Temat numeru
 
Najwspanialszy dar naszego Zbawiciela!
o. Jan Strumiłowski OCist

Triduum Paschalne to niewątpliwie najważniejszy czas w całym roku liturgicznym. W tych dniach przeżywamy i upamiętniamy samo centrum wydarzeń zbawczych. Stanowią one dla nas fundament, rdzeń i oś życia chrześcijańskiego. I tak było od samego początku. Te szczególne dni były najbardziej znaczące także dla apostołów. Oni przez trzy lata podążali za Panem Jezusem, słuchali Jego nauki o Królestwie Bożym, oglądali dzieła, których dokonywał… A jednak dopiero w ciągu tych kilku dni radykalnie zmienili myślenie na temat swojego Mistrza.

 

Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie całkowicie wstrząsnęły uczniami. W tych wydarzeniach bowiem poznali kogoś zupełnie nowego. I również dla nas te wydarzenia są tak wstrząsające i tak ważne, gdyż w nich dostępujemy prawdziwego Zbawienia. Przez ich pryzmat najlepiej możemy też poznać, kim jest prawdziwie nasz Pan.


Ofiara Chrystusa i Msza Święta


Dokładnie to samo Misterium stało się absolutnie pierwszorzędne i najbardziej znaczące dla Kościoła, który także z Niego się wyłania. Znaczenie Triduum jest tak doniosłe, że nie tylko celebrujemy je raz do roku w sposób absolutnie wyjątkowy i uroczysty, ale to Misterium, które dokonało się przed dwoma tysiącami lat, uobecniamy co do istoty podczas każdej Mszy Świętej, która jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Te fakty są dla nas również istotne dla odczytania tego Misterium.


Czasami możemy usłyszeć, że jeżeli chcemy dobrze zrozumieć i przeżyć Mszę Świętą, nie możemy zatrzymać się na jej zewnętrznej formie, ale tę pełną uroczystości formę winniśmy odczytywać jako skrywającą w sobie właśnie owo Misterium Chrystusa. Widzimy więc, że kapłan z powagą zbliża się do stopni ołtarza, a oczyma duszy winniśmy widzieć Chrystusa zbliżającego się do podnóża Golgoty. Widzimy kapłana całującego ołtarz, a oczyma duszy dostrzegamy Chrystusa przyjmującego Krzyż. Widzimy kapłana unoszącego Najświętsze Ciało i Krew w czasie podniesienia, a oczyma duszy dostrzegamy Chrystusa wywyższonego przez Ojca na drzewie Krzyża itd.


Tajemnica Chrystusowej Męki i Śmierci wyjaśnia nam więc, co dzieje się na Mszy Świętej. Ale ta relacja jest także zwrotna. Splendor i powaga rytu Mszy – o ile jest ona sprawowana zgodnie z duchem, powagą i prawdą Liturgii – wyjaśnia nam, co tak naprawdę wydarzyło się dwa tysiące lat temu na Golgocie. Bez tego odniesienia Ofiara Chrystusa może nam się wydawać pięknym, pełnym miłości i heroizmu, lecz jednak tylko ludzkim gestem miłości. Oto widzimy umęczonego, który jest tak pokorny; że chociaż katowany, nie skarży się; tak pełen miłości, że chociaż niewinnie cierpi, to jednak znosi tę udrękę dla ocalenia ludzi. I już samo to jest czymś pięknym i dostojnym. Spróbujmy jednak spojrzeć jeszcze głębiej…


Dla zbawienia człowieka konieczna była śmierć Zbawiciela


Spróbujmy wyobrazić sobie Chrystusa, który rzeczywiście idzie do Ogrodu Oliwnego i zaczyna pocić się Krwią. Lecz oczyma duszy zdajmy sobie sprawę, że to jest Najwyższy Kapłan, który przygotowuje się do złożenia doskonałej Ofiary Ojcu. Chrystus modli się o to, żeby spełniła się wola Ojca – bo jest to Kapłan, który chce wypełnić Ofiarę skierowaną ku Ojcu na Jego chwałę. Spójrzmy na Chrystusa niosącego Krzyż i wyobraźmy sobie, że nie jest to biedny i sponiewierany człowiek, ale Król odziany w najwytworniejszy ornat, który stąpa, by złożyć Ofiarę Ojcu. Spójrzmy, jak wisząc na Krzyżu, oddaje tchnienie, i zobaczmy, że w tym momencie nie tyle umiera i kończy istnienie, ale oddaje wszystko, co ma, swojemu Ojcu, jednocząc się z Nim. Że w tym momencie przestaje należeć do siebie, ale cały zostaje złożony w ręce Ojca. Staje się miłą wonią kadzidła, którego obłoki wznoszą się ku Najwyższemu. Oczy ciała widzą śmierć, natomiast wzrok duchowy widzi pełnię życia: On w Ojcu, a Ojciec w Nim – a jednak nie na wysokości Nieba, lecz na wzniesieniu wzgórza Golgoty, pośród licznego tłumu. W takim obrazie uwidacznia się wyraźnie, dlaczego dla zbawienia człowieka konieczna była śmierć Zbawiciela.


Dlaczego Syn Boży musiał przyjąć ludzką naturę, a następnie w sposób krwawy dokonać tak wstrząsającej, lecz wewnętrznie tak niepojętej i wzniosłej Ofiary?


Otóż, Syn Boży przyjął naturę ludzką, naturę naszą – stał się uczestnikiem naszego sposobu istnienia. Wraz z ciałem przyjął na siebie nasze grzechy. Święty Paweł w akcie śmierci Chrystusa dostrzega moment ukrzyżowania starego człowieka z jego grzechami. Śmierć Chrystusa to ukrzyżowanie grzechu, przybicie go do Krzyża, unicestwienie źródła naszej niewoli. W nas to samo ukrzyżowanie może i musi się dokonać w zjednoczeniu z Chrystusem. Dlatego, uczestnicząc we Mszy Świętej, uczestniczymy właśnie w tym wydarzeniu. Dlatego podczas Najświętszej Ofiary mamy pragnąć uśmiercić w nas to, co grzeszne, składając siebie w ofierze z Niepokalaną Hostią.


Cztery cele Ofiary


Ale ukrzyżowanie starego człowieka to jeszcze nie wszystko. Męka i Śmierć Chrystusa to również złożenie doskonałej Ofiary Ojcu. Jak naucza Kościół, ta Ofiara – złożona zarówno w sposób krwawy na Krzyżu, jak i ponowiona oraz uobecniona przez kapłana na ołtarzu w sposób bezkrwawy – posiada cztery cele.


Po pierwsze, jest to Ofiara uwielbienia. Chrystus, umierając na Krzyżu, doskonale uwielbia Ojca. Jego Ofiara jest wyrazem tego, że Ojciec godzien jest absolutnie wszystkiego. Że Jego chwała nie może natrafić na żadne granice. Że umrzeć dla Niego jest zaszczytem i szczęściem. Że umrzeć dla Niego oznacza tak naprawdę żyć. Chrystus w Ofierze nie dokonuje unicestwienia własnego życia, ale bierze je jakby z własnych rąk i przekazuje je Ojcu, ku Jego chwale. Ofiara jest zatem oddaniem wszystkiego, a tym samym przekazaniem Ojcu każdego atomu własnego istnienia i jest absolutnym narodzeniem w Ojcu – absolutnym należeniem do Niego.


Po drugie, jest to Ofiara dziękczynienia. W niej wybrzmiewają słowa psalmisty: Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana. Są to słowa wypowiedziane przez Chrystusa o Ojcu. To Chrystus, a w Chrystusie człowiek, uwielbia Boga za wszelkie dobrodziejstwa: za stworzenie i odkupienie, za podarowanie człowiekowi wszystkiego – i tego, co doczesne, i tego, co wieczne. Ofiara, czyli „życie dla Ojca”, jest aktem wdzięczności. On podarował nam w Chrystusie wszystko, nawet samego Siebie. My także oddajemy Mu w Chrystusie wszystko – nawet samych siebie.


Po trzecie, jest to Ofiara przebłagalna. Pomimo nieskończonego daru Bożego jesteśmy i zawsze będziemy Bożymi dłużnikami. Zgrzeszyliśmy. Nie byliśmy wdzięczni. Obraziliśmy Boga. Ofiara Chrystusa jest prawdziwą Ofiarą przebłagalną. Bóg jest absolutną Miłością, ale jest też doskonałą Sprawiedliwością. Człowiek grzesząc, wydarł Bogu Jego własność – bo przecież wszystko, co mamy, należy do Niego. Ta zbrodnia domaga się zadośćuczynienia, jednak człowiek sam nie jest do niego zdolny, gdyż nie ma niczego, czego by wpierw nie otrzymał od Ojca. Nie ma niczego własnego, czym mógłby zadośćuczynić. Tylko Chrystus jest Tym, który sam w sobie ma życie – Boskie Życie, gdyż jest prawdziwym Bogiem. I On sam czyni zadość Ojcu, spłacając nasz dług.


Po czwarte, jest to Ofiara prośby. I nie chodzi tutaj o pewnego rodzaju interesowność. Nie chodzi o to, że człowiek w Chrystusie składa Ojcu ofiarę, gdyż w ten sposób chce coś w zamian od Boga otrzymać. Chodzi o wyznanie absolutnej zależności. W ofierze prośby człowiek w Chrystusie wyznaje, że całkowicie zależy od Boga. Że bez Niego niczego nie może uczynić i nic nie znaczy. Jest to więc miłosne wyznanie: Bez Ciebie nie istnieję, dlatego cały oddaję się Tobie. Bez Ciebie jestem tylko pustką i ciemnością. Ocal mnie w cieniu Twych skrzydeł.


Taka właśnie Ofiara dokonała się dwa tysiące lat temu i ta sama Ofiara dokonuje się codziennie na ołtarzach Kościoła. Doskonała w istocie i formie. Czym więc ona była? Całkowitym oddaniem własnego istnienia, oddaniem przekraczającym granice Męki i Śmierci czy też uroczystym śpiewem pośród obłoków kadzidła w atmosferze dostojeństwa i powagi? Była jednym i drugim. Jest to Ofiara, w której Chrystus oddaje samego siebie, a Kościół w uroczystym milczeniu pada na kolana, oglądając Chwałę Boga.


Tymczasem Chrystus zmartwychwstał…


Ta Ofiara jest nierozerwalnie związana ze Zmartwychwstaniem. Jest Ono w Nią wpisane. Ofiara ta bowiem nie jest bezmiarem i bezsensem śmierci oraz samounicestwienia, ale jest pełnym miłości aktem samooddania. Konsekwencją takiego oddania jest zjednoczenie z Tym, który sam jest Życiem. To dlatego, jak pisze św. Paweł w Liście do Rzymian, Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca (Rz 6,4). Tak – dzięki chwale Ojca! Bo tę chwałę uczcił, bo jej się przekazał, bo ją uwielbił i do niej należał. I dlatego św. Paweł odważa się powiedzieć, że gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara i daremny nasz trud. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, nie miałoby znaczenia Jego pełne miłości i heroiczne poświęcenie. Gdybyśmy tylko w tym życiu pokładali nadzieję w Chrystusie, to znaczy, gdyby miał On dla nas być tylko nauczycielem pięknej i heroicznej miłości, bylibyśmy godni pożałowania bardziej niż wszyscy inni ludzie – jak z mocą podkreśla Apostoł. Tymczasem Chrystus zmartwychwstał. A więc ta Ofiara była zjednoczeniem z Bogiem, który jest utęsknieniem i spełnieniem pragnienia ludzkiego serca. Zmartwychwstanie nie jest tylko przywróceniem ludzkiego życia i jego zachowaniem na wieczność. Zmartwychwstanie to kres tęsknoty w zjednoczeniu z umiłowanym Bogiem. Dlatego ta Ofiara i to Zmartwychwstanie są dwiema stronami tej samej rzeczywistości.


Chrystus jest z nami aż do końca świata!


To wszystko – realnie i historycznie – spełniło się dwa tysiące lat temu, a sakramentalnie spełnia się każdego dnia w liturgii Kościoła. W sposób wyjątkowy przeżywamy to w czasie Triduum oraz w tym, że dzięki tej liturgii sami możemy wejść w rzeczywistość i dynamikę tej Ofiary. I w tym wszystkim urzeczywistnia się najdobitniej obietnica Chrystusa, że pozostanie On z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata.


Chrystus, przyjąwszy ludzkie ciało, ofiarował siebie Ojcu. Wrócił do domu Ojca. A jednak przez to Ciało jest nadal z nami.


Przez to Jego Ciało, którym jest Kościół, pozostał On mimo wszystko z nami. I w tym Ciele nieustannie w liturgii urzeczywistnia to swoje święte Misterium – tę świętą wymianę i uroczyste pojednanie Boga i człowieka. I dzięki temu my także możemy współofiarować siebie Ojcu i w Chrystusie doświadczać odrodzenia życia w Zmartwychwstaniu.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów