Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dopiero co przeżywaliśmy tajemnicę Zmartwychwstania Chrystusa Pana, a zaraz potem był maj – miesiąc maryjny, który kieruje naszą uwagę na rolę Matki Najświętszej w tajemnicy odkupienia. Niestety, są ludzie, którzy tych pięknych dni nie dostrzegają i nie przeżywają, ponieważ nie potrafią się modlić. Żyją jakby obok Kościoła jako wspólnoty i modlitwa nie ma dla nich żadnego znaczenia.
Kiedy nieraz próbowałem w rozmowie ukazać wartość modlitwy, moi rozmówcy bronili się argumentem, że lepiej się nie modlić i żyć po Bożemu, niż się modlić, a robić krzywdę innym. W takich przypadkach odpowiadam, że należy się modlić i żyć po Bożemu...
Skąd się wzięło to przeciwstawianie modlitwy, jakoby nieszczerej, zwanej popularnie dewocją – życiu, ponoć zgodnemu z Ewangelią?
Myślę, że bardzo często jest to próba manipulacji w stylu: ja się nie modlę, ale to nic, bo mój sąsiad się modli i prowadzi życie gorsze ode mnie. Jest to klasyczna próba taniego uspokojenia sumienia. Z drugiej strony, rzeczywiście istnieją ludzie, których można nazwać „dewotami” i „dewotkami”, a ich pobożność „dewocją”.
Czym się charakteryzuje dewocja? Otóż, jest to karykatura pobożności. Prawdziwa pobożność to umiejętność przebywania z Bogiem, kiedy pozwalamy Mu do nas mówić.
Modląc się, mówimy do Pana Boga, ale też pozwalamy Panu Bogu zmieniać nasze życie. Zgadzamy się z Jego Wolą. Dlatego ten, kto naprawdę jest pobożny, często się modli, zaczyna myśleć i działać tak, jak Pan Bóg sobie tego życzy. W ten sposób autentyczna pobożność przemienia człowieka.
Św. Franciszek Salezy mówi w swoim dziele Wstęp do życia pobożnego, że byłoby grzechem zostawić pobożność w klasztorach, a usunąć ją ze świata, dlatego, że prawdziwa pobożność wpływa na całe ludzkie życie, także na jego relacje z innymi i pracę, którą człowiek wykonuje. Jest zatem niemożliwe, aby człowiek rzeczywiście pobożny był złym pracownikiem, złym ojcem, obywatelem itd.
Należy jednak uwzględnić, że te zmiany zachodzą w nas powoli, nawet człowiek przeżywający swoją modlitwę bardzo głęboko, nie zmienia się z dnia na dzień. Nie jest jednak możliwa pobożność bez dążenia do ideału. Tym ideałem jest dla nas zawsze Jezus Chrystus.
Zupełnie czym innym jest tzw. dewocja. Zazwyczaj charakteryzuje się ona „ilością” modlitw bez zwracania uwagi na ich jakość. Człowiek ogarnięty dewocją myli Pana Boga z „bogiem”, którego sam sobie wykreował w wyobraźni. Uważa, że im więcej modlitw odmawia, tym bardziej podoba się Bogu. Im częściej chodzi do kościoła, tym mocniejszy wpływ wywiera na Boga, którego w pewien sposób pragnie sobie podporządkować. Takiemu człowiekowi nie przyjdzie do głowy, że należy solidnie zacząć pracować nad swoimi wadami, bo w głębi duszy uważa się za człowieka tych wad pozbawionego. W swojej własnej wyobraźni jest ideałem. To inni wymagają poprawy, nawrócenia i zmiany.
Dewotka będzie gorąco się modlić o nawrócenie sąsiada, synowej czy swojego proboszcza, ale ani razu nie powie z serca: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznej”. Z czego rodzi się dewocja? Myślę, że przede wszystkim z pychy i chęci bycia podziwianym, a więc z próżności. O ile w prawdziwej pobożności człowiek spotyka Pana Boga i oddaje Mu cześć, o tyle w dewocji mamy do czynienia z jedną z form zwracania na siebie uwagi. Na przykład, kiedy byłem młodszy, zwracałem uwagę innych swoim wyglądem, strojem itd. Teraz już na to jest za późno, więc niech Pan Bóg i ludzie podziwiają moją pobożność... Naturalnie dewotem i dewotką można być i w młodym wieku – wiek tu praktycznie nie ma znaczenia. Zawsze jednak, moim zdaniem, chodzi o zastąpienie braku powodzenia u innych czy w pracy – pobożnością, która jednak nie ma nic wspólnego z tym, co Pismo Święte, Kościół i święci rozumieli pod słowem „pobożność”. Można powiedzieć tak: pobożność jest przebywaniem z Bogiem, aby nabrać u Niego sił do wykonywania codziennych obowiązków. Zawsze charakteryzuje się zgodą na Wolę Bożą. Zawsze też łączy się z prawdziwym szukaniem Woli Boga w życiu.
Człowiek „dopuszcza do głosu” także Pana Boga, nie tylko „mówi”. Dewocja zaś jest karykaturą pobożności. Człowiek szuka Pana Boga, ale po to, by dowartościować siebie, dlatego nie myśli o zmianie, a nawet jej nie chce. Próbuje wielością słów „przekonać” Boga o swojej racji i zwrócić uwagę na niegodziwość innych. Nic więc dziwnego, że częste modlitwy czy uczęszczanie do kościoła oraz rażący brak liczenia się z innymi w domu, pracy, zaniedbywanie obowiązków – rodzi sprzeciw u bliźnich i odrzucenie takiej pseudo-pobożności.
Niestety, niektórzy wykorzystują takie przypadki dewocji, aby w ogóle usprawiedliwić swój brak pobożności. „Zasłaniają się” znajomymi dewotkami, by usprawiedliwić swoje własne duchowe lenistwo.
Jako katolicy zawsze powinniśmy wybierać właściwą pobożność. Nie dajmy się zwieść ani jej pozorom, jakimi są różne przypadki dewocji, ani też „nie wylewajmy dziecka z kąpielą”, twierdząc, że każda głębsza modlitwa, dłuższe i częstsze przebywanie w kościele to dewocja. Pamiętajmy: po owocach da się to odróżnić.
Kochani, jeszcze słów parę o modlitwie. Nieraz ludzie się pytają: Jak się dobrze modlić? Czy na Różańcu, czy lepiej z Pismem Świętym? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Każdy powinien znaleźć „swoją” metodę. Dlatego nieraz trzeba będzie długo szukać. Mam na myśli nie tylko zanoszenie do Boga mnóstwa próśb, ale przede wszystkim życie modlitwą. Najwłaściwsza dla nas jest taka modlitwa, która zostawia Panu Bogu najwięcej do powiedzenia. Modlitwa jest zanoszona ku chwale Bożej, ale trzeba pamiętać, że ona jest konieczna dla nas, nie dla Boga. Dlatego modlitwa powinna nas zmieniać. Ciągle. Jak długo będziemy żyli.
Kościół przez dwa tysiące lat wypracował własne modlitwy, które poleca swoim dzieciom, jako szczególnie pożyteczne: Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego, rozmyślanie, modlitwa z Pismem Świętym.
Oczywiście, najważniejsza jest modlitwa liturgiczna: teksty Mszy Świętej, brewiarza. Treści te, rozważane przez nas, unoszą nas na skrzydłach ku Panu Bogu. Musimy wybrać odpowiednią dla siebie modlitwę, jeśli chcemy prowadzić życie prawdziwie Boże.
Jednak zawsze pamiętajmy – każda modlitwa jest dobra, o ile towarzyszy jej odpowiednia uwaga, nastawienie na słuchanie Boga i szukanie przede wszystkim Jego Woli. Niech Matka Boża uczy nas modlitwy. Ona jest w niej Mistrzynią. Amen.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa