Temat numeru
 
Mów dzieciom o Bogu - mów Bogu o dzieciach
Piotr Podlecki

Wychowywanie dzieci nigdy nie było łatwe. Już Platon w jednym z tekstów skarżył się, że młodzi nie okazują szacunku starszym i nie wstają, gdy któryś z nich wchodzi do pomieszczenia. Starożytna ­paideia, czyli sztuka dobrego wychowywania, zawierała jednak wskazówki, których celem było ukazanie młodym ludziom sposobów dobrego życia.
Świat antyczny zalecał wzrastanie w cnotach rzymskich, takich jak: honor, odwaga, opanowanie, wierność. Chrześcijaństwo odwołując się do tych wskazań i przepojone biblijnym rozumieniem człowieka oraz jego relacji z Bogiem, stworzyło podwaliny cywilizacji europejskiej, na których dojrzewały coraz to nowe pokolenia.

Dobre wzorce

Nie odbywało się to w oderwaniu od wcześniejszych wzorców: w edukacji nadal obecne były klasyczne dzieła poprzednich epok, których autorzy wskazywali na uniwersalne wzorce osobowe. Pisma Arystotelesa, Plutarcha, Homera, Seneki czy też Cycerona i wielu jeszcze innych, stanowiły fundament, na którym zbudowane były zalecenia genialnych pasterzy i wychowawców, jak choćby: św. Jana Chryzostoma, św. Augustyna z Hippony lub św. Tomasza z Akwinu. Wprawdzie wiedza psychologiczna i pedagogiczna rozwijała się systematycznie, to jednak w wielu sprawach wcześniejsze wskazówki i pouczenia nie straciły, do naszych czasów, nic ze swojej aktualności. Średniowieczne wzorce osobowe: rycerza, świętego czy filozofa poszukującego prawdy nadal skutecznie fascynują i inspirują współczesnego ­człowieka.

Błędy renesansu

Prawdziwe problemy pojawiły się już w renesansie, kiedy to usuwano Boga z centrum świata, stawiając w Jego miejscu człowieka. Gloryfikowanie antropocentryzmu, nawiązującego rzekomo do antyku, od samego początku było nie tyle błędem, co fałszem. Świat przedchrześcijański był głęboko wierzący, wprawdzie nie na wzór ewangeliczny, ale jednak zakorzeniony był głęboko w pewności o istnieniu bogów.

Mroki oświecenia

Ideologia oświeceniowa, gdyż trudno tu raczej mówić o filozofii, była w swojej istocie potężnym regresem w stosunku do myśli średniowiecznej. Pełna była zafałszowań i prostackiej ułudy, a jednocześnie prawdziwie lucyferyczna w wymiarze duchowym. Libertyński dekadent, stał się zdegenerowanym ojcem mrocznego dziecka – rewolucjonisty. Kolejne etapy stanowiły już coraz bardziej dynamiczny upadek: rewolucje, nieludzkie doktryny, totalitaryzmy. Okrucieństwo, pycha żywota i moralna degrengolada. Całkowite odejście, nie tylko od katolickiego systemu wartości, ale nawet od pogańskiego pojęcia kalokagatii, czyli od przeświadczenia, iż człowiek może wzrastać jedynie łącząc w sobie nierozerwalnie: Piękno i Dobro, które są drogą i zarazem celem dojrzewania duchowego, moralnego i fizycznego.

Ratunek w Kościele

Jednak sytuacja miała też inne oblicze: cierpliwe, trwające przez pokolenia, próby przeciwdziałania upadkowi i wierność wartościom wskazanym przez Boga. Kościół trwał i głosił Ewangelię, wskazywał wzorce godne naśladowania, a jego nauczanie zawsze związane było z wychowaniem. Celem było wskazywanie, jak dobrze przeżyć życie, by zostać zbawionym, co zrobić, aby nie popaść w „śmierć drugą”. Jeszcze w okresie międzywojennym pisano na ten temat wspaniałe dzieła, drukowano je i wprowadzano do studiów pedagogicznych. Mądre i przejrzyste teksty wielkich myślicieli, których już niedługo potem nikt nie chciał czytać…

A ci, którzy kształcili się bez ich znajomości, nieznający podstawowych wzorców wychowawczych, to przecież już… nasi nauczyciele lub ich wykładowcy na wyższych uczelniach. Nie są to czasy odległe. No, a co może dać swojemu dziecku albo swojemu wychowankowi człowiek pozbawiony fundamentów, zagubiony, nawet nieświadomy jakiegokolwiek braku?

Kryzys męskości, atak na kobiecość

Efektem tego wszystkiego jest kryzys. W obliczu tego kryzysu najpierw następuje upadek rodziny – często niszczyciele świadomie uderzali w nią, widząc w rodzinie główne zagrożenie dla swoich planów.

Można zapytać, co przede wszystkim zabija dusze dzieci w naszych czasach? I tutaj pojawia się problem. Otóż, teraz nie jest łatwo wskazać główne przyczyny i źródła niebezpieczeństwa.

Owszem, odpowiedź może brzmieć: kryzys męskości – upadek wzorców dla chłopców, którzy niedługo sami będą wzrastać ku dojrzałości. Ale przecież jest też inny czynnik: kryzys ojcostwa. Trudno powiedzieć co jest wcześniejsze: brak ojca, który wychować ma mężczyznę, czy brak mężczyzny, który boi się lub nie potrafi być ojcem?
W parze z tym idzie atak na kobiecość. Można przypuszczać, że kobietę znacznie trudniej zdemoralizować, lecz jeżeli już do tego dojdzie, jej upadek pogrąża ją znacznie bardziej niż mężczyznę. Osamotniona kobieta nie chce mieć dzieci, a jeżeli już je ma, sama musi dźwigać ciężar macierzyństwa i odpowiedzialności za nie – nic więc dziwnego, że się boi. Jakie zaś rodzinne wartości może przekazać córce zraniona matka? Czasami przecież to właśnie z jej inspiracji ­córka zostaje zraniona jeszcze większym bólem: odrzucenia macierzyństwa.

Zranienia i lęki…

Całe pokolenia chłopców ­uczyły się modlitwy na kolanach matek. To prawda: święte matki wychowują święte dzieci. Warto zapytać, jaki wpływ ma taka sytuacja na powołania kapłańskie – wszak takich mamy księży, jakie jest społeczeństwo. Jakie wzory ojcostwa mają ci, którzy w przyszłości będą pasterzami, jaki obraz kobiety niosą w sobie, idąc do seminarium, gdzie często pozostają przez cały czas formacji w gronie podobnie niestabilnych emocjonalnie rówieśników?

Bardzo gwałtowny upadek powołań do żeńskich zgromadzeń zakonnych wskazywałby, iż poziom zranienia dziewcząt jest jednak większy i głębszy. Zraniona młoda kobieta, głodna bliskości najważniejszego mężczyzny w życiu, rozpaczliwie poszukuje przedsmaku jakiejkolwiek bliskości. Często kończy się to powieleniem zranień, których doświadczyła jej matka. Powołanie do życia konsekrowanego zakłada jednak pewien poziom dojrzałości emocjonalnej. Dziś wstąpienie do seminarium duchownego stanowi niekiedy również pewien sposób ucieczki od trwałych relacji rodzinnych. Brak powołań do klasztorów żeńskich mówi nam, jak wielki jest lęk przed przyjęciem odpowiedzialności w sercach młodych dziewcząt. Lęk zarówno przed samotnością, bo z samotności wynikający, ale też lęk przed bliskością w małżeństwie, wyniesiony z domu.

Wychowywać po chrześcijańsku

Czy współczesny młody człowiek, nadpobudliwy, rozproszony, mający problemy z koncentracją, potrafi jeszcze przyjąć styl życia wymagający skupienia, odwagi, wyrzeczeń i codziennej adoracji? Przecież wobec tego wszystkiego świat nie milczy – ma swoje pokusy: media, antyludzkie wzorce do naśladowania, egoistyczne złudzenia i obietnice łatwego życia.

Kto więc będzie wychowywał nasze wnuki? Zrobią to nasze dzieci, tak jak je tego nauczymy, tak jak im to pokażemy. Pokażmy im Boga, mówmy im o Bogu, nauczmy ich wiary. Nauczmy ich chrześcijaństwa. A Bogu polecajmy nasze dzieci i mówmy Mu o nich!



NAJNOWSZE WYDANIE:
U Matki z Guadalupe
W tym numerze „Przymierza z Maryją", zabierzemy Was, Drodzy Przyjaciele, w odległe miejsca, postaramy się wyjaśnić, na czym polega istota postu, czym są wspominane przez Fatimską Panią „błędy Rosji”; zaprezentujemy także sylwetkę bł. Jerzego Matulewicza - arcybiskupa wileńskiego, a zarazem odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów, przypomnimy dlaczego sobota jest dniem Matki Bożej.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Nie skupiać się tylko na sobie

– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.

 

Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.


Nie wstydzę się wiary


– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.


– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.


Palec Boży


– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się
wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.


– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.

Świetnie zorganizowana pielgrzymka


– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.


– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.


Matka Boża Fatimska ocaliła nas!


– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!

Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.

Życzę szczęśliwego Nowego Roku!


oprac. Janusz Komenda


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!

Zofia z Mazowsza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.

Halina z Mazowieckiego

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.

Anna z Włocławka

 

 

Szczęść Boże!

Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…

Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!

Ewa i Bogdan ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.

Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!

Józef z Olsztyna

 

 

Szczęść Boże!

Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.

Mariusz