Temat numeru
 
Rozważania na Wielki Post
O. Jan Strumiłowski OCist

Wchodzimy w okres liturgiczny, w którym przeżywamy najważniejsze wydarzenia dla naszego zbawienia. Ostatnia Wieczerza, podczas której Chrystus Pan ustanowił Eucharystię, Jego wielkopiątkowa Męka na Golgocie, cisza Wielkiej Soboty, w której Chrystus zstępuje do Otchłani, by uwolnić z niej sprawiedliwych, i wreszcie Wielka Noc, gdy nasz Pan ostatecznie ukazuje Swój triumf nad śmiercią, piekłem i szatanem.

 

Ojciec Jan Strumiłowski, cysters, realizujący swe mnisze powołanie w pradawnym klasztorze jędrzejowskim, specjalnie dla Czytelników „Przymierza z Maryją” przygotował nauki na ten Święty Czas. Przeżyjmy więc owocnie te swoiste rekolekcje!


Wielki Czwartek


Wielki Czwartek otwiera święte Triduum Paschalne. Jest to szczególny czas celebracji i uobecnienia świętych tajemnic, których dokonał Chrystus w czasie swojej Męki. Nie ulega wątpliwości, że w całej historii wszechświata nie było ważniejszych i bardziej doniosłych wydarzeń od tych, które dokonały się w Jerozolimie przed dwoma tysiącami lat w Wielkim Tygodniu między czwartkiem, w którym miała miejsce Ostatnia Wieczerza, a Niedzielą Zmartwychwstania.


Podczas Ostatniej Wieczerzy, jak wiadomo, Pan Jezus ustanowił dwa sakramenty: Najświętszy Sakrament i kapłaństwo. Sama Ostatnia Wieczerza była właściwie pierwszą w historii Mszą Świętą. Co jednak dokładnie oznacza ustanowienie tych dwóch sakramentów?


Wiemy, że Wielki Czwartek miał miejsce w przeddzień śmierci Chrystusa. Nasz Pan był absolutnie świadomy tego, co ma się wydarzyć. Wiedział, że będzie cierpiał, że zostanie ukrzyżowany. Męka i śmierć z ludzkiej perspektywy może wydawać się porażką Chrystusa i tak też na te wydarzenia patrzyli Jego uczniowie, zanim spotkali zmartwychwstałego Pana. Z ludzkiej perspektywy może się wydawać, że grzech, zło, cierpienia i śmierć zapanowały nad Chrystusem, tak jak na co dzień często panują one nad naszym życiem. Wobec cierpienia i śmierci ostatecznie zawsze jesteśmy bezradni.


Chrystus jednak, chociaż po ludzku również podlegał cierpieniu i śmierci, to jednak nie był im poddany. Sam świadczył, że nikt nie odbiera Mu życia, ale że On sam je oddaje. W tym akcie właśnie Chrystus odwraca ­porządek. Tak jak po grzechu cierpienie i śmierć zapanowały nad człowiekiem, tak właśnie w czasie Ostatniej Wieczerzy nasz Zbawiciel swoim aktem ofiarniczym odzyskuje panowanie nad nimi. W sposób sakramentalny oddaje swoje Ciało i swoją Krew, ofiarowuje siebie Ojcu, sam stając się Barankiem Paschalnym.


Można więc powiedzieć, że jeszcze zanim nasz Pan został wydany na śmierć, to w czasie Ostatniej Wieczerzy sam siebie na śmierć wydaje. Staje się Panem sytuacji. W ten sposób też niweczy przemoc grzechu.


Jak wiadomo, grzech w swojej istocie jest sprzeciwem wobec Boga. Jest postawieniem własnej woli ponad wolę Bożą, co w konsekwencji oznacza oddzielenie się od Boga i zwrócenie się ku własnemu „ja”. Chrystus ofiarowując samego siebie w swoim Ciele i swojej Krwi, całkowicie oddaje siebie Ojcu. Oddzielenie krwi i ciała oznacza właśnie śmierć. Zatem Chrystus dokonuje w tej Ofierze rzeczywistego oddania całego siebie bez stawiania żadnych granic względem Ojca. Wszystko, co do Niego należy i czym jest, oddaje Ojcu, aż po kres samego życia. Przyjąwszy ludzkie ciało, oddaje człowieczeństwo Ojcu, przez co dokonuje odnowienia relacji stworzenia ze swoim Stwórcą – naprawia w ten sposób skażenie grzechem.

Zatem, chociaż po grzechu człowiek popadł w niewolę cierpienia i śmierci, to w swojej Ofierze Chrystus poddane śmierci człowieczeństwo oddaje Ojcu. Przez sakrament kapłaństwa zaś czyni narzędzie rozszerzania tej Ofiary na cały Kościół Święty. Tradycja uczy nas, że ten sakrament kapłaństwa został ustanowiony w słowach to czyńcie na moją pamiątkę. Zatem Apostołowie otrzymali od Chrystusa moc uobecniania tej Ofiary Chrystusa w rzeczywistości życia chrześcijan. Sprawując dzisiaj Mszę Świętą, uobecniamy tę samą ofiarę po to, żeby się w tę Ofiarę włączyć.

Na Eucharystii zatem stajemy się realnie i coraz bardziej Ciałem Chrystusa – Kościołem, to znaczy nasze życie podległe grzechowi, mocą Boskiej Ofiary Chrystusa, włączamy w tę Jego Ofiarę. Zostajemy w ten sposób wyrwani z niewoli grzechu oraz śmierci i ofiarowani Ojcu – stajemy się rzeczywiście Jego dziećmi.

Wielki Piątek

Po spożyciu Wieczerzy Chrystus ze swoimi uczniami udaje się do Ogrodu Oliwnego, gdzie rozpoczyna się misterium Jego Męki. Zaczyna pocić się krwią, przeżywa trwogę konania i przy tym niezmiennie pozostaje oddany Ojcu. W Wielki Piątek rzeczywiście rozpoczyna się godzina ciemności. Zło definitywnie chce zaznaczyć swoje panowanie. Chrystus w swoim człowieczeństwie rzeczywiście doznaje trwogi konania. Jednak swoim wewnętrznym aktem woli cały czas pozostaje oddany Ojcu. Owo oddanie okazuje się zaś silniejsze od mocy ciemności.

Św. Augustyn, komentując ewangeliczną scenę konania w Ogrójcu, zaznacza, że poprzez swoją Mękę Chrystus odwraca grzeszny akt Adama – staje się jakby nowym Adamem, który wszystko odnawia. Tak jak Adam w ogrodzie rajskim sprzeciwił się Bogu, tak Chrystus również w ogrodzie, całkowicie oddaje siebie Ojcu. Pierwszy ogród był ogrodem światłości, drugi jest ogrodem ciemności.

W pewnym sensie możemy powiedzieć, że Ogród Oliwny, który jest progiem i bramą Męki Chrystusa, jest miejscem urzeczywistnienia się przemocy zła. Chrystus wkraczając do tego ogrodu, wchodzi zatem w miejsce nie-Boskie, miejsce oderwane od Boga, miejsce sprzeniewierzenia się stworzenia swojemu Stwórcy. Jedynym punktem, który pozostaje wierny Bogu w tym ogrodzie, jest wola Chrystusa, którą przemoc zła usiłuje złamać. Jednakże właśnie w tym ogrodzie, a następnie w Męce Chrystusa urzeczywistnia się realnie

Ofiara Zbawiciela.

To co w Wielki Czwartek stanowiło rzeczywistość wewnętrznego życia i decyzji Chrystusa, to w Wielki Piątek staje się rzeczywistością fizyczną, materialną i egzystencjalną. Oddanie się sięgające progu umierania, oddanie, które nie zna żadnej granicy, w Męce Chrystusa staje się rzeczywistością dotykającą faktycznej egzystencji ludzkiej w Chrystusie.

W Wielki Piątek poprzez to urzeczywistnienie ofiary zostaje też rzeczywiście przemieniony nasz świat. Rzeczywistość cierpienia i śmierci, która jest rzeczywistością z natury nie-Boską, rzeczywistością nie stworzoną przez Boga, lecz będącą skutkiem grzechu, czyli odwrócenia się i odłączenia od Stwórcy, staje się przestrzenią rzeczywistego oddania. To, co było przekleństwem grzechu, czyli cierpienie i krzyż, Chrystus czyni miejscem i ­rzeczywistą realizacją oddania Ojcu. Bezsens cierpienia i śmierci staje się sensem oddania Ojcu. Przestrzeń egoistycznego odłączenia od źródła życia jakim jest Bóg, staje się okazją oddania i wywłaszczenia własnego życia spod hegemonii egoistycznego „ja”.

W Wielki Piątek rzeczywiście Chrystus dokonuje przemiany świata, zmienia kierunek jego biegu i jego dynamikę. Świat zmierzający po grzechu do śmierci i samo nieuchronne zmierzanie do śmierci wypełnia wolą oddania Bogu, który cały jest życiem. Człowieczeństwo skażone grzechem i odłączone od Boga zostaje zatem ocalone i zwrócone Bogu. Zaś to, co nazywamy Ofiarą – czyli właśnie oddaniem Bogu, staje się zasadą życia Kościoła. Krzyż, który od początku był przekleństwem wyłaniającym się z grzechu, staje się rusztowaniem i konstrukcją nowego porządku powrotu człowieka do Boga.

Wielka Sobota

Wielka Sobota jawi się jak pewnego rodzaju „martwa cisza” po wielkiej bitwie. Przenika ją milczenie i oczekiwanie. W pewnym sensie jest ona dniem spoczynku, dniem zachowania szabatu – czyli dniem, w którym Dzieło Boże zostało ukończone. Z ludzkiej perspektywy to ukończenie może jawić się jako zakryte, tajemne, jeszcze nierzeczywiste. Tak też przeżywają Wielką Sobotę uczniowie – milczą, ale jest to milczenie smutku, milczenie, które jeszcze nie dostrzega zwycięstwa Chrystusa.

Z drugiej strony Wielka Sobota jest dniem, w którym dokonuje się jakby przebudowa podstaw świata. Kościół właśnie w Wielką Sobotę wspomina prawdę o wstąpieniu Chrystusa do piekieł, czyli do Otchłani.

Owe „piekła” wspominane w katolickim Credo nie są oczywiście miejscem ostatecznego potępienia. Są bardziej miejscem spoczynku i oczekiwania. Po grzechu pierworodnym człowiek został nie tylko skazany na cierpienie i śmierć, ale też, jak to zaznaczyliśmy, został pozbawiony Boga. Zatem śmierć nie była przed Chrystusem bramą powrotu do Ojca. Ta brama pozostawała zamknięta. Po śmierci wszyscy ludzie udawali się właśnie do Otchłani, do krainy umarłych, krainy cieni, gdzie życie było jedynie namiastką i pozorem życia.
Kościół zaś wyznaje, że w Wielką Sobotę tę krainę umarłych nawiedził Chrystus. Sam umarł i zstąpił do tej krainy, jednakże nie wstąpił jako cień żyjącej istoty ludzkiej, ale jako Człowiek-Bóg, jako człowiek noszący w sobie bóstwo, niosący w sobie pełnię życia. Kraina śmierci została zatem wypełniona życiem.

Ewangelie świadczą o tym pośrednio, mówiąc, że w momencie śmierci Chrystusa, czyli Jego zstąpienia do Otchłani, wiele grobów otwarło się i wyszli z nich umarli. Tradycja liturgiczna i estetyczna często ukazywała tę tajemnicę na sposób wizerunku Chrystusa, który swoim Krzyżem wyłamał bramy Otchłani i wyciągnął z tych czeluści Adama i Ewę oraz innych sprawiedliwych Starego Testamentu, którzy oczekiwali przyjścia Zbawiciela.

Chrystus zatem zstępuje do Otchłani i tam ogłasza wyzwolenie tym, którzy popadli w niewolę grzechu, lecz którzy w Nim pokładali nadzieję zbawienia. Wielka Sobota była więc pewnego rodzaju sądem szczegółowym dla umarłych przed Chrystusem. Ci, którzy wierzyli w Jego przyjście, doczekali się spełnienia swojej wiary. Ci, którzy swoim życiem odrzucali nadzieję na panowanie Boga, gdyż sami chcieli panować, spotykając Chrystusa panującego, spotkali się z ostateczną porażką swoich grzesznych pragnień. W Wielką Sobotę Otchłań została zniszczona, Niebo zostało otwarte, ale też otwarła się perspektywa ostatecznego potępienia. Chrystus stał się wszechwładnym Królem, panującym nad żywymi i umarłymi. Stał się Nadzieją wierzących, Zbawicielem ufających Jego imieniu, Pogromcą grzechu i mocy piekielnych.

W pewnym sensie zatem Wielka Sobota jest już zasiewem Zmartwychwstania. Sam Chrystus, który ­spoczywa w grobie, jawi się niczym ziarno rzucone w ziemię, które poprzez swoje obumarcie wyda plon stokrotny…

Niedziela Zmartwychwstania

Niedziela Zmartwychwstania w pewnym sensie jest zaś ruchem dokładnie odwrotnym, aczkolwiek realizującym się w tym samym Chrystusie. Święty Paweł pisze o tym w następujący sposób: Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: Wstąpiwszy do góry, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary. Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie Niebiosa, aby wszystko napełnić (Ef 4, 7–10).

W Wielką Sobotę Chrystus zstąpił do Otchłani, niosąc tam zasiew własnego Bóstwa. W Niedzielę zaś wstąpił na Niebiosa, niosąc tam przemienione mocą Bóstwa człowieczeństwo.
Zatem w Sobotę udziałem ludzi odłączonych stało się wyzwalające podarowanie im obecności Boga w Chrystusie. W niedzielę zaś samo człowieczeństwo zostało porwane do Nieba i definitywnie włączone w życie Boże. I tym właśnie jest Zmartwychwstanie – jest wejściem w rzeczywistość samego Boga, włączeniem człowieka w życie Trójcy Świętej. Tak jak wcielenie jest aktem, w którym to Bóg włącza się w życie ludzkie, staje się obecny w przestrzeni rzeczywistości stworzonej, tak w Zmartwychwstaniu człowiek jakby wciela się w rzeczywistość Boską, zostaje włączony w życie Boga i ma w tym Życiu udział.

My, żyjąc na ziemi, ale już posiadając zadatek Ducha, jesteśmy ludźmi, którzy przeżywają swoje życie jako już obdarowane Bożą obecnością. Bóg przez wiarę i chrzest mieszka w naszych sercach. Czyli jest obecny w naszym życiu. Doświadczamy Jego obecności, lecz jeszcze podlegamy skutkom grzechu. W naszych ciałach toczy się jeszcze walka. Ta walka chrześcijańska polega właśnie na podporządkowywaniu ciała Duchowi, czyli podporządkowywaniu swojego „ja”, swojego życia woli Bożej, która już jest naszym udziałem. Wiemy, że ta walka nie jest łatwa. Wiemy, że w tej walce cały czas nasze „ja” jest centrum naszego życia, że jeszcze przez grzech za bardzo należymy do siebie. Istotą walki jest właśnie oddanie siebie Bogu.

Zmartwychwstanie zaś jest kresem walki, w Zmartwychwstaniu wszystko, co nas stanowi, zostaje oddane Bogu, włączone w Jego Życie. Zatem po Zmartwychwstaniu pulsem naszego istnienia i zasadą naszego życia nie jest już nasze „ja”, ale Bóg. I dzieje się to do tego stopnia, że podarowane nam życie Boże staje się fundamentem i wyznacznikiem naszego istnienia.

W Chrystusie Zmartwychwstałym widzimy przebłyski tego nowego porządku. Po Zmartwychwstaniu posiada On nadal prawdziwe, realne ciało, którego uczniowie mogą dotknąć. Jednakże cała rzeczywistość cielesna jest podporządkowana rzeczywistości Boskiej. Chrystus na przykład może przechodzić przez zamknięte drzwi, gdyż zasadą jego istnienia nie jest już cielesność i materialność stworzenia, ale Duch Pański. Jego ciało jest ciałem uwielbionym, jego życie jest życiem miłości Ojca, a ciało w tym życiu uczestniczy.

I taki stan właśnie nazywa się zbawieniem – stan w którym człowiek odzyskuje ocalenie w Bogu, w którym definitywnie powraca do Boga, ma udział w Jego życiu, staje się zatopiony i przeniknięty Miłością Bożą, a sama Miłość Trójjedynego staje się strumieniem i fundamentem ludzkiego istnienia. Jest to zatem stan życia, który przekracza wszelkie ludzkie oczekiwania i pragnienia. A wszystko to dzięki Miłości naszego Boga i Zbawieniu, które zostało nam podarowane w Chrystusie.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów