Najświętsze Ciało i Krew Pańska
...Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak on może nam dać swoje ciało do spożycia?" Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem" - napisał święty Jan w swojej Ewangelii w rozdziale szóstym, przytaczając słowa Pana Jezusa o tajemnicy Jego Eucharystycznego Ciała i Krwi. Ten sam Pan Jezus, który umarł za nas na krzyżu i trzeciego dnia zmartwychwstał, jest obecny z Przenajświętszą Duszą i Przenajświętszym Ciałem w najmniejszym nawet okruchu konsekrowanej przez kapłana hostii i każdej kropli konsekrowanego wina. O tym winniśmy pamiętać, gdy przyjmujemy to Najświętsze Ciało i Krew Pańską, abyśmy czynili to godnie - w odpowiedniej postawie i w stanie łaski uświęcającej.
Eucharystia największym skarbem
Święta Eucharystia jest największym skarbem Kościoła katolickiego. Jak pisze Ojciec Święty Jan Paweł II: Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby...[1] W niej Pan nasz Jezus Chrystus zechciał pokornie przebywać pod postacią chleba i wina. To stale obecne pragnienie Boga, aby być ze swymi dziećmi możliwie jak najbliżej, urzeczywistnia się w tajemnicy Ciała i Krwi Pańskiej. Dzięki niej może On przychodzić do naszych serc każdego dnia. Jak uczy Kościół święty, Eucharystia to także ofiara krzyża, która trwa przez wieki. Msza św. uobecnia ofiarę krzyża, nie powiększa jej, niczego jej nie dodaje ani jej nie mnoży. To, co się powtarza, to sprawowanie memoriale, „ukazanie pamiątki" (memorialis demonstratio), przez co jedyna i ostateczna odkupieńcza ofiara Chrystusa zawsze uobecnia się w czasie. Natura ofiarnicza tajemnicy Eucharystii nie może być zatem pojmowana jako coś oddzielnego, niezwiązanego z krzyżem lub też odnoszącego się jedynie pośrednio do ofiary na Kalwarii.[2] Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego". Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha.[3]
W czasie Mszy Świętej podczas Konsekracji, chleb i wino przestają istnieć, chociaż ich postać pozostaje, nie jest to już więcej chleb i wino, ale sam Pan Jezus ukryty pod tymi postaciami. Eucharystia to nie jest symbol, jak mówią protestanci, ale to prawdziwie Ciało i Krew naszego umęczonego i zmartwychwstałego Zbawiciela. Opinie jakoby Chrystus był obecny w Eucharystii tylko symbolicznie lub że przyjmujemy Go jedynie w sposób duchowy, zostały stanowczo potępione przez Kościół katolicki na Soborze Trydenckim. (Sesja XIII, kanon 1,6,8,11 październik 1551).[4]
Ostatnia Wieczerza - ustanowienie Świętej Eucharystii
Pan nasz Jezus Chrystus ustanowił Sakrament Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy: A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest Moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26, 26-28). Opis tego wydarzenia znajdujemy również w Ewangelii wg św. Marka (Mk 14, 22-24), św. Łukasza (Łk 22, 17-20) oraz w Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian (1 Kor 11, 23-26). Słowa Pana Jezusa w czasie tego pierwszego Przeistoczenia zawsze były przyjmowane przez święty Kościół katolicki w ich dosłownym, jedynym prawdziwym znaczeniu. Podczas Mszy Świętej właśnie w tym momencie dokonuje się przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Pana Jezusa. Od tego momentu sam Zbawiciel jest obecny ze swoim Najświętszym Ciałem i Duszą ukryty jedynie dla naszych zmysłów pod postaciami chleba i wina.
Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia również:
Chrystus umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował. Wiedząc, że nadeszła godzina przejścia z tego świata do Ojca, podczas wieczerzy umył uczniom nogi i dał im przykazanie miłości. Zostawiając im dowód tej miłości, nie chcąc oddalić się nigdy od swoich oraz czyniąc ich uczestnikami swojej Paschy, Jezus ustanowił Eucharystię jako pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania, którą polecił Apostołom celebrować aż do swego powtórnego przyjścia. Ustanowił ich wówczas kapłanami Nowego Przymierza.[5]
Prawdziwa obecność Pana Jezusa pod postaciami eucharystycznego chleba i wina
Prawdę o rzeczywistej obecności Pana Jezusa w konsekrowanym chlebie i winie wyznaje Kościół od początku swego istnienia, od pierwszej Mszy Świętej, którą odprawił sam Zbawiciel. Zawsze też tych, którzy odstępowali od tej świętej prawdy i wielkiej tajemnicy naszej wiary, Kościół zdecydowanie gromił i wzywał do opamiętania, aby zaprzestali bluźnierstw przeciw Eucharystii. Już święci pierwszych wieków mówili, iż ten, kto odrzuca Eucharystię, odrzuca tym samym samego Zbawiciela, który jest w niej obecny. O takiej herezji i jej wyznawcach pisze św. Ignacy z Antiochii, który był uczniem św. Jana Apostoła: Odstąpili od Eucharystii i modlitwy, gdyż nie wyznają, że Eucharystia jest ciałem naszego Zbawcy Jezusa Chrystusa.[6]
Św. Efrem dodaje też: Gdy ktokolwiek odrzuca, pogardza lub bezcześci [Eucharystię], pewnym jest, że tak samo traktuje Boskiego Syna, który nazwał i uczynił Ją Swoim Ciałem.[7]
Św. Justyn poucza: Nazywamy ten pokarm „Eucharystią", do której przystąpić nie może nikt, kto nie wierzy w prawdę naszej nauki, kto nie został oczyszczony poprzez odnowę i odpuszczenie grzechów i kto nie żyje w zgodzie z przykazaniami Jezusa Chrystusa. Bowiem nie korzystamy z tego jak ze zwykłego pokarmu czy napoju i, zgodnie ze słowem Bożym, Jezus Chrystus wcielony przyjmuje ciało i krew ku naszemu odkupieniu. Wiemy także, iż ten pokarm, który w naturalnym porządku stałby się naszym ciałem i krwią, konsekrowany będąc w modlitwie według Jego własnych Boskich słów, jest Ciałem i Krwią tegoż Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem.[8]
Św. Antoni Padewski dodaje: Musimy mocno wierzyć i otwarcie stwierdzić, że to samo ciało, które narodziło się z Maryi Dziewicy, zawisło na krzyżu, złożone w grobie, powstało dnia trzeciego i zasiadło po prawicy Ojca, było dane na pokarm Apostołom, a obecnie Kościół prawdziwie konsekruje i wiernym udziela.[9]
Św. Tomasz z Akwinu, doktor Kościoła, wielki filozof nazywany również Doktorem Eucharystii powiedział m.in.: Przysięgam, że wierzę w realną obecność Jezusa Chrystusa w tym sakramencie, prawdziwie Boga i Człowieka, Syna Bożego i Syna Najświętszej Dziewicy Maryi. Wierzę i wyznaję to jako prawdę i pewność.[10]
Cuda Eucharystyczne - potwierdzeniem prawdy
Najświętszy Sakrament, który od początku istnienia Kościoła otaczany był największą czcią przez wiernych, był też przez wieki celem częstych, szatańskich ataków. Nieraz błądzący lub wrogowie Kościoła poddawali w wątpliwość realną obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Zdarzały się i zdarzają nadal pośród niekatolików i katolików lekceważenia, zaniedbywania lub niegodne przyjęcia Ciała Pańskiego, które sprawiają ból i cierpienie Zbawicielowi. Dochodziło i dochodzi do zbezczeszczeń i świętokradczych ataków na Najświętsze Ciało i Krew Zbawiciela. W odpowiedzi na te wszystkie zdrady, zwątpienia i profanacje Boża Opatrzność w swym niezmierzonym miłosierdziu wielokrotnie potwierdzała i przypominała prawdę o realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii poprzez liczne znaki i cuda eucharystyczne. |
Wiele spośród tych wydarzeń znajdziemy szczegółowo opisanych w książce Joan Carroll Cruz „Cuda Eucharystyczne". Oto parę zaledwie cudownych wydarzeń z dziesiątek opisywanych przez autorkę książki.
Lanciano
Jednym z najbardziej znanych jest zapewne cud w Lanciano we Włoszech. W tym miejscu właśnie, w klasztorze pod wezwaniem św. Longinusa, ok. 700 roku kapłan z zakonu św. Bazylego odprawiał Mszę Świętą, podczas której miało miejsce wspaniałe wydarzenie. Kapłan, którego imienia nie znamy już dzisiaj, należał do ludzi bardzo wykształconych. Niestety jednak zdarzało mu się powątpiewać często w dokonujące się na ołtarzu podczas Mszy Świętej przeistoczenie. Kiedy pewnego dnia odprawiał Mszę Świętą i wypowiedział słowa Konsekracji, hostia, którą trzymał w rękach, zmieniła się w okrągły fragment ciała, zaś wino w kielichu w krew. Oszołomiony tym co zaszło, kapłan po chwili ze łzami radości powiedział do swoich współbraci: Błogosławieni świadkowie, którym Bóg Najwyższy dał poznać się przed ich oczyma, aby pomieszać moją niewiarę.[11] Natychmiast wszyscy zebrani pospieszyli do ołtarza z okrzykami podziwu. Wieść rozeszła się szybko wśród wiernych, którzy tłumnie poczęli nawiedzać to miejsce, aby oglądać wspaniały cud.
Po ponad 1300 latach ten cud nadal trwa. Ciało pozostało nienaruszone, a krew w kielichu zmieniła się w pięć bryłek. Tak przemienione eucharystyczne Ciało i Krew Zbawiciela umieszczone są do dzisiaj w relikwiarzu. Kiedy zważono bryłki krwi, okazało się, iż jedna waży tyle samo, ile ważą wszystkie razem, ciężar dwóch równy był ciężarowi trzech, zaś najmniejsza ważyła tyle samo co największa.
Współczesne badania medyczne, które przeprowadzone zostały 1970 roku, zaś ich wyniki ogłoszone w roku następnym, stwierdzają, że fragment ciała jest prążkowaną tkanką ścianki sercowej, która nigdy nie była poddawana żadnej konserwacji. Tak ciało jak i sama krew mają pochodzenie ludzkie, mają tę samą grupę krwi - AB. Proteiny znajdujące się we krwi zachowują się w sposób normalny, tak, jakby krew została niedawno pobrana do badania od żywej osoby. Prof. Odoardo Linoli, specjalista anatomii, patologii histologicznej, chemii i mikroskopii klinicznej, który przeprowadzał badania, zaznaczył, że gdyby krew pochodziła od osoby zmarłej, podlegałaby szybkiemu zepsuciu i rozkładowi, co nie ma miejsca. Wykluczył też jakąkolwiek możliwość oszustwa dokonanego w przeszłości. Choć ciało i krew znajdowały się przez wieki w nieszczelnie zamkniętych pojemnikach, nie uległy rozkładowi.[12]
Monstrancja zawierająca tę wspaniałą i świętą relikwię spoczywa nadal w kościele w Lanciano, zaś pielgrzymi mogą do dzisiaj podziwiać i oddawać cześć tak przemienionym postaciom Ciała i Krwi Pańskiej.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka