Temat numeru
 
Któż jest tym Królem Chwały
Paweł Kot

Może co roku się na to nabieramy – na tak zwaną familijną atmosferę Bożego Narodzenia. Choinka, kolędy, ciasta, prezenty – takie jakby święto specjalnie dla dzieci. Lata zlewają się nostalgicznie w pamięci. Najpierw my przy żłóbku, później dzieci i wnuki. I tyle? „Święta, święta i po świętach”? A to przecież Król Wszechświata przychodzi „do swoich” i „po swoje” – po ludzi, po władzę, po panowanie. Dla ludzkości to kwestia życia i śmierci. To są poważne sprawy, sprawy ludzi dorosłych...

W Księdze Izajasza (Iz 43,7) czytamy, że Bóg stworzył nas – jak zresztą wszystko inne – dla swojej chwały, na Mszy Świętej śpiewamy chwała na wysokości Bogu, a w okresie Bożego Narodzenia niosą się w kościołach słowa kolędy Gdy się Chrystus rodzi: Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo. Jednak czy my dobrze rozumiemy, czym jest Boża chwała? Człowiekowi chwała może kojarzyć się bardziej ze sławą, z popularnością, z pogonią za docenieniem i statusem… Jednakże Pan Bóg nie ma ludzkich słabości i nie potrzebuje sławy. Boża chwała oznacza w istocie Boże panowanie albo jego bezpośrednie konsekwencje. A my, wierni, jeśli nie odrzucamy panowania Stwórcy, dostajemy wielką rolę do odegrania, stajemy się naczyniami przechowującymi skarb, Bożą chwałę (2 Kor 4,7). Dzieła Boże widać w naszych dziełach – w dzieciach, bohaterskich czynach, w sztuce i w pracy. Tak więc czynić coś na chwałę Bożą to znaczy uznawać panowanie Pana Boga.


Jeśli jednak w swojej działalności przenosimy uwagę z Boga na człowieka i nie przejmujemy się Dekalogiem, to odmawiamy Stwórcy należnej Mu chwały, kwestionujemy Jego panowanie. W tę wyrwę zaraz próbuje wepchać się uzurpator, zły duch, i szybko domaga się „chwały” dla siebie…


Ludzie mają ciągle problemy z uznaniem powszechności Bożego panowania, nie tylko w życiu osobistym, ale także w skali społecznej – wystarczy wspomnieć powtarzające się żądania „zamknięcia religii w kościołach” i budowania etyki bez Prawa Bożego. Wbrew pozorom, nawet dla ludzi głęboko wierzących kwestie związane z Bożym panowaniem nie są oczywiste. Być może właśnie dlatego, w celach dydaktycznych, król Dawid w psalmie 24. pyta: Któż jest tym Królem chwały? I zaraz sam odpowiada…


Trzy źródła panowania


Idąc śladem psalmisty, spróbujmy i my odpowiedzieć na to pytanie: Kto jest tym Królem chwały? Zejdźmy tu dla porównania na poziom rządów ziemskich, bo skoro z jakichś powodów uznajemy ludzi jako władców, to czy chociażby z podobnych powodów nie powinniśmy uznać panowania Stwórcy? Wykorzystajmy w tym celu, klasyczny w naukach politycznych, podział źródeł panowania dokonany przez Maxa Webera (1864–1920).


Weber zastanawiał się, dlaczego ludzie w ogóle mieliby uznać, czyli legitymizować czyjeś panowanie nad sobą i zachowywać się tak, jak ten ktoś tego wymaga. Na podstawie przypadków historycznych wyróżnił trzy źródła uznania władzy: panowanie legitymizowane tradycyjnie, panowanie legitymizowane charyzmatycznie oraz panowanie legitymizowane legalnie. Co ciekawe, te formy zwykle występują w połączeniu ze sobą, chociaż jedna z nich dominuje.


Król wszechświata


W pierwszym przypadku, panowania legitymizowanego tradycyjnie, uznanie czyjegoś panowania opiera się na wierze w zwyczaje i tradycję. Ludzie znają jakiś porządek, który istnieje od dawna na danym terytorium i zasadniczo myślą w ten sposób: Skoro zawsze tak u nas było, to powinno tak być i teraz. Ten typ uznania władzy wzmacniany był przeważnie przez przekonania religijne – monarcha panuje z łaski Bożej. Nawet bowiem ludy pogańskie intuicyjnie wyczuwały, że dynastia władców czy jakiś inny zwyczaj związany z przekazywaniem władzy musiał się kiedyś zacząć i żeby trwać musi być uznawany przez ponadnaturalną siłę. Właściwie sprowadza się to do szukania potwierdzenia teraźniejszości w przeszłości – aż do pierwotnej przyczyny.


Chrześcijanie wiedzą, co jest pierwotną przyczyną. Wierzymy we wszechmoc Boga, że stworzył świat materialny i duchowy (owe rzeczy widzialne i niewidzialne), że stworzył czas i że podtrzymuje trwanie każdego atomu. Bez Boga nie istniejemy, Jemu wszystko zawdzięczamy i do Niego należymy. Odpowiadając na swoje pytanie o Króla chwały, autor wspomnianego psalmu idzie podobną drogą:


Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy. Albowiem On go na morzach osadził i utwierdził ponad rzekami
(Ps 24,1–2)


Morza i rzeki – kiedyś chyba jakoś łatwiej było opisywać Boże włości. Dziś wiemy już więcej, jak wielki ma nasz Król wszechświat. Wiemy, że od najbliższej gwiazdy poza układem słonecznym dzielą nas 4,24 lata świetlne, czyli aż 40 bilionów kilometrów! Wiemy, że Bóg stworzył gwiazdy dwa tysiące razy większe od Słońca, wiemy, że w naszej galaktyce jest 300 miliardów gwiazd, a galaktyk też istnieje kilkaset miliardów. To tylko świat materialny, nie duchowy, a umysł ludzki już nie jest w stanie tego ogarnąć. I moc, i majestat Twórcy tego wszystkiego jest dla człowieka nie do uchwycenia. Jak dobrze, że od chrztu świętego mamy „bezpośrednie połączenie” właśnie z Nim…


Król serc


Z kolei przy panowaniu legitymizowanym charyzmatycznie, legitymacja władzy opiera się na wyjątkowych cechach przywódcy, czyli na jego tzw. charyzmie. To człowiek, który potrafi porwać za sobą tłumy, potrafi dać przykład, jest inspiracją i dzięki temu na czele wojska czy społeczności jest w stanie dokonywać znaczących ­rzeczy.


Wyobraźmy sobie więc wodza, który miałby prawo nam przewodzić, który zdobyłby nasze serca i potrafił pociągnąć za sobą. Jaki musiałby być taki przywódca? Cóż, na pewno mężny, taki, który nie tylko mówiłby o odwadze, ale naprawdę stanąłby na wysokości zadania w chwili próby. Oczywiście mądry – odwaga bez mądrości może szybko zakończyć się przecież katastrofą. Spokojny i opanowany – obowiązkowo, wystarczy już, że my panikujemy, przywódcę widzielibyśmy bardziej jako ostoję, taki pewny punkt. Silny – wiadomo. Powinien też wykazywać się swego rodzaju sprytem, żeby wyprowadzać w pole wrogów swojego ludu. No i przede wszystkim powinien być zdolny do tego, by poświęcić się dla swoich ludzi – wszak przywództwo zobowiązuje!


Właśnie taki jest Syn Boży, który z własnej woli oddał za nas życie i wywiódł w pole szatana. Z kart Ewangelii dowiadujemy się, że ma wszystkie te wymagane cechy, dlatego gromadził tłumy. To godny Król patrząc także pod katem legitymizowania charyzmatycznego. Również król Dawid widzi to podobnie:


Któż jest tym Królem chwały?

Pan, dzielny i potężny, Pan, potężny w boju (Ps 24,8).

Król sprawiedliwy


Jeśli chodzi o trzecie źródło, to w panowaniu legitymizowanym legalnie, podporządkowanie ludzi wynika z przekonania o konieczności posłuszeństwa wobec norm prawnych i respektowania nabytych uprawnień do rządzenia. To obejmowanie władzy względem ustalonych wcześniej zasad wydaje się obecnie dominującą formą w systemach politycznych.

Zadziwiające jak wiele rzeczy w Piśmie Świętym odnosi się do prawa. Wiemy, że Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, że czeka nas przed Nim sąd z życia, że będzie Sąd Ostateczny. Wiemy, że szatan jest naszym oskarżycielem, a Duch Święty – Adwokatem (wraz ze Swą Oblubienicą – Maryją). Wiemy, że Pan Bóg respektuje nadane przez siebie prawa, dotrzymuje przymierzy i obietnic.


Władza Boża przenika ten świat, podtrzymuje wszystko, a władza ludzka jest co najwyżej swego rodzaju dzierżawą. Jest dana warunkowo i na jakiś czas. Ostatecznie wszystko musi wrócić do Boga. Wystarczy przypomnieć sobie ten fragment Ewangelii, gdy Piłat mówi: „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?” Jezus odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry…”. (J, 19,10–11). Ludzie mają pełne prawo sprzeciwiać się władzy ludzkiej, gdy jest niesprawiedliwa, bo legalnie patrząc, stoi ponad nią Pan Bóg i jego Prawo.


W tym „legalnym” kontekście jest jeden, oczywisty powód, by podporządkować się władzy Króla Wszechświata – Jezus przez Swoją śmierć na Krzyżu wykupił nas od śmierci wiecznej, dlatego „legalnie” jesteśmy poddanymi w Jego Królestwie, które zdobył własną Krwią. Jednak człowiek w swej wolności nadal może odrzucić panowanie Zbawiciela i odmówić udziału w Królewskiej chwale… Bo Król chwały jest sprawiedliwy i respektuje naszą wolną wolę!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego