Temat numeru
 
Zwycięstwa Maryi
Adam Kowalik

Trudno nam, śmiertelnikom, rozeznać zamysły Boga, a nawet odczytać wszystkie ślady Jego działalności w historii. Są jednak takie momenty, że Jego interwencja w dzieje świata jest widoczna gołym okiem. Takimi wydarzeniami są m.in. obrona Jasnej Góry (1655) oraz bitwy: pod Lepanto (1571), Wiedniem (1683) i Warszawą (1920). Co łączy wymienione wydarzenia? Wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, za której pośrednictwem Pan Bóg rozlał łaski na swój lud.

 

Wystąpienia Marcina Lutra, Zwingliego i Jana Kalwina oraz zwolenników ich heretyckich nauk zniszczyły jedność chrześcijańskiej Europy. Siłę swą błędnowiercy czerpali z poparcia władców świeckich. Dlatego ani Zygmuntowi III Wazie, ani jego synom nie udało się zasiąść na tronie sprotestantyzowanej Szwecji, do czego mieli pełne prawo. Niewiele jednak brakowało, by po koronę Polski sięgnął protestancki król Szwecji Karol X Gustaw.

 

Obrona Jasnej Góry

 

Latem 1655 roku wojska szwedzkie z ogromnym impetem wlały się na teren Rzeczypospolitej. Wydawało się, że nic nie powstrzyma potopu protestanckich wojsk, na których stronę przechodziła masowo szlachta polska, kuszona obietnicą pokoju za cenę zmiany monarchy. Wreszcie z rozkazu szwedzkiego uzurpatora, generał Burchard Müller na czele 3 tys. żołnierzy stanął 18 listopada pod murami klasztoru jasnogórskiego i zażądał otwarcia bram. Przeor Augustyn Kordecki stanowczo odmówił.

 

Po ludzku mogłoby się wydawać, że obrona będzie czysto formalna, gdyż wojskom szwedzkim o. Kordecki mógł przeciwstawić zaledwie 170 żołnierzy oraz 20 szlachciców i 70 zakonników. Jednak paulini posiadali swoją „cudowną broń”, a była nią modlitwa do Gospodyni tego miejsca. Przy wsparciu Matki Bożej, mizerne umocnienia Jasnej Góry, mimo intensywnego ostrzału, stały niewzruszone, a pociski zapalające odbijały się od dachówek lub były unieszkodliwiane przez obrońców. Większe znaczenie dla losów bitwy niż heroiczne trwanie przy armatach i muszkietach miały jednak codzienne procesje z Najświętszym Sakramentem. Wśród Szwedów krążyły opowieści o niezwykłej postaci kobiecej spacerującej po murach oraz mgle, która za jej przyczyną skrywała sylwetkę klasztoru przed oczami szwedzkich artylerzystów. Ostatecznie po 40 dniach oblężenia Szwedzi odstąpili jak niepyszni.


Wkrótce mieszkańcy Rzeczypospolitej, natchnieni przykładem obrońców klasztoru, wystąpili zbrojnie przeciw okupantom i wyparli ich z kraju. Pobożny król Jan Kazimierz, wdzięczny Maryi za cudowną pomoc, ogłosił Ją w katedrze lwowskiej Królową Polski.

 

Bitwa pod Lepanto

 

Fenomenalny sukces I wyprawy krzyżowej, która wyzwoliła Ziemię Świętą spod ucisku muzułmańskiego, został zaprzepaszczony przez pychę władców europejskich i gnuśność szlachty. Co gorsza, podziały między państwami chrześcijańskimi spowodowały, że występujące pod zieloną chorągwią Mahometa imperium osmańskie podbijało kolejne terytoria. W końcu, gdy w 1570 roku Turcja sięgnęła po stanowiący klucz do Europy Cypr, papież św. Pius V postanowił działać i zaczął budować przymierze antytureckie – Świętą Ligę.

 

W jej skład, obok Państwa Kościelnego, weszły: Hiszpania, Wenecja, Genua i Malta. W październiku 1571 roku na spotkanie liczącej około 300 jednostek floty tureckiej wypłynęło ponad dwieście okrętów chrześcijańskich pod dowództwem hiszpańskiego admirała Juana de Austria. Na jednostce, którą płynął głównodowodzący, zawisła podarowana przez Piusa V flaga z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa.

 

Do spotkania obu flot doszło 7 października, we wschodniej części Morza Jońskiego, w pobliżu miasta Lepanto. Początkowo marynarze floty katolickiej z zatroskaniem obserwowali kierunek wiatru, który dawał duże zdolności manewrowe okrętom muzułmańskim, utrudniając przy tym żeglugę eskadrom koalicji. W pewnym momencie, jak wspominał kronikarz Boweriusz, na niebie ukazała się postać kobiety. Wzrokiem pełnym łaskawości spoglądała w kierunku okrętów chrześcijańskich. W tym momencie, ku radości katolickich marynarzy, wiatr zmienił kierunek. Niedługo potem floty starły się ze sobą. Zrządzeniem Opatrzności na samym początku bitwy śmierć poniósł dowódca floty tureckiej Ali Pasza.

 

Tymczasem w Rzymie trwały zarządzone przez św. Piusa V publiczne nabożeństwa. W dniu, w którym toczyła się bitwa pod Lepanto, przez miasto przeszła procesja zorganizowana przez Bractwo Różańcowe. Niesiono w niej obraz Matki Bożej Śnieżnej. W intencji zwycięstwa pościli i modlili się na różańcu także katolicy z innych krajów Europy.

 

Wieczorem, gdy bitwa już dogasała, papież przebywał w małej bibliotece w Watykanie. Nagle przerwał rozmowę i zbliżył się do okna. Po chwili odwrócił się i rozpromieniony oznajmił obecnym, że armada katolicka zwyciężyła. Oczami duszy ujrzał bowiem obie walczące floty oraz Maryję, która okryła chrześcijańskie okręty swoim płaszczem. Dwa tygodnie później zjawił się w Rzymie posłaniec z wieścią o triumfie oręża katolickiego, zatopieniu lub zdobyciu dużej ilości okrętów wroga oraz uwolnieniu tysięcy chrześcijańskich galerników. Na pamiątkę cudu pod Lepanto św. Pius V poświęcił dzień 7 października Matce Bożej Zwycięskiej. Dziś nosi ono nazwę Matki Bożej Różańcowej.

 

Wiedeń 1683

 

Mimo ogromnej klęski morskiej Turcja pozostawała nadal mocarstwem. Wiek później udało jej się zagarnąć polskie Podole, a w 1683 roku zagrozić Wiedniowi – siedzibie władcy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Na pomoc Austrii pospieszyła sprzymierzona z nią Rzeczpospolita. Zmagania z Turcją toczyły się nie tylko w sferze militarnej, ale także duchowej. Król Jan III Sobieski zawierzył kampanię Matce Najświętszej. Zanim wyruszył w pole, odwiedził kilka słynących łaskami sanktuariów.

 

Prosił o wstawiennictwo Czarną Madonnę na Jasnej Górze. W Krakowie odbył pielgrzymkę do siedmiu kościołów, modląc się m.in. przed obrazem Matki Bożej Różańcowej u dominikanów, której Polacy przypisywali pomoc w zwycięstwie pod Chocimem w 1621 roku; wizerunkiem Matki Bożej Bolesnej u ojców franciszkanów oraz w kościele Mariackim przed malowidłem Matki Bożej Loretańskiej. Miasto opuścił 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W drodze przez Śląsk nawiedził sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej.

 

O zwycięstwo błagał Boga cały katolicki świat. Najżarliwiej wznoszono modły w papieskim Rzymie, Pasawie, gdzie przebywał cesarz Leopold Habsburg, i Krakowie, w którym pozostała królowa Marysieńka. Wszędzie odbywały się nabożeństwa i procesje. W Krakowie dzwony wzywały wiernych do modlitwy także w nocy.

 

12 września, kilka godzin przed bitwą pod murami Wiednia, król Sobieski wysłuchał trzech Mszy Świętych. Ostatnią, na wzgórzu Kahlenberg odprawił legat papieski, kapucyn, bł. Marek z Aviano. Służył do niej sam monarcha z synem Jakubem. Wszyscy przyjęli Komunię Świętą.

Mimo przewagi liczebnej Turcy nie dotrzymali pola wojskom chrześcijańskim. Pod uderzeniem noszącej na piersiach wizerunki Niepokalanej husarii, ich szyki pękły. Wkrótce zwycięski wódz Jan III Sobieski mógł przed obrazem Matki Bożej Loretańskiej u wiedeńskich augustianów odśpiewać hymn Te Deum laudamus. W liście wysłanym do papieża zameldował zaś skromie: Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył. Europa była uratowana!

 

Warszawa 1920

 

Kto wie, czy nie poważniejsze niebezpieczeństwo zawisło nad Polską i Europą w 1920 roku, gdy rewolucyjna Armia Czerwona wyruszyła na zachód.


Towarzysze! Runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu. Legli nasi wrogowie. (…) Po trupie Polski wiedzie droga do światowej rewolucji – zagrzewał swoich podwładnych do walki dowódca bolszewickiego Frontu Zachodniego gen. Michał Tuchaczewski.

 

Żołnierze polscy, którzy nie tak dawno dumnie kroczyli ulicami Kijowa, teraz wycofywali się pospiesznie. Warszawę opuścili dyplomaci państw zachodnich, przekonani, że lada dzień miasto wpadnie w szpony czerwonych hord. Na miejscu trwał jeszcze nuncjusz apostolski Achilles Ratti.


Ale stolica Polski przygotowywała się do bitwy i modliła się o cud. 8 sierpnia po adoracji Najświętszego Sakramentu ze wszystkich kościołów ruszyły procesje na plac Zamkowy. Tam 100 tys. ludzi modliło się przed relikwiami św. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa. Z daleka niósł się odgłos kanonady artyleryjskiej.

 

Na prośbę dowódcy Armii Warszawa generała Józefa Hallera, i z jego udziałem, w kościele Zbawiciela przy ołtarzu Matki Bożej Jasnogórskiej odprawiono nowennę w intencji Ojczyzny dla żołnierzy. Francuski generał Weygand wspominał później, że nigdy nie widział tak żarliwie modlących się ludzi, jak wtedy w stolicy Polski.

 

Tymczasem fala bolszewicka dotarła na przedpola Warszawy. Trwał rozpaczliwy bój pod Radzyminem. W zmaganiach w okolicach Ossowa padł ks. Ignacy Skorupka. W końcu jednak pochód barbarzyńców udało się powstrzymać.

 

16 sierpnia ruszyła ofensywa Piłsudskiego znad Wieprza. Niedoszli podpalacze Europy uciekali teraz tak szybko, że nie mogła ich dogonić polska kawaleria.

 

Do Warszawy zaczęli napływać pierwsi jeńcy bolszewiccy. Wielu z przejęciem opowiadało, jak podczas bitwy nad polskimi pozycjami zobaczyli tajemniczą postać kobiecą z tarczą w ręku. Spływający z jej ramion płaszcz (jak na wizerunku patronki stolicy Matki Bożej Łaskawej) osłaniał niebo nad stolicą. Wychowani w prawosławiu bojcy od razu uświadomili sobie, że to Matka Boża staje w obronie Polaków i rzucili się do ucieczki. To może tłumaczyć zaskakująco szybkie tempo ucieczki wojsk bolszewickich. Tymczasem w kościołach Warszawy brzmiały radosne śpiewy Te Deum laudamus.


Tym razem bestia rewolucji otrzymała bolesny cios, a Polska i Europa dzięki Cudowi nad Wisłą – szansę, by nawrócić się i odbudować cywilizację chrześcijańską. Niestety, nie skorzystały z tej łaski. Dlatego, zgodnie z zapowiedzią Matki Bożej w Fatmie, doszło do kolejnej wojny i okupacji przez Związek Sowiecki połowy Europy…



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego