Czy doktryny marksistowskie i ich konkretne zastosowanie przyczyniają się, w znacznym stopniu, do szerzenia satanizmu we współczesnym społeczeństwie?
Tak. Musimy zachować w pamięci to, że tak samo jak diabeł może opętać jakąś osobę, może także opętać grupę ludzi, a nawet rząd jakiegoś państwa.
Podam przykład. Jestem przekonany, że Hitler i Stalin byli opętani przez diabła, a nazizm jako całość był w posiadaniu Złego. Proszę spojrzeć na Auschwitz i Dachau; okrucieństwa tam popełnione nie mogą być w inny sposób wytłumaczone, o ile nie rozważymy prawdziwie diabolicznej złośliwości. I nie ma wątpliwości, że szatan w znacznej mierze oddziałuje na świat kulturalny. Szatan chce oddalić człowieka od Boga.
Z drugiej strony, widzimy, że po raz pierwszy w historii, ten swoisty fenomen (komunizm i jego "efekty" - przyp. red.) został zapowiedziany w Fatimie 13 lipca 1917 roku. Wtedy Pani Fatimska wyjawiła dzieciom także inne tajemnice łącznie z wizją piekła. Matka Boża powiedziała wtedy m.in.: Jeżeli moje prośby nie zostaną wysłuchane, Rosja rozpowszechni swe błędy po świecie. Nigdy wcześniej nie było takiego przypadku, w którym wszyscy ludzie byli uczeni ateizmu. A jednak w Moskwie istniał uniwersytet ateizmu, który formował członków partii i uczył ich, w jaki sposób należy niszczyć religię w religijnym państwie. Nigdy w przeszłości ateizm nie był oficjalnie nauczany. To był "wynalazek" naszego (XX) wieku, w którym wskutek komunizmu ateizm szerzy się po świecie.
Czy brak wiary mógłby być głównym i najgłębszym czynnikiem wzrostu satanistycznego wpływu w świecie?
To jest tak oczywiste jak równanie matematyczne. Jeśli zbadamy całą historię Izraela ze Starego Testamentu, to zauważymy, że kiedykolwiek ludzie porzucają Boga, wówczas popadają w bałwochwalstwo. Jest to równanie matematyczne; kiedykolwiek wiara jest porzucana, ludzie popadają w zabobony. Obecnie można to odnieść do wszystkich państw zachodnich.
Weźmy na przykład stare państwa, które obejmowało średniowieczne chrześcijaństwo - kiedyś bardzo katolickie Włochy, Francję, Hiszpanię, Austrię, Irlandię. A dzisiaj katolicyzm tam jest najsłabszy. We Włoszech obecnie dwanaście do czternastu milionów ludzi bywa na spotkaniach u różnego rodzaju wróżek, magów i czarowników. Istnieje w przybliżeniu sześćdziesiąt pięć tysięcy wróżek i czarowników, znacznie więcej aniżeli księży.
Ponadto we Włoszech istnieje od sześciuset do siedmiuset sekt satanistycznych. A trzydzieści siedem procent włoskiej młodzieży uczestniczyło w sesjach spirytystycznych, uważając, że to tylko zabawa...
Istnieje nawet ruch prowadzony przez księdza, który uczy rodziców, w jaki sposób kontaktować się ze zmarłymi dziećmi... To jest czysty spirytyzm. Dawno temu spirytyzm praktykowano korzystając z medium w stanie transu, które nawiązywało kontakt ze zmarłymi. Spirytyzm polega na kontaktowaniu się ze zmarłą osobą po to, aby zadawać jej pytania i uzyskiwać odpowiedzi. Teraz obecność medium nie jest już konieczna, gdyż spirytyzm jest praktykowany przy pomocy nagrań magnetofonowych, telewizji czy Internetu. (...)
Najchętniej czytanymi stronami w gazecie są te z horoskopami - a gazety z pewnością nie są kupowane przez analfabetów. To są biznesmeni i politycy, którzy zanim podejmą decyzję, zasięgają rad wróżki. Krótko mówiąc, kiedykolwiek wiara jest pomniejszana, kwitną przesądy.
Inny przykład działania szatana - we Włoszech przeprowadza się referendum w obronie rodziny, a zwycięża rozwód. Innym razem głosuje się w obronie życia, a zwycięża aborcja. I to wszystko dzieje się w katolickich Włoszech!
Nie bądźmy zaskoczeni, szatan jest potężny! Chrystus Pan dwa razy nazywa go księciem tego świata, a św. Paweł mówi, że każdy z nas podlega władzy zła. Kiedy szatan kusił naszego Pana, zabrał Go na najwyższą górę i pokazał Mu wszystkie królestwa świata, i powiedział: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twóje (Łk 4, 5-7). Nasz Pan nie odpowiedział szatanowi, mówiąc: Jesteś kłamcą, wszystkie królestwa należą do mojego Ojca. Może On je oddać, komu tylko zechce. Nie, nie; Jego odpowiedź, zawarta w świętych księgach jest następująca: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz (Łk 4,8), tzn., że On sam, Jezus Chrystus nie zaprzecza szatanowi.
Dzisiaj tak wielu kłania się szatanowi, aby osiągnąć sukces, przyjemność, bogactwa - trzy największe namiętności ludzi! Szatan, owszem, oferuje sukces, przyjemność i bogactwa, ale zawsze jest to okupione wielkim cierpieniem. Widzimy zamożnych ludzi, którzy odnieśli sukces i wyobrażamy sobie, że są szczęśliwi. A to nieprawda, gdyż szatan może czynić tylko zło. W rezultacie, osoby, które oddały się szatanowi, mają piekło tu na ziemi i będą je mieć w wieczności. Tutaj mają piekło ozłocone, skrywane pod maską sukcesu, ale później będzie... wieczny ogień!
Jaki wpływ ma tzw. postępowy katolicyzm na upadek teologicznej cnoty wiary?
Niestety, dzisiaj istnieją teologowie i egzegeci, którzy odrzucają nawet egzorcyzmy ustanowione przez Chrystusa Pana. W ostatniej mojej książce: Egzorcyści i psychiatrzy, poświęciłem rozdział francuskim egzorcystom. Na stu pięciu egzorcystów tylko pięciu uznaje egzorcyzmy i je stosuje. Pozostali nie wierzą w ich skuteczność. Na jeden z ich kongresów zaproszono egzegetów, którzy odrzucają egzorcyzmy ustanowione przez Zbawiciela. Twierdzą oni, że Chrystus mówił jedynie w znaczeniu kulturowym, przystosowując się do mentalności tamtej epoki, a osoby, które On egzorcyzmował, tak naprawdę były szalone, a nie opętane.
Ci egzegeci mają wpływ na umysły biskupów, księży i innych osób.
Co skłania katolickich biskupów do zupełnego ignorowania tematu szatana, w ten sposób narażając wiernych na rosnące działanie nadnaturalne w naszych czasach?
Nie ma żadnego powodu, aby dziwić się mojej odpowiedzi. W Ewangelii Pan Jezus ostrzega, że diabeł jest bardzo wpływowy. To oczywiste; on jest bardzo wpływowy i przez swoją przebiegłość odnosi sukces w doprowadzeniu nas do przekonania, że wcale nie istnieje, co mu najbardziej odpowiada. Jest zadowolony z tego, że spowodował brak egzorcystów w ostatnich trzech wiekach. To tłumaczy moją walkę z księżmi i biskupami, którzy nie wierzą w działanie diabła. Bardzo ostro ich krytykuję.
Jestem przekonany, że dziewięćdziesiąt procent księży i biskupów nie wierzy w nadzwyczajne działanie diabła. Być może istnieje kilku! Być może, być może! Już na Soborze Watykańskim II niektórzy biskupi temu zaprzeczali. W trakcie Soboru, ech, przed zebraniem Soboru! Powtarzam, jestem przekonany, że dziewięćdziesiąt procent biskupów i księży nie wierzy w nadzwyczajne działanie diaboliczne.
Oto dlaczego w Kościele rzymskim przez ostatnie trzy stulecia istniała przerażająco nikła grupa egzorcystów. Nie ma żadnego egzorcysty w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii czy Portugalii. Kiedy mówię "żadnego", to nie chcę przez to powiedzieć, że nie ma jednego czy dwóch, tu czy tam, ale chodzi o to, że jest ich tak trudno odnaleźć, że uważam, że oni po prostu nie istnieją.
W europejskim mieście, w ważnym centrum pielgrzymkowym, mamy księgarnię paulistów. Kiedy odwiedziłem raz to miejsce i dopytywałem się pewnego przyjaciela, który tam pracuje, o swoją książkę, to dowiedziałem się, że owszem, dostarczono im ją, ale oni jej nie wystawiają... Biskup nakazał nam trzymać ją schowaną i nie wystawiać jej, nie wystawiać jej! - powiedział mi ów przyjaciel.
Z drugiej strony istnieje wielu biskupów, którzy nie wyznaczają egzorcystów. Dobrze znany dostojnik kościelny, kardynał Todini, który był arcybiskupem Rawenny, kiedyś w telewizji chełpił się, że nie wyznaczył ani jednego egzorcysty. Niestety, taka jest sytuacja, w której obecnie znajdujemy się.
Czy w swojej godnej uznania i odważnej postawie wzoruje się Ojciec na jakiejś duchowej szkole czy świętym?
Próbuję podążać zgodnie z nauczaniem hiszpańskiego świętego, bł. Franciszka Palau, który już pod koniec 1870 roku przybył do Rzymu, aby porozmawiać z papieżem, błogosławionym Piusem IX o egzorcyzmie. Później powrócił do Rzymu, kiedy odbywał się Sobór Watykański I z prośbą, aby sprawa potrzeby istnienia egzorcystów była dyskutowana na Soborze. Niestety, Sobór został przerwany wskutek inwazji Rzymu i sprawa ta nie była nawet podniesiona.
Jakiej rady udzieliłby Ojciec naszym Czytelnikom w sprawie ochrony siebie przed przekleństwami i czarami, które mogą być rzucone na nas, aby nas zranić?
Pierwsza rada jest taka, aby zachować wiarę. Następna, żyć w stanie łaski Bożej. Jeśli żyjemy w stanie łaski, to wówczas jesteśmy chronieni i znacznie trudniej jest przekleństwu czy czarom nas dotknąć. Niemniej jednak, jeśli jakaś osoba zostanie dotknięta przez przekleństwo lub czary, konieczne staje się przeprowadzenie egzorcyzmów, wielu modlitw i wielu sakramentów. Dzięki łasce Bożej taka osoba zostanie uwolniona. Jednak może się też tak zdarzyć, że Bóg może zezwolić, aby dana osoba pozostała w stanie opętania dla własnego dobra duchowego. Dlatego też św. Jan Chryzostom twierdzi, że szatan, wbrew samemu sobie, jest wielkim uzdrowicielem dusz.
Dziękujemy Ojcu za rozmowę.
Tłum. Agnieszka Stelmach
„Crusade Magazine", listopad - grudzień 2000 r.
Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.
Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.
W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…
Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.
Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…
Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.
Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!
Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…
Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…
Szanowni Państwo!
Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.
Maria z Jarosławia
Szczęść Boże!
Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!
Kinga z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.
Bronisław
Szanowni Państwo!
Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!
Wiesława z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!
Emilia
Szczęść Boże!
Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!
Maria z Zachodniopomorskiego
Szczęść Boże!
Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.
Anna z Lubelskiego