Blask Kościoła
 
Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich
Br. Tadeusz Ruciński FSC

Jest taki rzewny wiersz Marii Konopnickiej „Przed sądem”, w którym dziecko niczyje staje na sali sądowej… Przy winowajcy nie było nikogo, bo któżby bronił dziecięcia nędzarzy. Sędzia pyta o rodziców – nieznani. – A czy w wiosce jest szkoła? – Nie. Wreszcie dziwnie wzruszony wzywa sądu Chrystusa nad tymi, co nie dbają o to, by uczyć dziecko, które jest sierotą… Podchodzi do dziecka, dotyka jego głowy i wypowiada znane zdanie: Pójdź dziecię! Ja cię uczyć każę!

 

 

I choć wiersz ten odnosi się do naszej rzeczywistości, można byłoby to przenieść do Francji XVII wieku pod panowaniem Króla-Słońce, nękanej zarazami dżumy i cholery, wojnami, grabieżami, nędzą i głodem. A najbardziej pokrzywdzonymi były dzieci ulic Paryża, Reims, Rouen, Chartres… Dzieci napływających tam biedaków, żebraków, wyrobników. Dzieci puszczone samopas, deprawowane przez ulicę, sprzedawane, niczyje.

Widywał je, czasem karmił, opowiadał, czytał im… młody ksiądz kanonik Jan de La Salle. Nie był w stanie ogarnąć tej biedy i opuszczenia, choć już siostry terezjanki tworzyły szkoły dla tysiąca opuszczonych dziewczynek, a on – przypadkowo? – wezwany został, by te upadające szkoły ratować i w nich posługiwać.

 

Nie ma przypadków…

Dla niego nic nie było przypadkiem, bo w duchu wiary odczytywał wszystko. Także i zaproszenie paryskiego proboszcza, by zajął się parafialną szkołą dla chłopców. Któż tam wtedy uczył i czego? Najemni bakałarze, co jedynie mogli nauczyć pisania i czytania, traktując podopiecznych jak dziką sforę. To nimi trzeba było się wpierw zająć, ich uczyć kultury, wiary, zasad sumienia. Niewielu z nich tego chciało, ale byli i inni. Tych zaprosił kanonik na swoją plebanię, a potem do domu swej szlacheckiej rodziny.

 

Jednak, by ich pozyskać naprawdę, trzeba było zamieszkać razem z nimi, dzieląc prostotę i biedę, jaka w tej szkole panowała. Ale szkoła mądrze podzielona na klasy, przedmioty, uzdolnienia zaczęła formować nie tylko umysły, ale także sumienia i dusze chłopców. Bywało, że oddawano do takich szkół młodocianych przestępców, więźniów, jakby już straconych dla świata i Boga. A jednak modlitwą, nauką, troską i pracą przy rozmaitych warsztatach można z nich było wydobyć to, co zdawało się stracone.

 

Bracia Szkolni

Ci nauczyciele przyjęli dla chłopców rolę starszych braci w mądrości i wierze. Takich szkół potrzebowano więcej i gdzie indziej, więc powstawały. Ale rodził się też bunt i złość owych bakałarzy pozbawianych podopiecznych i zarobku. Posługiwano się donosami, oskarżeniami, szczuciem władz… Założyciel szkół, św. Jan de la Salle wiedział, że tych swoich nauczycieli trzeba związać z Bogiem i z powstającym zgromadzeniem ślubami, aby ta wspólna edukacyjna posługa miała coś z więzi rodzinnej. Dlatego nazwali się Braćmi Szkół Chrześcijańskich (braćmi szkolnymi). Chcieli oddać się zupełnie tym dzieciom, w większości opuszczonym, tworząc dla nich i szkoły, i przytuliska, i przestrzeń do dojrzewania ich człowieczeństwa; nie przyjmując też dlatego kapłańskich święceń. Jan de La Salle wyrzekł się wszystkiego: szlacheckich i kanoniczych godności, spadku, a nawet swojej woli, bo podporządkowywał ją we wszystkim Bogu i regule zgromadzenia. W chwili największego kryzysu złożył on z paroma braćmi ślub heroiczny i to miało znaczenie u Boga, bo zgromadzenie odżyło, zaczęło się rozrastać, powstały szkoły w Rzymie, innych miastach Włoch i zachodnich krajów. Ta heroiczność Jana de La Salle wyrażała się tysiącami listów, jakie pisał do braci; pieszymi wędrówkami do szkół, (nawet przez Alpy do Grenoble, do Pustelni Parmeńskiej), ogromną pracowitością i poświęceniem temu dziełu, które przeprowadził przez tak trudne losy, że jak rzekł potem: gdyby wiedział, nie podjąłby się nawet dotknięciem palca.

 

Maryjo, Matko Łaski…

7 kwietnia 1719 roku, gdy umierał, zostawiał po sobie wiele szkół i braci szkolnych, dzieło O prowadzeniu szkół chrześcijańskich, reguły, ale i książeczkę o zasadach dobrego wychowania, wydawaną kilkaset razy. Tuż przed śmiercią szeptał ulubioną modlitwę: Maryjo, Matko Łaski, Dobroci błogiej Dawczyni, broń nas od wroga, zasadzki, przyjmij nas w śmierci godzinie.

 

O tym, że zgromadzenie było dziełem Bożym, świadczyły jego piękne, ale i trudne losy, choćby utrata wielu szkół i rozproszenie braci po rewolucji francuskiej, męczeństwo kilkuset braci (także świętych) podczas rewolucji w Hiszpanii… Ale i przeszczepianie tych szkół do wielu krajów na całym świecie, także do obu Ameryk, do Azji, Australii, do Czech, Słowacji i Polski…

Niech żyje Chrystus w sercach naszych!

 

Obecnie szkoły Braci Szkolnych znajdują się w ponad 80 krajach na świecie, uczą się w nich tysiące studentów, uczniów i wychowanków. Prowadzone są zakłady wychowawcze, opiekuńcze, rozrasta się rodzina lasaliańska świeckich nauczycieli i współpracowników, co jest wciąż spełnianiem słów Pana Jezusa: Idźcie i nauczajcie. W duchu wiary wciąż wybrzmiewa pozdrowienie braci: Niech żyje Jezus w sercach naszych!

 

Br. Tadeusz Ruciński FSC



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel