Temat numeru
 
Msza Święta jest sercem Kościoła
ks. Grzegorz Śniadoch IBP

Trudno zamknąć temat Mszy Świętej w ramach jednego artykułu. Napisano o niej niezliczone ilości książek i nikogo to nie dziwi, bo Msza jest źródłem i szczytem życia Kościoła – jest jego sercem. Msza Święta jest ofiarą Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa sprawowaną na naszych ołtarzach w sposób bezkrwawy pod postaciami chleba i wina dla upamiętniania ofiary krzyżowej. Jest to więc ze swojej istoty ta sama ofiara, co ofiara krzyżowa, gdyż ten sam Jezus Chrystus, który ofiarował siebie na Krzyżu, ofiarowuje się przez ręce swoich kapłanów, ale sposób, w jaki się to dzieje, jest bezkrwawy.

Msza czy Eucharystia?

 

Dzisiaj używa się zamiennie zwrotów Msza ŚwiętaEucharystia. Warto pamiętać, że tradycyjna nauka katolicka czyni pod tym względem subtelne, acz istotne rozróżnienia. Eucharystia to najważniejszy sakrament ustanowiony przez Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina, w którym jest prawdziwie (vere), rzeczywiście (realiter) i istotnie (substantialiter) obecny sam Jezus Chrystus, dawca łaski.

Czym zatem różni się sakrament Eucharystii od ofiary? Po pierwsze sakrament dokonuje się przez konsekrację i trwa, ofiara zaś wyczerpuje się i kończy z chwilą dokonania aktu ofiarowania. Dlatego Przenajświętszą Eucharystię przechowujemy ze czcią w tabernakulach i ma ona znaczenie sakramentu, a nie ofiary. Po drugie, dla tych, którzy przyjmują Eucharystię w postaci Hostii Przenajświętszej, staje się duchowym pokarmem oraz źródłem zasług i pożytków nadprzyrodzonych. Ofiara zaś ma ten skutek, że nie tylko daje możność zbierania zasług, lecz także zadośćuczynienia.            
 

Dlaczego składamy Ofiarę Mszy Świętej?

Ofiarę Mszy Świętej składamy Bogu z czterech powodów.

1) Aby oddać Bogu należną cześć i dlatego zwana jest ofiarą hołdu.

2) Aby podziękować Bogu za Jego dobrodziejstwa i dlatego zwana jest ofiarą dziękczynienia – eucharystyczną.

3) Aby przebłagać Boga i zadośćuczynić za nasze grzechy oraz aby wspomóc dusze w czyśćcu cierpiące i dlatego zwana jest ofiarą przebłagalną.

4) Aby wyprosić u Boga wszystkie łaski, które są nam potrzebne i dlatego zwana jest ofiarą prośby.

 

Dziś często można usłyszeć stwierdzenie, że istotnym celem Mszy Świętej jest ewangelizacja. Taka teza może być poważnym błędem, który ­instrumentalizuje Mszę Świętą i sprowadza ją do roli narzędzia. Pierwszym i głównym celem Mszy jest oddanie czci i nie można kultu prawdziwego Boga redukować do roli narzędzia, choćby uprzywilejowanego, i nawet w tak ważnej sprawie, jaką jest głoszenie Ewangelii.

 

Choć mamy wiele obrządków i rytów, to cele każdej Mszy Świętej są te same i ze swej sakramentalnej istoty nie mogą być inne. Zbawiciel zostawił nam tylko to, co jest absolutnie konieczne, aby sakrament zaistniał, resztę zaś pozostawił Kościołowi. Obrzędy, które okalają przeistoczenie, miały zatem swobodnie same się rozwinąć pod wpływem określonej kultury, wypływając z głębi przepełnionych modlitwą dusz świętych.
 

Rozwój Mszy


Aby lepiej wyjaśnić ten proces powstawania i nawarstwiania się przez wieki liturgii mszalnej, posłużmy się obrazem starej katedry. Katedra zwykle jest najstarszym kościołem każdej diecezji. W Polsce nie brak jest wspaniałych wiekowych gotyckich katedr, których początki sięgają czasów Średniowiecza. Gdy zejdziemy do krypt, często możemy zobaczyć pozostałości po pierwszej romańskiej budowli, wkomponowanej w potężne fundamenty lub podstawy kolumn nowej gotyckiej świątyni.

 

Styl romański, używający kamieni, surowy i prosty poprzedzający strzelisty gotyk, to odpowiednik czasów apostolskich, kiedy Mszę Świętą sprawowano w sposób prosty i surowy, nawiązując do Wieczernika i Ostatniej Wieczerzy.

 

Potem, gdy pierwotna budowla romańska okazała się niewystarczająca i zbyt mała, rozwój kultury chrześcijańskiej i sztuki budowlanej pozwolił wznieść potężny budynek, wysokie okna i sklepienia oraz strzeliste wieże gotyckiej świątyni. Resztki zaś pierwotnego romańskiego kościoła wkomponowano w jej fundamenty i ściany. To czas Średniowiecza, najdłuższej epoki w dziejach chrześcijaństwa. Miała ona największy wpływ na rozwój i ostateczny kształt liturgii ­mszalnej.

 

Następne epoki – renesans, barok i klasycyzm, kolejno dobudowywały nowe kaplice, ozdabiały ołtarze i ściany, czasem hełmy wież. Dlatego w starych katedrach widzimy wiele nakładających się epok i stylów, które przyczyniły się do podniesienia splendoru i wspaniałości całej budowli, a nam stale przypominają o pobożności i wierze poprzednich pokoleń. Jedne rzeczy z czasem przebudowywano, inne zmieniały swe przeznaczenie. Niemniej główny korpus to potężna gotycka średniowieczna bryła, na której kolejne epoki i pokolenia pozostawiały swoje ślady.
 

 
Novus Ordo Missae

 

Podobnie wyglądał rozwój obrzędów Mszy Świętej aż do roku 1970. Wtedy to, na fali posoborowych zmian wprowadzono nowe obrzędy Mszy Świętej (Novus Ordo Missae). W myśl ojców zgromadzonych na Soborze Watykańskim II reforma liturgiczna miała być oczyszczeniem liturgii z nagromadzonych przez wieki różnych obciążających ją zabytków, a używając naszego porównania do katedry – niejako przywrócić jej pierwotną surowość gotyckiej architektury poprzez usunięcie być może zbyt wybujałych dodatków późniejszych stylów, które nie do końca ze sobą wzajemnie korespondują. Zamiast tego jednak postanowiono zupełnie zburzyć katedrę z myślą, że z powstałego gruzu wzniesiemy jakąś nową, nowoczesną w kształcie, strukturze i wystroju świątynię, znacznie lepszą i funkcjonalniejszą od poprzedniej. To porównanie może wydawać nam się dość drastyczne, ale tak w istocie zrobiono i wdrożono pomimo oporu reformę, która zmiotła niemalże całą liturgiczną spuściznę dziejów chrześcijaństwa, czasem niestety dewastując nawet piękne zabytki kościelnej architektury, aby „dostosować” je do wymogów nowej Mszy. Przykro jest o tym pisać, ale tak było. Kardynał Józef Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI w swojej autobiografii opisał ten czas jako okres wielkiego zamętu. Wprowadzano zupełnie nowy mszał, któremu jako wykładowca teologii w Ratyzbonie, przyglądał się z osłupieniem. Burzono starożytną budowlę i tworzono inną, nawet jeśli używano do tego materiałów, z których zbudowana była stara konstrukcja.
 

Reakcja Pawła VI

 

Najbardziej zaś dotknięty był dyskryminacją dotychczasowego starego rytu. Ogłoszenie zakazanym mszału, który był wypracowywany przez wieki, poczynając od czasów sakramentarzy Kościoła starożytnego, spowodowało wyłom w historii liturgii i jego następstwa mogły być tylko tragiczne. Papież Paweł VI w 1972 roku powiedział swoje słynne słowa: Odnosimy wrażenie, że przez jakąś szczelinę wdarł się do Kościoła Bożego swąd (dym) szatana. Kardynał Virgilio Noe, mistrz ceremonii liturgicznych za pontyfikatu m.in. Pawła VI, w jednym z wywiadów powiedział, że papież Montini do szatana klasyfikował owych kapłanów, biskupów i kardynałów, którzy nie czcili Pana poprzez złe sprawowanie Mszy Świętej – wskutek błędnej interpretacji i błędnego zastosowania wytycznych Vaticanum II. Mówił o dymie szatana, ponieważ uważał, iż księża, którzy w imię kreatywności oszpecali Mszę Świętą, byli w rzeczywistości opętani przez próżność i pychę Nieprzyjaciela. Dym szatana nie był więc niczym innym jak mentalnością, która chciała przeinaczyć tradycyjne kanony liturgiczne w sprawowaniu Eucharystii. Potępiał protagonistyczne zapędy, delirium wszechmocy, które miały ­miejsce w liturgii posoborowej. Msza to święta ceremonia, powtarzał często, wszystko musi być przygotowane i adekwatnie przestudiowane szanując kanony, nikt nie jest panem Mszy. Niestety, po Vaticanum II wielu tego nie zrozumiało, a Paweł VI cierpiał z tego powodu, uważając owe zjawisko za atak demona. Szkoda, że tak mało osób posłuchało słów Ojca Świętego, a liturgia katolicka pogrążyła się w chaosie zmian, nadużyć, niedbalstwa i samowolnego dostosowywania do „kreatywności” celebransów.    
 

Summorum Pontificum – powrót starej Mszy?

 

Ksiądz Ratzinger, potem biskup, kardynał, a wreszcie papież, patrzył na to z wielkim bólem i powiedział również znamienne słowa, że współczesny kryzys Kościoła wypływa z kryzysu liturgii. Jeśli bowiem serce jest chore, to całe ciało słabnie. Benedykt XVI nie tylko sam celebrował świętą liturgię z największą starannością i pięknem, ale postanowił też naprawić dziejową niesprawiedliwość, jaka spotkała dawną Mszę, wszystkich kapłanów i katolików, którzy przez lata prosili o jej przywrócenie i cierpieli szykany z tego powodu.

 

W roku 2007 wydał List Apostolski w formie motu proprio Summorum Pontificum, mocą którego od święta Podwyższenia Krzyża Świętego tegoż roku w całym Kościele katolickim można odprawiać Mszę Świętą na dwa sposoby – w sposób starożytny, czyli tak, jak to powszechne było we wszystkich kościołach i kaplicach do roku 1970 (forma nadzwyczajna) oraz w formie zwyczajnej, czyli tak, jak to ma miejsce obecnie.

 

Nikogo zatem już specjalnie nie dziwi fakt, że w wielu miastach Polski można trafić do świątyni, gdzie odprawiana jest „stara” Msza – w dostojnej łacinie, w pięknych szatach i z gregoriańskim śpiewem. Zadziwiające jest, że po tylu latach tak wielu ludzi i całe rodziny pragną budować swoją katolicką tożsamość, karmiąc się duchowością, która razem z łaskami sakramentalnymi płynie do nas z liturgii, przez tyle wieków tworzącej i wynoszącej na wyżyny cały chrześcijański świat.

 

W jej ceremoniach i słowach bowiem kryje się cała teologiczna głębia minionych wieków i precyzja katolickich dogmatów.
 

Idźmy za tym, co prowadzi do wieczności!


Zamiast gonić za tym, co ciągle się zmienia i podległe jest kaprysom współczesności, idźmy za tym, co wiecznotrwałe, co oparło się współczesnym barbarzyńcom właśnie dlatego, że ma w sobie nieprzemijającą moc najpiękniejszej kultury i cywilizacji. Gdziekolwiek to ziarnko jest zasiane i podlewane, tam rozkwita ona na nowo w kapłańskiej pobożności, w rodzinach, w powołaniach i poświęceniu. Ks. Fryderyk Faber, XIX‑wieczny konwertyta pisał o rzymskiej Mszy, że jest to najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba. Wychodząc z wielkiej myśli Kościoła, wynosi nas ponad ziemię i ponad samych siebie; i otacza nas obłokiem mistycznej słodyczy i wzniosłości liturgii więcej niż anielskiej; sama nas oczyszcza i oczarowuje swym niebiańskim urokiem tak, że wszystkie nasze zmysły zdają się widzieć, słyszeć, czuć, smakować i dotykać czegoś, czego ta ziemia dać nie może.



Jak żadna czynność nie może być wyższa od konsekracji Ciała Chrystusowego, tak żaden stan nie może być wyższy od kapłaństwa.

Św. Albert Wielki

 

Msza Święta uobecnia ofiarę Krzyża, nie powiększa jej, niczego jej nie dodaje ani jej nie mnoży. To, co się powtarza, to sprawowanie „memoriale”, „ukazanie pamiątki”, przez co jedyna i ostateczna odkupieńcza ofiara Chrystusa zawsze uobecnia się w czasie. Natura ofiarnicza tajemnicy Eucharystii nie może być zatem pojmowana jako coś oddzielnego, niezwiązanego z krzyżem lub też odnoszącego się jedynie pośrednio do ofiary na Kalwarii.

Eucharystia przez swój ścisły związek z ofiarą na Golgocie jest „ofiarą w pełnym sensie”, a nie tylko w sensie ogólnym, jakby jedynie chodziło o zwykłe darowanie się Chrystusa jako pokarm duchowy dla wiernych, bowiem dar Jego miłości i Jego posłuszeństwa aż do ostatniego tchnienia (por. J 10, 17–18) jest przede wszystkim darem dla Jego Ojca.

Św. Jan Paweł II

 

Powinniśmy się starać tak przy odprawianiu Mszy Świętej, jak i przy jej słuchaniu o odpowiednie usposobienie duszy, którego wymaga Najświętsza Tajemnica. (…) Oddawanie czci Panu Jezusowi w Sakramencie Ołtarza było i jest dla mnie źródłem cierpliwości, wytrwałości, ratunku, pociechy, jest dosłownie źródłem życia, „fons vitae”…

Św. Rafał Kalinowski

Wszystkie dobre dzieła razem wzięte nie dają się porównać z Najświętszą Ofiarą Mszy Świętej, gdyż są dziełami ludzkimi, Msza zaś jest dziełem Boga… Męczeństwo jest nieporównywalne z niczym; jest to ofiara, jaką człowiek składa Bogu ze swego życia; Msza św. jest ofiarą, którą ze swojego Ciała i swojej Krwi Bóg składa za człowieka… Trzeba poświęcić co najmniej kwadrans, aby dobrze się przygotować do uczestnictwa we Mszy Świętej. Powinniśmy unicestwić się przed Panem Bogiem, tak jak On głęboko unicestwia się w sakramencie Eucharystii.

Św. Jan Maria Vianney

 

Celebracja eucharystyczna jest czymś znacznie więcej niż tylko ucztą. Za każdym razem, kiedy sprawujemy ten sakrament, uczestniczymy w tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

papież Franciszek

 

Ofiara Mszy Świętej jest chwałą nieba, zbawieniem ziemi i czyśćca, postrachem piekła. W Ofierze tej zawiera się wszystko, co najgodniejsze podziwu aniołów i ludzi. Ona jest skarbem wszystkich łask, zapewnieniem nieśmiertelności, przypieczętowaniem wszystkich dobrodziejstw, jakie Pan Bóg kiedykolwiek nam uczynił.

Bł. abp Antoni Julian ­Nowowiejski 

 

Msza Święta jest najpiękniejszą rzeczą po tej stronie Nieba.

Ks. Fryderyk Faber, konwertyta z anglikanizmu


Uczestnicząc we Mszy Świętej, odnawiaj swoją wiarę. Wznoś swą myśl ku tajemnicy, która dzieje się na twoich oczach. Przenieś się myślą na Kalwarię. Myśl o Ofierze i rozważaj Osobę, która ofiaruje się Bożej sprawiedliwości, płacąc cenę twego odkupienia.

Każda Msza Święta, w której dobrze i pobożnie się uczestniczy, jest przyczyną cudownych działań w naszej duszy, obfitych łask duchowych i materialnych, których my sami nawet nie znamy. Dla osiągnięcia takiego celu nie marnuj bezowocnie twego skarbu, ale go wykorzystaj. Wyjdź z domu i uczestnicz we Mszy Świętej. Świat mógłby istnieć nawet bez słońca, ale nie może istnieć bez Mszy Świętej.

Św. Ojciec Pio

 

Kierunkiem zwracania się w liturgii jest Bóg. Nie idzie o to, aby osiągnąć pastoralne czy jakieś inne efekty; one są przez Niego aż nadto udzielane, o ile liturgia odbywa się prawidłowo, tj. gdy przestrzegana jest zasada: najpierw Pan Bóg. Jeśli zaś owa orientacja na Boga zostaje podporządkowana naszym różnej postaci życzeniom, wówczas liturgia w swoim rdzeniu jest schorzała.

Kard. Józef Ratzinger
(papież Benedykt XVI)

 
 Żyć życiem Eucharystii, to całkowicie wyjść z ciasnoty życia własnego i wzrastać w nieskończoności życia Chrystusowego.

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka