Problemy
 
Czy nienawiść zawsze jest grzechem?
o. Jan Strumiłowski OCist

W obliczu postawionego w tytule pytania można zastanawiać się po co właściwie taką kwestię roztrząsać. Spontanicznie przecież przeczuwamy, że nienawiść jest czymś złym i godnym potępienia. Nienawiść jest po prostu grzechem. Potwierdza to chociażby autorytet Pisma Świętego. W Pierwszym Liście św. Jana możemy przeczytać na przykład, że każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą (1J 3,15). Czy więc roztrząsając tę kwestię, nie rozmiękczamy nauki moralnej Kościoła po to, by usprawiedliwić ludzkie negatywne uczucia?

Problem pojawia się właśnie między innymi w kwestii naszej uczuciowości. Czy samo uczucie nienawiści jest również grzechem? Czy stan świętości to stan, w którym jesteśmy niezdolni do nienawiści? Czy pojawianie się w naszych sercach negatywnych uczuć jest świadectwem i probierzem naszej grzeszności? Ponadto samo Pismo Święte mówi nam o pewnego rodzaju pozytywnym wydźwięku nienawiści. Chrystus Pan stwierdza na przykład: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14,26). Stwierdzenia tego typu oczywiście łatwo jest skwitować semickim sposobem wyrażania się, którego nie należy rozumieć dosłownie. Bo przecież każdy niewygodny czy trudny werset Pisma obecnie można odpowiednio zinterpretować tak, by był zgodny z naszymi upodobaniami… Czy jednak w ten sposób nie jesteśmy przynajmniej blisko relatywizowania Słowa Objawionego?

Akt woli

Nienawiść oczywiście najczęściej jest grzechem – oczywiście jeżeli jest aktem ludzkiej woli. Zatem jeśli dokonuję czynów nienawiści względem ludzi lub jeśli tenże akt jest jedynie wewnętrzny (brak miłości bliźniego lub zaprzeczenie tejże miłości), to jest niewątpliwie grzechem. Inaczej rzecz ma się z samym uczuciem, które jest od nas niezależne. Obecnie dość często słyszymy, że uczucia, jako niezależne od naszej woli, nie mogą podlegać ocenie moralnej, a zatem nie są grzechami. I rzeczywiście, jeśli rodzi się w moim sercu uczucie nienawiści względem innych ludzi, lecz swoją wolą i rozumem nie zgadzam się na to uczucie i nie podążam za nim, to nie jest ono grzechem. Jednakże nie oznacza to, że w takim wypadku, nabywszy świętej obojętności na własne wewnętrzne uczucia, mogę spokojnie z nimi żyć – byleby one mnie nie żywiły i nie kształtowały.

Jeszcze inną kwestią jest samo istnienie takich uczuć. Skoro są one tylko niewygodnym obciążeniem nas samych, wobec których musimy nabrać dystansu i umiejętności ignorowania ich, to dlaczego one w naszej naturze występują? Czy są one jedynie skutkiem grzechu pierworodnego, jakąś plamą na naszej naturze?

Nienawidzić grzechu – kochać grzesznika.  Co to znaczy?

Patrząc jednak na zagadnienie nienawiści z jeszcze innej perspektywy, wiemy przecież, że w Kościele popularna jest formuła, jakoby człowiekowi wolno było nienawidzić grzech, ale jednocześnie należy kochać grzesznika. W praktyce jednak bardzo trudno jest zachować tę zasadę. Bo właściwie co ona oznacza? Czy widząc człowieka zdeprawowanego, mam dokonać tak radykalnego rozdzielenia jego osoby i jego grzesznych czynów, jakby nie stanowiły one jego własności? Czy widząc zbrodniarza, mam udawać, że jego zbrodnie tak naprawdę nie są jego, a jeśli tylko pojawi się we mnie jakieś negatywne uczucie względem niego, to mam sam siebie oskarżać? I czy skoro dokonuję tego typu oceny natury i czynów człowieka niegodziwego, która w żadnej mierze nie pozwala mi nawet na jego negatywną ocenę, nie mogę podobnego zabiegu dokonać względem siebie? Przecież w myśl takiej logiki mógłbym powiedzieć, że ja też jestem dobry i kocham siebie, a moja nienawiść tak naprawdę nie stanowi mojej istoty.

Żeby odpowiedzieć na te wszystkie wątpliwości nie musimy tak naprawdę dokonywać wysublimowanych poszukiwań i złożonych operacji intelektualnych. Tradycja katolicka przecież tych pytań nie odkryła dopiero w naszych czasach. Dokładnie rozpatrzył te kwestie chociażby św. Tomasz z Akwinu, a jego odpowiedzi są dość zaskakujące.

Co do rozdzielenia grzechu i grzesznika Akwinata pokazuje nam, jak się sprawa ma w stosunku Boga do człowieka grzesznego. Otóż Bóg rzeczywiście odwiecznie kocha człowieka i odwiecznie nienawidzi grzechu. W Bogu jest nienawiść do grzechu – nie pobłażanie, nie litość i nie tolerancja, ale właśnie nienawiść!

Względem grzesznika Bóg jest oczywiście miłosierny, ale to nie oznacza, że musi On „przymknąć oko” na grzech tak, by mógł On nadal kochać człowieka grzesznego. Święty Tomasz stwierdza, że grzech rzeczywiście jest przyczyną gniewu Bożego. Bóg kocha grzesznika, lecz nienawidzi grzechu. Grzech jednak należy do grzesznika – jest jego aktem. W takiej perspektywie Bóg w obliczu grzechu nie wykazuje się tolerancją wobec grzesznika, ale rzeczywiście pała do niego gniewem. Na grzeszniku ciąży gniew Boży. By ten gniew mógł ustąpić, musi ustąpić przyczyna gniewu, którą jest właśnie grzech.

Dlatego konieczna była ofiara Chrystusa gładząca nasze grzechy. Widzimy zatem, że w rozumieniu Akwinaty niemożliwe jest dokonanie takich akrobacji, na jakie silą się współcześni, by intelektualnie oddzielić grzesznika od grzechu. Jednocześnie podkreślić tutaj należy, że miłość Boga do człowieka będącego w stanie grzechu nie ustępuje, lecz natrafia jakby na przeszkodę, którą jest grzech budzący Boży gniew.

W praktyce zatem w naszej chrześcijańskiej miłości grzech bliźniego nie może pozostać nigdy nam obojętny. Miłość do grzesznika i nienawiść do jego grzechu nigdy nie powinna prowadzić nas do tolerancji czy akceptacji, ale do poszukiwania sposobu nawrócenia brata – tak by porzucił on swój grzech.

Sprzeciw wobec zła

Ponadto z rozważań św. Tomasza przebija intuicja, jakoby nienawiść sama w sobie nie była czymś złym. I rzeczywiście, kiedy Akwinata rozważa jej naturę, to stwierdza, że nienawiść jest pewną niezgodnością pożądania z tym, co uznaje się za wrogie i szkodliwe, a więc za złe. Podobnie więc jak dobro jest przedmiotem miłości, tak zło jest przedmiotem nienawiści. Zatem w naszej naturze, podobnie jak jest zapisane pragnienie dobra, które realizuje się w miłości, tak też jest w niej zapisany sprzeciw wobec zła, który realizuje się w nienawiści. Ponadto dalej Doktor Anielski stwierdza, że nienawiść w ten sposób sprzeciwia się temu, co jest złe, a więc co jest sprzeczne z miłością, a zatem nienawiść sama w sobie jest wynikiem miłości – z niej się rodzi i wobec jej braku lub jej uchybieniu się sprzeciwia. Nienawiść w porządku natury powinna więc strzec miłości!

W rozważaniach Akwinaty mowa jest oczywiście o stanie natury takiej, jaką ją stworzył Bóg. Problem z nienawiścią nie wynika więc z samej jej natury czy jej istnienia, ale z jej nieuporządkowania, które jest skutkiem grzechu pierworodnego. Na skutek grzechu nasza natura została okaleczona, nasz umysł osłabiony i rozeznanie zachwiane. Dobra przestaliśmy upatrywać w samym Bogu na rzecz swojej egoistycznej żądzy. Zatem naturalna nienawiść, która miała być wymierzona przeciwko grzechowi – czyli temu, co sprzeciwia się Bogu, na skutek naszego obciążenia grzechem pierworodnym, wymierzona jest teraz przeciwko temu, co sprzeciwia się naszemu „ja”. W procesie uświęcenia zatem chodzi o odnalezienie właściwego kierunku, o nawrócenie od własnego „ja” do Boga.

Święty gniew

Z tych wszystkich rozważań wynika kilka ważnych kwestii. Po pierwsze nienawiść bliźniego jest zawsze grzechem. Jednakże akceptacja cudzego grzechu również nim jest. Nienawiść grzechu powinna budzić w nas troskę ewangelizacyjną.

Po drugie nienawiść jest czymś naturalnym i ukierunkowanym na sprzeciw wobec tego, co obiektywnie jest dla nas złe. Można więc mniemać, że również w stanie świętości i zjednoczenia z Bogiem człowiek będzie nienawidził grzechu, i to w sposób absolutny.

Po trzecie, wspomniana w Ewangelii nienawiść siebie nie jest nienawiścią własnej natury, ale jest nienawiścią własnego egocentryzmu. Jest koniecznym aktem zakwestionowania siebie jako „najwyższego dobra” na rzecz odnalezienia najwyższego dobra w Bogu. Podobnie rzecz ma się z nienawiścią bliskich. Ta nienawiść ma być nienawiścią stawiania ich na piedestale, na miejscu należnym Bogu.

Zatem właściwe spojrzenie na nienawiść tak naprawdę służyć ma właściwemu spojrzeniu na miłość. Kwestionując nienawiść w sposób całkowity, łatwo możemy z miłością pomylić tolerancję czy akceptację. W rzeczywistości jednak tolerancja wobec grzeszników kochających i promujących grzech jest zaprzeczeniem miłości. Tolerancja bliższa jest obojętności, która jest odwrotnością miłości. Nienawiść zaś nie tyle jest przeciwieństwem miłości, co sprzeciwem wobec braku miłości.

I właśnie w takim świetle bardziej zrozumiałe stają się słowa św. Pawła, który napomina nas, mówiąc: Gniewajcie się, ale nie grzeszcie (Ef 4,26). I bardziej zrozumiałe są takie kategorie obecne w starożytności i średniowieczu, jak chociażby święty gniew. To wcale nie jest tak, że kiedyś niektóre rodzaje gniewu nazywano świętym, gdyż czasy były mniej humanistyczne niż nasze. To my dzisiaj nie potrafimy w sposób święty się gniewać, gdyż nasze czasy są bardziej zsekularyzowane i pozbawione Boga.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa