Relikwie Męki i Zmartwychwstania Pańskiego budzą zainteresowanie i zachwyt jednych, ale też wściekłość i drwiny innych. A jednak badania naukowe potwierdzają autentyczność lwiej części tych milczących świadków dokonanego Odkupienia, przybyłych do Europy w ogromnej mierze za sprawą cesarzowej św. Heleny, matki Konstantyna Wielkiego.
Relikwie Krzyża Świętego
Zgodnie ze zwyczajem żydowskim wszystkie narzędzia, które służyły do wykonania wyroku śmierci na skazańcu musiały być wrzucone do rowu i zakopane. Przedmioty te budziły bowiem ogólny wstręt, dlatego starano się je pogrzebać na zawsze. Zgodnie z tą praktyką zakopane zostało także drzewo Krzyża - świadek Męki i Śmierci Zbawiciela. Przez wieki cenne pamiątki Wielkiego Piątku spoczywały w ziemi. Odszukała je dopiero w roku 326 św. Helena. Odkopano trzy krzyże, gwoździe i napis z tabliczki na Krzyżu. Według jednej z relacji, by rozpoznać, który ze znalezionych krzyży należał do Chrystusa, przykładano je do chorej kobiety. Prawdziwy okazał się ten, przy którym kobieta odzyskała zdrowie. Św. Helena jedną część prawdziwego Krzyża dała swemu synowi, Konstantynowi, drugą przesłała do Rzymu, a trzecią, największą, pozostawiła w kościele jerozolimskim. W 614 r. król perski Chozroes zdobywszy Jerozolimę, zrabował tę relikwię. 14 lat później zwycięski cesarz Herakliusz odebrał ją poganom, a następnie złożył z powrotem w kościele w Jerozolimie.
Później drzewo, na którym zawisło Zbawienie świata, zostało podzielone na tysiące drobnych cząstek. Obecnie największą część Krzyża Świętego posiadają m.in.: rzymskie bazyliki św. Piotra i Świętego Krzyża Jerozolimskiego, katedra św. Michała i Guduli w Brukseli, katedra Notre Dame w Paryżu, opactwo cysterskie w Heiligenkreuz w Austrii oraz katedry w Pizie i Florencji.
W Polsce relikwie Krzyża Świętego znajdują się w m.in. w Lublinie, na Świętym Krzyżu, Elblągu, Boćkach, Częstochowie, Kcyni, Krakowie, Łomży, Owińskach, Pabianicach, Pacanowie, Pakości, Pińczowie, Przeworsku, Włocławku i Zamościu.
Całun Turyński, chusty z Oviedo i z Manoppello
Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu.Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. (J 20, 3-8)
Całun Turyński (o którym pisaliśmy już szczegółowo w 9. i 21. numerze ?Przymierza z Maryją?) to prześcieradło, w które było owinięte ciało Pana Jezusa w grobie. Relikwia ta to pas płótna, liczący 1,10 m szerokości i 4, 36 m długości. Musiał szczelnie przylegać do ciała, gdyż idealnie odbił zarysy i ślady ran Chrystusa. Całun dostarczył cennych informacji na temat wyglądu Zbawiciela. Zdradza on, jakie męki poniósł Jezus. Widać wyraźne i liczne ślady biczowania, rany od korony cierniowej i gwoździ. Obraz na Całunie to de facto trójwymiarowy negatyw fotograficzny!
O relikwii tej piszą Ewangelie, a także św. Braulion (VII w.) i św. Jan Damasceński (VIII w.). Całun przechodził różne koleje losu. Był w posiadaniu wielu rodzin, wędrował od Konstantynopola po Francję. Od roku 1578 płótno znajduje się w katedrze turyńskiej, w kaplicy królów piemonckich.
W katedrze w Oviedo (północna Hiszpania) znajduje się chusta, na której widoczne są ślady krwi umęczonego Człowieka. Według wszelkiego prawdopodobieństwa tym Człowiekiem był Jezus Chrystus! Tym bardziej, że plamy krwi wykazują zadziwiającą identyczność z odbiciem twarzy na Całunie Turyńskim.
Chusta z Oviedo od IX wieku przechowywana jest w skarbcu katedry jako najcenniejsza relikwia. Według tradycji otarto nią twarz Jezusa zaraz po Jego śmierci i zdjęciu z Krzyża. Chustę położono na twarzy Zbawiciela, całe zaś ciało okryto całunem i złożono w grobie. Relikwia stała się przedmiotem wieloletnich, bardzo precyzyjnych badań naukowych, począwszy od 1955 r. Ich wyniki wykazały istnienie charakterystycznych plam krwi i płynu surowiczego, które znajdują się również na twarzy Człowieka z Całunu Turyńskiego. Stwierdzono, że jest to krew grupy AB, a więc taka sama, jak na turyńskiej relikwii. Lniana tkanina, z której zrobiona jest Chusta z Oviedo, pochodzi z I wieku i z tego samego warsztatu tkackiego, w którym powstało płótno Całunu Turyńskiego. Także badania pyłków kwiatowych znalezionych na tej relikwii, stwierdzają, że to płótno pochodzi z Palestyny z czasów Chrystusa. Poza tym wyniki analizy plam krwi oraz odbicia twarzy na Chuście wykazują, że okrywała ona twarz zmarłego mężczyzny, który miał brodę, wąsy oraz długie włosy. Ponadto udało się zmierzyć na Chuście odbicie długości nosa; okazało się, że jest identyczna z długością nosa Człowieka z Całunu.
Z kolei w kapucyńskim kościele Santuario di Volto Santo w Manoppello (wschodnia Italia) od 1638 roku znajduje się Chusta z Manoppello. Jest to drogocenna tkanina, którą położono na głowie owiniętego w całun Chrystusa. Relikwia o wymiarach 17 x 24 cm przechowywana jest w obustronnie oszklonej monstrancji. Materiał, z którego jest wykonana, to bisior, który charakteryzuje się tym, że nie da się na nim nałożyć pigmentu (a więc także malować). Chusta z Manoppello przedstawia wizerunek twarzy długowłosego mężczyzny ze złamanym nosem i częściowo wyrwaną brodą. Twarz można zobaczyć w identyczny sposób po obu stronach tkaniny. Na płótnie nie wykryto żadnych śladów farb czy barwników. Badania krwi, przeprowadzone na Całunie Turyńskim, chuście z Oviedo i chuście z Manoppello, wykazały, że są to ślady tej samej krwi grupy AB, rozpowszechnionej wśród ludności Bliskiego Wschodu, ale niezwykle rzadkiej w średniowiecznej Europie. Badania naukowe wskazują też, że chusta z Manoppello pochodzi z Jerozolimy. Co ciekawe, o ile na Całunie Turyńskim zostało utrwalone odbicie, które jest negatywem Zmarłego, to na chuście - jest to pozytyw. Gdy nałoży się dwa odbicia na siebie widać całkowitą zgodność. Oba wizerunki powstały w trakcie Zmartwychwstania, przy czym na chuście uwieczniony został poźniejszy moment - Zmartwychwstały ma już otwarte oczy i usta.
Kielich Ostatniej Wieczerzy
Apostołowie po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa wielokrotnie przebywali w Wieczerniku. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa używali do Eucharystii tego samego naczynia, którym posłużył się Mistrz, kiedy przemienił wino w swą Krew. Według tradycji, św. Piotr wziął je ze sobą do Rzymu. Tam czarka stała się kielichem papieskim. W III wieku została przeniesiona przez św. Wawrzyńca do Hiszpanii. Przechowywano go kolejno w kilku miejscach, m.in. w klasztorze San Juan de la Pena. 26 września 1399 r. król Aragonii Marcin I Ludzki przeniósł kielich do swej kaplicy pałacowej w Saragossie.
Jeden z jego następców, Alfons V Wspaniały, zabrał relikwię do Walencji, gdzie od 14 marca 1437 r. odbiera cześć w tamtejszej katedrze.
W roku 1960 profesor archeologii Uniwersytetu w Saragossie Antonio Beltrán po wnikliwych badaniach stwierdził, że podstawa kielicha wykonana z agatu oprawionego w złoto, ozdobiona perłami i szlachetnymi kamieniami, pochodzi z X?XII w., złote uchwyty i połączenie podstawy z czaszą z XII-XIV w. Natomiast wykonana z agatu czasza o średnicy 9 centymetrów powstała między II w. przed Chrystusem a I w. po Chrystusie w warsztacie egipskim, syryjskim lub palestyńskim.
Obecnie kielich eksponowany jest w szklanej gablocie w kaplicy, wybudowanej specjalnie dla niego. Do Mszy św. używa się go tylko wyjątkowo: uczynili to papieże bł. Jan Paweł II w 1982 r. i Benedykt XVI w 2006 roku.
Święty Gwóźdź
Zgodnie z tradycją, św. Helena znalazła w Jerozolimie trzy gwoździe, którymi Pan Jezus został przybity do Krzyża. Obecnie na świecie mamy ich - aż 33! Skąd to cudowne rozmnożenie - Otóż, mamy tu do czynienia z kopiami, ale - co warto podkreślić - do każdej z nich dodawano mikroskopijne fragmenty zeszlifowane ze świętego gwoździa. Najwcześniej wspomnianym oryginałem jest gwóźdź z rzymskiej bazyliki Świętego Krzyża Jerozolimskiego (Santa Croce). Inne znajdują się w bazylice św. Praksedy w Rzymie oraz w katedrze w Trewirze.
Jedną z takich relikwii umieszczono w koronie, którą koronowano cesarzy zachodniochrześcijańskich poczynając od Karola Wielkiego. Ma on 11,5 cm długości, choć pierwotna długość musiała wynosić 14-15 cm. Końcówka jest odłamana. Zostało dowiedzione, ze właśnie gwoździ tego typu używali Rzymianie do ukrzyżowań.
Titulus Crucis czyli tabliczka z "Winą Jezusa"
Piłat kazał sporządzić też napis i umieścić na krzyżu. A było napisane: "Jezus Nazarejczyk, król żydowski". Wielu Judejczyków czytało ten napis, bo miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta, a napis był po hebrajsku, po łacinie i po grecku. (J 19, 19-20)
Do czasów obecnych zachowała się połowa tabliczki, którą przed przybiciem do Krzyża Zbawiciel musiał nosić na szyi. Znaleziona przez św. Helenę znajduje się w bazylice Santa Croce w Rzymie.
Korona Cierniowa
A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę. (J 19, 2)
Zgodnie z tradycją, jeden ze świadków śmierci Chrystusa po zdjęciu ciała Zbawiciela z Krzyża, zachował Jego koronę cierniową. Przez kilka wieków pozostawała w okolicach Jerozolimy. W czasie licznych "podróży" korona, a w zasadzie "czapka" upleciona z gałązek ciernistego krzewu, którego kolce dochodziły do 5 centymetrów długości, bywała na dworach królewskich - m.in. w 800. roku u Karola Wielkiego, w licznych klasztorach, w bazylice Saint Denis pod Paryżem. W czasie tych tułaczek wyrywano z niej ciernie, które dziś znajdują się w wielu sanktuariach na całym świecie, m.in. w Trewirze, Pizie, czy bazylice Św. Krzyża Jerozolimskiego w Rzymie. W Polsce relikwie korony cierniowej można zobaczyć w Muzeum Sakralnym przy katedrze w Zamościu, a także w kościele św. Józefa Oblubieńca i św. Antoniego z Padwy w Boćkach na Podlasiu.
Relikwia Korony Cierniowej przechowywana jest w skarbcu królewskim katedry Notre Dame w Paryżu. Są to gałązki splecione w obręcz o średnicy 21 cm.
Tunika Zbawiciela
Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.(J 19, 23-24)
W katedrze św. Piotra w Trewirze przechowywana jest ta właśnie tunika Chrystusa, o którą żołnierze rzucali losy. Według tradycji, szatę przywiozła z Jerozolimy św. Helena, fundatorka trewirskiej katedry (IV w.). Tradycja mówi też, że Suknię tę utkała sama Najświętsza Maryja Panna.
Dowodem na autentyczność tej Szaty, są liczne cuda, które powtarzają się za każdym wystawieniem tuniki na widok publiczny. Cudami daje Bóg poznać, że pielgrzymowanie do tej świętej Sukni jest Mu miłe. W roku 1891 lekarze uznali jedenaście cudownych uzdrowień, niewytłumaczalnych w sposób naturalny. Tunika trewirska jest jedną z najważniejszych i najcenniejszych relikwii całego Kościoła. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w dniach 13 kwietnia-13 maja tego roku w katedrze w Trewirze trwać będzie wystawienie świętej Szaty.
Inna tunika, która jest także uważana za Chrystusową znajduje się w bazylice Saint Denis w podparyskim Arguentil. Pomimo burzliwych dziejów tkanina w części przetrwała i jest przechowywana w zamkniętym relikwiarzu, czczona przez rzesze pielgrzymów. Badania potwierdziły wschodnie pochodzenie szaty.
Scala Sancta - Święte Schody
Naprzeciwko rzymskiej Bazyliki św. Jana na Lateranie znajdują się Święte Schody (Scala Sancta), po których miał stąpać Zbawiciel prowadzony do Piłata na przesłuchanie. Według tradycji, 28 stopni wykonanych z białego marmuru i pochodzących z pałacu Piłata przywiozła z Jerozolimy św. Helena. Dziś Święte Schody przykryto drewnianą okładziną i wolno po nich chodzić tylko na kolanach, by w modlitwie wspominać Mękę Jezusa. Scala Sancta prowadzą do dawnej kaplicy papieskiej Sancta sanctorum, w której znajduje się obraz Chrystusa Acheiropoieton (stworzony nie-ludzką ręką). Tradycja mówi, że zaczął go malować św. Łukasz, a ukończyli aniołowie.
Kolumna Biczowania
Część kolumny, przy której okrutnie biczowano Pana Jezusa znajduje się w kaplicy św. Marii Magdaleny w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Wielu ludzi modli się przy tym filarze. Nad kolumną ustawiony jest biały marmurowy ołtarz. Wierni twierdzą, że po przyłożeniu ucha do płyty ołtarza słychać odgłosy biczowania! Zgodnie z tradycją, druga część kolumny została sprowadzona w XIII wieku do kościoła św. Praksedy w Rzymie.
Chusta Św. Weroniki
O fakcie podania przez Weronikę (imię Weronika znaczy "prawdziwe oblicze" - vera icon) chusty umęczonemu Zbawicielowi podczas Jego Drogi Krzyżowej i cudownym odbiciu się na niej wizerunku twarzy Chrystusa wiemy z tradycji ustnej. Ewangelie o tym fakcie milczą. Relikwia chusty znajduje się w Capilla Mayor katedry w andaluzyjskim mieście Jaen.
Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…
Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i – co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.
Pięć dni…
W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…
Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…
W Krakowie i Kalwarii…
I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…
No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.
Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.
Ze św. Charbelem…
Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.
Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makhloufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.
Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach
Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.
Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.
Piękny czas
Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!
Szanowni Państwo!
Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!
Barbara ze Środy Śląskiej
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.
Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.
Bóg zapłać!
Helena z Krakowa
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.
Roman ze Rzgowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.
Marzena
Szczęść Boże!
Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!
Daniela z Włocławka
Szanowni Państwo!
Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!
Mieczysława z Przemyśla
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!
Jan z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.
Apostołka Agnieszka z Łódzkiego