Jedna z naszych Czytelniczek zmaga się z problemem rodzinnym: Jestem matką 33-letniego syna, co do którego mam podejrzenie, że jest opętany. Kiedyś już miałam z nim problemy i nieświadomie powierzyłam go opiece zmarłego wujka męża. Był on ponoć dobrym człowiekiem, ale popełnił samobójstwo. Później miałam z synem coraz większe problemy. Teraz wiem, że on jest alkoholikiem. Gdy odmawiam nowennę w jego intencji, pod wpływem alkoholu wyzywa mnie. Gdy patrzę mu w oczy, wiem, że nie są to oczy mojego dziecka. Gdy kontynuuję modlitwę, to na pewien czas wszystko ustaje. Później jednak znów się zaczyna piekło… Jak mogę pomóc synowi?
Przede wszystkim należy stwierdzić, że serce człowieka nie jest duchową próżnią: albo jest mieszkaniem Boga, albo – szatana. Stąd też człowiek ochrzczony mający na sumieniu nieodpuszczony grzech ciężki jest mieszkaniem szatana, który tak długo, jak trwa taki stan, ma na niego większy wpływ, niż gdy człowiek żyje w przyjaźni z Bogiem. Niemniej, nawet życie w stanie łaski uświęcającej nie oznacza, że człowiek nie może doświadczać ataków, dręczeń czy pokus ze strony złego ducha, co najlepiej potwierdza nam życie świętych.
Odnosząc się do postawionego tutaj problemu, chciałbym zaznaczyć, że opętanie jest szczególną formą manifestacji szatana, do której zły duch w jakiś sposób jest zmuszony, gdyż on nie chce się ujawniać. Dla niego najlepszymi warunkami są te, gdy ktoś całe lata żyje w grzechach ciężkich, ale w oczach innych uchodzi za „porządnego człowieka”, ponieważ wtedy niewielu od takiego „porządnego człowieka” będzie wymagać nawrócenia.
Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy powierzenie syna zmarłemu wujkowi męża może mieć jakiś większy związek z tym, co się obecnie dzieje w życiu Pani syna, natomiast równie prawdopodobne jest co innego (podkreślam, że to hipotetyczna sytuacja): zanim powierzyła Pani swoje dziecko wujkowi, już miała z nim Pani problemy, więc zakładam, że musiało tu chodzić o jakieś negatywne zachowania, które musimy nazwać grzechem. Jeżeli te problemy trwały dłuższy czas, to i dłuższy czas syn musiał trwać w grzechu. Być może w tym czasie przystępował do spowiedzi, które mogły być odprawione świętokradzko, potem świętokradzko przyjmował Komunię itd. Jeżeliby tak było, to nieporównywalnie gorsze są takie świętokradztwa (robione świadomie!) niż powierzenie dziecka wujkowi męża (nawet z takim życiorysem).
To właśnie świętokradztwa są najgorszymi grzechami z trzech względów: po pierwsze, są występkami przeciw świętości Boga; po drugie – bardzo otwierają na działania demonów (z opętaniem włącznie); po trzecie – są dla otoczenia niezauważalne. Kiedy więc człowiek żyje całymi latami w świętokradztwach, staje się łatwym łupem szatana i bardzo łatwo może wejść na drogę innych uzależnień, które – ze względu na mocne osadzenie się szatana we wnętrzu człowieka – będą miały silniejszy charakter i dużo trudniej będzie z nich wyjść…
Wszystko to, co napisałem powyżej, jest oczywiście pewnym prawdopodobnym scenariuszem, który mógł mieć miejsce w tym przypadku, ale równie dobrze mogło być inaczej. Pewne jest to, że trwanie w alkoholizmie jest grzechem (wszak pijacy nie odziedziczą Królestwa Bożego – jak pisze św. Paweł), a więc jest to stan permanentnego otwarcia drzwi serca dla szatana. Niewykluczone jest też opętanie, ale tutaj już należałoby się zwrócić do egzorcysty. Niemniej, egzorcyzm nic nie da, jeśli człowiek nie będzie miał woli zerwania z grzechem. Dlatego sądzę, że w pierwszej kolejności należy się modlić wytrwale o nawrócenie syna, o to, by uznał swoje grzechy, żałował za nie, podjął mocne postanowienie poprawy, odprawił dobrą spowiedź, bo dopiero to może być początkiem do pełnego uzdrowienia duszy. Oczywiście dobrze jest też spróbować nakłonić syna do podjęcia terapii odwykowej.
Proszę także nie zapominać o słowach Pana Jezusa, że niektóre rodzaje złych duchów można wyrzucić tylko modlitwą i postem.
Do podejmowania tych praktyk pokutnych w intencji syna szczególne zachęcam w łączności z Ofiarą Mszy Świętej. Jak nas uczy Sobór Trydencki: (…) W Boskiej Ofierze, dokonującej się we Mszy Świętej jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu Krzyża „ofiarował samego siebie” w sposób krwawy, przeto naucza św. Sobór, że ofiara ta jest prawdziwie przebłagalna. Przez nią bowiem, kiedy przystępujemy do Boga ze szczerym sercem i prawdziwą wiarą, z bojaźnią i ze czcią, skruszeni i pokutujący, „otrzymujemy Miłosierdzie i znajdujemy łaskę w stosownej chwili”. Tą ofiarą Pan przebłagany, udzielając łaski i daru pokuty, odpuszcza przestępstwa i grzechy, nawet bardzo wielkie. Jedna przecież i ta sama jest Hostia, jeden i ten sam poprzez posługę kapłanów Składający ofiarę, który wówczas ofiarował samego Siebie na Krzyżu, tylko sposób ofiarowania jest inny (…). Dlatego też słusznie bywa ofiarowana nie tylko za grzechy, kary, zadośćuczynienia i inne potrzeby wiernych żyjących…
Proszę nie tracić nadziei, dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów