Temat numeru
 
Stańmy się jak dzieci!

Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego (Mt 18,3). Słowa te, wypowiedziane przez Pana Jezusa, wprowadzają nas w ewangeliczny nastrój. Są programem wyznaczonym przez Zbawiciela oraz drogą, którą przeszedł, stając się małym Dziecięciem w betlejemskim żłobie.

 

Zarówno dosadność i radykalizm, jak i pewna sprzeczność tych słów pomimo wszystko nie zostawiają cienia wątpliwości, że są one skierowane do nas. Tak, do nas – podążających naszymi małymi, często skomplikowanymi, różnymi drogami codzienności, lecz u których celu jest lub powinno być ostatecznie Niebo, czyli nasze przeznaczenie, utęskniony powrót do domu Ojca czekającego z wyciągniętymi ramionami na swoje dzieci.


Nie moglibyśmy się nie odwołać w tym miejscu do innych słów naszego Pana, a raczej do dialogu przeprowadzonego z pewnym faryzeuszem o imieniu Nikodem z Ewangelii św. Jana: Zapewniam cięrzekł Jezus – że jeśli się ktoś nie narodzi na nowo, nie ujrzy Królestwa Bożego. Urodzić się na nowo? – zdumiał się Nikodem. Będąc starcem? Czy można powtórnie wejść do łona matki i urodzić się? Jeszcze raz cię zapewniam – powtórzył Jezus – że jeśli człowiek nie narodzi się z wody i z Ducha, nie wejdzie do Królestwa Bożego. Kto się narodził fizycznie, żyje tylko fizycznie. Kto się jednak narodził z Ducha, żyje także duchowo! Nie dziw się więc, że powiedziałem, iż trzeba się narodzić na nowo (J 3,3–7).

 

Mała droga

 

W rozmowie tej Chrystus wyjaśnia nam, o co tak właściwie chodzi w duchowym dziecięctwie. Doskonałym wcieleniem tej postawy w życie jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W Dziejach Duszy sama pisze, jak odkryła tę drogę: Chcę znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda… Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień, i przeczytałam te słowa z ust Przedwiecznej Mądrości: „Maluczki niech do mnie tu przyjdzie” (Prz 9,4 Wlg). Znalazłam więc to, czego szukałam (…). Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu, a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą.

 

Teresie nie chodzi o naśladowanie postawy zewnętrznej dziecka, ale stawia nam za wzór taką oto postawę: uznawać swoją nicość, oczekiwać od Boga wszystkiego jak małe dziecię oczekuje wszystkiego od ojca, niczym się nie kłopotać, nie gromadzić mienia (…), nie przypisywać sobie cnót, które się pełni, lecz uważać się za niezdolnego do czegokolwiek, uznać, że Bóg składa w ręce swego dziecka ten skarb cnoty, aby się ono nim posługiwało według potrzeby; ale skarb pozostaje zawsze własnością Boga.

 

Pokora, ubóstwo, ufność i miłość

 

W tych słowach Pisma Świętego i św. Teresy jawi nam się określenie dziecięctwa duchowego i jego drogi. Tak jak dziecięctwo Jezusa nie ograniczało się do Jego lat dziecięcych, lecz jest cechą całego Jego życia na ziemi i w Niebie, tak i osoby, które pragną wcielać w życie to dziecięctwo, muszą pamiętać, że obejmuje ono każdy wiek i stan. Charakterystycznymi przymiotami dziecka, jak zaznacza Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD w Traktacie o dziecięctwie duchowym są: pokora, ubóstwo, ufność i miłość. Według niego pokorny mówi o sobie: „jestem niczym”, staje się małym, miłuje swoją nicość i stawia dobro drugiego ponad swoje. Programem pokornego są słowa Pana Jezusa: Uczcie się ode Mnie, bom cichy i pokornego serca. Ubogi mówi: „nic nie mam”, wszystko co posiada przypisuje dobremu Bogu, staje przed Nim z pustymi rękami. Ufność możemy zaś nazwać matką modlitwy, bowiem bez niej prawdziwa ­modlitwa nie istnieje. Jak mówiła wspomniana św. Tereska: tyle mamy, ile ufamy. Dziecięctwo duchowe przedstawia się w ufności, z jaką dziecko odnosi się do swego Ojca w Niebie. Jeżeli dobroć Boga przynagla nas do ufności, to Jego miłosierdzie wprost nas do niej zmusza. Miłość, która jest królową wszystkich cnót, podbija Serce Boga i czyni w duszy (i z duszy!) mieszkanie Trójcy Przenajświętszej.

 

Pewna Służebnica Boża, tercjarka karmelitańska, której proces beatyfikacyjny jest w toku, nie zawahała się także żyć według tego ideału. Kunegunda Siwiec (Kundusia) ucząc się krok po kroku tej drogi, osiągnęła szczyty doskonałości. Innymi słowy doszła do najwyższego stopnia prostoty i dziecięctwa duchowego, które są warunkami oglądania Boga w wieczności. Z zeznania jej spowiednika dowiadujemy się: Śmiem twierdzić, że Kundusia nigdy nie była stara; mimo 80 lat nieznane jej były objawy starzenia się duchowego, zawsze w niej była świeżość, entuzjazm dla wszystkiego co dobre, ufność – niemal naiwność dziecka. Chwalebna naiwność człowieka, który mimo przykrych doświadczeń życiowych, nie traci wiary w drugiego człowieka, wiary w dobro, choć nieraz głęboko schowane.

 

Odpoczynek znajduję w takiej duszy, która zachowa spokój

 

Kundusia była obdarzona czystością i niewinnością dziecka. Są to cechy otwierające duszę na życie nadprzyrodzone, będące pewnego rodzaju bramą do życia duchowego. Dusza niewinna jest tak piękna i ubóstwiona, a przez to miła Sercu Boga, że On sam zachwyca się nią i niejako znajduje w niej odpoczynek. Posiadanie autentycznej więzi z Panem Bogiem prowadzi do szczerości i prostoty w sposobie bycia. Pan Jezus zapewnił Kundusię o pierwszeństwie miłości prostej i szczerej, bez obaw i niepokojów, niewymagającej nadzwyczajności. Bóg ma upodobanie w takich duszach, albowiem w nich odbija się jak w zwierciadle Jego własna prostota i niewinność zaszczepiona w nas w momencie stworzenia. W wewnętrznych pouczeniach Pan Jezus zapewnia Służebnicę Bożą: Jestem Bogiem miłości i pokoju. Odpoczynek znajduję w takiej duszy, która zachowa spokój, a zamęt jest Mi niemiły. Pokój nie na tym polega, żeby nie doznawać przeciwności, pokój zależy od miłości, wierności i cierpliwości. Pragnę zbawienia każdej duszy, a który grzesznik zwróci się do Mnie przez żal i pragnienie spowiedzi oraz miłowania Mnie, w tej chwili grzechy odpuszczam i uczynię go świętym i do Serca przytulam. A cóż dopiero mówić o miłości dla dusz, które Mnie miłują dziecięcą miłością. Nie mam granic w udzielaniu łask. Słabości i upadki codzienne nikną w Mej miłości.

 

Bóg mimo wielkiej miłości do dusz idących tą drogą, często przynagla je do czynienia pokuty i umartwienia. Wzywa ich do czuwania nad mową, słuchem i odmawiania sobie rzeczy nawet dozwolonych. Dziecięctwo duchowe w każdej sytuacji odnajduje sposobność do czynienia małych ofiar w codziennym życiu, bez konieczności wyszukiwania wielkich spraw, wykorzustując właściwie czas będący darem od Boga. Wszystko motywuje miłością ku Bogu, aby sprawić Mu radość w celu nawrócenia grzeszników, innowierców i pogan oraz doprowadzenia ich do prawdy i zbawienia możliwego w prawdziwym Kościele Chrystusowym.

 

Dlaczego Maryja objawia się dzieciom?

 

Przypomnijmy więc teraz stosunek Zbawiciela do dzieci, które przynoszono do Niego, a Apostołowie nie mogąc tego zrozumieć, szorstko zabraniali. Pan Jezus ze wzburzeniem wołał wtedy: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy Królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: „Kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10,14–16).

 

Matka Boża jako wierna uczennica Swojego Syna, doskonale zrozumiała i naśladowała tę postawę. Świadczy o tym m. in. scena z Kany Galilejskiej, gdzie zwraca się do Swojego Syna, wstawiając się za biesiadnikami, z wielką ufnością i wiarą w wysłuchanie swojej prośby, mówi: Nie mają już wina (J 2,3). Maryja wie, że Syn niczego Jej nie odmówi, nie sprawi Jej przykrości. To właśnie Jej dziecięca prostota, ufność i niezachwiana wiara są podstawą pierwszego cudu, którego dokonuje Pan Jezus, objawiając Swoje Bóstwo. Maryja nieustannie wstawia się u Syna Bożego za swoimi przybranymi dziećmi, które jeszcze prowadzą tutaj, na ziemi, walkę o swoje zbawienie. Tak było w Lour­des, w Gietrzwałdzie, w Fatimie i innych miejscach objawień Maryi. Jak dobra matka, która biegnie na ratunek swoim dzieciom, tak Najświętsza Dziewica szuka dziecięcych serc. Serc niewinnych, szczerych, prostych i pokornych, które zaakceptują Ją i Jej Umiłowanego Syna. Tym duszom powierza kluczowe przesłania, dla ratowania grzesznej i niewdzięcznej ludzkości, dlatego że są otwarte na to, co ma do powiedzenia i nie zmieniają tego, co od Niej usłyszały. Dziecko, któremu powierzone zostanie ważne zadanie, wykona je z rozwagą i natychmiastowo, a nie odłoży tego na później. Dziecięce serce jest otwarte, nieskomplikowane, kochające, godne zaufania. Dzieci są szczere i autentyczne, dlatego ­przyjmą i odwzajemnią matczyną miłość. Tak było z Bernadetą Soubirous, Justyną Szafryńską, Barbarą Samulowską, Franciszkiem i Hiacyntą Marto, Łucją dos Santos oraz innymi.

 

Maryja mogła objawić się dowolnej liczbie ludzi, od biednych chłopów po bogatych monarchów lub uczonych profesorów. Od poświęconych Bogu zakonnic i zakonników po kapłanów, biskupów, kardynałów, a nawet samego papieża. Zamiast tego jednak wybierała najczęściej biedne, niewykształcone dzieci mające od sześciu do kilkunastu lat. Warto zwrócić uwagę, że we wspomnianych objawieniach przed przekazaniem Orędzia Maryja nawiązuje bliską, głęboką, przyjacielską więź, pozyskując ich serca i pełne zaufanie należne matce. W podobnym celu należy rozumieć kilkukrotne posłanie Anioła Pokoju do dzieci fatimskich przed zjawieniem się Maryi, który niejako przygotował ich do poznania Pięknej Pani oraz sprawił, że się Jej nie przelękły oraz zaufały ze spokojem przyszłym wizjom.

 

Droga duchowego dziecięctwa dla każdego!

 

Może się komuś wydawać, że droga dziecięctwa duchowego jest czymś banalnym i infantylnym. Nic bardziej mylnego! Droga duchowego dziecięctwa stawia przed chcącym wcielić jej zasady w życie mozolną pracę codziennego zaparcia się siebie, szukania Boga w cichej, osobistej modlitwie oraz stawiania Go na pierwszym miejscu, zaś siebie na ostatnim. Chcący iść tą drogą, muszą przede wszystkim czuć się umiłowanymi dziećmi Ojca, aby nie popadli w fałszywą pokorę i niewłaściwy obraz siebie. Każdy z nas jest zaproszony do stopniowego wprowadzania tych ideałów i zasad do swojego codziennego postępowania oraz do rozsiewania wokół siebie dziecięctwa i prostoty, tak jak poucza nas Chrystus, aby stać się jak dziecko i móc wejść do Królestwa Niebieskiego.

Karmelita bosy



NAJNOWSZE WYDANIE:
U Matki z Guadalupe
W tym numerze „Przymierza z Maryją", zabierzemy Was, Drodzy Przyjaciele, w odległe miejsca, postaramy się wyjaśnić, na czym polega istota postu, czym są wspominane przez Fatimską Panią „błędy Rosji”; zaprezentujemy także sylwetkę bł. Jerzego Matulewicza - arcybiskupa wileńskiego, a zarazem odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów, przypomnimy dlaczego sobota jest dniem Matki Bożej.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Nie skupiać się tylko na sobie

– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.

 

Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.


Nie wstydzę się wiary


– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.


– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.


Palec Boży


– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się
wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.


– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.

Świetnie zorganizowana pielgrzymka


– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.


– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.


Matka Boża Fatimska ocaliła nas!


– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!

Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.

Życzę szczęśliwego Nowego Roku!


oprac. Janusz Komenda


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!

Zofia z Mazowsza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.

Halina z Mazowieckiego

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.

Anna z Włocławka

 

 

Szczęść Boże!

Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…

Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!

Ewa i Bogdan ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.

Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!

Józef z Olsztyna

 

 

Szczęść Boże!

Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.

Mariusz