Ten tekst poniżej, napisany w formie rozważania sprzyja-jącego pobożnemu świętowaniu Bożego Narodzenia, przepojony autentycznym duchem katoli-ckim, z pewnością pomoże czytelnikom w rozważaniu prawd wiary, jakie niesie ze sobą Boże Narodzenie
Wyobraźmy sobie przybycie Trzech Króli ze swymi karawanami, orszakami, zwierzętami objuczonymi skarbami oraz Gwiazdę Betlejemską. I ci trzej władcy: czarny Król Baltazar i dwóch innych, Melchior i Kacper, ofiarujących Dzieciątku Jezus w geście uwielbienia złoto, kadzidło i mirrę.
W Dzieciątku Jezus możemy rozważać, wśród wielu innych aspektów, Jego nieskończoną wielkość, z jednej strony, Jego niezwykłą przystępność, z drugiej strony. A wreszcie, Jego nieskończone współczucie. Który z tych aspektów sprawia, że poczulibyśmy się bardziej bliscy Boskiemu Dziecięciu?
Wielkość Dzieciątka Jezus i Jego Przenajświętszej Matki
Rozważając nieskończoną wielkość możemy wyobrazić sobie ogromną grotę, tak obszerną jak katedra, która nie przedstawia sobą żadnej określonej architektury, ale gdzie ruch kamieni sprawia, że w sposób mglisty przeczuwamy łuki gotyckiej katedry przyszłego średniowiecza.
Możemy sobie jeszcze wyobrazić żłóbek, który służył za kołyskę Dzieciątku Jezus, umieszczony w najważniejszym miejscu groty. I niebiańskie światło o blasku złota spływające na niego w tym momencie.
Boskie Dzieciątko z majestatem prawdziwego króla spoczywa w stajence, choć to przecież dopiero noworodek. On, Król, z całym swoim majestatem i całą chwałą. Stworzyciel Nieba i Ziemi, Bóg wcielony, który stał się człowiekiem. On, od pierwszej chwili swego poczęcia, więc już w łonie Maryi, był posiadaczem większego majestatu, większej wielkości, większej potęgi i władzy niż u kogokolwiek w całej historii ludzkości. On, znawca wszystkich rzeczy, wiedzący o wiele więcej niż jakikolwiek uczony. On, w wielu chwilach, w swojej zawsze odmiennej fizjonomii, miał majestat pełen świętości, mądrości, wiedzy i potęgi.
Wyobraźmy sobie, że dostrzegamy to wszystko w sposób tajemniczy wyrażone w fizjonomii tego Dzieciątka. Niekiedy, poruszając się, ukazuje swą królewską twarz. Otwierając oczy ukazuje w nich blask tak głęboki, że dostrzegamy w Nim wielkiego mędrca. A wszystkich, którzy zbliżają się do Niego, otacza atmosfera świętości. Atmosfera czystości takiej, że osoby, które zamierzają zbliżyć się do tego miejsca, zanim to uczynią, proszą o odpuszczenie grzechów. Ale jednocześnie czują się wezwane do pokuty przez świętość emanującą z tego miejsca.
Wyobraźmy sobie jeszcze Maryję u stóp Jezusa. Również Ona jak prawdziwa Królowa - ponieważ była Ona nią i jest - z godnością i wspaniałością taką, że nie potrzeba pięknych szat, aby rozbłysnęła pełnia Jej majestatu.
Majestat płynący ze świętości
O Świętej Teresce mówi się, że była tak wspaniała, że ojciec nazywał ją swoją małą królową.
Ogrodnik z klasztoru karmelitanek w Lisieux opowiadał podczas procesu kanonizacyjnego, że pewnego razu zobaczył jedną z sióstr, która wykonywała jakąś pracę i że była to właśnie Święta Tereska. Advocatus Diaboli spytał wówczas: „Skąd Pan wiedział, że była to siostra Teresa, skoro widział Pan ją tylko z tyłu?" Odpowiedź była bardzo znacząca: „Z powodu majestatu jej postaci, żadna z sióstr nie miała w sobie takiego majestatu".
Skoro taka była Święta Tereska, to jaka musiała być Maryja?
Wyobraźmy sobie pełną najwyższego majestatu Matkę Bożą, Przeczystą, modlącą się do Dzieciątka Jezus. Aniołowie w sposób niewidzialny intonowali po kolei pieśni pochwalne, a cała panująca atmosfera tego miejsca była przepojona taką wzniosłością, iż można by powiedzieć, że mimo ubóstwa była to atmosfera królewskiego dworu.
Wyobraźmy sobie, że zbliżamy się do żłóbka odczuwając wielkość Boskiego Dziecięcia. Uwielbiamy wszystko to, co jest szlachetne, piękne, święte, stałe i waleczne. Uwielbiamy to Dziecię, które jednocześnie przyciąga do siebie wszystkie formy wielkości, których źródłem jest On sam, a które są tylko odbiciem Jego samego; wszystkie formy czystości i świętości, które są zaledwie uczestnictwem w świętości Jego samego.
I tak, odsuwając daleko od siebie grzech, błędy, nieuporządkowanie, chaos, nawet nie ośmielamy się podnieść oczu na tę wspaniałą scenę w ubogiej Stajence, w której porządek, hierarchia, przepych i splendor dominują całkowicie.
Bezmierna przystępność Dzieciątka Jezus
Wyobraźmy sobie inny jeszcze aspekt: jego nieskończoną przystępność. Jest to rzeczą słuszną, ponieważ ten i wiele innych aspektów winno współistnieć w Stajence.
Wyobraźmy sobie, że Dzieciątko Jezus jest nieskończenie przystępne. Ten Król, tak pełen majestatu, w pewnym momencie otwiera do nas oczy. Zauważymy, że Jego przeczyste, najinteligentniejsze, pełne blasku spojrzenie przenika nasz wzrok. Widzi samą głębię naszych wad, jak również nasze najlepsze zalety. I w tym momencie dotyka naszej duszy, tak jak poruszył Świętego Piotra w czasie swej męki.
Ewangelie mówią, że ów wzrok skierowany przez Pana Jezusa na Świętego Piotra sprawił, iż ten oddalił się i zapłakał gorzko. Przez całe swoje życie Książę Apostołów nigdy nie zapomniał tego przejmującego spojrzenia, które stale powodowało u niego płacz.
To samo spojrzenie powoduje nasz głęboki smutek z powodu naszych wad. Wzbudza wstręt do naszych grzechów.
Ale także, przenikając nas swym spojrzeniem, nowo narodzony Odkupiciel okazuje nam swą miłość nie tylko ze względu na nasze zalety, ale również z powodu tego, iż jesteśmy Jego stworzeniami. Jest to miłość skierowana do nas, pomimo naszych wad, dlatego, że zostaliśmy stworzeni przez Niego i przeznaczeni do takiego stopnia świętości i doskonałości, jaki tylko może w nas istnieć, a który On zna i kocha.
A kiedy grzesznik najmniej się tego spodziewa, dzięki pełnej miłości modlitwy Maryi, On się uśmiecha. I ten uśmiech, pomimo całego Jego majestatu, sprawia, że czujemy iż odległości znikają, a przebaczenie ogarnia naszą duszę i jesteśmy do Niego przyciągani. Przyciągani w ten sposób, idziemy aby być przy Nim. Boskie Dzieciątko otacza nas czule ramionami i zwraca się do nas po imieniu.
„Synu mój, tak cię ukochałem i tak cię kocham! Pragnę dla ciebie tylu rzeczy i wybaczam ci tyle innych. Nie myśl więcej o swoich grzechach! Myśl od tej pory tylko o tym, aby mi służyć. I przy wszystkich okazjach w twoim życiu, kiedy najdą cię jakieś wątpliwości, wspomnij na tę łaskawość i przychylność, którymi teraz cię obdarzam. Uciekaj się do mnie za pośrednictwem Mojej Matki, a ja cię wysłucham. Będę twoim oparciem, twoją siłą, a te z pewnością doprowadzą cię do Nieba, gdzie będziesz królował u mojego boku przez całą wieczność."
Nieskończona litość
Wyobraźmy sobie miłosierdzie Dzieciątka Jezus, które nie tylko dostrzega nasze dobre uczynki oraz to, co w naszej duszy dobre i złe, lecz również bierze pod uwagę nędzną kondycję każdego człowieka na tym padole łez.
On patrzy na nasz smutek i cierpienia, które każdy z nas w sobie nosi: cierpienia przeszłe, obecne troski i cierpienia, które jeszcze nas czekają, a które On zna, bo jest Bogiem. Widzi także niebezpieczeństwo piekła stale grożące naszej duszy, ponieważ człowiek, dopóki żyje na tej ziemi, narażony jest na wtrącenie do piekła, gdzie jest nieustająca męka.
Wyobraźmy sobie Dzieciątko Jezus spoglądające na Czyściec i męki, jakie nas tam czekają, jeżeli nie będziemy całkowicie wierni.
Pojawia się wtedy u Niego spojrzenie pełne litości i głębokiego udziału w naszym bólu; pragnienie usunięcia tego bólu na tyle, na ile jest to możliwe, mając na uwadze nasze uświęcenie; pragnienie udzielenia nam siły, aby ten ból znieść, w miarę jak będzie to potrzebne dla naszego uświęcenia.
Zauważymy w Nim to, co tak bardzo pociesza człowieka: doskonałe współczucie.
Jest rzeczą właściwą naturze ludzkiej, i najzupełniej słuszną, okazywać współczucie drugiemu człowiekowi w godzinie cierpienia i pokazywać mu, że jest ktoś, kto wraz z nim odczuwa ból. Współczujący dzieli cierpienie, a zatem je zmniejsza. Człowiek jest stworzony w taki sposób, że w chwilach, w których odczuwa radość, dzieli się tą radością i podwaja ją. A kiedy jest smutny, mówi o swoim smutku i w ten sposób go dzieli - zmniejszając jego rozmiary. Tak też jest z nami, kiedy napotykamy w Dzieciątku Jezus doskonałe współczucie.
We wszystkich cierpieniach naszego życia, gdy czara, którą musimy wychylić, jest bardzo gorzka, musimy powtarzać za pośrednictwem Maryi Jego modlitwę. „Ojcze, jeżeli to możliwe oddal ode mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja wola niech się spełni."
I tak, w każdym momencie możemy prosić, aby ból ustał. Ale jeżeli wolą Jego było, aby cierpienie spadło na nas, mamy pewność, że w czasie, gdy będziemy cierpieć, napotkamy na Jego ból pełen współczucia. I powie nam: "Mój synu, cierpię z tobą! Cierpimy razem ponieważ ja cierpiałem za ciebie. Musi też nadejść chwila, kiedy ty będziesz dzielił na wieki moją radość." I możemy mieć pewność, że pełen współczucia wzrok Jezusa nie opuści nas nawet na moment przez całe życie.
Tym niemniej, we wszystkich problemach naszego codziennego życia musimy zachowywać tę potrójną świadomość - nieskończonego majestatu, nieskończonej przystępności i bezgranicznego współczucia Dzieciątka Jezus w stosunku do nas. Winna to być pełna świadomość, ponieważ staramy się ułożyć w naszej wyobraźni dokładny obraz, który wywołał wzruszenie naszej duszy.
Współistnienie trzech aspektów w duszy nowo narodzonego Odkupiciela
Natura ludzka Naszego Pana Jezusa Chrystusa obejmuje doskonałości, stany duszy, wszystkie z nich doskonałe istniejące w różnych stopniach, w tym samym czasie, zgodnie z okolicznościami Jego życia. Był On pełen majestatu, pełen przystępności, wybaczenia i współczucia dla ludzi już od chwili swojego Wcielenia.
I naturalne jest, że pomimo jego dziecięcej postaci, zgodnie z charakterem dusz jakie zbliżały się do Niego, ukazywał coraz to inny aspekt swej ludzkiej natury.
Byłoby rzeczą piękną, gdyby w jakimś kościele, zamiast tylko jednego, postawiono trzy żłóbki przy trzech różnych ołtarzach, w których figury i całe ich otoczenie przedstawiały te trzy wspomniane aspekty, ułatwiając w ten sposób każdej duszy taką medytację, która najbardziej by ją przeniknęła.
Szaleństwo czynienia dóbr przemijających głównym celem życia
Pan Jezus, gdyby chciał, nakazałby Aniołom zgromadzić w Stajence najdelikatniejsze jedwabie i najprzyjemniejsze pachnidła oraz grać najpiękniejszą muzykę.
Jeśli Aniołowie śpiewali pasterzom, o ileż więc radośniej śpiewali dla Dzieciątka Jezus! A nie ma takiej muzyki na ziemi, która dałaby się porównać z muzyką anielską.
Dzieciątko Jezus mogło mieć najcieplejsze okrycia, mogło od początku być karmione najlepszymi pokarmami, jednym słowem, mogłoby skupiać wokół siebie najlepsze rzeczy już od początku swego ziemskiego życia.
Tymczasem, jaka była Jego wola? Coś wręcz przeciwnego. Chciał narodzić się na słomie, która wcale nie jest materiałem przyjemnym dla ciała, chciał być w żłóbku, który, pomimo że Maryja i Józef pragnęli uczynić jak najczystszym, jak sądzimy, nie pachniał zbyt przyjemnie. Chciał On drżeć z zimna, urodził się o północy, zimą, a jako muzykę chciał mieć jedynie odgłosy zwierząt.
Ostatecznie możemy powiedzieć, że pragnął sytuacji, która była zaprzeczeniem przyjemności. Chciał w ten sposób pokazać ludziom, że szaleństwem jest czynienie z przyjemności głównego celu życia.
Lekcja jakiej w ten sposób nam udzielił, to coś wręcz przeciwnego niż poszukiwanie przyjemności. Czy to dla dobra dusz, czy dla chwały Boga musimy zrezygnować z wszelkich przyjemności, a szukać jedynie dobra, choć wiele na tej drodze będziemy musieli poświęcić i wielu rzeczy sobie odmówić.
Plinio Correa de Oliviera (1908-1995) - autor wielu książek, artykułów oraz esejów pisanych w obronie Kościoła Świętego i cywilizacji chrześcijańskiej. Kierował katedrą Historii Nowożytnej na Papieskim Uniwersytecie w Sao Paulo.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa