Problemy
 
Wierzący niepraktykujący?
Ks. Marcin Kostka FSSP

Często się zdarza, że nasi Czytelnicy piszą o osobach ze swojego otoczenia, które mają ewidentny problem z wiarą w Boga, ale same określają siebie jako „wierzący-niepraktykujący”. Jak rozmawiać z takimi ludźmi? Na co zwracać uwagę w wychowaniu dzieci, żeby taki problem nie zaistniał w naszych rodzinach?

Pochylając się nad tematem „wierzący-niepraktykujący”, musimy odnieść się na samym początku do tego, czym naprawdę jest wiara i czym ona jest dla chrześcijanina.

 

Wierzę w jednego Boga… Słowa te wypowiadamy wiele razy w ciągu całego naszego życia, jednak w ogóle nie zastanawiamy się nad ich znaczeniem. Wypowiadane wierzę świadczy o naszym otwarciu na Boga, ufności względem Niego i przyjmowaniu za prawdę wszystkiego, co nam objawił w Piśmie Świętym i Tradycji, a nade wszystko przez Osobę Swojego Syna Jezusa Chrystusa.

 

Wielu ludzi stwierdza, że są wierzącymi, nie bardzo wiedząc, co się kryje pod tym określeniem. Zapytani: Co to jest wiara?, odpowiadają, że jest to uznanie istnienia Boga. Rację mają tylko w bardzo małym stopniu. Weźmy na przykład osobę szatana. On też uznaje, że Bóg istnieje, a jednak jego postawę trudno nazwać wiarą. Mówi o tym św. Jakub Apostoł: Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą (Jk 2,19). Wiara to coś więcej. To przyjęcie i uznanie za prawdę tego, co Bóg mówi. Jednocześnie wiara czyni nas zdolnymi uwierzyć w to, co nie jest proste. Popularny piosenkarz Mietek Szcześniak zauważa, że nie jest żadną sztuką wierzyć w Niego, ale o wiele trudniej jest wierzyć Jemu. Wiara jest przylgnięciem do Trójjedynego Boga, jest całkowitym zdaniem się na Niego. Człowiek musi być świadomy tego, że wszystko zawdzięcza swemu Stwórcy, nawet to, że istnieje. Wiara to także pragnienie Boga, Jego bliskości. Nieważne, czy jesteśmy tego godni, ważne jest, czy jesteśmy „głodni” Boga. Każdy człowiek nosi w sobie to wielkie pragnienie bliskości Boga i bezpieczeństwa, które daje tylko On. Trzeba jedynie odkryć to w sobie.

 

Dlaczego wierzę?

Chyba każdy wierzący człowiek chociaż raz w życiu zadaje sobie pytanie o sens wiary. Myśląc tylko w kategoriach doczesnych i przyziemnych, wiara i praktyki z nią związane nie mają zbyt wiele sensu. Można to wszystko uznać za pewną tradycję, czasem bardzo piękną lub za jeszcze jeden powód, aby było kilka dni wolnych od pracy. Jednak takie rozumowanie może tylko zniechęcić. Trzeba koniecznie odwołać się do tego, co będzie po naszej śmierci. Życie człowieka na ziemi w porównaniu z wiecznością to mgnienie oka, dlatego bardzo ważne powinno być to, co nas spotka po rozstaniu się z tym światem. To właśnie wiara i życie wiarą sprawiają, że możemy być spokojni o naszą przyszłość po śmierci. Chrystus mówi nam: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele (J 14,2) Nasz ludzki umysł nie jest jednak w stanie ogarnąć tej pełni szczęścia, którą ofiarowuje nam nasz Pan i Zbawiciel. Dlatego właśnie przychodzi nam z pomocą wiara – bezwarunkowa, niestawiająca żadnych zbędnych pytań. Sens wiary doskonale określił bł. Piotr Jerzy Frassati, patron studentów: Życie bez wiary nie jest życiem, lecz wegetowaniem.

Wiara czyni cuda

Czytając w Piśmie Świętym opisy wielu cudów: uzdrowień, wypędzania złych duchów, wskrzeszania etc., słyszymy pytanie o wiarę oraz zapewnienie Chrystusa, że cuda były możliwe dzięki wierze danej osoby, jak np. w przypadku niewidomego, którego Pan spotkał pod Jerychem i powiedział mu: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła (Łk 18,42). A przy wskrzeszeniu Łazarza Pan Jezus pyta jego siostrę, czy wierzy w to, że może On sprawić, iż jej brat wróci do życia (por. J 11,25–27).  Ktoś może pomyśleć, że teraz cuda się nie zdarzają. Jakżeż bardzo się myli! Wystarczy zajrzeć do jakiejkolwiek książki opisującej znane sanktuarium maryjne, np. Jasną Górę – ile tam znajdziemy przykładów współcześnie dokonujących się cudów. W dzisiejszym świecie cuda też się zdarzają, tylko może wiara ludzi nie jest tak silna, jak w czasach Jezusa Chrystusa… Każdy z nas musi sobie też zdawać sprawę z tego, że wiara nie jest tylko naszym osobistym osiągnięciem. Jest łaską – darem, dlatego mamy o nią nieustannie prosić, tak jak to czynili Apostołowie, mówiąc do Jezusa: Panie przymnóż nam wiary (por. Łk 17,5). Niestety, ciągle o tym zapominamy. Bardzo pięknie modlił się o wiarę św. ojciec Pio, który wołał: Obdarz mnie, Panie, żywą wiarą i zachowaj ją, bym mógł wierzyć i czynić wszystko jedynie dla Twojej miłości.

Czyny, a nie słowa

Ważne jest żebyśmy pamiętali, iż nasza wiara nie może się skończyć tylko na pięknych słowach czy deklaracjach. Wiarą trzeba żyć. Codziennie! Apostoł Jakub pisze w swym liście: Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że ­wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? (…) Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2,14–17). Z drugiej jednak strony musimy być świadomi, że samo wypełnianie Dziesięciu Przykazań nie wystarczy do zbawienia. Dekalog bowiem oparty jest na prawie naturalnym, które obowiązuje każdego człowieka, nawet tego, który nigdy nie słyszał o Bogu i Jezusie. Ważne jest zatem połączenie wiary z uczynkami.

 

Wierzący-niepraktykujący…

Obecnie wielu ludzi tak siebie nazywa. Pewien ksiądz michalita mawia, że człowieka „wierzącego niepraktykującego” można porównać do człowieka żyjącego-nieoddychającego. Wiemy, że powietrze jest do życia niezbędne, więc powyższe określenie nie ma po prostu sensu. Podobnie brzmi deklaracja alkoholika, że jest abstynentem, tyle że niepraktykującym… Wierzący i niepraktykujący to taki sam absurd, jak kochający kogoś i jednocześnie nielubiący go, pragnący czegoś i unikający tego samego, czego pragnie. Kto tak mówi, nie wierzy w słowa Chrystusa: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne (J 6,54). Taki ktoś nie potrzebuje Mszy św. i nie uznaje, że Bóg w sakramencie pokuty odpuszcza grzechy. Wierzy, że gdzieś daleko jest jakiś Bóg, od święta nawet spojrzy w Jego stronę, ale nie chce, by wchodził On w jego codzienność. Tak zaczyna się budowanie własnej religii, wygodnej i niewymagającej. A praktykowanie to przede wszystkim życie wiarą na co dzień – modlitwa i przyjmowanie sakramentów. Ze chrztem i bierzmowaniem nie ma może zazwyczaj problemów. Najtrudniej jest z Eucharystią, a przecież to w niej Chrystus Pan daje nam Swoje Ciało na pokarm, aby umocnić nas i naszą wiarę. Przyjmowanie sakramentów można porównać do duchowego oddychania. Rezygnując z tego, narażamy się na zachwianie, a nawet utratę wiary.

 

Nie chowaj wiary pod korcem

Wielu współczesnych ludzi uważa, że wiara jest czymś prywatnym, z czym nie należy się obnosić. Jest to postawa bardzo zła, bowiem inni ludzie powinni widzieć naszą wiarę i praktykowanie jej, inaczej będzie to oszukiwaniem Boga i samego siebie. Dlatego też świadectwo wiary jest obowiązkiem każdego chrześcijanina – każdego katolika. Z tym też łączy się obowiązek głoszenia Słowa Bożego – słowem i konkretnymi uczynkami. Pan Jezus powiedział po zmartwychwstaniu: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mk 16,15). Jednocześnie przypomniał, że wiara jest konieczna do zbawienia.

 

Pielęgnuj swą wiarę

Chciałbym zachęcić każdego, kto czyta te słowa, aby zatroszczył się o swoją wiarę. Łatwo jest o niej  mówić, ale trudniej o nią w sobie samym powalczyć. A o wiarę tak jak i o pokarm doczesny musimy się troszczyć każdego dnia: przez modlitwę, sakramenty święte – w szczególności przez Eucharystię, a także przez czytanie Pisma Świętego. Ks. Tadeusz Dajczer w swej książce napisał, że jest to Księga pełna obecności Boga. Czytając Jego słowa, spotykamy się z Nim, poznajemy Go, uczymy się jak wierzyć i jak żyć wiarą. Ludzie świeccy nie powinni się też bać ani wstydzić rozmowy z księżmi, którzy mimo iż żyją w celibacie, wiedzą o życiu bardzo dużo, a poza tym mają rozległą wiedzę teologiczną, której brak przeciętnemu człowiekowi. Rzeczą bardzo obecnie niedocenianą są rekolekcje, zarówno parafialne w czasie przygotowań do Bożego Narodzenia i Wielkanocy, jak i te tzw. zamknięte, które – pomijając samą możliwość poznania wielu wspaniałych ludzi – dają doskonałą okazję do pogłębienia swojej wiary. Dla mnie osobiście takie rekolekcje są możliwością naprawdę dogłębnego formowania mojego życia duchowego. Wiarę trzeba zatem nieustannie rozwijać, nie można poprzestać na wierze małego dziecka otrzymanej na Chrzcie Świętym. Wiara musi się rozwijać i wzrastać równomiernie ze wzrostem i rozwojem organizmu i psychiki człowieka.

 

Pogłębianiu wiary służą też, jak już pisałem, sakramenty, a także modlitwa, szczera i prawdziwa.

 

Duchowe konkrety

Wyżej wspominałem o sensie wiary. Cóż więc konkretnie daje nam wiara? Ano daje nam ona pewność, że śmierć to nie koniec życia, a jedynie przejście do innej rzeczywistości, lepszej od tej ziemskiej. Jednocześnie daje nam pewność, że zawsze przy nas Ktoś jest (Bóg), dlatego nie jesteśmy sami. Na Pana Jezusa zawsze możemy liczyć, możemy się do Niego zwrócić, kiedy tylko czujemy taką potrzebę. On nigdy nie jest zajęty czy zmęczony. Mamy też wielu innych pośredników – orędowników, do których możemy się zwracać: Maryję oraz rzesze świętych i błogosławionych. Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie swojego życia bez wiary i bez tego, co ona mi daje. Na zakończenie niech zabrzmią słowa samego Pana Jezusa i zamkną tę wypowiedź: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa