Temat numeru
 
Jezus - prawdziwy Człowiek

Jezus Chrystus, który narodził się z Najświętszej Maryi Dziewicy, jest naszym Bogiem, Panem, Zbawicielem. Jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Nieczęsto jednak zastanawiamy się nad Jego człowieczeństwem. Jakie ono było? Wiemy, że nasz Pan stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Ale co to tak naprawdę oznacza? Proponuję więc, Drodzy Czytelnicy, byśmy przyjrzeli się ludzkiemu Obliczu naszego Pana, mając za przewodnika zmarłego niedawno arcybiskupa Bolonii, kard. Giacomo Biffiego i jego książkę: Jezus. Centrum kosmosu i historii

Chrystus Pan, jak świadczą o tym Ewangelie, sam siebie bardzo często określał  mianem Syna Człowieczego. I trudno nie skonstatować, że termin ten określa Człowieka jedynego w swoim rodzaju. Można rzec – Człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu – wolnego od grzechu i realizującego najgłębsze doskonałości natury ludzkiej.

 

Na przestrzeni wieków, w Kościele podkreślano prawdziwą istotę człowieczeństwa Jezusa Chrystusa: że jadł, spał, podlegał zmęczeniu, także cierpieniu, miał ludzkie uczucia… Częściej jednak Kościół podkreślał, że nasz Pan jest człowiekiem prawdziwszym od każdego z nas. On był Człowiekiem idealnie wolnym, oceniającym każdą sytuację w Prawdzie. Nawet w poczuciu strasznej krzywdy potrafił wyzwolić się od ludzkiej przecież chęci zemsty czy złorzeczenia. Modlił się za złoczyńców, którzy przybili go do Krzyża i lżyli Go. Nawet wisząc na Krzyżu, potrafił świadczyć miłość – najbliższym, Dobremu Łotrowi, a nawet mordercom. Ta postawa budzi w nas pragnienie upodobnienia się do Mistrza i naśladowania Go.


Ubiór

Jak chodził ubrany Jezus z Nazaretu? Wbrew wielu opiniom, musimy powiedzieć, że był dobrze ubrany – tak jak gorliwi Izraelici i przedstawiciele wyższych klas społecznych, którzy przestrzegali Prawa. Upominał wprawdzie faryzeuszów i uczonych w Piśmie, że z powodu próżności w nieskończoność wydłużają frędzle u swoich ubrań (por. Mt 23,5), jednakże i On je nosił, jak to możemy wywnioskować z epizodu o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok (por. Mt 9,20-22). Tunika, którą nosił, nie  miała zwykłej faktury, utkana była jako jeden kawałek bez szwów, tak że pod krzyżem żołnierze nie rozcięli jej – by jej nie pozbawiać wartości – ale rzucili o nią los.

 
Oczy i zewnętrzne piękno

Jest pewien element w wyglądzie zewnętrznym człowieka, który choć ma naturę fizyczną, jest odbiciem życia duchowego. Jest to piękno oczu. Oczy Jezusa z pewnością musiały być wyjątkowe, przenikliwe i jakby magnetyczne. Ktoś, kto je raz zobaczył, nigdy ich nie zapomniał. Tylko w ten sposób można wyjaśnić nadzwyczajną ilość wzmianek, w których Ewangeliści zwracają uwagę na spojrzenie Chrystusa.

 

W epizodzie przekazanym przez Ewangelię św. Łukasza czytamy, jak pewna nieznana wielbicielka nie potrafiła powstrzymać entuzjazmu i przerywając mowę Jezusa, ofiarowuje nam nieprzemijający znak żywej fascynacji młodym prorokiem z Nazaretu [Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś (Łk 11, 27)], który wzbudzał uznanie samą Swą obecnością i ujmującym charakterem.

 
Godność i powaga

Musimy podkreślić, że całokształt zachowania naszego Pana nacechowany był godnością i powagą. Każdy kto zwracał się do Niego, nawet jeśli była to osoba obca, robił to z szacunkiem: Panie – jak na przykład podczas spotkania z kobietą kananejską. Później mówiono do Niego Mistrzu – tak zwracali się do niego nawet przeciwnicy – np. faryzeusze czy saduceusze. 

 

Jego godność pozwalała mu być zapraszanym przez osoby najbardziej szanowane: znanych faryzeuszów, którzy niejednokrotnie gościli go na obiadach, czy – mimo zgorszenia Jego przeciwników – przez bogatych i pogardzanych celników.

 

I właśnie dlatego, że powszechnie uważany był za Mistrza, mógł oficjalnie głosić Słowo Boże w synagogach.

 

Pan Jezus wcale też nie wzbraniał się, by nazywano Go w ten zaszczytny sposób. Wręcz przeciwnie, mówił: Wy Mnie nazywacie Mistrzem (Nauczycielem), Panem i dobrze mówicie, bo Nim jestem (J 13, 13).

 
Zdrowie i witalność

W opowiadaniach ewangelicznych Jezus jawi się jako człowiek zdrowy, mocny fizycznie, odporny na zmęczenie i wszelkie trudy. Rozpoczynał dzień bardzo wcześnie: Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił (Mk 1,35). 

 

Bardzo dobrze znosił trudy działalności, która często stawała się wyczerpująca. Aż do nocy przychodziły do Niego tłumy – chorzy szukali ulgi, poszukujący Prawdy prosili o wysłuchanie. Przeciwnicy wciągali w długie dyskusje. Oczywiście, jak każdy, czuł zmęczenie o czym zaświadcza choćby fragment Ewangelii św. Jana (J 4,6).

 

Był świetnym piechurem. Jego posługa była nieustannym pielgrzymowaniem przez całą Palestynę i dalej, aż do Cezarei Filipowej i do terytorium Tyru i Sydonu. Ostatnia Jego podróż z Jerycha do Jerozolimy była pierwszorzędnym dowodem wytrzymałości.

 
Relacje społeczne

W przypadku Jezusa Chrystusa możemy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że nie miał On żadnych uprzedzeń. Adresatami Jego nauczania byli przede wszystkim pasterze, rybacy, chłopi, robotnicy rolni, ale zwracał się również do ludzi o wysokiej kulturze i poziomie intelektualnym, jakimi byli faryzeusze i uczeni w Piśmie.

 

To fakt, ludźmi uprzywilejowanymi byli dla Niego ubodzy i utrudzeni: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy umęczeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Szczególnie podkreśla fakt, że to nie przedstawiciele najwyższych warstw są uprzywilejowani w osiągnięciu tego, co się naprawdę liczy: Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (por. Mt 11,25). Nie uważa jednak za stracony czas, jaki spędził na długich rozmowach z „nauczycielem Izraela”, jakim był Nikodem.

 

Trudno jednak nie zauważyć, że Jezus posiadał także liczne kontakty z osobami majętnymi, jak choćby Józef z Arymatei czy rodzina Marii z Betanii.

 
Jasność idei

To co tak bardzo uderza w nauczaniu Zbawiciela, to niezwykła jasność idei. Wszystko jest przedstawione jednoznacznie i prosto. Ucieczki w subiektywizm, w formuły warunkowe (może, według mnie) tak częste w naszych wypowiedziach, nigdy nie występują w Jego przemówieniach. Jezus nikogo nie kokietuje, nikomu nie chce się przypodobać. Manifestuje pewność, jasność i wzniosłość Swego nauczania.

 

Nie ma w Nim nic z myśliciela oderwanego od życia. Zauważa najmniejsze rzeczy. Nie ma w Nim też nic z nadczłowieka, który uważa za niegodne zwracać się ku zdarzeniom bez znaczenia. Zbawiciel objawia się jako pełen uwagi obserwator – zainteresowany i współczujący. Świadczą o tym wszystkie przypowieści. Właśnie ta wrażliwość na zwyczajne sprawy i sztuka wprowadzania ich w najbardziej wzniosłe rozumowania, pozwalały Mu przemawiać do wszystkich bez wyjątku.
 

Absolutna wolność

Chrystus Pan objawia się jako człowiek całkowicie wolny. Nikt nie jest w stanie odsunąć Go od wypełnienia misji – ani wrogowie, ani przyjaciele. Zbawiciel posiada absolutną zdolność podejmowania szybkich decyzji, skutecznych wyborów i trzymania się stałych zasad. 

 

Jezus jest wolny także względem opinii innych. Niewiele przejmuje się złośliwymi i bezpodstawnymi sądami, jakie ludzie mogli o Nim formułować. Idzie swoją drogą, również za cenę poniżenia swej dobrej sławy: Przyszedł Syn Człowieczy, który je i pije i mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19).

Można powiedzieć, że także w stosunku do samego siebie uważa za ważne to, co mówi do innych: Biada wam, gdy wszyscy ludzie będą mówili dobrze o was (Łk 6,26).

Ta absolutna wolność i samodzielność nie wykluczała wrażliwości względem cierpienia innych. Dostrzega ból matki, która idzie na pogrzebie jedynego syna; zdaje sobie sprawę z tego, że tłum jest zgłodniały; współczuje ludziom zagubionym.

W pewnych sytuacjach nie potrafi powstrzymać świętego gniewu, zwłaszcza w mowach przeciwko ślepym na Prawdę faryzeuszom, którzy negowali prawdziwość cudów przez Niego zdziałanych.

 
Przyjaźń i miłość

Pomijając Miłość Bożą, jaką darzył całe stworzenie, Ewangelie wspominają Jego poczucie przyjaźni względem Apostołów i ludzkiej miłości względem rodziny z Betanii: Marty, Marii i Łazarza. Znana też jest Jego szczególna miłość do dzieci: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10, 13-16). Wykazywał także wielką delikatność i taktowność względem kobiet, wiele razy stając w ich obronie. Scena uratowania przed ukamienowaniem jawnogrzesznicy jest tutaj najlepszym przykładem. (por. J 8, 1-11).

 
Płacz i radość

Wyjątkowa w naszym Panu jest jego psychiczna stałość i panowanie nad sobą (zachował opanowanie nawet wtedy, gdy w mocnych słowach upominał obłudników czy wypędzał przekupniów ze świątyni). Jezus jest spokojny w czasie burzy, kiedy łodzi grozi zatonięcie. Z ogromną mocą ducha staje naprzeciw i jakby hipnotyzuje cały tłum z Nazaretu, który usiłuje go zabić (por. Łk 4, 28-30). Nie jest on jednak pozbawionym uczuć nadczłowiekiem. Potrafił się głęboko wzruszyć, jak choćby na wieść o śmierci przyjaciela, Łazarza (por. J. 11, 33-36).

 

Potrafił także śmiać się i bawić (jak choćby na weselu w Kanie Galilejskiej). Kiedy miał przed sobą ludzi zmęczonych i wyczerpanych, pocieszał ich i umacniał. Opierając się na przykładzie Jezusa, św. Paweł głosił chrześcijanom złotą regułę postępowania: Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą (Rz 12,15).

 
„Serce” i patriotyzm

„Serce” Jezusa jest Sercem Izraelity. Kocha On w sposób szczególny i uprzywilejowany swoją ziemię i swój lud; do niego czuje się posłany w pierwszym rzędzie (por. Mt 15,24). Do swego ludu i ziemi posyła też w pierwszej misji Apostołów (Mt 10, 5-6). Nie wyklucza to oczywiście konieczności głoszenia Ewangelii całemu stworzeniu.

 
Tradycjonalista

Czasami pojawiają się autorzy, którzy uważają Jezusa za rewolucjonistę politycznego lub agitatora społecznego, ale świadectwa dowodzą czegoś wręcz przeciwnego. Można wręcz nazwać Go tradycjonalistą. Jest Żydem praktykującym, zachowującym wszystkie prawne tradycje Swego narodu. Każdej soboty uczęszczał do synagogi. Każdego roku celebrował Paschę według przepisanych obrzędów. Płacił także podatek na Świątynię. Jego tradycjonalizm jest konsekwentny: zachowuje wszelkie przepisy Prawa. 

 
Podejście do pieniędzy

W odróżnieniu od tego, co czasem na ten temat pisano, Jezus nie demonizuje pieniędzy. Szanuje je i stara się uzyskać dobrą podstawę finansową dla swojej działalności. Jego malutka wspólnota ma przecież ustanowionego kasjera (por. J 12,6; 13,29) i otrzymuje pomoc finansową: Było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów, Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia (Łk 8,1-3). 



NAJNOWSZE WYDANIE:
U Matki z Guadalupe
W tym numerze „Przymierza z Maryją", zabierzemy Was, Drodzy Przyjaciele, w odległe miejsca, postaramy się wyjaśnić, na czym polega istota postu, czym są wspominane przez Fatimską Panią „błędy Rosji”; zaprezentujemy także sylwetkę bł. Jerzego Matulewicza - arcybiskupa wileńskiego, a zarazem odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów, przypomnimy dlaczego sobota jest dniem Matki Bożej.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Nie skupiać się tylko na sobie

– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.

 

Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.


Nie wstydzę się wiary


– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.


– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.


Palec Boży


– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się
wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.


– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.

Świetnie zorganizowana pielgrzymka


– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.


– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.


Matka Boża Fatimska ocaliła nas!


– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!

Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.

Życzę szczęśliwego Nowego Roku!


oprac. Janusz Komenda


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!

Zofia z Mazowsza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.

Halina z Mazowieckiego

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.

Anna z Włocławka

 

 

Szczęść Boże!

Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…

Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!

Ewa i Bogdan ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.

Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!

Józef z Olsztyna

 

 

Szczęść Boże!

Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.

Mariusz