Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Czciciele Fatimskiej Pani! Wiemy, że modlitwa jest nie tylko obowiązkiem, ale i przywilejem chrześcijanina. W ten sposób możemy rozmawiać z Bogiem. Nasuwa się jednak pytanie, jaką wartość ma modlitwa tych, którzy w swoim życiu o Bogu raczej nie pamiętają, a dopiero w chwili jakiegoś zagrożenia zaczynają sobie o Nim przypominać. Czy taka modlitwa, np. pod wpływem strachu, może być wysłuchana przez Pana? Pamiętamy przecież o skutkach grzechu śmiertelnego: człowiek traci łaskę uświęcającą, która go do Boga upodabnia. Poprzez grzech ciężki człowiek mówi Bogu: Nie potrzebuję Cię!
Czymś strasznym jest popełnić grzech śmiertelny, ale jeszcze gorzej jest w nim trwać. A jednak ludzie tak właśnie postępują – tym samym ryzykują utratę zbawienia. Czasem dzieje się tak z przewrotności charakteru albo z lenistwa, kiedy indziej ze słabej wiary i przywiązania do grzechu.
Czy w takim stanie duszy jest sens się modlić? Czy można mieć nadzieję, że się zostanie wysłuchanym? Zanim spróbuję na to pytanie odpowiedzieć, chciałbym, byśmy sobie przypomnieli scenę z Ewangelii, kiedy do nauczającego Pana Jezusa przynoszą człowieka sparaliżowanego, który dla siebie już nic nie może zrobić. Zbawiciel widzi jego nędzę fizyczną, ale jeszcze lepiej dostrzega nędzę jego duszy. I najpierw właśnie ją pragnie uzdrowić: Ufaj synu, odpuszczają ci się twoje grzechy.
Tutaj właśnie mamy odpowiedź! Bóg widzi nasze potrzeby i naszą duchową nędzę.
I nas nie przeklina, kiedy zwracamy się do Niego. Jak długo jesteśmy na tym świecie, nasza modlitwa może zostać przyjęta! No dobrze – powie ktoś – ale jak to? W stanie nieprzyjaźni człowieka z Bogiem? Proszę, przypomnijmy sobie wtedy słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Jana: Tego, kto do mnie przychodzi, nie odrzucę od siebie.
Na podstawie dwóch powyższych fragmentów zapisanych w Piśmie Świętym, na podstawie nauki doktorów Kościoła i świętych możemy powiedzieć otwarcie: Tak, można, a nawet trzeba się modlić, nawet kiedy jest się w stanie wielu grzechów ciężkich! Nigdy nie możemy powiedzieć, że Pan Bóg akurat da nam to, czego byśmy pragnęli, ale słucha człowieka nawet wtedy, gdy ten jest dla Niego trędowaty z powodu swoich grzechów.
Modlitwa jest zwróceniem się człowieka do Boga. Jest to pragnienie spotkania i wpuszczenia Bożego światła do – nawet bardzo ciemnego – wnętrza duszy. To jest pierwszy krok, choć może nie wypływać z miłości do Stwórcy, lecz ze strachu.
We fragmencie Ewangelii św. Łukasza mówiącym, że zawsze trzeba się modlić, a nigdy nie ustawać, mówi Pan Jezus: O ileż bardziej Ojciec wasz niebieski da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.
No właśnie. Co jest najważniejsze dla człowieka pogrążonego w ciężkich grzechach? Pojednanie z Bogiem i Kościołem! Od tego zależy nasze zbawienie. Dlatego każdy z nas, choćby był wielkim grzesznikiem, kiedy zdobywa się na modlitwę z jakiegokolwiek powodu, najpierw usłyszy: Ufaj, odpuszczają ci się twoje grzechy. W ten sposób wypraszamy sobie najpierw łaskę nawrócenia, bo ona jest nam w tym momencie najbardziej potrzebna.
Sami jesteśmy czasem świadkami, jak ktoś będący dotąd wielkim grzesznikiem, gdy zaczyna się modlić np. o swoje zdrowie albo dla kogoś bliskiego, niedługo potem idzie do spowiedzi, zmienia swoje życie i powoli staje się innym człowiekiem. Tak właśnie działa łaska Boża, która najpierw leczy ludzkie dusze, a potem – jeśli to służy zbawieniu – zwraca się miłosiernie ku ciału. Ważne, by Panu Bogu nie stawiać warunków w stylu: Panie, jak mi wyleczysz moje dziecko, to się nawrócę. To jest pogańskie traktowanie Pana Boga, bo człowiek stawia się w pozycji równego Bogu, skoro próbuje się z Nim targować.
Poza tym wielkim błędem jest myśleć, że człowiek jest w stanie podnieść się ze swoich grzechów, wad i nałogów o własnych siłach. – Beze Mnie nic nie możecie uczynić – mówi przecież Pan Jezus.
Kochani! Panu Bogu bardzo zależy na naszym zbawieniu i dlatego żadnych modlitw nie skreśla, nie zamyka się przed nimi. Czasem zamiast tego, o co prosimy, daje nam coś zupełnie innego, co na początku wydaje nam się kłopotliwym darem. Później jednak przekonujemy się, że ten dar, z którym nie wiedzieliśmy co zrobić, zmienił nas, doprowadził do refleksji, a potem – do wewnętrznej przemiany. Przypomnijmy sobie choćby św. Ignacego z Loyoli, który żył w grzechach, w jakie obfitowało życie dworskie i żołnierskie. Trudny dar, jakim było strzaskanie kolana przez francuską kulę z działa, najpierw zmusił go do zastanowienia się nad sobą, później doprowadził do zmiany życia, a w końcu do świętości...
Każdy ma tę łaskę, że może – i powinien! – się modlić, choćby żył w wielkich grzechach. Niech Matka Najświętsza wyprosi nam ducha modlitwy za grzeszników, a ci z nas, którzy nie czują się godni modlić się, niech wspomną na Krzyż Zbawiciela. Nie zostaną odrzuceni!
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.
Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.
Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.
Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.
Po pierwsze: Fatima
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.
Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…
Po drugie: zachwyt
Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…
W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!
Po trzecie: ludzie
Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.
Z dalekiej Fatimy…
To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!
Anna z Podkarpacia
Szczęść Boże!
Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.
Zofia z Mielca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!
Irena z Bielska-Białej
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!
Józefa z Małopolskiego