Święte wzory
 
Bł. Bolesława Maria Lament - Misjonarka Świętej Rodziny
Dorota Matacz Bajor

Apostołka jedności Kościoła, gorliwa patriotka, osoba o nieprzeciętnych zdolnościach, bezgranicznie oddana Bogu. Błogosławiona Bolesława Maria Lament, założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny należy do najznamienitszych i godnych naśladowania postaci przełomu XIX i XX wieku. Jej wspomnienie przypada 29 stycznia.

 

 

Bolesława Maria Lament przyszła na świat 3 lipca 1862 roku w Łowiczu, jako pierwsza z ośmiorga dzieci Marcina i Łucji z domu Cyganowskiej. Wzrastała w rodzinie głęboko religijnej, w której żyło się wiarą i z niej czerpało siłę do zmagań z codziennymi trudnościami. Rodzice byli dla Bolesławy wzorem pobożności, pracowitości i oddania Ojczyźnie. Mama – kobieta pełna dobroci i wielkiego serca przekazała jej wrażliwość na ból i ludzką krzywdę. Ojciec, znany ze swej surowości, nauczył ją odpowiedzialności i dyscypliny.

 

Mimo wątłego zdrowia wyrosła na silną i odważną dziewczynę, o mocnym kręgosłupie moralnym. Każdą wolną chwilę spędzała na modlitwie przed obrazem Matki Bożej Łowickiej.

 

W 1876 ukończyła trzyklasowe progimnazjum rosyjskie. Lata spędzone w szkole były dla niej czasem próby. Ze względu na swój katolicyzm i narodowość doświadczyła wielu szykan i upokorzeń ze strony władz. Miała jednak na tyle mocny charakter, że potrafiła odnaleźć się w tym trudnym środowisku i bronić swoich przekonań. Co więcej, za wzorowe wyniki otrzymała wyróżnienie.

 

Na tym etapie edukacji mogła już uczyć w szkole podstawowej. Wybrała jednak inną drogę. Za namową rodziców zajęła się krawiectwem, którego uczyła się w Warszawie. Po otrzymaniu dyplomu wróciła do Łowicza i założyła własny zakład. Dała się wówczas poznać jako osoba kreatywna o dużych zdolnościach organizacyjnych. Mimo to jej pragnienia szły dalej, chciała poświęcić swoje życie Bogu. Postanowiła więc wstąpić do działającego w konspiracji warszawskiego Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi.

 

Po odbytym nowicjacie złożyła śluby czasowe i jako misjonarka świecka została nauczycielką, wychowawczynią i instruktorką krawiectwa w kilku rosyjskich placówkach.

 

Wszędzie okazywała wielką troskę o dziewczęta, starając się je nie tylko pozyskać dla Kościoła (z prawosławia), ale także przygotować do Pierwszej Komunii Świętej. Była gorliwą zakonnicą, odznaczała się darem modlitwy, skupienia, powagą i wiernością w wypełnianiu swoich obowiązków. W zgromadzeniu pozostała osiem lat. Nie zdecydowała się jednak złożyć ślubów wieczystych odczuwając niepewność co do kierunku obranej drogi życiowej. Wróciła więc do domu rodzinnego w Łowiczu i tu oddawała się pracy wśród dzieci i młodzieży.

 

Nowe zgromadzenie

 

Nagła śmierć ojca oznaczała dla Bolesławy nowe obowiązki. Jako najstarsza z rodzeństwa wzięła na swoje barki ciężar utrzymania matki i młodszego rodzeństwa. W 1894 roku cała rodzina przeniosła się do Warszawy. Tu Bolesława pracowała jako krawcowa i poświęcała się pracy społecznej. Objęła kierownictwo domu noclegowego na Pradze, służąc pomocą biednym i bezdomnym. Troszczyła się nie tylko o ich byt materialny, ale i o odnowę moralną, o powrót do Boga i Kościoła przez sakramenty święte. – Każdy bliźni to nasz brat, za którego zbawienie, uświęcenie my częściowo odpowiadamy – mówiła.

 

Gdy w nieszczęśliwym wypadku zginął jej brat, Stefan, przygotowujący się do kapłaństwa, postanowiła wrócić do życia zakonnego. Wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka. W tym czasie jej kierownikiem duchowym został słynny kapucyn, o. Honorat Koźmiński. Pod jego kierownictwem odprawiała każdego roku rekolekcje. Za jego też radą w 1903 roku udała się do ­Mohylewa na Białorusi, aby na Kresach podjąć opiekę religijno‑patriotyczną nad polskimi dziećmi.

 

W ten sposób bł. Bolesława odpowiedziała zarówno na wezwanie Boże, jak i na prośby miejscowej ziemianki Leontyny Sianożęckiej pragnącej ustrzec dzieci przed rusyfikacją.

 

Tu, na miejscu, zdała sobie sprawę z tego, że bez zorganizowania się, bez struktur nie można skutecznie działać. Dlatego w 1905 roku założyła nowe zgromadzenie – Towarzystwo Świętej Rodziny, znane dziś jako Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Jego celem miała być modlitwa, działalność religijno‑wychowawcza i pomoc katolikom, rozproszonym wśród prawosławnych, oraz apostolstwo na rzecz powrotu tych ostatnich do jedności ze Stolicą Apostolską.

 

Siła wśród przeciwności

 

W 1907 roku ze względu na trudności finansowe, matka Bolesława przeniosła się ze swoją wspólnotą do Petersburga, gdzie rozwinęła szeroką działalność oświatowo‑wychowawczą. Siostry miały pod swoją opieką sierocińce, prowadziły szkoły, angażowały się w pracę dobroczynną. Matka Bolesława szczególną troską otaczała młodzież, którą chciała uchronić przed utratą wiary i polskości. Jej praca przynosiła owoce. – Niejedna z nas stała się lepsza pod wpływem Matki Lament – pisały po latach jej uczennice. Zdawały sobie sprawę z tego, że wychowuje je silna indywidualność, o nieprzeciętnym umyśle i gorącym sercu.

 

Codzienne życie matki Bolesławy Marii było nacechowane żywą wiarą, głębokim skupieniem, rozmodleniem, kultem Eucharystii i Najświętszego Serca Pana Jezusa. Niestety w następstwie rewolucji październikowej, po przejęciu władzy przez bolszewików, sytuacja sióstr drastycznie się pogorszyła.

W 1918 roku nowe władze upaństwowiły szkoły. Misjonarki zostały zmuszone do opuszczenia Rosji i w 1921 roku wyjechały do odrodzonej Polski. Dla matki Bolesławy był to ogromy cios. Siostry straciły cały majątek, zostawiły z mozołem tworzone placówki, a w nich ludzi potrzebujących pomocy i wsparcia. Wszystkie plany i marzenia zostały przekreślone. Jednakże nasza bohaterka, dla której liczyła się jedynie wola Boża, przyjęła cały ten splot okoliczności i uwarunkowań polityczno‑społecznych z pokorą, jako znak od Boga. Jak sama powtarzała: dzieła Boże nabierają siły żywotnej wśród przeciwności.

 

Na polskiej ziemi

 

Po kilkumiesięcznym kierowaniu przejściową pracą sióstr na Wołyniu, w 1922 roku matka Bolesława otworzyła dom w Chełmnie na Pomorzu. Tu po raz pierwszy siostry założyły strój zakonny. Tu też pragnęła ulokować nowicjat i dom generalny, ale nie uzyskała zgody władz kościelnych. Nie poddała się jednak i cały czas szukała miejsca dla swojej wspólnoty. W roku 1925 otrzymała na ten cel pobernardyński klasztor w Ratowie, w diecezji płockiej. Teraz mogła już wraz z siostrami bez przeszkód poświęcić się pracy duszpastersko‑wychowawczej. Za główny teren działalności zgromadzenia matka Bolesława obrała wschodnie obszary Polski. W ciągu kilku lat powstało ponad 20 nowych placówek. Siostry pracowały głównie wśród ludności wiejskiej – w dużej mierze też prawosławnej, w miejscowościach oddalonych od kościoła. Gromadziły ludzi na modlitwę, opiekowały się najuboższymi, spełniały posługę samarytańską i udzielały pomocy materialnej. Ich postawa budziła wielkie uznanie. W niektórych przypadkach dochodziło też do konwersji na katolicyzm.

 

Piękne owoce

 

W roku 1935 Bolesława Maria z powodu podeszłego wieku i pogarszającego się stanu zdrowia zrzekła się obowiązków przełożonej generalnej. Zgromadzenie liczyło wtedy 174 siostry, 26 nowicjuszek i 9 postulantek, które pracowały na 22 placówkach w Polsce oraz w Estonii i w Rzymie. Decyzją nowej przełożonej Matka Bolesława została przeniesiona z Ratowa do Białegostoku. Tu prowadziła wszechstronną działalność apostolską, wychowawczą i charytatywną. Z jej inicjatywy powstały dwa przedszkola, szkoła zawodowa i gimnazjum ogólnokształcące, organizowano kursy krawieckie, siostry prowadziły dom noclegowy i stołówkę. Podjęły też pracę charytatywną wśród kobiet przebywających w zakładach karnych. Sześć lat później matka Lament została sparaliżowana, choroba trwała pięć lat. Przez cały ten czas modlitwą i swoim cierpieniami wspierała założone przez siebie zgromadzenie. Nadprzyrodzona nadzieja była dla niej źródłem pogody ducha w chorobie i spokojnego przygotowania się na spotkanie z Bogiem. – Wszystkie doświadczenia winny być drabiną do Nieba. Jeśliby ktoś ze swego kaprysu chciał pominąć niektóre szczeble, to wówczas już nie sięgnie nogą z jednego na drugi, nie wzniesie się wzwyż – pisała.

 

W Domu Ojca

 

Matka Bolesława Lament zmarła w opinii świętości 29 stycznia 1946 roku. Została pochowana zgodnie ze swoją wolą w krypcie kościoła św. Antoniego w Ratowie. Żywa pamięć o niej i przekonanie o jej świętości zarówno w zakonie, jak i wśród osób, które się z nią zetknęły, zaowocowała wszczęciem procesu beatyfikacyjnego. W 1991 roku podczas pielgrzymki do Polski Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował matkę Bolesławę Marię Lament potwierdzając jej heroiczność cnót i świętość życia. Życia, które poświęciła w całości Bogu i bliźnim.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa