Na początku tego roku w Zubrzycy Górnej pod Babią Górą na Orawie wybrzmiało uroczyście: Dwieście lat! Najstarsza mieszkanka tej wioski, a zarazem całego regionu, Cecylia Pacholska, rozpoczęła bowiem setny rok życia. Jej losy, ściśle powiązane z zawiłymi dziejami ziemi orawskiej i jej dziedzictwa to urocza i pełna inspiracji podróż w przeszłość, ukazująca siłę ducha i nieustające piękno życia.
Orawa – miejsce, z którego pochodzę, kojarzy mi się z rodzinnym, starym domem, położonym w cieniu wiekowych lip i siedzącą na ławeczce przed izbą – jakbyśmy po orawsku powiedzieli – Babką, szydełkującą kolejną, z liczonych już w setkach, koronkową serwetkę.
Babka…
W języku literackim Babka jest niezbyt dobrze brzmiącym archaizmem. Inaczej jest jednak w gwarze orawskiej, gdzie Babka to słowo czułe i piękne, choć niestety coraz częściej odchodzące w zapomnienie, ustępując miejsca literackiej Babci.
Moja Babka przyszła na świat 12 lutego 1923 roku w Zubrzycy Górnej w rodzinie Alojzego i Marii Moniaków. W chwili jej narodzin na Tronie Piotrowym zasiadał Pius XI. Dla podkreślenia wyjątkowości tych czasów i miejsca trzeba zaznaczyć, że działo się to w niecałe trzy lata po przyłączeniu Zubrzycy (wraz z kilkunastoma innymi wioskami północnej Orawy) do Polski. Wioska ta, widniejąca na mapach pod węgierską nazwą Felsőzubrica, od czasu swego powstania pod koniec XVI wieku aż do roku 1918 szczyciła się mianem najdalej na północ wysuniętej miejscowości Królestwa Węgier. Na obszarze tym, stanowiącym swoiste kresy północne Korony Świętego Stefana, ścierały się różnorodne żywioły i wpływy: słowackie, polskie, węgierskie oraz żydowskie.
Następnego dnia po narodzinach, zgodnie z tutejszym zwyczajem, malutka Cylka, opatulona w łodziywacke została wprowadzona przez matkę chrzestną w progi kościoła parafialnego. Tam, przy starej, kamiennej chrzcielnicy, zwieńczonej nastawą z piętrzącymi się misternymi, neogotyckimi wieżyczkami przyjęła imię ku czci panny śpiewnej – św. Cecylii. Wybór ten, z racji późniejszego zamiłowania do śpiewu i muzyki, okazał się niezwykle trafny. Ogromna cześć okazywana swojej patronce jest zresztą jedną z jej cech charakterystycznych. Już we wczesnym dzieciństwie, za sprawą rodziców, poznała słowa pieśni ku czci św. Cecylii, która od tego momentu towarzyszy jej w wędrówce życia, także w dniu jubileuszu, gdy zabrzmiała w sposób szczególny: Na organach Cecylio, wielbisz Boga i Maryję, przez Twój śpiew i Twoje granie nawracają się poganie.
Jej życie przypadło na okres wyjątkowo trudny w dziejach Polski i Europy. Młodość została brutalnie przerwana przez straszliwą wojnę, naznaczoną traumą utraty żydowskich przyjaciół: Celi, Klary i Emanuela. Później nastała epoka komunistycznego zniewolenia i wszechobecnego ubóstwa. Pomimo tych warunków Babci udało się stworzyć szczęśliwą i pełną wzajemnej miłości rodzinę. W 1946 wyszła za mąż za mojego Dziadka – Stefana Pacholskiego, z którym przeżyła w małżeństwie 65 lat, aż do czasu jego śmierci w 2011 roku. Jest kochającą mamą 13 dzieci, posiada 29 wnucząt oraz 25 prawnucząt.
Orawskie korzenie
Pamięć o przodkach oraz pielęgnowanie swojej tożsamości odkąd pamiętam, było w naszym domu obecne. Od najmłodszych lat wraz z rodzeństwem wsłuchiwaliśmy się w opowieści Babki i Dziadka o znanych nam tylko z imienia i nielicznych fotografii dziadkak, ujkak, strykak i ciotkak. Na każdym kroku pamiętało się o dusyckak. Do dzisiaj osobliwością, nie tylko naszego domu, ale i całej Orawy jest tradycja nakazująca w noc poprzedzającą Dzień Zaduszny pozostawić na stole dla dusycek chleb, różaniec i książeczkę. Potrzeba pielęgnowania pamięci o bliskich rodzinie zmarłych, a także chęć wyczytania, niczym wypominków, imion tych, o których w ciągu stuleci pamięć całkowicie została zatarta, stała się asumptem do przygotowania drzewa genealogicznego rodziny Babci. W konsekwencji – w trakcie uroczystości z okazji setnej rocznicy urodzin zaprezentowana została tablica licząca kilkaset osób i sięgająca XVI wieku.
Historia rodziny Moniaków, jednego z najstarszych rodów górnozubrzyckich, jest ściśle związana z burzliwymi dziejami regionu. Przybyli oni na Orawę pod koniec XVI wieku, stając się pionierami nowożytnego osadnictwa na tym porośniętym puszczą terenie. Początkowo poprawne stosunki z władającą Orawą rodziną Thurzonów wkrótce się pogorszyły, bowiem ci, będąc luteranami, narzucali swoje wyznanie nowym poddanym. Jednak miejscowi wytrwali w katolickiej wierze i odmawiali korzystania z usług protestanckich pastorów. W połowie XVII wieku na Orawie pojawił się ks. Jan Sczechowicz, który został proboszczem pierwszej katolickiej parafii w Orawce, gdzie mimo oporu panów orawskich, przy pomocy cesarza i prymasa Węgier, zbudowano kościół ku czci św. Jana Chrzciciela. Rodzina Moniaków odegrała ważną rolę w trakcie tłumienia antyhabsburskiej rebelii na Orawie w 1672 roku. Wraz z rodzinami Wilczków i Bukowińskich, Moniakowie wystawili oddział strzelców, którzy pomogli zdobyć Zamek Orawski. W uznaniu ich zasług cesarz Leopold I przyznał rodzinie Moniaków dziedziczne szlachectwo pod warunkiem wytrwania w wierze katolickiej, nadając herb przedstawiający wilka trzymającego krzyż i miecz. Obrazy tego herbu wraz z podobiznami nobilitowanych członków rodziny Moniaków można do dziś zobaczyć w górnozubrzyckim kościele, obok wotywnej chorągwi rodowej z 1705 roku.
Przeszłość różnorodna
Jeszcze niewiele ponad sto lat temu w kościołach orawskich obok łaciny królował język słowacki, w szkołach i urzędach – węgierski, zaś w domach posługiwano się najczęściej miejscową gwarą, zaliczaną przez większość językoznawców w poczet gwar małopolskich. Owa wielobarwność, typowa niegdyś dla tych oddalonych od wielkich miast peryferii, a dziś niemal całkowicie zatarta, kojarzy mi się właśnie z Babką, stanowiącą pomost między odległą orawską przeszłością i teraźniejszością. Symboliczny, a zarazem bardzo orawski jest widok, który można dostrzec, wchodząc do pokoju Babci. Wśród licznych świętych obrazów, przed którymi wznosili swe modły już nasi przodkowie, szczególne miejsce zajmują dwa. Oto w jednym kącie widnieje sporych rozmiarów, pełna monarszego majestatu Matka Boża Częstochowska – Królowa Polski, zaś w drugim spogląda na wnętrze troskliwe oblicze Matki Bożej Nieustającej Pomocy, opatrzone zręcznie wyhaftowanym, zdobnym napisem: Maria pomohla, a pomaha (pol. Maryja pomogła i pomaga). Podobnie i w pieśniach, ukrytych w wiekowych, zdobnych śpiewnikach i niesionych w sztafecie pokoleń, obok słów polskich, częstokroć pełnych staropolskich archaizmów, jak O Polsko Korono, co słychać o Tobie?, przewijają się słowackie. Wśród nich znajduje się wyjątkowa, niegdyś popularna na Orawie, rozpoczynająca się od słów: Maria ochrana od Boha mne dana…, której tekst przetłumaczony z okazji setnych urodzin Babci na język polski, rozpoczyna się od słów: Maryja obroną od Boga mnie daną, lęk mnie nie dosięgnie, jeśli przy mnie będzie, Maryja!
Gdzieniegdzie, jak przystało na niegdyś węgierską wieś, pobrzmiewa jeszcze i echo madziarszczyzny, choć Babcia – jak sama wspomina z niekrytym żalem, tym obco brzmiącym językiem w młodości była znacznie mniej zainteresowana. Od taty – Ojzego (jak na Orawie zwano Alojzego), który znał węgierski dobrze ze szkoły, a także służby w wojsku i pracy przy remoncie słynnego Mostu Łańcuchowego w Budapeszcie, nauczyła się zaledwie jednego – jakże znamiennego i zgodnego z prawdą, wyrażenia: Nem tudok magyarul, co dosłownie oznacza: Nie znam węgierskiego.
Poruszając temat dziejów Orawy, wypada w tym miejscu wspomnieć w formie nieco żartobliwej ciekawostki o mało znanym fakcie, iż Zubrzycę z resztą Polski ostatecznie połączył nie kto inny, jak… późniejszy papież, Jan Paweł II. A Babcia była tego naocznym świadkiem! Latem 1938 roku wraz z 7. batalionem 9. kompanii Hufców Pracy przybył do Zubrzycy Górnej, wówczas nikomu jeszcze nieznany, świeżo upieczony maturzysta, Karol Wojtyła. Celem pobytu była fizyczna praca przy budowie drogi przez Przełęcz Krowiarki, łączącej Zubrzycę z Zawoją. Wizyta junaków pod Babią Górą wywołała poruszenie wśród miejscowych i zapadła w ich pamięć. Babcia wspomina junaków, ustawionych niczym wojskowy zastęp na Mszach Świętych w kościele parafialnym. W ich trakcie, zgodnie z relacją ks. Franciszka Skorupy, jako ministrant miał służyć przyszły papież.
Nestorka Orawy
Obchody setnych urodzin najstarszej dziś mieszkanki polskiej części Orawy odbyły się dokładnie w rocznicę jej narodzin, 12 lutego 2023 roku. Ich punktem kulminacyjnym była uroczysta Msza Święta – dziękczynna suma sprawowana w intencji Jubilatki w kościele parafialnym w Zubrzycy Górnej. Zgromadziła liczną rodzinę, przyjaciół, parafian, a także przedstawicieli władz gminnych. W jej trakcie wybrzmiała kolejna z bliskich sercu Stulatki pieśń: Boże w dobroci nigdy nieprzebrany… Uroczystość uświetnił także występ tradycyjnej orawskiej kapeli oraz prezentacja drzewa genealogicznego. Wydarzenie to, pełne symboli, było okazją do wspomnień i refleksji, także nad ważną i niezwykle wartościową rolą seniorów w strukturze rodziny. Jednym spośród wyjątkowych dla Jubilatki prezentów otrzymanych w owym dniu okazała się (zapewne znana części Szanownych Czytelników) Książeczka Apostoła Fatimy. Dla mnie zaś – jednego spośród dwudziestu dziewięciu Jej wnuków, obraz zaczytanej Babci, przypominającej sobie ze wzruszeniem łacińskie teksty modlitw stał się impulsem do przybliżenia Jej wiekowej historii na łamach Przymierza z Maryją.
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów