Temat numeru
 
Ziemia Święta - Impresje
Bogusław Bajor

Ziemia uświęcona obecnością Zbawiciela, Jego Matki, św. Józefa, Patriarchów, Proroków, Świętych. Ta Kraina jest świadkiem narodzenia, nauczania, męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Przesiąknięta Jego krwią, a także krwią proroków, męczenników, wyznawców, pielgrzymów i zwykłych mieszkańców – oczekuje wraz z całym światem ponownego przyjścia Tego, którego wydała. Jedyne takie miejsce na Ziemi…

 

Ziemia Święta. Daleka i bliska zarazem. Geograficznie i kulturowo. Cywilizacyjny tygiel oddalony od Polski o ponad 2500 kilometrów, ale lot z Krakowa trwa niecałe 3,5 godziny. Dla porównania – podróż z podwawelskiego grodu do Gdańska superszybkim pociągiem trwa 2 godziny dłużej… Pozwólcie, Drodzy Czytelnicy, że w ogromnym skrócie przybliżę Wam kilka miejsc, tak jak je zapamiętałem.

 

Nazaret

 

Tutaj wszystko się zaczęło… Według apokryficznej Protoewangelii Jakuba, Joachim i Anna długo nie mogli doczekać się dziecka, przysięgli więc Bogu, że jeżeli da im potomka, oddadzą Mu go na służbę. Pewnej nocy Annie przyśnił się Anioł, który oznajmił jej, że urodzi córkę. Maria – bo takie imię miała otrzymać dziewczynka, zasłynie z czystości, piękna, dobroci. Cały świat będzie ją wysławiał.

 

Dziewięć miesięcy później przyszła na świat Ta, która wraz ze Swym Synem zdeptała głowę węża pradawnego – szatana. Miała trzy lata, gdy została oddana na wychowanie kapłanom i kobietom usługującym w świątyni. Jako czternastolatka wróciła do Nazaretu i poślubiła Józefa z królewskiego rodu Dawida z pokolenia Judy.

 

Późniejsza historia jest już znana. Powtarzamy ją codziennie w południe podczas modlitwy: Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego… To bezprecedensowe wydarzenie miało miejsce w Grocie Zwiastowania. Dziś to część może niezbyt pięknej, acz imponującej bazyliki Zwiastowania NMP.

 

Będąc tam, czułem że dotykam wieczności. Niby to wszystko wiedziałem, słyszałem i czytałem o tym dziesiątki razy, a jednak wizyta w miejscu, w którym 2000 lat temu odbyła się rozmowa Maryi z Archaniołem Gabrielem, podczas której wypowiedziała słynne niech mi się stanie według słowa twego, pozostawiła we mnie głęboki ślad. Trudno się dziwić – wszak ostatecznym skutkiem rozmowy jest Zbawienie. Moje i Twoje, Drogi Czytelniku!

 

Po zwiastowaniu Maryja udała się do swej krewnej Elżbiety, która również oczekiwała potomka – Jana Chrzciciela. Udała się do swej krewnej… – to może brzmieć dość banalnie, do czasu aż się tego wszystkiego nie zobaczy, nie doświadczy. Dom Elżbiety i Zachariasza w Ain Karim (Ein Kerem) koło Jerozolimy był oddalony od Nazaretu o ponad 150 kilometrów. Na piechotę ta młoda brzemienna dziewczyna szła przez górzysty, niebezpieczny teren 5–6 dni… To pierwsza Misjonarka, która niosła pod sercem Chrystusa! Ale dla Tej, której dusza wielbi Pana, nic nie było trudne. Bo wielkie rzeczy uczynił Jej Wszechmocny

 

Dzisiejszy Nazaret nie jest ładnym miastem. Miałem wrażenie chaosu. Zmierzają tutaj liczne chrześcijańskie pielgrzymki, ale samo miasto chrześcijańskie nie jest. Mówi się o nim nawet „arabska stolica Izraela”.

 

Zresztą rodzinne miasto Chrystusa przyjęło jego misję z lekceważeniem. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu powszechnego niemal niedowiarstwa (por. Mt 13,58). A po nauce, jakiej udzielił zgromadzonym w tamtejszej synagodze, groźny tłum porwał Go z miejsca, wyrzucił z miasta i wyprowadził aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich, oddalił się. Udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei (por. Łk 4, 29–31).

 

Zaiste, żaden prorok nie jest mile widziany w swojej Ojczyźnie. A tutaj przecież był Ktoś więcej niż prorok! Nie wiem, może to jakieś uprzedzenie, ale czułem, że dziś w Nazarecie sytuacja mogłaby się powtórzyć…

 

Jerozolima – Via Dolorosa

 

Byłem nieco zaskoczony, gdy zorientowałem się, że oto jestem na jerozolimskiej Drodze Krzyżowej. W Polsce na różnych Kalwariach, inaczej to wygląda. A tutaj? Jakoś tak mało nabożnie… Kolejne stacje jakby poukrywane. Za to w oczy rzucają się sklepy, handel, minitarg, usługi. Palestyńczycy oferują soki pachnące i wyglądające niezwykle kusząco. Jest gorąco i gwarno – jak to na Bliskim Wschodzie. Odniosłem wrażenie, być może mylne, że tutejsi handlarze nie mają chyba jakiejś głębszej refleksji, związanej z miejscem, w którym oferują swój towar. No, chyba że można na Drodze Krzyżowej zarobić… A, to co innego! Możemy tutaj nabyć np. korony cierniowe, krzyże…

 

I tak się zastanawiałem, czy dwa tysiące lat temu było inaczej? No tak, wtedy nie sprzedawali krzyży i koron cierniowych… Ale gdy zdruzgotany za nasze winy Pan Jezus niósł Swój ciężki Krzyż, drogę tę wypełniał tłum. Wśród ludu byli Jego zatwardziali wrogowie. Niewykluczone jednak, że kilka dni wcześniej podczas triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy wołali na Jego cześć: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.

 

Teraz jednak nastroje społeczne się zmieniły.

Zbawiciel dźwigający Krzyż zauważył też Swych zwolenników, uczniów, płaczące niewiasty i ich smutek, rezygnację, poczucie klęski. Nie chciał, by nad Nim płakano…

 

Na Via Dolorosa złorzeczenia przeplatały się z błogosławieństwami, nienawiść z aktami miłości i heroizmu – vide: św. Weronika, mającą odwagę wytrzeć twarz Skazańcowi idącemu na haniebną śmierć krzyżową. I wreszcie krok w krok podążała za Nim Matka. Tradycja Drogi Krzyżowej poświęciła jedną stację na upamiętnienie spotkania Jezusa z Maryją. Ale przecież ich wzrok mógł się tam skrzyżować wielokrotnie.

 

Byli tam jego wrogowie, nieliczni zwolennicy. Ale można przypuszczać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że większość stanowili „letni” handlarze i ich klienci, oddający się dyskusjom, kłótniom, targowaniu. Dla nich „ten z krzyżem” był tylko jednym ze skazańców. Obojętny był im Jego los, byli głusi na Jego naukę, ślepi na znaki, które czynił. Może wrażenie robił na nich niezwykły widok pokrytego ogromną ilością ran od biczowania, zakrwawionego człowieka, który mimo tak fatalnej kondycji, miał siłę nieść Krzyż. Tak, to mogło zastanawiać… Ale odkąd zaczął mu pomagać jakiś Szymon, w dodatku nie stąd, tylko gdzieś z libijskiej Cyreny, stracili resztki zainteresowania.

 

Obojętni, neutralni światopoglądowo… Także dziś takich osób jest mnóstwo. Nie tylko w Ziemi Świętej. Do nich skierowana jest Boska przestroga: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3,15–16).

 

I jeszcze polskie pamiątki związane z jerozolimską Via Dolorosa. Kaplice poświęcone stacjom: Pierwszego Upadku i Spotkania z Matką zwane są kaplicami polskimi. Wiąże się to z aktywnością ks. Stefana Pietruszki‑Jabłonowskiego i hojnością polskich żołnierzy, którzy odnowili kaplicę Pierwszego Upadku. Wewnątrz znajdują się polskie akcenty: orzeł, krzyż niesiony przez żołnierzy podczas wielkopiątkowej procesji w 1941 roku oraz obraz przedstawiający „drogę krzyżową Polski”. Z kolei w następnej kaplicy, wykonany z białego marmuru ołtarz podtrzymują dwa białe orły, zdobi go rzeźba Tadeusza Zielińskiego ukazująca spotkanie Jezusa z Matką.

 

Jerozolima – Bazylika Grobu Pańskiego

 

Religijny tygiel. Taka była moja pierwsza myśl, gdy znalazłem się przed Bazyliką Grobu Pańskiego. Miejscem tym opiekują się grecy, ormianie, katolicy. Swoje malutkie miejsce mają w nim także koptowie. Przed bazyliką wielobarwny tłum pobożnych pielgrzymów, obojętnych religijnie turystów, saudyjskie kobiety w nikabach, brodaci salafici, uzbrojeni żołnierze, policjanci i strażnicy izraelscy, od czasu do czasu przemykający gdzieś w oddali ortodoksyjni żydzi. Mieszanina języków, słychać chrześcijańskie modlitwy i zagłuszający je głośny krzyk muezzina z pobliskiego minaretu. Taka jest dziś rzeczywistość miejsca, w którym umarł i zmartwychwstał nasz Pan.

 

Po wejściu do bazyliki, po prawej stronie – pięć metrów nad posadzką świątyni znajduje się Golgota. Tutaj dokonało się nasze Zbawienie. Triumf cnoty nad grzechem, dobra nad złem, życia nad śmiercią, Chrystusa nad szatanem. Najważniejsze miejsce na świecie zaznaczone jest srebrną okrągłą płytą. Nad nią znajduje się ołtarz, a za nim wiszący na Krzyżu Jezus i towarzysząca Mu Maryja ze św. Janem. Obok ołtarza – fragment skały z widoczną szczeliną. Tak! Powstała wtedy, gdy Chrystus oddał ostatnie tchnienie i zatrzęsła się ziemia.

 

Pod miejscem kaźni Jezusa znajduje się kaplica Adama. Według tradycji tam właśnie znajduje się grób pierwszego człowieka. Krew umęczonego i przybitego do Krzyża Chrystusa spłynęła szczeliną na jego czaszkę, obmywając go symbolicznie z grzechu, który popełnił w Raju.


Mistyka tego miejsca połączona ze wzruszeniem, odbiera mowę. Cisza, kontemplacja, modlitwa, prośby, postanowienia i wdzięczność. Tylko to mogę ofiarować…

 

Drugim miejscem jest kaplica Grobu Świętego. „Kościółek w kościele”, do którego dzień w dzień stoją długie kolejki. Nad sprawnym wejściem do grobu czuwa grecki ortodoks. Brodaty mnich, pełen powagi. Wprawdzie nie wyobrażam sobie uśmiechu na jego ustach, ale żałuję, że nie jest w pełnej jedności z Kościołem katolickim. Potrzebni są u nas tak twardzi duchowni.

 

Samo miejsce, w którym spoczął Pan Jezus, a po trzech dniach zmartwychwstał – maleńkie, ciasne, niskie. Żeby doń wejść trzeba się skłonić, uniżyć. Po ostatnich pracach archeologicznych widoczna jest skała, na której leżał Chrystus. To milczący świadek Zmartwychwstania. Jestem pewien, że króciuteńka wizyta w tym miejscu przyniesie owoce. Bo już nie tyle wierzę, ale wiem, że On zmartwychwstał!

Ciąg dalszy nastąpi…

 

Bogusław Bajor

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego