Problemy
 
Wyprawy krzyżowe

Przed dwoma miesiącami publikowaliśmy w tym miejscu artykuł na temat działalności Inkwizycji. Wielu naszych Czytelników jest bowiem zainteresowanych działalnością tej instytucji a także „czarną legendą”, jaka jej towarzyszy. W tym numerze naszego pisma poruszamy nie mniej gorący temat, a mianowicie średniowieczne wyprawy krzyżowe. Przy okazji jesteśmy winni Wam, Drodzy Czytelnicy, wyjaśnienie. Otóż, rozważania o Inkwizycji były opracowaniem (a nie tekstem autorskim), bazującym na artykule Rafała Ziemkiewicza pt. „Stosy kłamstw o Inkwizycji”, który ukazał się w „Gazecie Polskiej” 26 września 1996 roku. Za to przeoczenie wszystkich najmocniej przepraszamy.

„Czarna legenda” wypraw krzyżowych to jeden z najbardziej rozpowszechnionych mitów naszych czasów. Niektórzy posuwają się nawet do twierdzenia, że krucjaty były atakiem barbarzyńskiej Europy na cywilizowany i pokojowy świat islamu. Trudno znaleźć bardziej niesprawiedliwy osąd.

Z tego typu manipulacjami, półprawdami i kłamstwami na temat wypraw krzyżowych rozprawia się amerykański pisarz i publicysta, Robert Spencer na łamach swojej książki Niepoprawny politycznie przewodnik po islamie i krucjatach, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Fronda.

 

Obrona, nie ekspansja

Musimy pamiętać, że krucjaty zostały poprzedzone kilkoma stuleciami islamskiej agresji, której początek datuje się na rok 636 – kiedy doszło do bitwy nad rzeką Jarmuk. Zaledwie dwa lata później wojska kalifatu zdobyły Jerozolimę. Trzeba podkreślić, że przed islamskimi podbojami w posiadaniu chrześcijańskiego imperium bizantyjskiego były rozległe tereny w północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Arabii. Po muzułmańskiej ekspansji pod koniec XI wieku imperium to zajmowało już terytorium nie większe niż powierzchnia dzisiejszej Grecji. Nic zatem dziwnego, iż prośba cesarza Bizancjum o ratunek była bezpośrednią przyczyną zorganizowania pierwszej wyprawy krzyżowej.

 

Zatem krucjaty były reakcją obronną chrześcijaństwa na agresję islamu. Ich celem było odbicie, a następnie obrona miejsc związanych z religią chrześcijańską w Palestynie.

 

Warto podkreślić, że papież Urban II, ogłaszając na synodzie w Clermont w 1095 roku pierwszą wyprawę krzyżową, nie wspominał o nawracaniu muzułmanów. Krzyżowcy mieli jedynie odzyskać chrześcijańskie ziemie i bronić pielgrzymów. W ustanawianych przez siebie księstwach i królestwach na Bliskim Wschodzie pozostawiali muzułmanom swobodę praktykowania swej religii. Jedyną zasadniczą niedogodnością były wyższe podatki dla muzułmanów. Prawdopodobnie jednak krzyżowcy przyjęli tym samym niektóre z reguł, które już istniały na tych ziemiach. Dopiero sto lat po pierwszej wyprawie Europejczycy podjęli zorganizowaną próbę nawracania muzułmanów na chrześcijaństwo, kiedy to franciszkanie rozpoczęli pracę misjonarską na ziemiach przejętych przez krzyżowców. Niestety, wysiłki te zazwyczaj kończyły się porażką.

 

Nie dla zysku

 

Choć oczywiście zdarzały się przypadki, że uczestnicy krucjat wzbogacili się na nich, to jednak większość rycerzy, o ile udało im się przeżyć, nie tylko nic nie zyskiwała, ale jeszcze musiała wyprzedawać swoje majątki, by zdobyć fundusze na długą i kosztowną wyprawę na Bliski Wschód. Warto podkreślić, że Ojciec Święty Urban II postrzegał wyprawy krzyżowe jako akt poświęcenia, a nie możliwość wzbogacenia się.

 

Żądni krwi…

 

Jeden z mitów związanych z krucjatami mówi, iż krzyżowcy w przeciwieństwie do muzułmanów byli żądni krwi, zachłanni i bezlitośni. Jest to fałsz, ponieważ postępowanie obu stron konfliktu nie odbiegało od realiów panujących w tamtych czasach. A trzeba pamiętać, że grabieże i masakry były wówczas nieodłącznym elementem wszystkich wojen. Gdy w 1187 roku muzułmański przywódca Saladyn zdobył Jerozolimę, rzeczywiście oszczędził chrześcijan, jednak musimy pamiętać, że kilka miesięcy wcześniej, po pokonaniu krzyżowców w bitwie pod Hittin, nie miał on oporów, by wydać rozkaz masowej egzekucji swych chrześcijańskich przeciwników. Ponadto muzułmańscy najeźdźcy, wszędzie gdzie dochodzili do władzy, wprowadzali surowe represje wobec mniejszości religijnych.

 

Co przyniosły krucjaty?

 

Krytycy wypraw krzyżowych twierdzą, że nie przyniosły one nic poza rozlewem krwi i zasianiem wrogości między chrześcijanami i muzułmanami, a nawet między chrześcijaństwem zachodnim a wschodnim. Nie udało się na stałe odbić Ziemi Świętej ani powstrzymać wojsk islamskich przed wkroczeniem do Europy. Warto jednak podkreślić, że w epoce wypraw krzyżowych poziom aktywności muzułmańskiej w Europie znacznie się obniżył. Bitwy na Kosowym Polu i pod Warną, zwiastujące kolejną falę islamskiej ekspansji, miały miejsce długo po upadku ostatnich bastionów krzyżowców na Bliskim Wschodzie.  Krucjaty dały więc Europie czas na podniesienie się z upadku oraz zebranie sił. Wojska chrześcijańskie angażowały armie muzułmanów z dala od chrześcijańskich granic. Gdyby nie to, już wtedy mogłyby podejść pod Warnę czy Wiedeń…

 

Oprac. xMK



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów