Problemy
 
Wrogie przejęcie ruchu feministycznego
Paweł Kot

Ruch praw kobiet kojarzy się obecnie głównie z aborcją i seksualnym libertynizmem, jednak pierwsze feministki opowiadały się za życiem i ochroną rodziny. Jak doszło do tej radykalnej przemiany? Jak ruch mający na celu walkę z wykorzystywaniem kobiet, sam został użyty do realizacji niekorzystnych dla kobiet celów?

Słysząc słowo „feministka”, często wyobrażamy sobie kobietę z fanatyzmem atakującą Kościół, podważającą instytucję tradycyjnej chrześcijańskiej rodziny, groteskowo wręcz upodobniającą się do mężczyzn i chyba nie do końca wiedzącą, o co jej tak naprawdę chodzi… Ten aktualny obraz stoi w totalnym kontraście do feminizmu XIX i początku XX wieku – feminizmu pierwszej fali, czyli tzw. sufrażystek (od angielskiego słowa suffrage – prawo wyborcze). W kręgu zainteresowań tamtych zdecydowanych i konstruktywnych aktywistek leżały przede wszystkim: reforma prawa rodzinnego, przyznanie kobietom praw wyborczych i polepszenie ich sytuacji ekonomicznej.


Feminizm w chrześcijaństwie


Dla tych właśnie postulatów od wieków kobiety mogły znaleźć sojusznika w chrześcijaństwie. Od początku cywilizacja chrześcijańska podważała obraz kobiety narzucony w starożytności i wynikające z niego skutki prawne, społeczne i ekonomiczne. Zauważmy, że ku zgorszeniu ­ówczesnych, Pan Jezus nauczał ­kobiety i nie unikał przebywania w ich towarzystwie. I to właśnie podążające za Nim kobiety okazały się w chwili próby pod Krzyżem najwierniejsze…


Warto pamiętać, że pierwsze wspólnoty chrześcijańskie tworzyli zarówno mężczyźni, jak i kobiety. W średniowieczu to Kościół przyczynił się do poprawy sytuacji kobiet, dążył do ograniczenia działań wojennych, chroniąc kobiety i dzieci. W czasach, gdy większość ludności musiało ciężko pracować na polach, chrześcijaństwo domagało się od właścicieli ziemskich poszanowania świąt i niedziel – czasu przeznaczonego dla Boga, ale także bezcennego dla życia rodzinnego. W Kościele rozwinęły się też żeńskie zakony, z których wywodziło się wiele świętych, inspirujących kobiet zaliczonych później w poczet doktorów Kościoła.


I to właśnie na gruncie przygotowanym przez stulecia chrześcijaństwa osiągnęły swój sukces sufrażystki. Perspektywę społeczną zmieniła ostatecznie I wojna światowa, gdy w fabrykach zaczęło brakować rąk do pracy i zamiast mężczyzn przy maszynach musiały stanąć kobiety. Dzięki temu społeczeństwo zaczęło inaczej oceniać możliwości kobiet. Przybierający na sile ruch na rzecz przyznania kobietom praw wyborczych osiągnął swój cel i w różnych krajach zaczęto przyznawać im prawa do głosowania w wyborach.


Feminizm odchodzi od Boga


Kilka dekad później szybki rozwój gospodarczy po II wojnie światowej, zwłaszcza w USA, umożliwił zaistnienie niespotykanej wcześniej sytuacji. Oto dla szerokiej grupy społecznej, klasy średniej, otworzyła się nowa możliwość – teraz wystarczało, że dla utrzymania całej, licznej często rodziny, pracował tylko mężczyzna. Pierwszy raz, tak licznie, kobiety mogły zostać w domu i zająć się wychowywaniem dzieci. Stało się to normą, ale te kobiety, które chciały pokierować swoim życiem inaczej, „zrobić karierę”, często spotykały się z problemami – jak się wydawało – z poprzedniej jeszcze epoki.


W tych warunkach w Stanach narodził się tzw. feminizm drugiej fali. Jedną z przywódczyń tego ruchu stała się Betty Friedan, autorka wpływowej książki The Feminine Mystique. Ona i inne feministki walczyły wtedy jedynie o równe możliwości na uczelniach i w pracy i właściwie zajmowały raczej prorodzinną postawę. Jednak ruch ten w latach 60. zaczął ulegać wpływom ateizmu i rewolucji seksualnej (więcej na ten temat w artykule „Cosmopolitan” a św. Monika, „Przymierze z Maryją”, nr 120). Ateistką była sama Friedan.

Dla feminizmu odejście od Boga okazało się katastrofą. Bez chrześcijańskiego kompasu moralnego stał się on łatwym łupem. Do swoich celów wykorzystali go… ci mężczyźni, których celem było zniszczenia moralności chrześcijańskiej. Kluczem do tego miało być zalegalizowanie aborcji. Główną rolę odegrał w tym, zapomniany dziś, Larry Lader, który za pomocą manipulacji przekonał Betty Friedan do umieszczenia wśród haseł ruchu kobiet tematu aborcji.


Jak pisał Jan Paweł II w Encyklice Evangelium Vitae: Kiedy odrzuca się Boga i żyje tak, jakby On nie istniał, albo nie szanuje się Jego przykazań, łatwo odrzuca się lub podważa godność ludzkiej osoby i nienaruszalność jej życia.


Aborcyjna obsesja Larry’ego Ladera


Lader poznał Betty Friedan jeszcze w 1942 roku. Ta dwójka literatów-ateistów o lewicowych poglądach spotykała się często w latach 50. w pokoju dla pisarzy w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej. W tej zacisznej literackiej kryjówce Friedan napisała dużą część The Feminine Mystique, a Lader pracował nad swoją pierwszą książką, biografią Margaret Sanger, założycielki aborcyjnej organizacji Planned Parenthood. To właśnie podczas pracy nad tą biografią i po wywiadach przeprowadzonych z Sanger Ladera opanowała obsesja na punkcie aborcji jako drogi do „wolności seksualnej”. Lader wychwalał aborcję jako ostateczny sposób na to, by mężczyzna i kobieta mogli cieszyć się „przyjemnością seksu dla samego seksu” bez posiadania dzieci.


Lader był również zagorzałym zwolennikiem (błędnego jak dziś wiemy) osiemnastowiecznego poglądu Malthusa, że rosnąca liczba ludności na świecie doprowadzi szybko do globalnego głodu. Przez krótki czas pracował nawet jako dyrektor wykonawczy Funduszu Hugh Moore’a, który w latach sześćdziesiątych przeznaczał miliony dolarów na ruch kontroli ­populacji. Na poglądy Ladera wpłynął także sam Hugh Moore, milioner, który ­wierzył, że Stany Zjednoczone muszą walczyć z zagrożeniem komunizmem w krajach trzeciego świata poprzez powstrzymywanie biednych od posiadania „zbyt wielu” dzieci. W mniemaniu Moore’a to właśnie było przyczyną ubóstwa, przestępczości i wojen.

Rozwiązaniem forsowanym przez Ladera w obliczu tej przerażającej maltuzjańskiej wizji nadchodzącej katastrofy była aborcja – nie tylko dla biednych, ale także dla każdej kobiety, która chciała nazywać się wolną. Ideą promowaną przez Betty Friedan była myśl, że to twórcza praca uczyni kobietę wolną. Lader utrzymywał, że to nieograniczona aborcja wyzwoli kobietę…


Tajny plan


Nigdy nie dowiedzielibyśmy się, że to Lader w końcu przekonał Betty Friedan, aby włączyła aborcję do postulowanych „praw kobiet” swojej organizacji, gdyby nie pisemne świadectwo uczestnika wydarzeń, które rozgrywały się za kulisami – prof. Bernarda Nathansona. Zanim Nathanson nawrócił się na katolicyzm i został działaczem pro-life, był dyrektorem jednej z największych na świecie klinik aborcyjnych. Nathanson pracował z Laderem pod koniec lat 60. przy zakładaniu proaborcyjnej organizacji NARAL. Na przykład podczas ich rozmowy z 7 października 1967 roku Lader wypowiedział takie słowa: Jeśli mamy przenieść aborcję z książek na ulice, będziemy musieli zwerbować feministki. Friedan musi wprowadzić swoje oddziały w tę sprawę – póki jeszcze ma nad nimi kontrolę. Nathanson początkowo sprzeciwiał się temu pomysłowi. Myślał, że jeśli pojawi się grupa radykalnych kobiet, które przejmą ruch aborcyjny, to umiarkowani ustawodawcy i sędziowie z góry odrzucą „reformę” aborcyjną. Ale Nathanson przekonał się wkrótce, że zagranie Ladera okazało się niezwykle skuteczne. Lader otwarcie opisywał też Nathansonowi elementy fałszywej propagandy, którą planował wykorzystać, aby odpowiednio zareklamować aborcję kobietom, mediom i amerykańskiej opinii publicznej: m.in. za konieczny w „rewolucji” czarny charakter wybrał hierarchów katolickich.


Swoją „narrację” Lader zaprezentował w 1966 roku w kłamliwej książce Aborcja, wydanej pod pozorem troski o los kobiet (zwłaszcza biednych). Oprócz zmyślonej historii aborcji w USA, Lader metodycznie wyłożył w niej m.in. przekonujący na pozór argument prawny za zniesieniem wszystkich praw antyaborcyjnych. Przyrównał ruch aborcyjny do ruchu praw obywatelskich, sugerując, że „zniewolenie” kobiet w ciąży było równie niesprawiedliwe i złe jak niewolnictwo! Niestety, ta emocjonalna, ale logicznie fałszywa analogia bardzo przemawiała do czytelników, rozemocjonowanych w latach 60. walką o prawa obywatelskie.


Wydaje się, że właśnie ta sprytnie przygotowana książka ostatecznie przekonała Friedan, iż amerykańskie prawo aborcyjne musi zostać zmienione, co niestety stało się faktem. Odtąd, obarczony tym grzechem zagubiony feminizm mógł się już tylko wikłać w coraz większe ideologiczne absurdy…

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel