Słowo kapłana
 
O cierpieniu człowieka

Ksiądz Tomasz A. Dawidowski FSSP odpowiada na pytania związane z doktryną katolicką. Tym razem zastanowimy się, jaki jest sens cierpienia.

1. Jaki jest sens cierpienia osobistego, jak się z nim obchodzić?

Ból i cierpienie są złem, towarzyszą człowiekowi od narodzenia aż do śmierci. Niemal każda religia jest konfrontowana z problemem cierpienia Wiara katolicka uczy, że pierwszą tegoż przyczynę stanowią skutki grzechu pierworodnego. Cierpienie jako nieodłączne od życia ludzkiego może stać się albo przekleństwem, albo też błogosławieństwem Bożym, tj. dobrem dla cierpiącego. W chrześcijaństwie cierpienie ma głęboki sens, czego nauczył nas sam Jezus Chrystus. Kościół zaleca, by nie wyszukiwać sobie cierpienia niepotrzebnie, nawet powinno się go często unikać, ale jeśli ono już nas „dopadnie", trzeba mu po chrześcijańsku stawić czoła. Z kolei wszelkie sekty wyszukują dziś pozorne metody usuwające lub łagodzące. Chrześcijaństwo bez krzyża i cierpienia, wyrzeczenia i ofiary, byłoby oszustwem.

Pismo św. daje szereg przykładów postrzegania cierpienia przez pryzmat Boży. Np. Hiob obarczony wielkim cierpieniem, niespotykaną boleścią - on, który traci dosłownie wszystko, na dodatek obarczony chorobą, słusznie jednak reaguje. Nie bluźni Bogu za wszelkie nieszczęścia, które On na niego dopuścił, ale przeciwnie, powiada mądrze: „Pan dał, Pan zabrał; jak się Bogu spodobało, tak się stało; niech Imię Pana będzie błogosławione" (Hi 1,21b). Jego ciężki los, okrutne doświadczenie, jest próbą z Niebios próbą jego wierności Bogu, sprawdzianem na ile jest on już doskonały. Hiob komentuje całe to bolesne wydarzenie w pokorze: „Jeśliśmy przyjęli dobra z ręki Bożej, czemu byśmy złego przyjąć nie mieli?" (Hi 2,10b).

Nie wolno przy tym zapomnieć o Jezusie Cierpiącym. On nie był wolny od cierpień, dlaczegóż więc my mielibyśmy szukać od nich ucieczki, dlaczego w nas taki paniczny strach przed cierpieniem? Chrystus po wydarzeniu Golgoty ciągle idzie z nami przez wieki. Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie „wchodzi" między ludzi i uczestniczy w ich życiu na ich tysiącletnich drogach. Nasz Pan utożsamia się z każdym z nas w słabości, cierpieniach, niedoli, nędzy, bólu i ubóstwie. Każde nasze osobiste cierpienie może stać się okazją do pogłębienia więzi z Chrystusem.

Krzyż był niegdyś przekleństwem, dziś - znakiem cierpienia błogosławionego. Chrystus pokazuje nam, że Pan Bóg obraca wcześniej czy później wszelkie zło fizyczne i cierpienie ku dobremu. Realizm radosnego chrześcijaństwa tkwi w słowach Pana: „Kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie na swoje ramiona krzyż i mnie naśladuje". Cierpienie i radość nie wykluczają się nawzajem, pod warunkiem, że cierpi się z Panem Jezusem. Franciszkański obraz człowieka jest taki: na zewnątrz widać radość, we wnętrzu cierpienie i krzyż. Wszystko powinniśmy czynić w osobie Chrystusa: radować się i cierpieć.

Jak się zatem obchodzić z cierpieniem? Katolik odpowie: żeby zjednoczyć swe własne cierpienie z tymi, które przeszedł Jezus Chrystus na krzyżu Golgoty. Najlepsza ku temu okazja nadarza się we Mszy świętej, podczas której ofiarujemy je Bogu na ołtarzu, na patenie. W ten sposób uczestniczymy w dziele odkupienia Jezusa Chrystusa, czyli „zaskarbiamy" sobie własne zbawienie, czyli zbieramy dla siebie i innych zasługi na życie z Bogiem w Niebie.

2. Co znaczy „współcierpieć z Chrystusem", i czy można swe cierpienia ofiarować dla dobra innych?

Tak można, np. dla Kościoła, który jest niejednokrotnie na ziemi prześladowany ze strony wrogich mu sił. Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa, więc gdy cierpią członki Ciała, kiedy są one prześladowane, cierpi też i GłowaChrystus. Św. Paweł daje „receptę": „A ja raduję się w utrapieniach za was i dopełniam to, czego brakuje utrapieniom Chrystusowym, w ciele moim za Ciało Jego, jakim jest Kościół" (Kol 1, 24). I chociaż dobrowolne czy nieuniknione cierpienia ludzkie nie zwiększają przedmiotowo zasług i łask odkupienia (bo skuteczności zadośćczyniącej Chrystusa i Jego uświęcającej męki nie może niczego brakować - por. Hbr 7,27; 9,12; 10,10), a cierpienia całego Mistycznego Ciała Chrystusa, czyli Kościoła, trwać będą do końca świata - to jednak w zastosowaniu do nas, gdy cierpimy, potęguje się ich skuteczność.

W cierpieniu tkwi głęboki sens wynagradzania Sercu Jezusowemu. Papież Pius IX pisze: „Jeżeli zaś przyszłe nasze grzechy, przewidziane przez Chrystusa, stały się przyczyną smutku Jego duszy, to nie może być wątpliwości, że doznał On także nieco pociechy na skutek naszego, również przewidzianego, zadośćuczynienia, gdy ukazał Mu się anioł z nieba, aby pocieszyć Jego Serce udręczone bólem i trwogą ... Dzięki obfitemu odkupieniu Chrystusa, darowano nam hojnie 'wszystkie występki". Jednakże na skutek przedziwnego rozporządzenia Bożej mądrości powinniśmy w naszym ciele dopełniać braków męki Chrystusowej dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół" (encykl. Miserentissimus Deus).

Ucieczka przed Krzyżem, paniczny strach przed cierpieniem oznacza odwrócenie się od świętości i radości, ponieważ jednym z owoców duszy umartwionej jest właśnie zdolność do kontaktów z Bogiem i innymi ludźmi, a także do głębokiej radości pośród udręk i zewnętrznych trudności. (F. F. Carvajal).


Dopomóc nam może nie działalność ludzka, ale Męka Chrystusowa, w której pragnę mieć udział aż do śmierci. św. Teresa Benedykta od Krzyża



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów