Temat numeru
 
Bóg wzgardzony i wyszydzony

W ostatnim czasie doświadczamy coraz silniejszej antykatolickiej propagandy i ataków na naszą świętą wiarę. Media, niektóre instytucje międzynarodowe oraz współczesna tzw. popkultura coraz agresywniej prezentują swoje antychrześcijańskie oblicze. Stale i konsekwentnie podważa się same fundamenty moralne cywilizacji chrześcijańskiej poprzez nachalną promocję dewiacji. Jednocześnie nie ustają ataki na prawdy wiary. Wyrazem tych działań była w ciągu ostatnich miesięcy zarówno promocja tzw. „ewangelii Judasza", jak i ekranizacja oraz rozpowszechnianie filmu na podstawie bluźnierczej powieści Kod Leonarda da Vinci. Niestety, nasz kraj, który uchodzi za katolicki, stał się również miejscem obrazy Bożej. Dlaczego tak wielu z nas milczy lub swoją głupią pogonią za sensacją, nie zaś pragnieniem prawdy, wspiera szerzenie się bluźnierstw? Jakimi motywami kierują się nowi budowniczy cywilizacji śmierci i jakie cele postawili sobie w kulturowej wojnie przeciw Kościołowi?

Świętemu Kościołowi katolickiemu nigdy nie brakowało wrogów. Pan Jezus mówił do swoich uczniów: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej niż was znienawidził(...) Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą" (J 15, 18 - 20). Nasz Pan sam cierpiał największą zniewagę, jakiej ludzie dopuścili się przeciw swemu Bogu. Poniósł haniebną śmierć krzyżową, został doświadczony bluźnierstwami, zniewagami i wyszydzeniem w stopniu dla nas niewyobrażalnym. My zatem musimy być również czujni i gotowi do przyjęcia cierpienia. Pan Jezus cierpiał dwa tysiące lat temu, kiedy ludzie w zbrodniczym porywie rzucili się przeciw swemu Zbawcy. Ale niestety, Jego cierpienia w dwa tysiące lat po Jego Męce i Zmartwychwstaniu nie ustają. Ostatnio nawet zauważa się jakieś szatańskie nasilenie tych ataków, tak iż można je porównać tylko z tym, co działo się od Ogrodu Oliwnego po Kalwarię. Ból, smutek i cierpienie, jakich doznaje dzisiaj nasz Stworzyciel, Odkupiciel i Pocieszyciel, przez ponawiane co chwilę bluźnierstwa i zniewagi, mogą pozostać obojętnymi tylko dla tych, którzy nie kochają prawdziwie swego Boga. Często też, Jego osamotnienie i opuszczenie przez uczniów staje się faktem i dzisiaj. Milczenie i tchórzliwa ucieczka w obliczu Męki Zbawiciela, to dzisiaj często jedyny sposób postępowania wielu katolików zobowiązanych do obrony czci Bożej. I znów padają słowa zaparcia się: "nie wiem, o czym mówicie, nie znam tego człowieka". Ból zwielokrotniają już nie sami krzyżujący żołdacy, i ci którzy krzyczeli „ukrzyżuj!". Dzisiaj te same społeczeństwa, które doświadczyły w swojej historii słodyczy panowania Chrystusa, domagają się Jego ukrzyżowania. Jak Judasz, sprzedają Go, jak faryzeusze odwracają od Niego swe głowy, potrząsają nimi, szydzą i bluźnią: „Jeśli jesteś Mesjaszem i Synem Boga, zejdź z Krzyża".

Narastająca kampania oszczerstw i bluźnierstw

Z roku na rok w niegdyś chrześcijańskich społeczeństwach przybywa zjawisk i wydarzeń, które obrażają naszą religię. O nowej zdradzie, która jest kontynuacją tej sprzed wieków, mówił m.in. podczas Liturgii Wielkiego Piątku odprawianej przez Ojca Świętego Benedykta XVI, o. Raniero Cantalamessa, który stwierdził: - Wiele mówi się o zdradzie Judasza nie zdając sobie sprawy, że ją się ponawia. Chrystus ponownie jest sprzedawany, ale już nie zwierzchnikom sanhedrynu za 30 srebrników, lecz wydawcom i księgarzom za miliardy srebrników. W podobnym tonie wypowiedział się również ks. kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Wskazał on na szczególne zainteresowanie dzisiejszego człowieka nie tyle prawdą, co sensacją. - To szokujący i niepokojący fenomen kulturowy, który odzwierciedla, z jednej strony, ignorancję milionów ludzi, z drugiej zaś, zmysłową rozkosz, jakiej doznają media w promowaniu dzieł, nie mających nic wspólnego z prawdą - powiedział francuski kardynał.
Pod pretekstem wolności słowa, prawa do krytyki i swoiście rozumianej sztuki, twórcy teatralni, filmowi, dziennikarze, autorzy programów, wydawcy książek i czasopism coraz bezczelniej poczynają sobie w sprawach, które dla nas katolików stanowią fundamenty naszej wiary i związane są ze szczególną czcią, jaką oddajemy Bogu. Nie tak dawno, w naszym kraju jedno z pism adresowanych do młodzieży zamieściło na swej premierowej okładce bluźnierczy obraz przedstawiający wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej z twarzą skandalizującej i stale bulwersującej swoim niemoralnym zachowaniem piosenkarki. Zdecydowanie zaprotestowali wówczas m.in. o.o. Paulini z Jasnej Góry. Atakowana jest instytucja papiestwa i osoba samego papieża. Jedna z niemieckich telewizji rozpoczęła emisję serialu kreskówki wyprodukowanej przez BBC pt. Miasto Papieża, w którym znieważa się Ojca Świętego i Stolicę Apostolską. Film zawiera również bluźniercze ataki na Eucharystię.

W Polsce nie ucichły jeszcze echa jednego skandalu, gdy w czasie Wielkiego Postu obrażono Pana Boga po raz kolejny zapowiedziami wydania tzw. „ewangelii Judasza". Tuż po Świętach Wielkanocnych „Gazeta Wyborcza" opublikowała specjalny dodatek, w którym umieściła ten tekst, który podważa prawdziwy sens Ewangelii i przedstawia Judasza jako bohatera. Wydźwięk tego apokryfu nie pozostawia złudzeń co do swoich diabelskich inspiracji. Tekst powstał dawno temu w gnostyckiej sekcie kainitów. Wyznawcy tej sekty oddawali cześć nie tylko Kainowi, który zamordował swego brata Abla, ale również Chamowi, sodomitom, Ezawowi i innym potępionym w Starym Testamencie. Wreszcie czcili też samego Judasza Iskariotę. Według poglądów kainitów człowiek, aby dojść do pełnego poznania (gnozy) i zbawienia, musi przejść wszystkie stopnie zepsucia, a każdy występek ma swego osobnego anioła, którego należy wzywać przy spełnianiu niecnego czynu.

Nietrudno więc odkryć diaboliczne, czy wręcz satanistyczne konteksty i inspiracje w tzw. „ewangelii Judasza". Promocję tego rzekomo sensacyjnego odkrycia zorganizowano na całym świecie od Waszyngtonu po Warszawę. O tym, iż nie ma tu mowy o przypadku i jakiejś bezmyślności, mówił wówczas ks. prof. Waldemar Chrostowski. - Najpierw tygodnik „Wprost" zapowiedział temat, a duże reprodukcje okładki czasopisma były rozklejone na plakatach. Następnie „Gazeta Wyborcza" zamieściła obszerne doniesienia, wybijając je na swoją czołówkę, a zrobiła to na dwa dni przed Niedzielą Palmową. Jest to część strategii zakrojonej na olbrzymią skalę, bo w tym samym okresie Wielkiego Postu zorganizowano w Waszyngtonie specjalną konferencję prasową z informacjami o odkryciu(.) W Niedzielę Palmową wierni słyszą w kościołach ewangeliczny opis Męki Pańskiej. Nagłośnienie "ewangelii Judasza" było obliczone na to, że informacje o niej wywołają określone skojarzenia. Z kolei w Wielkim Tygodniu "Gazeta Wyborcza" codziennie zapowiada opublikowanie polskiego przekładu manuskryptu. To też starannie przygotowany "upominek" na Wielkanoc - mówił w wywiadzie dla KAI biblista ks. prof. Chrostowski.
Pod koniec kwietnia przyszedł czas na kolejną „sensację", którą podchwyciły niektóre media. Nagłośniono heretycką teorię Henry'ego A. Kelly, który od lat zmierza do rehabilitacji... szatana.

Oszczercze bluźnierstwa Kodu - szatańskie urąganie Bogu

Zło nie śpi, choć katolicy często niestety zasypiają, miast wsłuchiwać się i wypełniać słowa Zbawiciela mówiącego do śpiących apostołów w Ogrodzie Oliwnym: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie(.) Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca". Wykorzystując "dobre samopoczucie" wielu tzw. proroków zdrowego rozsądku, którzy siebie i innych stale utwierdzają w otępiałym i gnuśnym przekonaniu, że nic złego się nie dzieje i nic złego się nam nie zdarzy, szatan - ojciec kłamstwa zwodzi kolejne miliony. Nie ustały jeszcze echa poprzedniego ataku na Ewangelię, gdy przyszedł czas na kolejny. Tym razem uderza się w samą osobę Zbawiciela i sens Jego zbawczej misji, która trwa w świętym Kościele katolickim. Na ekrany kin na całym świecie wszedł film będący ekranizacją antykatolickiej i antychrześcijańskiej powieści Kod Leonarda da Vinci. W jego promocję mocniej jeszcze niż w przypadku książki, zaangażowane zostały potężne środki na całym niemal globie. Media od dawna zapowiadały owo bluźnierstwo jako "długo oczekiwane".
Czym są w istocie książka i film Kod Leonarda da Vinci? To odgrzewanie starych bluźnierstw, herezji i kłamstw o ziemskim życiu naszego Zbawiciela oraz założonym przez Niego Kościele katolickim. Kod Leonarda da Vinci miesza gnostyckie i okultystyczne idee z prymitywnymi kłamstwami. W ten sposób zaszczepia się w czytelniku i widzu wątpliwości dotyczące wiary katolickiej. Jest to brutalna i agresywna powieść skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu i przeciwko Chrystusowi Panu, która posługuje się metodami manipulacyjnymi, by wsączyć wątpliwość w duszę czytelnika. Film wszedł równocześnie na ekrany na całym świecie i otworzył Festiwal w Cannes. Niektórzy mogą myśleć, że chodzi jedynie o niezbyt ambitną powieść bez znaczenia, której groteskowość może śmieszyć i wypełnić czas jakiejś podróży czy w poczekalni u dentysty. Tymczasem zwiastun filmu dobrze oddaje psychologiczny klimat, jaki opowieść ta stara się stworzyć. Na podkładzie muzycznym „new age" grobowy głos zapowiada „informację skrywaną przez wieki, (.) tajemnicę, która może zmienić na zawsze drogę ludzkości". I kończy: „Nieważne, co czytaliście, nieważne, w co wierzycie, podróż już się zaczęła".
„Tajemnica" w taki sposób przedstawiona, która stanowi podstawę tej powieści, jest twierdzeniem, iż „prawie wszystko, czego nasi rodzice uczyli nas o Jezusie Chrystusie, jest kłamstwem". Usiłuje „udowodnić", jakoby Pan nasz Jezus Chrystus nie był Bogiem. Chodzi zatem o książkę i film, które pod maską fikcji prezentują określoną wizję religijną. To pochwała pogańskiego okultyzmu - gnozy. Ks. Aleksander Posacki, znany polski demonolog, w jednym ze swoich artykułów w "Naszym Dzienniku" w na temat Kodu napisał m.in.: „Awersja wobec sacrum" - w ujęciu chrześcijańskim czy katolickim - którą widzimy w Kodzie Leonarda, to jednak główny symptom opętania diabelskiego. Szczególnie symptomatyczna jest zawsze niechęć do krzyża. Bluźniercze przedstawienie przez Browna krzyża wyłącznie jako znaku tortur i ludzkiej przemocy wskazuje na to, że zapomina on o tym, iż chodzi tu o przemoc szatana, "ojca kłamstwa", któremu z pewnością służy, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Brown, pisze dalej ks. Posacki, zarzucając Kościołowi katolickiemu zatajenie pewnych prawd, zachowuje się dokładnie tak samo, jak wąż w raju, kiedy chciał "zaszczepić w pierwszych ludziach nieufność czy nienawiść do Stwórcy, która charakteryzuje jego samego. Jest to - pisze ks. Posacki - fundamentalna sataniczna inwersja: demonizacja Boga i jednoczesne „ubóstwienie" szatana oraz otwierającego się na niego zwiedzionego człowieka. To jest istota teologii gnozy, popularyzowanej w Kodzie Leonarda da Vinci. Tu odsłaniają się też wewnętrzne związki gnozy z satanizmem. To jest właśnie sedno ideologii gnostyckich: antyteologia, pełna inwersji i antydogmatów, gdzie twierdzi się przede wszystkim, że to „wąż powiedział prawdę, a nie Bóg".
Kod Leonarda da Vinci nie jest powieścią historyczną. Jest to niepoważna i groteskowa powieść, ale stosująca techniki twórcze mające na celu złapanie czytelnika i przeniesienie go w świat złudzeń. Techniki te uzależniają czytelnika, który bez zastanawiania się pochłania, przynajmniej w części, gnostycką doktrynę zawartą w książce, krytykującą Kościół i Jezusa Chrystusa. Czytelnik, widz mało uważny, oczarowany opowiadaniem, może nie rozróżnić tej gnostyckiej propagandy. Tymczasem książka i film mogą zaszczepić w nim wątpliwość .

1 / 2 /


NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego