet odbierając mu życie. I tak dzieje się na przykład w czasie wojny, kiedy żołnierz ma rozkaz strzelać do wroga swojej Ojczyzny. Prawowita władza ma także prawo wyeliminować ostatecznie napastnika zagrażającego społeczeństwu wewnątrz kraju. Tradycyjna nauka Kościoła mówi, że po wyczerpaniu wszystkich środków, prawowita władza ma prawo skazać na śmierć kogoś, kto stanowi ciężkie i trwałe zagrożenie dla życia obywateli (Katechizm Kościoła Katolickiego 2266).
Czy w naszych czasach są inne środki, które powinny zastąpić karę śmierci – to jest odrębna kwestia, którą tutaj nie będziemy się zajmować. Widzimy jednak, że są sytuacje, kiedy zabicie drugiego człowieka może być nie tylko dopuszczalne, ale nawet konieczne.
Dlatego też ci, którzy mówią, że sprzeciwiają się wszelkiej formie obrony, popełniają niesprawiedliwość. Są bowiem sytuacje, kiedy trzeba bronić bezbronnych.
Warto przypomnieć, że współcześni „pacyfiści” mogą żyć i głosić swoje poglądy właśnie dlatego, że ktoś kiedyś oddał życie za to, by oni mogli swobodnie je wyrażać. Być może ten „ktoś” także musiał zabić niejednego wroga…
Drodzy w Chrystusie! Zadanie komuś śmierci, choćby był bardzo złym człowiekiem, jest bardzo trudnym i stygmatyzującym przeżyciem. Niech nas Pan Bóg od tego zachowa, byśmy musieli w swojej lub czyjejś obronie kogoś zabić. Niemniej, gdyby kiedyś nam przyszło się bronić przed niesprawiedliwym atakiem, powinniśmy to robić.
Nawet, gdyby napastnik miał stracić życie, my mamy prawo ratować swoje!
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka