Trudno jest być katolikiem w dzisiejszych czasach. Zewsząd jesteśmy atakowani – dziś już nie tylko medialnie, ale coraz częściej i przy rodzinnych stołach. Skąd więc czerpać nadzieję?
Każdy, kto choć trochę śledzi sprawy publiczne, wie, że nasz Kościół jest dziś w kryzysie. Chodzi zarówno o niebywale agresywny stosunek świata zewnętrznego do nas, katolików, jak i o to, co dzieje się wewnątrz naszej wspólnoty. Trudno udawać, że nie dostrzegamy upadku wiary i moralności wśród wielu naszych współbraci, również – niestety – wśród niektórych kapłanów.
Coraz częściej spotykamy się również z atakami personalnymi na nas samych, w kręgu naszych rodzin. Któż z nas nie słyszał od rodziny czy znajomych pytań i uwag typu: „Po co ty chodzisz do tego kościoła?” albo „Księdzu na tacę dajesz, a oni potem dzieci krzywdzą”. Próbujemy polemizować, sugerować że to nieprawda albo że znamy wyłącznie dobrych kapłanów, ale wobec dobiegających nas zewsząd informacji o złu poza Kościołem, ale i wewnątrz Chrystusowej Owczarni, nierzadko popadamy w zwątpienie, brak nadziei czy nawet rozpacz.
Ale nie tędy droga. Historia Kościoła udowadnia bowiem, że nie wolno nam utracić nadziei i poddać się złu. Rozpaczy pragnie od nas szatan. Niejednokrotnie sądzimy, że poprzednie pokolenia katolików miały łatwiej, że prościej żyło się przed ¬czasami ¬powszechnej laicyzacji, w których przyszło żyć nam. Ale czy aby na pewno?
JEDEN Z DWUNASTU…
Warto spojrzeć na historię Kościoła. A ona nie stanowi nic innego jak tylko historię zagrożeń zewnętrznych i upadków wewnętrznych. A przecież Kościół trwa już dwa tysiące lat.
Zacznijmy od początku. Już wśród pierwszych uczniów Pana Jezusa jedną dwunastą stanowił wszak Judasz – zdrajca. Czy dziś nie może zdarzyć się, że około jedna dwunasta uczniów Chrystusa to (na różnych poziomach) zdrajcy?
Dodatkowo przecież pierwszy papież, święty Piotr, już po wyznaczeniu go do tej godności, zaparł się Chrystusa trzykrotnie. A pozostali uczniowie również w godzinie próby zawiedli – w Wielki Czwartek spali, pozostawiając Pana samego, w Wielki Piątek zamknęli się w Wieczerniku. Wyjątkiem był tylko św. Jan.
Jak pamiętamy, Kościół narodził się z prześladowań. Z dwunastu pokrzepionych Zmartwychwstaniem Pańskim Apostołów (licząc Macieja, który zastąpił Judasza), jedenastu zginęło śmiercią męczeńską z rąk siepaczy nienawidzących Prawdy. Późniejszą historię opisał kiedyś prof. Roberto de Mattei, postarajmy się pokrótce ją tu przypomnieć.
PRZEŚLADOWANIA, ARIANIZM, ISLAM
Wśród pierwszych trzydziestu trzech papieży (posługujących do czasu uznania chrześcijaństwa za religię panującą w Rzymie) aż trzydziestu jeden zginęło zabitych przez wrogów Kościoła. Czyż można było wówczas stracić wiarę w to, że Bóg czuwa nad Swoim Kościołem? Oczywiście – a jednak chrześcijaństwo rosło w siłę mimo tych straszliwych prześladowań.
W roku 313 Konstantyn Wielki niejako wyciągnął Kościół z katakumb i zakończył erę prześladowań. Chrześcijaństwo wciąż rosło w siłę, ale niemal natychmiast pojawił się wielki kryzys ariański. Wtedy to większość biskupów przeszła na stronę herezji, nieuznającej wiary w boskość Chrystusa. Podkreślmy – większość biskupów! A mimo to – Kościół przetrwał do dziś i udało się przechować nienaruszony depozyt prawdziwej Wiary.
Niedługo później upadło Cesarstwo Rzymskie i Kościół musiał sam stawić czoła inwazji – najpierw barbarzyńców, a później wyznawców islamu. W ósmym wieku muzułmanie opanowali chrześcijańskie ziemie w Afryce i na Bliskim Wschodzie, gdzie do dziś dominującą religią jest islam. Mimo to Kościół przetrwał.
SYMONIA, MORALNA ZAPAŚĆ, SCHIZMA
Od czasów cesarza Konstantyna aż do panowania Karola Wielkiego było sześćdziesięciu dwóch papieży, wśród nich wielcy i święci przywódcy, także prześladowani przez cesarzy bizantyjskich. Ale wśród papieży tego okresu znajdziemy też takich jak Liberiusz, Wigiliusz czy Honoriusz, których wiara była chwiejna – Honoriusz został nawet okrzyknięty heretykiem przez swojego następcę, świętego Leona II. Czyż to nie historie kryzysów na szczytach Kościoła? Oczywiście. A mimo to przetrwał.
Za panowania Karola Wielkiego Kościołowi nie zagrażało zewnętrznie niebezpieczeństwo, ale później wśród duchowieństwa zdarzały ogromne kryzysy. Dochodziło do symonii, buntów przeciwko władzy następców Piotra ze strony cesarzy i władców europejskich. Mieliśmy nawet obrzydliwy kryzys moralnej pobłażliwości wśród duchownych, który zmusił św. Piotra Damianiego do napisania i ogłoszenia Księgi Gomory, potępiającej praktykowany przez niektórych księży i zakonników… homoseksualizm i to, co dziś nazywamy „wykorzystywaniem seksualnym”. Mowa o sytuacji sprzed niemal tysiąca lat! A jednak Kościół przetrwał.
W XIV wieku, gdy papiestwo na siedemdziesiąt lat przeniesiono do Awinionu, nastąpił kryzys równie straszny, jak ten ariański: wielka schizma zachodnia, podział chrześcijaństwa między dwóch, a następnie trzech papieży. A mimo to Kościół przetrwał.
LUTER, REWOLUCJA, MODERNIZM
Prawdziwą katastrofą był kryzys spowodowany reformacją – pewne nadużycia ludzi Kościoła stały się bezpośrednią przyczyną antypapieskiego wystąpienia Lutra, które w konsekwencji doprowadziło do oderwania połowy Europy od Kościoła i prawdziwej wiary. A mimo to Kościół przetrwał.
W tym czasie papieże walczyli z protestantyzmem, animowali Ligę ¬Świętą przeciw islamowi, wygrywali pod Lepanto i pod Wiedniem, stawiali opór rewolucji włoskiej, a święty Pius X wytoczył działa przeciw wewnętrznemu wrogowi – modernizmowi, stanowiącemu syntezę wszystkich herezji. A mimo to Kościół przetrwał.
NIEPOKALANE SERCE ZATRYUMFUJE!
I trwa do dziś. Znów targany moralnymi kryzysami, zachwianiami Wiary, a nawet promocją herezji neomodernistycznych. Ma potężnych wrogów i często zdawać się może, że po ludzku wszystko jest przegrane. Ale – choć dzisiejszy kryzys z pewnością jest najgłębszy i najpowszechniejszy ze wszystkich dotychczasowych – mamy doskonałe historyczne dowody na to, że Pan nasz Jezus Chrystus nigdy nie opuści Swojej owczarni. Ona nie zawsze będzie wyglądała jak dziś – wszak przez dwa tysiące lat jej kształt i liczebność bardzo się zmieniały. Niemniej obietnica dana Piotrowi wciąż jest aktualna: Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16, 18).
Obietnicę tę – przepowiadając kryzys naszych czasów – potwierdziła Matka Boża w Fatimie, zapowiadając rozprzestrzenienie się błędów po świecie, cierpienia papieża, wojny, męczeństwo sprawiedliwych, ale i obiecując, że na koniec Jej Niepokalane Serce zatriumfuje. Naszym zadaniem nie jest załamywanie rąk, ale trwanie w Wierze, byśmy podczas tego zapowiedzianego triumfu niewzruszenie stali po Jej stronie. Byśmy byli tym Kościołem, który znów przetrwa.
Krystian Kratiuk
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka