Każdy z nas z lękiem przyjmuje wiadomość o chorobie swojej czy kogoś ze swoich bliskich. Niestety, choroby doświadczamy na co dzień. Mała jest szansa, że nie spotkamy się z chorobą i śmiercią kogoś z naszych bliskich, a już z pewnością - wcześniej czy później - spotkamy naszą śmierć. Pan Jezus wiedział jak bardzo choroba przytłacza człowieka, jak bardzo przygniata go duchowo, dlatego wśród siedmiu sakramentów, ustanowił także sakrament namaszczenia, zwany dawniej „ostatnim namaszczeniem" czy po prostu sakramentem chorych. Ewangelia nie mówi nam wprawdzie gdzie i kiedy Pan Jezus ten sakrament ustanowił, jednak Pismo Święte mówi, że apostołowie „uzdrowili wielu chorych, namaszczając ich przedtem olejem" (Mk 6,13). Także św. Jakub Apostoł pisze w swoim liście: Gdyby ktoś wśród was zachorował, to niech sprowadzą do niego kapłanów, żeby odprawili nad nim modły i namaścili go olejem w imię Pana. Modlitwa pełna wiary okaże się dla niego zbawienną; Pan podźwignie go. A gdyby był w jakichś grzechach, zostaną mu odpuszczone (Jk 5, 14-15).
Już z powyższego fragmentu wynika, że sakrament chorych ma na celu „podźwignięcie" chorego przez Pana. Nie oznacza to, że chory zostanie natychmiast uzdrowiony. Często się tak zdarza, ale sakrament jest dla „podźwignięcia", czyli umocnienia chorego, by, jeśli taka jest Wola Boża, znosił chorobę mężnie i po chrześcijańsku.
Drugim celem namaszczenia jest odpuszczenie grzechów. Zasadniczo powinniśmy przyjmować ten sakrament po dobrej spowiedzi. Gdyby jednak ktoś nie mógł się spowiadać, a bardzo pragnął odpuszczenia grzechów, sakrament namaszczenia gładzi wtedy grzechy. Oczywiście, nie trzeba chyba dodawać, że gdyby człowiek potem wyzdrowiał, jest zobowiązany wyznać swe grzechy podczas normalnej, usznej spowiedzi.Widzimy zatem jak wielkim dobrem dla chorego jest przyjęcie sakramentu chorych.
Kto zatem może i powinien ten sakrament przyjmować? Według Katechizmu Kościoła Katolickiego (par. 1514, 1528) sakrament chorych powinien być przyjęty, gdy wiernemu zagraża śmierć z powodu choroby lub starości. Ten sam wierny może go przyjąć powtórnie, gdyby choroba się pogłębiła albo zachorował ciężko na inną chorobę. Trudno jest zatem ustalić dolną granicę dla przyjmujących ten sakrament w czasie tzw. Mszy dla chorych w czasie rekolekcji.
O ile w kościołach zauważamy pewne beztroskie przyjmowanie sakramentu przeznaczonego dla chorych lub starych, o tyle sytuacja jest często odwrotna, jeżeli chodzi o naprawdę chorych w ich domach. Bardzo często wzywa się kapłana wtedy, gdy chorzy już tracą przytomność, a nawet niekiedy po śmierci. Jest to karygodne zaniedbanie ze strony rodziny chorego, która naiwnie tłumaczy, że nie chciała chorego „straszyć". Jeżeli ktoś choruje, to obowiązkiem wierzących krewnych jest uspokojenie i odpowiednie nastawienie człowieka cierpiącego tak, żeby go nie przerażać, ale delikatnie dać mu do zrozumienia, że byłoby dla niego bardzo dobrze, aby zechciał przyjąć sakramenty pokuty, namaszczenia i ołtarza. Czasem, kiedy chory odmawia, należy się wytrwale i gorliwie za niego modlić, bo w grę wchodzi jego wieczne zbawienie. Oszukiwanie chorego, że na spotkanie z Chrystusem ma jeszcze czas, bo jeszcze wyzdrowieje, jest jedną z najgorszych przysług, jakie możemy „wyświadczyć" naszym bliskim. Nie jest bezzasadne proszenie kapłana o namaszczenie nawet wtedy, gdybyśmy widzieli, ze chory skonał. Wprawdzie sakramenty są dla żywych na ciele, nie martwych, ale człowiek nie umiera cały natychmiast. Nie wiemy, jak długo utrzymuje się świadomość chorego, nawet jeżeli ustała praca serca. Być może jeszcze zdoła się pobudzić jakieś ośrodki świadomości, zwłaszcza wtedy, gdy chory żałował przed zgonem za swoje grzechy.
Przypuśćmy jednak, że w odpowiednim czasie chcemy sprowadzić księdza do chorego i chory również tego pragnie. Jak przygotować pokój, jak przyjąć przybywającego z Panem Jezusem kapłana?
Najpierw należy księdzu powiedzieć, czy chory jest przytomny, czy może się spowiadać i przyjąć Komunię Świętą. W domu posprzątamy pokój, w którym przebywa nasz cierpiący brat czy siostra. Stół nakryjemy białym obrusem, na którym umieścimy krzyż i palące się świece, talerz ze święconą wodą i kropidłem oraz talerzyk na którym umieścimy trochę soli, chleba i przynajmniej trzy kawałki waty. Obok postawimy szklankę z wodą i łyżeczką, kiedy trzeba pomóc choremu przełknąć Najświętszy Sakrament. Kiedy ksiądz przybywa z Panem Jezusem, wyjdziemy po niego ze świecą na klatkę schodową czy przed dom. Nie chodzi o „honory" dla księdza, tylko o wyrażenie naszej wiary w Pana Jezusa, którego kapłan wnosi do naszego domu. Wcześniej pomożemy choremu przypomnieć sobie grzechy i wzbudzić akty żalu, miłości i poddania się woli Bożej. W ten sposób będziemy mieli czyste sumienie, że uczyniliśmy wszystko, by nasz bliski krewny, znajdujący się w niebezpieczeństwie śmierci, dobrze się przygotował na ten najważniejszy moment w życiu, jakim jest odejście z tego świata do naszego Ojca i Stwórcy.
Moment śmierci jest najważniejszym w życiu człowieka, bo od niego zależy cala wieczność. Starajmy się zatem, by umożliwić chorym przyjęcie sakramentów świętych.
Nie bójmy się, że choremu się pogorszy albo że przybyciem kapłana "przestraszymy" go. Wykażmy dojrzałą, chrześcijańską postawę, a wówczas zasłużymy sobie i my na godne, razem z Chrystusem, przejście z tego świata do wieczności.
Ks. Adam Martyna
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów