Drodzy Czciciele Matki Bożej Fatimskiej!
Pod względem materialnym nasze czasy są łatwiejsze do życia, ale niestety pod względem duchowym – coraz trudniejsze. Jesteśmy świadkami upadku wartości, które uformowały nasze społeczeństwo. Obserwujemy brak szacunku dla małżeństwa i rodziny. Pozwólcie, że zatrzymam się nad tym nieszczęściem, które dotknęło samych korzeni chrześcijańskiej moralności, a mianowicie związkami bez ślubu. Czasem są to tzw. związki nieformalne, a więc życie dwojga ludzi bez jakichkolwiek zobowiązań, kiedy indziej młodzi poprzestają na związku cywilnym, odkładając ślub kościelny na długi czas, a nieraz na całe życie. Pomyślmy jakie szkody wyrządza związek dwojga osób żyjących poza sakramentem małżeństwa.
Zauważmy, na jakie duchowe szkody narażają się ludzie, którzy zaczynają życie jak małżonkowie, ale bez ślubu kościelnego. Najdotkliwszą konsekwencją jest to, że pozbawiają się możliwości uczestnictwa w sakramentach pokuty i Komunii Świętej tak długo, jak długo taki „nieformalny“ czy „cywilny“ związek trwa.
Często młodzi ludzie decydują się na życie bez ślubu, bo uważają, że ich miłość jest tak wielka, że nie musi być potwierdzona w Kościele. Nie zdają sobie przy tym sprawy z tego, jakie okoliczności przynosi życie i że trudno przewidzieć, jak się dalej potoczą ich losy. Z jednej strony miłość, którą się postawiło ponad Bożym przykazaniem, może być tak słaba i ulotna, że się rozlatuje w ciągu paru lat. Z drugiej strony zaś są takie sytuacje w życiu, kiedy niemożność przystąpienia do sakramentów jest bardzo bolesna. Takim wydarzeniem może być Pierwsza Komunia dziecka, ale także pogrzeb kogoś bardzo bliskiego. Wtedy rozpoczynają się lamenty, jak okrutny jest Kościół, jak księża wyprani są z uczuć, skoro nie dadzą rozgrzeszenia nawet w takim ważnym momencie życia. Szkoda tylko, że te oskarżenia padają pod niewłaściwym adresem. Kościół przecież nie tai przed nikim, że skutkiem życia bez ślubu jest brak sakramentalnego rozgrzeszenia. Ludzie, którzy decydują się żyć w takim związku, wiedzą o tym i uważają, że sakramenty nie są im do niczego potrzebne. Czy Kościół byłby wiarygodny, gdyby czegoś zakazywał, a później przymykał oko na bardzo ciężki grzech nieczystości?
Związek sakramentalny, zawarty wobec Boga, jest ze swej istoty instytucją trwałą. Choć bywają przypadki, że się rozpada, to przynajmniej na początku można tam domyślać się dobrej woli wspólnego życia aż do śmierci. W przypadku życia bez ślubu sprawa wygląda jak takie zabezpieczenie się: Jeśli będziemy do siebie pasować, to może kiedyś nasz związek „sformalizujemy“, a jak nie, to się po prostu rozejdziemy.
W takich związkach na świat przychodzą dzieci i powoli zaczynają dostrzegać, że małżeństwo ich rodziców różni się od tego, co obserwują w rodzinach rówieśników. Często nie ma u nich kolędy, rodzice też niechętnie do kościoła zaglądają, a sprawa staje się bardzo trudna, kiedy przychodzi czas Pierwszej Komunii Świętej. W czasie mojej posługi kapłańskiej spotykałem rodziny, w których w Białym Tygodniu do Komunii przystępowały tylko dzieci, bo rodzice nie mogli. W takiej sytuacji dziecko zastanawia się, dlaczego tak jest…
Ośmielę się w tym miejscu powiedzieć, że to jest właśnie pierwsze zgorszenie, jakie dziecko „otrzymuje” od własnych rodziców. Rodzice domagają się przecież zachowywania norm społecznych, wymagają właściwego zachowania od dzieci, szanowania danego słowa, a sami przecież zawiedli w tak ważnym obszarze życia, jakim jest założenie chrześcijańskiej rodziny i wychowanie dzieci po katolicku.
Może ktoś teraz powie: Po ślubach kościelnych ludzie się rozwodzą, a składali sobie przed ołtarzem przysięgę, że już na zawsze będą razem… To prawda. Tak bywa. Ale przecież nie rezygnujemy z pomocy lekarzy tylko dlatego, że jeden czy drugi nie poznał się na chorobie.
Smutne jest to wszystko, choć pewnie przyznać należy, że nie wszystkie związki bez ślubu wynikają ze złej woli, pogardy dla Kościoła i katolickiej tradycji itp. Tym bardziej, że większość młodych rodziców żyjących bez ślubu jednak chce chrzcić swoje dzieci. Myślę, że jest to przejaw dobrej woli. Natomiast fakt, że tak wiele jest dziś związków tzw. „nieformalnych“, moim zdaniem wynika ze słabej formacji i braku charakteru młodych ludzi. Powiedzmy sobie szczerze: dawniej chłopak po wojsku, a więc mając ponad dwadzieścia lat, był już na tyle odpowiedzialny, że mógł zacząć życie w rodzinie, którą razem ze swoją narzeczoną założył. W wieku około trzydziestu lat mieli już nierzadko po dwoje albo troje dzieci. Dziś dwudziestolatki to jeszcze dzieci, które mieszkają u rodziców, żyją na koszt rodziców, bo przecież wiecznie studiują albo szukają pracy – i jak tu myśleć o wiązaniu się z kimś na całe życie…
Jednak takie dorosłe dzieci chcą korzystać w miarę „wygodnie” z praw życia małżeńskiego i to korzystanie zaczynają dość wcześnie. A skoro taki kawaler czy panna tak naprawdę jest czyimś nieformalnym mężem czy żoną od np. 10 lat, to już nie widzi sensu brania ślubu w kościele. Bo po co? Na Panu Bogu jemu czy jej nie zależy, rodzice się dawno z taką sytuacją pogodzili, można powiedzieć, że mając te 30 lat są już „starymi małżonkami“. To po co ślub?
Drodzy Wierni! Wybaczcie, jeżeli upraszczam sprawę, ale trudno tu o delikatność, skoro całe życie rodzinne, życie dzieci, podporządkowuje się tylko jednemu: wygodzie i przyjemności dwojga młodych ludzi. A gdzie odpowiedzialność? Gdzie troska o wiarę dzieci, które się urodzą w takich związkach? Materialnie mogą mieć wszystko, ale czy rodzice przekażą im wiarę? Czy nauczą kochać Boga? Proszę, pomyślcie sami…
Tymczasem róbmy to, co możemy. Módlmy się, odmawiajmy Różaniec. Powierzajmy Bogu młodych ludzi, by nie szli tylko za tym, co wygodne i nie wymaga odpowiedzialności. Módlmy się też za współczesnych rodziców, aby ukazywali młodym właściwą drogę. Amen.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka