Za Waszym pośrednictwem chciałabym podzielić się świadectwem uzdrowienia, bo jestem to winna Panu Jezusowi i Niepokalanej. Być może moja historia komuś z Czytelników pomoże lub wzmocni wiarę. Wiosną ubiegłego roku, gdy robiłam porządki w ogrodzie, w pewnym momencie poczułam przeszywający ból w okolicach kręgosłupa. Z wielkim trudem wróciłam do domu. Tabletki przeciwbólowe nie pomagały… Nie chciałam z tym iść do lekarza, gdyż przeczuwałam, że w tej sytuacji poza lekami, które już zażyłam, nic więcej nie dostanę. Moje przypuszczenia opierałam na wcześniejszych doświadczeniach. Kiedyś, przed laty, przy pisaniu pracy dyplomowej wypadł mi dysk. Wówczas były to długie miesiące leczenia, oparte głównie na środkach przeciwbólowych i późniejszych ćwiczeniach rehabilitacyjnych. Znając ten rodzaj bólu, bardzo cierpiałam, płakałam i modliłam się, tym bardziej, że w nocy było już tylko gorzej. Przeszywający ból spowodował, że nie mogłam odwrócić głowy. Cała byłam jakby sparaliżowana. W domu mam piękną figurę Maryi Niepokalanej, stojącą w pobliżu mojego łóżka, więc było mi łatwo zwrócić wzrok i modlić się o uzdrowienie za Jej przyczyną do Pana Jezusa. Miałam łzy w oczach, świadoma słabości swojej wiary. Zatem zaczęłam modlić się o jej przymnożenie. Ciągle się modliłam, żebym stała się godną uzdrowienia. To była bardzo osobista i bardzo żarliwa rozmowa z Panem Jezusem za przyczyną Niepokalanej. W pewnym momencie nawet już chciałam jechać do szpitala, bo ból był okrutny. Ale po północy poczułam, że powoli ustępuje. Po dłuższej chwili wstałam z łóżka, co jeszcze kilka chwil wcześniej było niemożliwe. Ból ustąpił zupełnie. Płakałam ze szczęścia. Pan Jezus uzdrowił mnie! Dzieląc się tym świadectwem i otrzymaną łaską, zachęcam, aby wierzyć w Niego, w żywego prawdziwego Boga, który jest i żyje pośród nas. Trzeba Mu zaufać z całego serca.
Pozdrawiam Was serdecznie
Krystyna z Zamościa
Szczęść Boże!
Bardzo serdecznie dziękuję za korespondencję z Instytutu, z którą się w zupełności utożsamiam. Dziękuję również za Msze Święte, które są odprawiane także w mojej intencji. Dewocjonalia, wydawnictwa, dwumiesięczniki, ich zawartość jest swego rodzaju odskocznią od otaczającej mnie rzeczywistości. To jest bardzo pięknie i profesjonalnie opracowane. A z samej lektury wiele się dowiaduję. W szczególny sposób chciałbym odnieść się do otrzymanych Kart Korespondenta i dyplomów. Jest to dla mnie i mojej mamy wielka łaska, wielkie wyróżnienie, o którym nie mógłbym nawet marzyć. Ciągle mam niedosyt tego, czego nie udało mi się zrobić szczególnie w moim środowisku. Jak trudny to temat w obecnym czasie, doświadczyłem wielokrotnie. Kiedy staram się zachęcić kogoś do działania, do uczestnictwa choćby w Apostolacie Fatimy, to ludzie są na „tak” do momentu, gdy nie trzeba ponieść pewnej ofiary. Smutne to w sytuacji, kiedy idzie o sprawy fundamentalne dla Kościoła i Ojczyzny. Kardynał Wyszyński i św. Jan Paweł II mówili, że „Polska będzie katolicka albo Jej w ogóle nie będzie”. To słowa, z którymi się identyfikuję. Jako praktykujący katolik, zadaję sobie pytanie, co ja mogę zrobić, by nasz kraj pozostał katolicki. Moje możliwości są skromne. Modlitwa jest piękna, ale czy ten czas, w którym przyszło nam żyć, nie wymaga czegoś więcej? Dziś, z tego co obserwuję, słucha się ludzi spełnionych, którym się powiodło. Jestem skromną osobą, doświadczoną życiem. Nie mam autorytetu, stosownego wykształcenia, nie jestem zamożny… Mam jednak wiarę i niezmienne poglądy, które nie kolidują z tym, w co wierzę. Życie postawiło mnie w sytuacji, kiedy ważyły się losy, czy będę mógł w ogóle pracować. Moje modlitwy do Matki Bożej Fatimskiej zostały wysłuchane. Moja aktywność zawodowa zakończyła się w lipcu ubiegłego roku i jako zadośćuczynienie za to, że mogłem spełniać się zawodowo, było i jest moje uczestnictwo w Waszym pogłębianiu wiary. Dziś wiem, że zrobiłem dobrze. Jestem również z „Radiem Maryja” i „Telewizją Trwam”. Zdaję sobie sprawę z wagi tych przedsięwzięć dla ewangelizacji naszego społeczeństwa. Uważam, że dla nas katolików nadszedł czas wielkiego egzaminu z wiary. Ale nie jest to powszechna opinia. Bardzo ubolewam nad biernością wielu osób z mojego środowiska. Ci, z którymi utrzymuję kontakty, są zdania, że to co robię, nie jest do niczego potrzebne. Ja mimo wszystko chcę angażować się w inicjatywy i przedsięwzięcia, którym przyświeca szczytny cel. Nie chcę pozostawać bierny wobec otaczającej nas rzeczywistości. Zależy mi bardzo na tym, by Polska pozostała katolicka. To wymaga jednak od nas, ludzi wierzących, pracy i wyrzeczeń. Chcę jeszcze raz podziękować za wszystko, co od Was otrzymałem. Życzę wszelkich sukcesów w pięknej Misji, jaką wykonujecie, a która Polsce jest bardzo potrzebna. Niech Matka Boża Fatimska ma Was w Swej opiece!
Edward
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Z całego serca pragnę podziękować za zainteresowanie moją osobą, za troskę o mnie i wsparcie duchowe. Dla mnie wielką łaską jest uczestnictwo w Apostolacie Fatimy – to przymierze do końca życia. Każdego dnia widzę, jak wiele dobra robi Wasz Instytut, jak umacnia w nas wiarę, promując wartości, dla których warto żyć. „Przymierze z Maryją” cenię sobie szczególnie i czytam jednym tchem. Dzięki Wam mój dom jest bogaty w mądre i pożyteczne książki, pisma, w piękne dewocjonalia. Za to Wam bardzo dziękuję. Życzę wytrwałości w realizacji zamierzonych celów, bo czasy są trudne. Ale trwajmy, przynosząc innym nadzieję. Niech Pan Bóg czuwa nad Wami.
Barbara z Puław
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.
Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.
Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.
Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.
Po pierwsze: Fatima
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.
Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…
Po drugie: zachwyt
Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…
W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!
Po trzecie: ludzie
Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.
Z dalekiej Fatimy…
To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!
Anna z Podkarpacia
Szczęść Boże!
Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.
Zofia z Mielca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!
Irena z Bielska-Białej
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!
Józefa z Małopolskiego