Temat numeru
 
36 godzin...
Janusz Komenda

Trzydzieści sześć godzin to czas, który upłynął od śmierci Pana Jezusa na Krzyżu do Jego chwalebnego Zmartwychwstania. Gdzie przebywał wtedy nasz Zbawiciel? Co się z Nim działo? Jakie doniosłe wydarzenia mają miejsce w ten – na swój sposób – dziwny dzień, jakim jest Wielka Sobota? Niewiele mówi nam o tym Pismo Święte, dlatego sięgnijmy do świadectw dwóch wielkich mistyczek, których prywatne objawienia zostały uznane przez Kościół: bł. Anny Katarzyny Emmerich i Marii z Agredy. Znajdziemy tam sporo interesujących odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

 

Gdy Jezus, głośno wołając, skonał na Krzyżu, dusza Jego w postaci świetlistej, otoczona Aniołami, między którymi był i Gabriel, spłynęła w ziemię u stóp Krzyża – rozpoczyna swoją relację, dotyczącą tego, co działo się z Panem Jezusem tuż po śmierci, bł. Anna Katarzyna Emmerich.


Pan Jezus udaje się do Otchłani…


Według wizji tej niemieckiej mistyczki, Chrystus wraz z aniołami najpierw udał się do Otchłani, aby uwolnić wszystkich swoich przodków wywodzących się z narodu wybranego. Otchłań była przestrzenią podzieloną na trzy wyraźnie rozdzielone strefy. W jej pierwszej części znajdowali się Adam i Ewa – pierwsi rodzice wypędzeni z Raju po popełnieniu grzechu pierworodnego; w drugiej – przodkowie Jezusa od dzieci pierwszych rodziców aż do czasów Abrahama; a w trzeciej – przodkowie Jezusa od pokolenia Abrahama aż do Jana Chrzciciela. Przodkowie Abrahama podlegali mękom czyśćcowym, za to jego sprawiedliwi potomkowie, a wśród nich żydowscy Patriarchowie, sędziowie, królowie, Mojżesz, aż do Joachima, Anny, Józefa, Zachariasza, Elżbiety i Jana nie podlegając cierpieniom charakterystycznym dla czyśćca, oczekiwali z utęsknieniem na spełnienie obietnicy zbawienia i otworzenie drogi do Nieba. To właśnie do nich wszystkich z orszakiem aniołów udał się najpierw Pan Jezus. Przekazał im radosną Nowinę o odkupieniu i zbawieniu, która kończyła ich cierpienia i oczekiwanie. Szczęśliwe te dusze, wyzwolone z Otchłani, mogły od tej pory cieszyć się oglądaniem Boga i radością obiecanego Nieba.


Na wieść o tym od dawna oczekiwanym zdarzeniu wielbiły one swojego Odkupiciela słowami: Baranek, który został zabity, godny jest przyjąć Bóstwo, moc i potęgę. Ty, o Panie, swoją Krwią wykupiłeś nas i uczyniłeś królestwem dla naszego Boga, abyśmy panowali. Twoja jest potęga, Twoje jest Królestwo, Twoja chwała z Twoich dzieł. Nastrój, który panował wtedy w Otchłani, tak opisała w swojej wizji Maria z Agredy: Ciemne więzienie zmieniło się w Niebo (…), dusze znajdujących się tam sprawiedliwych doznały stanu błogosławieństwa i dostąpiły jasnego widzenia Bóstwa, (…) przeszły ze stanu długiej tęsknoty do nieustannej chwały, z ciemności do światła. Niektóre z tych dusz zostały wysłane na ziemię, aby zaświadczyć o zmartwychwstaniu Chrystusa. Następnie radosny pochód wyruszył, aby oswobodzić dusze pogan, którzy kierowali się za życia prawdą i dążeniem do niej.

Niezliczone gromady dusz, uwolnionych z Otchłani i miejsc oczyszczenia, poprowadził Jezus w triumfalnym pochodzie w górę do radosnego przybytku, umieszczonego pod Niebiańską Jerozolimą. (…) Przybyłe dusze czekała radość i pokrzepienie; zastawiono dla nich podobne stoły Niebiańskie, do jakich i ja zasiadałam, gdy Bóg dobrotliwy chciał mnie pocieszyć i pokrzepić w bolesnych widzeniach – opowiada, co zobaczyła, Anna Katarzyna Emmerich.

Następnie nasz Zbawiciel skierował się do piekła. Za zbliżeniem się Jezusa dał się słyszeć ryk potężny i okrzyk trwogi, bramy rozwarły się na oścież i ukazała się przepaść, pełna ohydy, ciemności i okropności – relacjonuje swoją wizję niemiecka mistyczka. – Wszyscy czarci musieli uczcić i uznać Jezusa, to było dla nich najstraszniejszą męką – dodaje. Wszystkie złe duchy zostały spętane i wrzucone do piekła. Ich przywódcę – Lucyfera aniołowie wrzucili w środkowy krąg, skąd miał się wydostać na pewien czas dopiero w XX wieku.


Tymczasem w Wieczerniku…


Co się działo wtedy z Apostołami i uczniami Jezusa oraz Maryją i pozostałymi niewiastami? Wszyscy oni przebywali pogrążeni w smutku i modlitwie w Wieczerniku. – Wtem pojawił się Najświętszej Pannie anioł z poleceniem, by wyszła do furtki Nikodema, bo zbliża się Pan. Radość napełniła Serce Maryi. Nie wspominając nic innym niewiastom, otuliła się płaszczem i pospieszyła do furtki w murach, którą wychodziło się do ogrodu Józefa. Była może dziewiąta godzina wieczorem – opowiada swoją wizję Emmerich. Nagle Matka Boża zobaczyła Najświętszą Duszę swojego Boskiego Syna w otoczeniu dusz jego przodków. Uścisnąwszy Maryję, Zbawiciel powiedział do nich: Oto Maryja, Matka Moja! Gdy cały orszak oddalił się, Jego Matka powróciła do Wieczernika, nic nie wspominając niewiastom i Apostołom o tym, co ją spotkało.


… i w Grobie Pańskim


W tym czasie, jak pisze bł. Anna Katarzyna, drzwi Grobu były wciąż zamknięte i przywalone kamieniem, ale poprzez nie widziałam Ciało Zbawiciela tak, jak je złożono, otoczone jasnym blaskiem; dwaj Aniołowie stali przy świętym Ciele, oddając Mu cześć. (…) Koło Grobu Świętego cicho było i spokojnie. Strażnicy, w liczbie siedmiu, stali lub siedzieli naprzeciw groty i po bokach.


Dusza naszego Odkupiciela przebywała w Otchłani do godziny trzeciej nad ranem w niedzielę. O tej porze Pan Jezus wraz z aniołami i uwolnionymi z Otchłani świętymi powrócił do miejsca, gdzie spoczywało Jego Ciało. Czuwający przy Nim aniołowie oddawali Mu cześć. Na rozkaz Maryi niektórzy z aniołów zebrali i z najwyższą czcią przechowywali wszystkie relikwie należące do Chrystusa. Maria z Agredy wszystkie je wylicza: Krew, kawałki Ciała, włosy i wszystko cokolwiek należało do Ciała Boskiego Syna.


Gdy wszyscy przybyli do Grobu Odkupiciela i zobaczyli umęczone Ciało Pana Jezusa, oddali Mu hołd. A gdy to się wypełniło, aniołowie zwrócili Ciału Zbawiciela wszystkie utracone podczas Męki fragmenty i osiągnęło ono pełnię i doskonałość.


Zmartwychwstał Pan, Alleluja!


W tej chwili Dusza Pana Jezusa połączyła się znowu z Ciałem i nadała mu przez to nieśmiertelne życie i chwałę
. W porównaniu z jasnością Jego Boskiego Ciała nawet kryształ wydaje się ciemny (…). Piękność wszystkich stworzeń razem wziętych była niczym w porównaniu z pięknością Ciała Chrystusowego, wspaniałość zmartwychwstałego Zbawiciela z niczym się nie da porównać – relacjonuje swą wizję Maria z Agredy.


A tak opisuje moment Zmartwychwstania Chrystusa bł. Anna Katarzyna Emmerich: Ujrzałam Najświętszą Duszę Jezusa, unoszącą się nad grotą między dwoma Aniołami z hufców wojowniczych, otoczoną zastępem zjawisk świetlanych. Przeniknąwszy skałę, opuściła się Dusza na święte Ciało i pochyliwszy się niejako nad nim, stopiła się z Nim w jedną całość. W tej chwili widać było przez przykrycia, że członki się poruszają, a oto z boku, spośród całunów, ukazało się jasne, żywe Ciało Pana, z Duszą i z Bóstwem złączone (…).


Dary zmartwychwstałego Ciała


Najświętsze, uwielbione Ciało Pana Jezusa uzyskało cztery dary chwały: jasność, niepoddawanie się cierpieniu, zwinność i delikatność. Ponieważ każdy zbawiony człowiek uzyska po wejściu do Nieba te same dary, opiszmy je pokrótce.


Jasność oznacza, że otrzymamy pełne, czyli lepsze niż wszyscy uczeni w Piśmie i doktorzy Kościoła, zrozumienie Boskiej doskonałości. Niepoddawanie się cierpieniu znaczy, że nasze ciało nie zazna już żadnego bólu, choroby, rozkładu, zgnilizny i powtórnej śmierci. Dzięki darowi zwinności, czyli innymi słowy nie posiadając fizycznego ciężaru, będziemy przemieszczać się prędzej niż jakiekolwiek stworzenie ziemskie, szybciej niż ptaki i wiatr. Delikatność zaś objawi się w tym, że będziemy mogli przenikać przez absolutnie wszystkie napotkane na naszej drodze przeszkody.


Ponadto nasza dusza otrzyma dary oglądania i posiadania Boga, dar rozkoszowania się tym najwyższym Dobrem, dary pewności i spokoju cenniejsze niż wszystkie ziemskie majątki, uciechy i radości, niż wszystko co jest dostępne na ziemi. Dodatkowo, jak powiedziała podczas objawień Matka Boża do Marii z Agredy: Każdy dobry uczynek, który człowiek spełni w stanie łaski uświęcającej, pomnaża w odpowiedni sposób każdy z tych darów.


Boski Syn odwiedza swoją Matkę


W momencie połączenia Duszy i Ciała Pana Jezusa, smutek i cierpienie Maryi zmieniło się w radość i rozkosz, wynagradzające Jej wszystkie udręki i boleści, które przeżyła podczas Męki i Śmierci swojego Syna.


Wkrótce po Zmartwychwstaniu, Pan Jezus udał się do Swojej ukochanej Matki. Tak opisuje to zdarzenie bł. Anna Katarzyna: – Teraz znowu ujrzałam Zbawiciela w chwale świetlistej, jak przeniknąwszy skaliste sklepienie, uniósł się ponad grotę. Ziemia zadrżała w posadach, a równocześnie spłynął z Nieba na Grób jak błyskawica anioł w postaci wojownika, odwalił kamień na prawą stronę i usiadł na nim. Jezus piękny był nad wyraz i majestatyczny, a blask bił od Niego. Okrywała Go na kształt szerokiego płaszcza suknia fałdzista, koloru blado niebieskiego, połyskująca podobnie jak dym w świetle słonecznym. (…) Na rękach i nogach znać było błyszcząco rany tak rozwarte, że np. w rany u rąk można było włożyć palec. (…) Tak stanął Jezus przed Swą Matką, otoczony duszami praojców – opisuje ten moment i postać Zbawiciela niemiecka mistyczka.


Wtedy wszedł do Niej Zmartwychwstały Zbawiciel, Jezus Chrystus, pełen wspaniałości i otoczony wszystkimi świętymi i patriarchami – relacjonuje z kolei Maria z Agredy.
A Maryja, oddając pokłon i hołd Jezusowi, upadła na ziemię. Jezus podniósł Swoją Matkę i przytulił Ją do Najświętszego Serca, dając Jej poznać cudowność Swojej Boskiej Duszy. Boża Rodzicielka usłyszała skierowane do siebie słowa: Wstąp wyżej, Przyjaciółko Moja!, otrzymując w ten sposób nagrodę za wszystko, co wycierpiała. Jak jeszcze parę godzin wcześniej Maryja odczuwała cierpienia Męki i umierania Swojego Boskiego Syna, tak teraz trwała w zachwyceniu, dzieląc z Nim Jego chwałę, triumf i radość. – Przy Zmartwychwstaniu Zbawiciela Matka Boża doznała radości i działania łask w tej samej mierze, w jakiej poprzednio cierpiała – pisze Maria z Agredy.


* * *


Na koniec przytoczmy jeszcze ten wzruszający opis spotkania św. Marii Magdaleny z Mistrzem, tak jak przekazuje go bł. Anna Katarzyna Emmerich: Wtedy Jezus – On to był bowiem rzekł zwykłym, znanym jej głosem: „Mario!”. Magdalena, poznawszy Pana po głosie, zapomniała o ukrzyżowaniu, śmierci i pogrzebie, upadła przed Nim na kolana i wyciągnąwszy ręce ku Jego stopom, zawołała, jak zwykła była Go dawniej nazywać: „Rabbuni” (Mistrzu)!


Wesołego Alleluja! Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego